Выбрать главу

skomentuj (59)

2004-08-09 15:50:01 ›› Oto następna notka

Proszę jej nie komentować. Spełnicie tym prośbę największych przegranych tego bloga (czy też forum dyskusyjnego, które to forum sobie owi przegrani z tego bloga uczynili). Im mniej komentarzy, tym bardziej orgazmistyczna będzie ich radość. Tak więc proszę o ciszę, niech sobie chłopcy ulżą…

PS Wszyscy opóźnieni w rozwoju mogą się oczywiście wpisywać w komentarzach pod poprzednimi notkami. Ale ta niech pozostanie czysta, przezroczysta jak przestrzeń mózgowa co niektórych z tu zaglądających… Oni wiedzą, o kim mowa;)

skomentuj (52)

2004-08-10 00:06:54 ›› Grzecznie wróciłam do domku…

Jak Kopciuszek – przed północą. Włączyłam płytkę, z pewnie płytką dla niektórych muzyką (piosenką), ale z linią melodyczną, która chodziła mi ostatnio po głowie. Co to za kawałek? http://mp3.wp.pl/p/strefa/sciagnij/18764.mp3 Nawet nie wiem, czy to nowy produkt HipHop rynku, czy stary – ale skoro tyle tu o HH piszecie, to macie.

Powrót do domu zaczynam… przypomnieniem sobie kodu do alarmu przy drzwiach tuż po ich zatrzaśnięciu za sobą. Później spojrzenie do salonu, czy i które z rodziców jeszcze nie śpi. Przejście do siebie na górę. Torebka tu, buty tam, ciuszki jeszcze gdzie indziej. Laptopek przyjaźnie błyska swą lampką, ale wiem, że jak go włączę tuż po wejściu do pokoju, to kąpiel wypadnie po północy, a tego staram się nie robić – jak Gremlin.

Wanna, bąbelki, podświetlenie, by było widać, że bąbelki wydobywają się z wanny, a nie z pupy;) Ktoś zarzucał mi SienceFiction'owanie, że takich wanien nie ma. Mogę ustosunkowywać się do wszystkich zarzutów, ale czemu mam udowadniać, że nie jestem słoniem?

Łóżeczko posłane, komputerek włączony, wiszący na ścianie telewizorek robiący za migającą nocną lampkę. Siadam przed PC lub biorę go sobie na kolana, odbieram pocztę, odpisuję. Odwiedzam swój blog, sprawdzam statę (1412wejść), kasuję jedynie dublujące się komentarze. Czytam wszystkie, z mniejszą uwagą te tasiemcowe od osobników ślących mi ich po kilkanaście pod rząd. Piszę szybko, bez patrzenia na klawiaturę, więc notkę "wypacam" kilka minut.

W międzyczasie odbieram kilka telefonów, co planuję jutro? Nie zawsze od swoich facetów, ale od znajomych. Nie nazywam ich tu kolegami, koleżankami, przyjaciółmi, bo… nie żyję w biedzie, by móc zgodnie z przysłowiem "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" – przekonać się, kim oni naprawdę dla mnie są?

Jaka naprawdę jestem? A jacy naprawdę jesteście Wy? Jak różni w realu od tych skrytych w bojowych nastrojach po drugiej stronie łącza?

skomentuj (23)

2004-08-10 10:51:42 ›› Pobudka

Pokazałam Wam jak zasypiam, gdzie zasypiam – bez agresji, złośliwości, a Wy dalej swoje. Teraz się zbudziłam. Szanując słowa Mike'a i innych doceniających spokój mojej ostatniej notki, napiszę nową, by nie była to doklejka do starej:

Tak Prince, coś nas łączy. Na przykład Napoleon… Ja mam za ścianą Napoleona – w barku w butelce 0,7litra. Ty masz za ścianą Napoleona – związanego, leżącego na szpitalnym łóżku. Zastanawiam się tylko, jak Ty się oswobadzasz z kaftanu bezpieczeństwa i jak się nad ranem sam związujesz, by personel nie kapnął się, że w nocy dobierasz się do PC w sekretariacie szpitala… No, jak to się robi? Wielki Houdini czy tylko David Copperfield?

Taka jest Weronika. Z jej głupim, ale zabawnym dla niektórych poczuciem humoru. Nigdy nie napisałabym buhaha Prince sam żeś chłopie wypadł z jakiejś bajki, bo to infantylne.

Poniżej dołączam… no właśnie, co to jest? Poster? Baner? Cokolwiek to jest, ktoś zadał sobie trud, żeby to wykonać. Poświęcił czas, więc nagrodzę to tym, że to tutaj zamieszczę. Swojego czasu dostałam wiersz napisany specjalnie dla mnie. Innym razem ktoś pół nocy męczył się pisząc do mnie SMSki. Co napędza to męskie marnowanie dla mnie czasu? Może Twórcy tego wszystkiego nie uważają, że tracą dla mnie czas? Może jestem muzą tych o bardziej artystycznych duszach? Femme fatale dla których artyści obcinają sobie uszy czy inne narządy?;)

http://dziewczee.w.interia.pl/cicho.jpg

skomentuj (53)

2004-08-11 01:29:38 ›› Dziś trochę później niż zawsze…

Widzę, że dzieci dobrze się bawią na moim blogu. Szczególnie upodobały sobie bigos z 7miesięcznego obywatela Kacpra Sandryńskiego, którego głąbiaska matka służy za warzywo, a synalek za wkładkę mięsną do ww. dania – przypominam to nowoprzybyłym na mój blog.

Blog żyje już swoim własnym życiem, nawet sprzątać za wiele nie muszę. No, to się chwali. Wkrótce będę mogła założyć jakieś przedszkole, dzieciniec, czy też sierociniec i pokazywać w TV, jak bawią się niczyje pociechy pozostawione w mojej placówce (nie mylić z palcówką;)…

Odnośnie niczyjości właśnie… Mam do Was pytanie. Każde z Was lub przynajmniej przeważająca większość jest z kimś. Z chłopakiem, dziewczyną, mężem, żoną, psem, kotem, pedofilem, lub z księdzem. Ciekawi mnie, czy gdy przychodzi do Was Wasza druga połówka (nie mylić z tą półlitrową) to czy chwalicie się swoimi wyczynami na moim blogu? A jeśli tak, to jakimi słowami.

– Tee… Misiek, zobacz jak dopierdalam takiej jednej dziwce na jej blogu?

– Tee… Lalka, patrz, jak zaraz walnę komenta, aż smarkuli gile z nosa polecą.

– Hehe… Ziomal, daj zioło bo nie mam powera, by coś Cichej nastukać.

Zastanawia mnie to, bo domyślam się, że większością Waszych wyczynów nie chcielibyście się chwalić w RealWorld'dzie. Przynajmniej ja bym się nie chwaliła.

Do Istry – mam prośbę. Jesteś Pigułą, czyli siostrą na izbie przyjęć w jakimś szpitalu, tak? Czy możesz większą uwagę poświęcać na przyjmowanie i pilnowanie pacjentów (np. Prince'a, który właśnie oswobadza się z kaftanu;), a nie na zerkanie na blogi na które wybitnie się uwzięłaś? Nie, że mi to przeszkadza, ale jak widzę w TV umierających ludzi z winy lekarzy, z winy dyspozytorów karetek pogotowia, czy sanitariuszy Pawulon'owców, to od razu mam przed oczami serfującą po Necie siostrę Istrę:

A co do Twoich Istra kompetencji medycznych, to są równe ZERU. Mam nadzieję, że jedynie w dziedzinie psychiatrii. Bo żaden lekarz nie powinien mówić pacjentowi, że jest nieuleczalnym przypadkiem. Szczególnie w trudnym do określenia schorzeniu. Widać, że nie jesteś nawet dyplomowaną pielęgniarą, albo że swój dyplom piguły kupiłaś. Ciekawe tylko, czy za kasę, czy za robienie dobrze wykładowcom wkładającym Ci to i owo w Twoje anatomiczne otworki. Boli Cię, że jak inne pielęgniary masz kilkaset zł na m-c za te wszystkie lata "nauki" i teraźniejsze lata "pracy", a ja mam coś już na starcie.

Zazdrościsz mi, że sama nie stałaś się niczyją muzą. No więc napiszę Ci "wiersz", bo pewnie Twój chłop czy też pielęgniarz z którym zabawiasz się na nocnym dyżurze nie piśmienny w rymy:

"O właśnie do domu wróciła Istra

. cisnęła czepkiem, płaczu była bliska

. zmarszczyła czoło, wyszczerzyła zębiska

. pójdzie siedzieć, bo Pawulon ludzim wciska"

PS Proszę o zawieszenie broni między komentatorami. Peace – olimpiada czyli czas pokoju już za kilka dni.

skomentuj (49)

2004-08-11 13:29:59 ›› Krytyka…

Nie, że ja nie potrafię przyjąć krytyki, ale że Wy nie potraficie jej wyrazić w sposób dla mnie akceptowalny. Bo czy można przyjąć do siebie słowa 17letniej dziewczyny wykształconej przez ulicę, wyzywającej mnie nieortograficznie od kóref, dzifek, itp. Sorry, ona akurat słowo KURWA pisze bezbłędnie, bo pewnie często słyszała to pod swoim adresem, czy też czytała to na ścianach swojej klatki schodowej…

Czy może krytyka z zupełnie "innej beczki". Rozwiązła taka, jak moje życie. Nie mieszcząca się w 12komentarzach. No i oczywiście ucząca innych "patrzenia" na Cichodajkę. Przyszedł tu zaledwie 3tygodnie temu, a uczy tego, który był ze mną na tym blogu już od początku. To przez Was ten blog stał się taki. No, ale jego kres już bliski. 100tysięczny pacjent zostanie przyjęty i idę na urlop.

skomentuj (27)

2004-08-11 16:57:10 ›› Prostytucja…

Nie muszę czytać felietonu Wojtka Eichelbergera, by wiedzieć co nieco o prostytucji. Nie z autopsji bynajmniej, bo prostytutką ani nie jestem, ani się nie czuję.

Dla pewnej wypasionej w komórki mózgowe Istry mam zagadkę. Jak nazwiesz i jak zbesztasz swoją francuską koleżankę po fachu, która jest terapeutką seksualną? Zamiast łazić po blogach małolatów, onanizować się wpisując im w komentarzach swoje teorie, poczytaj może literaturę fachową, albo włącz przynajmniej Discovery Channel, by dowiedzieć się, że w wielu krajach uznano sex za metodę leczniczą i w szpitalach ludzie chorzy (szczególnie obłożnie chorzy) mają dostęp do terapeutek seksualnych. Jak je nazwiesz? Kurwy? Dziwki? Prostytutki? Szkoda, że nie mieszkasz np. we Francji i nie oddelegowano Cię do takiego zadania.

O prostytucji sakralnej wolę Ci nie pisać, bo pewnie nie zrozumiesz. Tam gdzie takowa istniała lub niejawnie istnieje nie ma biskupów pedałujących młodych kleryków, prałatów pedałujących Sławków R. czy księży pedofilujących kilkadziesiąt tysięcy młodych Amerykanów. A co ja Ci będę tłumaczyć, sama wstukaj w google.pl słowo "prostytucja" i poszerz swoje horyzonty. Ograniczone, jak przestrzeń widzenia konia z klapkami na oczach.

Taaak K_P czyli Kotko_Psotko, koleżanko Istry. Na pewno w naszym katolickim kraju dowiesz się o prostytucji sakralnej. Pewnie kupisz o tym książkę w przykościelnym sklepie z dewocjonaliami. Tam gdzie zakonnice kupują zamiast wibratorów gromnice…