Выбрать главу

No tak, nie spełniam kanonów empatyczki, więc jestem zimną suką? Z czego to wnioskujecie? Bo wymyśliłam (a właściwie to tylko skopiowałam pomysł łódzkiego małżeństwa, trzymania swych dzieci w beczkach po kapuście) bigos z syna jakiejś tam żałosnej 16latki, która wyzywając mnie od kurew sama jest lepsza, bo kurwiąc się poczęła nowe życie, a ja się skutecznie przed tym zabezpieczam?

No tak! Zgwałcił i co gorsza przez prezerwatywę! – grzmią na mnie prokuratorzy! Nie ma stałego partnera, a w tym wieku powinna już mieć. Nie zakochała się w kimś, a wypadałoby. Nie szlocha na blogu z powodu nieszczęśliwej miłości, jak jej rówieśniczki. No co za zimna suka, lodowa pipka, czy jakaś ciekłoazotowa bezsercowa mutantka?

A podajcie mi choć jeden przykład, dowód, na to, że ranię kogokolwiek z kim mam styczność w realu? Moich facetów? Ich żony? Ich związki? Nie byłoby w ich życiu mnie, to może byłyby inne, starsze, takie, przez które małżeństwa by się rozwodziły.

Nie znacie przykładów takich kobiet, które tylko żerują na wszystkich? Którym ulubionym zajęciem jest rozbijanie związków? Konsumowanie jak to nazywają "owoców zakazanych" – czyli zajętych mężczyzn? Tak tylko dla idei.

Które wysysają facetów do ostatniego grosza, by później przerzucić się na innego, nie zważając na stan konta i serca tego porzuconego? No tak, cicha jest najgorsza, bo nie dość że jest, to jeszcze ma bloga!

skomentuj (11)

2004-10-17 10:30:43 ›› Wieczór w pubie.

Byłam wczoraj, jak w większość sobotnich wieczorów w pubie. Takim zwykłym, gdzie można wejść z ulicy, bez bramkarzy, rezerwacji, itp.

Piwo smakuje w takim miejscu tak samo, jak w tym, gdzie trzeba za nie zapłacić kilka razy więcej. No ale nie o tym chciałam pisać.

Pięcioro nas było, czyli dwie parki i ja. Gadki takie same, jak zawsze, przygłuszane tylko inną niż zawsze muzyką, jej natężeniem, jakością, wizja zakłócana przydymieniem nieklimatyzowanego lokalu.

Rozglądając się po sali, nachodziły mnie różne przemyślenia. Głównie te, związane z tym, co wokół siebie widzę. Podziały są wszędzie! Jawne, mniejjawne, niejawne. No i… i jak mam dokończyć tę notkę, by zaraz nie zaczęło się czepianie? Że znów nie znam życia, że znów tam kogoś piętnuję czy staczam poniżej swojego stanu?

Ten sam lokal, takie same stoliki, tak samo niewygodne krzesła, takie samo piwo, a jakże inni ludzie. Wystarczą takie błahostki, jak kilka kilogramów za dużo, kilka cm za szeroka talia, o kilka milimetrów za wąskie usta i należy się do innej (niższej? gorszej?) kasty w bezkastowym niby społeczeństwie. Siedzi się przy stoliku z podobnymi, głównie tej samej płci. Zachowuje się cichutko, by nie zwrócić na siebie czyjejś nieżyczliwej uwagi. Co najwyżej przegląda się album koleżanki – pewnie z pielgrzymki. Z nadzieją zmienienia swojego stanu, poznania kogoś, gra się np. w rzutki, ale z góry jest się skazanym/ną na przegranie. Grają okularnicy ze szkłami jak denka od butelek ledwie widzący tarczę. Obok wypalone na solarium blachary ze swoimi spakowanymi facetami, mają ubaw z każdego rzutu tych dwóch. Rozglądam się dalej, wszędzie to samo. Albo stolik pełen ludzi pięknych jakby wyciętych z żurnala, albo stolik modeli i modelek turpistów. Żadnych mieszanek! I co? Ja prędzej jestem tą, która takie podziały zauważa, niż tworzy…

skomentuj (22)

2004-10-19 00:03:35 ›› Do gości tego bloga z różnych obcych krajów…

.br (Brazylia) 23

.pe (Peru) 22

.il (Izrael) 11

.ws (Samoa) 10

.za (Afryka Południowa) 4

.ae (Zjednoczone Emiraty Arabskie)

.mx (Meksyk) 2

.tk (Tokelau) 2

.aw (Aruba) 1

.cl (Chile) 1

.co (Kolumbia) 1

.id (Indonezja) 1

.ma (Maroko) 1

.qa (Katar) 1

.sa (Arabia Saudyjska) 1

.sg (Singapur) 1

.sy (Syria) 1

.th (Tailandia) 1

To kilka państw z których zaglądano na mojego skromnego bloga. Nie powiem, że niektóre z tych państw nie powodują u mnie szybszego bicia serca, czy poczucia ciepła. Jedno ciepło związane jest z wysoką temperaturą przez cały rok tam panującą, inne ciepło z podniecenia, w które wprawia mnie wszystko to, co dla mnie nieznane.

Gdy widzę odwiedziny z jakiegoś muzułmańskiego kraju, gdzie kobieta jest traktowana gorzej od psa (czyli nie lepiej niż ja w Polsce na moim własnym blogu), od razu zachciewa mi się przydziewać burkę i tam pędzić. Tam przynajmniej czarne jest czarne, a białe białe. Baba to podludź, chłop to nadczłowiek. Krowa jest święta*, a tamtejszy "ksiądz" Jankowski jeździ na wołu, a nie na kocie zwanym Jaguarem**…

*- wiem, że tylko w Indiach, gdzie panuje hinduizm- uprzedzam uwagi czepiających się!

**- co mnie "boli" w aucie tego pana? To, że Jezus by chodził pieszo, a nie skrywał się za roletami pędzącego 250km/h auta, a za jego równowartość zafundowałby biednym kilkadziesiąt tysięcy obiadów!

Chciałabym odwiedzić takie państwo, ale nie jako turystka w zamkniętej enklawie dla dolarowych gości, a jako jedna z kobiet tam żyjących. No, może podziękowałabym za "szczęście" wycięcia mi łechtaczki w dziecińswie, czy wygonienia na pustynię, by Allah pomógł mi znaleźć drogę do domu. Ale tam przynajmniej wiadomo, czego można się spodziewać, a w Polsce?

W Polsce jednego dnia komentator pisze mi, że "Bardzo fajna notka… ", by dzień później "nawrzucać mi kamyków do ogródka". Robisz jesienne porządki? Wiem, nie piszesz tego do mnie, a do reszty komentatorów, stawiasz pytania retoryczne, które jednak każą mi ustosunkować się do zarzutów.

I. Jak to mogę się spotykać z parą znajomych nie narażając się na ślepą zazdrość innej kobiety? No więc szastając tak jak Wy, słowem MIŁOŚĆ – pewnie to właśnie ona (miłość) wprowadza w związki niezbędne w nich zaufanie. Albo z bezzaufaniowej beczki odpowiem przysłowiem "miej przyjaciół blisko siebie, a wrogów jeszcze bliżej" – skoro mam uchodzić za wrogą konkurencję do jej faceta.

II. Jak mogę iść do lokalu i nudząc się ze znajomymi rozglądać po sali? Mam podzielną uwagę. Potrafię robić kilka czynności na raz:) Np. pić piwo, rozmawiać ze znajomymi i rozglądać się po sali zauważając różne rzeczy. Może to dla Ciebie, komentatorze za dużo, tyle czynności na raz, bo Ty, jak idziesz na piwo, to tylko na nim się skupiasz, póki Cię z lokalu nie wyniosą. Jak idziesz na rozmowę ze znajomymi, to gadasz tyle, póki znajomych z lokalu nie wyniosą. A jak idziesz rozglądać się po ludziach, to rozglądasz, póki nie nadwyrężysz kręgów szyjnych i Cię nie wyniosą w kołnierzu usztywniającym… TAK?

Apel do ludzi żyjących w ww. krajach (lub innych odległych od Polski kilometrowo i kulturowo). Jak tam u Was naprawdę jest? Kim lub czym jest tam kobieta? W jakich krajach grozi mi za to jaka jestem – ukamieniowanie? W jakich porwanie przez jakąś juntę wojskową?

Czekam na zaproszenie w jakiś "ciekawy" inaczej zakątek świata:)

skomentuj (24)

2004-10-20 15:50:15 ›› Ktoś prosi o poradę, Weroniczka odpowiada:

Prośba ta, pojawiająca się pod poprzednią notką, brzmiała tak:

Mam kilka kilogramów za dużo, nie jestem miss piękności, o zgrozo! Mam też forsy co kot napłakał, a facetów zawsze miałam do siebie kolejkę, zawsze mogłam przebierać nie mniej od Ciebie. Nie należę do tych pięknych, ani do Twej klasy społecznej, a jednak nie wiem w czym miałabyś mnie przewyższyć. Żebym nie została wyzwana od ćwierćinteligentów, niedługo kończę dzienną psychologię na uniwersytecie. Przypożądkuj mnie proszę do jakiejś kasty, skoro to taaakie proste.

W Polsce panuje system bezkastowy, co gwarantuje nam konstytucja – tu mogłabym zakończyć swą pracę, ale posunę się dalej, i chociaż przeanalizuję Twój wpis:

I. Masz kilka kilogramów za dużo? "Za dużo" to pojęcie względne. Anorektyczka powie, że ma ZA DUŻO, gdy z 33kilogramów przytyje do 34kg. A nasza sztangistka Agata Wróbel mając 122kg nie powie, że ma za dużo. Tak więc masę należy podawać w oficjalnych jednostkach SI [kg] lub w przeliczniku BMI – czyli stosunku masy ciała [w kg], do wzrostu [wyrażonego w metrach] podniesionego do potęgi drugiej. Wtedy mogłabym ocenić, jak postrzegasz swą "za dużość"…

II. Nie jesteś miss piękności? – używasz tautologicznego zwrotu typu: cofać się do tyłu. Miss zawsze jest piękna (no, może prócz Miss Piggy z Muppetów). Poza tym piękno to rzecz względna i nie powinnaś sama jej oceniać. Na pewno nie jest tak źle, jak piszesz:-)

III. Kolejna niemetryczna jednostka miary – kocie łzy (czyli tyle, co kot napłakał). Oj, widać, że z Ciebie humanistka. A co, jeśli kot ma zapalenie spojówek, albo każemy mu wąchać cebulę? Może wtedy kot płacze rzewniej niż bóbr?;-)

IV. Mieć facetów do siebie kolejkę – taką kolejkę ma każda bileterka przed meczem na stadionie sportowym.

V. Przebieranie w facetach. W szkole podstawowej miałam koleżankę, która mimo braku urody mogła przebierać w facetach. Niestety tylko tak, którego to teraz kolej… by odrobiła mu przed lekcjami zadanie domowe z matmy. Faceci dający w sobie przebierać zawsze mają w tym swój cel (czytaj – korzyści!)

VI. Studentka psychologii – kierunek wybrany z powołania czy z istniejącej na niego mody? Ukończony z wyróżnieniem czy z łaską? Będziesz po jego ukończeniu damskim odpowiednikiem pana Samsona czy pana Santorskiego?

Jako, że tak naprawdę nic mi o sobie nie napisałaś…;-) Widzicie, moi kochani, jak nauczona Waszym przykładem potrafię się czepiać każdego zdania, słowa? Jakkolwiek jest z anonimową panią U, na pewno jest fajną facetką nie zasługującą na kastowanie. Tak samo, jak nikt z nas! A jakbym była tak głupia, jak wielu z Was mnie tu postrzega, to pewnie zamiast się rozwodzić, napisałabym coś w stylu "każda potwora znajdzie swego amatora". – wiem, plagiat, gdzieś to już ktoś wpisał mi na tym blogu.

DO Sławka: Sławku, stary pryku (czyżbym powinna napisać – Pricku?) nie myślisz chyba, że czytam całe Twoje komentarze? Stosując zasadę, że "krowa, która dużo ryczy – mało mleka daje", nie nadstawiam wiaderka pod Twoje intelektualne wymiona…