Chłopak bez auta, bez mięśni w nadmiarze, za to z wieloma szarymi komórkami w mózgu i jak się później okazało z wieeelką ilością ciał jamistych w… – Bo$$ będzie wiedział, o co chodzi;) Po miesiącu wspólnego ze sobą przebywania, rozmów, odprowadzek do domu, itp. wydawał się bardziej interesujący od pozostałych chętnych na mnie napaleńców. Słowo sex nie pojawiało się w naszych rozmowach prawie nigdy. Więc w dzień moich 16urodzin pojawiło się w naszych relacjach.
Po odbębnieniu domowych urodzin, dostałam kaskę i wolny czas, by zafundować sobie wcześniej już planowaną imprezkę z przyjaciółmi w pubie. Pub rzeczywiście był, tylko że nie z przyjaciółmi, a z tym jednym. Po pubie gdzie grzecznie piłam kawę, a on soki, po wieczornym spacerze… Miał to szczęście, że był jedynakiem, jego rodzice byli rozwiedzeni, a jego matka częściej była na nocnych dużurach niż w domu…
Szliśmy do niego wiedząc doskonale, co stanie się tego wieczora. Nie umawialiśmy się na to, ale czuliśmy, że to właśnie dziś. Był to najbardziej spontaniczny raz jaki miałam. Bo pierwszy! Ten dzień był zimny, wieczór tym bardziej.
– wolisz herbatę czy kawę na rozgrzewkę? A może gorącą kąpiel – zażartował, ale ja właśnie na nią przystałam. To było szaleństwo, kąpać się w czyimś mieszkaniu, ale dobrze wiedziałam, że ani to nie będzie zwykła kąpiel, ani…
Woda nalewała się do wanny, a między nami zaczęło panować takie podniecenie i dziwne napięcie, że gdyby było zupełnie ciemno w pokoju, to pewnie zaczęlibyśmy świecić. Woda odpręża, rozszerza naczynia krwionośne, miałam nadzieję, że rozszerzy jeszcze nigdy nie penetrowaną przestrzeń wewnątrz mnie. Weszłam do łazienki, zdjęłam sukienkę, stanik… Zostałam tylko w stringach i… zawołałam go do siebie. Zwrócona tyłem do drzwi, oparta o umywalkę, nieśmiało stałam i czekałam, co się stanie. Wszedł. Zaczął mnie całować po szyi… Po kilku sekundach stał już za mną bez spodni. Sięgnęłam ręką w miejsce, które rozróżnia płeć męską od żeńskiej. Napotkałam coś naprawdę dużego, a dokładniej grubego na tyle, że ledwie mogłam zacisnąć na nim dłoń. Wolałam czuć go dłonią, niż na niego spojrzeć. Pozostała część mojej bielizny opadła tak samo szybko, jak jego spodnie i już nadzy znaleźliśmy się w ciasnej wannie. Ciasnej prawie tak, jak ja – dziewica w ostatnich chwilach bycia nią. Trzymałam GO w ręku jakby bojąc się, że zaraz to coś, co trzymam w dłoni zrobi mi krzywdę. I… niewiele myśląc… wzięłam Go do ust! Widziałam to na filmach, słyszałam jak bardzo mężczyźni to lubią – więc pierwszego mężczyznę, którego miałam w dłoniach właśnie tak chciałam uszczęśliwić. Mokry członek nie ma prawie wogóle smaku.
Jęczał, syczał, jak na filmach. Poczułam wreszcie smak prawdziwego mężczyzny. Wiedział, że zbyt był napalony, by długo wytrzymać w mych ustach. Wyjął mi go prawie na siłę, kazał mi wstać, zamknąć oczy i… zrobił mojej ciągle dziewiczej szpareczce to samo językiem, co robiłam mu ja.
Kobiety, wiecie, jakie to wspaniałe uczucie. Czujecie, jak robi się mokro, jak zaraz zaczniecie się wylewać facetowi do ust, jak jego język będzie rozsmarowywał Wasz lepki śluz po całym Waszym łonie. Jak jego palec błądząc będzie próbował Was łechtać.
– chcesz tego? – zapytał z troską przestając mnie lizać.
– tak – odpowiedziałam z ciągle zamkniętymi oczami.
Nieromantyczne nałożenie gumki, próby dobrania odpowiedniej pozycji poza wanną. Trochę bólu, troszkę krwi i… już jestem kobietą? Nie wiem, ile to wszystko trwało. Ile razy we mnie wchodził, jak długo się poruszał. Jego ruchy były pełne czułości. Pewnie nie chciał mnie zawieść zbyt wczesnym zakończeniem zabawy. Mojej pierwszej tego typu zabawy. Gdy czuł, że za chwilę dojdzie do wystrzału, wycofywał swoje wielkie działo i pieścił mnie w inny sposób. A gdy sposobów już zabrakło, woda w wannie prawie ostygła, skończył we mnie. Tzn. w gumce w której towarzystwie we mnie wchodził;) Te jego ostatnie ruchy i pchnięcia mało mnie nie rozsadziły od środka, ale takiej niesamowitej mieszanki bólu i rozkoszy nie mogłam przecież przerwać.
I tak oto to się stało – fajnie? Normalnie? Za wcześnie? Za późno? Zbyt kurewsko? Zwyt nieśmiało? Możecie opisać swoje pierwsze razy?
PS Dla tych, którzy uważają, że pewnie poza klawiaturą komputera nie potrafię się nawet podpisać. Że moje opowieści są wyssane z palca lub penisa, albo skopiowałam je z jakiegoś erotycznego portalu. Opiszcie swój pierwszy raz, albo chociaż ostatni – pokażcie jak to się robi (pieprzy, opisuje pieprzenie), bo może umrę w nieświadomości, że to co robię (jak uprawiam sex lub jak o tym piszę) to tylko pierdy muchy koło Waszego dostojnego, gustownego bzykania. No i pisania o tym po mistrzowsku- mickiewiczowsku czy komercjalowsku- grocholowsku.
skomentuj (45)
2004-04-24 12:14:04 ›› Czas wolny…
Wczoraj byłam na koncercie. O 2:00 w nocy wróciłam do domu. Dziś idę na urodziny koleżanki. Wrócę jeszcze później lub dopiero jutro. Wyrosłam już z nocowania u koleżanek, co jest takie modne wśród młodszych nastolatek. Z dyskotek też, co jest modne wśród wszystkich… – tę właśnie notkę dedykuję tym, którzy uważają, że rodzice mnie nie kochają, skoro nie wiedzą, jak spędzam wolny czas.
Którzy życzą mi, by mój blog przeczytała moja matka. Bo macie nadzieję, że co się wtedy stanie? Wyklnie mnie? Wygoni z domu? Tak zrobilibyście to Wy? To prędzej współczuję Wam, a raczej Waszym dzieciom, niż moim rodzicom.
Wasze bachory lub przyszłe bachory ściamniają lub dopiero będą ściemniać, że są na dyskotece, że uczą się z koleżanką, że u niej nocują, itp., a tak naprawdę już w wieku 14lat zaczną się łupić w toaletach dyskotek, krzakach pod nimi lub samochodach. Zaczną odwiedzać miłych młodzieńców w specjalnie po to wynajętych mieszkaniach tuż obok gimnazjów lub ogólniaczków. A jeśli będą na tyle "wychowane" lub nieatrakcyjne, by tego nie nie chcieć/nie móc robić, będą z pogardą ale i zazdrością patrzyły na te/tych którzy to robią.
Może sama wolę być taka, by wiedzieć, co można zrobić na długiej przerwie, na urodzinach koleżanki, itp. Mam starszą koleżankę, która "bawiła" się jeszcze lepiej ode mnie. Potrafiła się kochać na dyskotece na parkiecie, na ulicy, cmentarzu… Robila to tak dobrze, miała takie ciało, że mimo opinii jaką miała, podejrzeń, że może być chora na większość chorób wenerycznych, tylko prawdziwi "prawi" ludzie potrafili się oprzeć temu, by jej nie chcieć. Jak skończyła? Jest dziś wzorową 28letnią matką. Ma kochającego męża, który dobrze wiedział, kogo bierze. Wziął ją nawet z nieswoim dzieckiem. Pewnie szkoda Wam tego, że wszystkie tego typu kobiety faceci pokochują miłością o wiele głębszą i ślepą, niż potulne anielice wypinające się jedynie po ciemku, raz na miesiąc, tylko w jeden sposób, tylko z jednym mężczyzną. Które drżą z przejęcia jak mają dotknąć męskiego penisa.
PS Do:-) Ty nawet boisz się podać swoje imię. Chcesz być anonimowym wychowawcą jak ojcowie z seriali dok. o patologicznych rodzinach. To Tobie brakuje intelektu, jeśli uważasz, że słów które używam ja i średnio IQ ludzie trzeba uczyć się ze słowników i to dzień i noc. Widać nauka Ci nie wchodziła ani do łba, ani wiele się nie nawchodziłeś w ciała kobiece, bo tylko impotentów i dewiantów sexualnych i dewotów religijnych razi mój blog i to, co na nim opisuje. Żyj sobie w swoim zaściankowym Bełchatowie, i nie ucz mojej matce mnie wychowywać. Napłodź sobie podobnych do siebie półIQ i ich torturuj do woli swoją miłością rodzicielską. Pewnie dziadkiem zostaniesz wcześniej, niż Ci się wydaje…
skomentuj (34)
2004-04-26 17:48:08 ›› Mój pierwszy raz za $…
Nie zmusiła mnie do tego ciężka sytuacja materialna. Nie wygonił mnie nad ranem ze swojego domu kochanek, z banknotem w ręku na taksówkę. Nie zmusił mnie do tego żaden stręczyciel. Nikt mnie do tego nie zmuszał, bo to wyszło tak… samo z siebie! Z materialnego punktu widzenia nie były to nawet pieniądze, a rzecz, której się nie zapomina i nie można się jej łatwo pozbyć. Rzeczą tą był (i jest do dziś) tatuaż…
Po krótkich bojach z rodzicami o pozwolenie na wykonanie sobie tatuażu lędźwiowego, dostałam wreszcie takie pozwolenie. Pozwolenie i kasę na wykonanie go w czystym studio tatuażu, gdzie robią je sobie artyści, a nie ćpuni i recydywiści – zarymowała matka wręczając mi kilkaset zł. Z przyozdobioną już w tatuaże koleżanką odwiedziłyśmy studio, w którym takie artystyczne wzorki na niej wykonano. Po przejrzeniu katalogu wzorów, zapisaniu się w kolejkę i zostawieniu numeru tel. (gdyby znalazł się wcześniejszy czas, gdy ktoś rezygnuje), miałam cierpliwie czekać na swoją kolej…
Przyzwyczajona do obłapywania mnie wzrokiem przez mężczyzn, nie zrobiło na mnie wrażenia przycinanie mnie przez przystojnego dreadowanego tatuażystę. Myślałam, że patrzył na mnie, jak na materiał, jak na kilka metrów kwadratowych skóry, którą może przyozdobić. Na swoją kolej miałam czekać tydzień… Telefon zadzwonił już po dwóch dniach. Dzwonił właśnie ten dread'owany artysta, by ucieszyć mnie wiadomością, że już nazajutrz może zacząć wpompowywać we mnie… tusz. Takich słow właśnie użył, takiego właśnie przystopowania słów przed upewnieniem mnie, że to właśnie tusz chce we mnie wpomować.
Wzorek miał być nieco większy, niż zazwyczaj robi się go za pierwszym razem, więc rozdziewiczył moje plecy malutkim oczkiem, które miało pokazać moją tolerancję na tego typu zabieg. Mimo, że był już którymś z kolei mężczyzną, który mnie dotykał, to te jego artystyczne palce powodowały, że… Widać wiele ciał kobiecych dotykał, bo robił to jak lekarz, niby bez emocji, niby bez podtekstów, niby widząc we mnie tylko pacjentkę- klientkę.