2 tygodnie później, gdy oczko się przyjęło, a mój wzorek miał w kilka godzin przenieść się z katalogu pod moją skórę, leżałam półnaga w jego studio tatuażu. Było gorąco, plecy miałam odsłonięte, lędźwie też z fragmentem pupy. Przyzwyczajona już do bólu, który powodowała kłująca mnie kilka tysięcy razy na sekundę igła, czekałam na koniec tego zabiegu.
– wiesz mógłbym wykonać ten tatuaż szybciej, mniej boleśnie, ale żeby tatuaż miał duszę, musisz trochę pocierpieć… Powinien też być za darmo, bo przeliczając każdy jego centymetr na złotówki, odbiera mu się całą jego magię… – powiedział pan Dread.
– to proszę zrób go tak, bym nie nosiła na sobie czegoś bezdusznego… – zaproponowałam, sama nie widząc, co to ma znaczyć.
– …
– …
Nie pamiętam reszty dialogu, ale w pewnej chwili maszynka przestała brzyczeć. Jego palce przestały napinać moją skórę i ścierać z niej nadmiar tuszu. Odsłonił całość moich pośladków. Zaczął je delikatnie ściskać, całować. Uczucie bólu z lędźwi zaczęło przemieniać się w uczucie podniecenia tuż pod lędźwiami. Jego tak bezczułe wydawałoby się palce zaczęły dostarczać mi wieeele czułości. Wiedział, że z bolącymi plecami nie może trenować ze mną kamasutry. Rozchylił wtedy moje pośladki, i zrobił coś, na co krzywiłam się oglądając to na filmach erotycznych. Swoim językiem zaczął lizać mi… Hmm… nawet trudno mi to napisać, więc co dopiero było czerpać mi z tego rozkosz. Ale… to naprawdę było bardzo niesamowite przeżycie. Szczęście, że depilowałam się już od dawna, i to wszędzie tam, gdzie tylko występują niechciane włoski. Bojąc się, że zaraz może zrobić z moją pupą coś jeszcze, podniosłam się, by wypiąć w jego kierunku to, co zazwyczaj miałam w takich okolicznosciach lizane. I tu kolejne zaskoczenie. Po raz pierwszy czułam tam tak długi język. Wciskał go prawie pod mój punkt G! Jeśli to, co nosi w spodniach jest proporcjonalne do długości języka, to…
Leżałam na jego kozetce, wypięta jak przeciągająca się na słońcu kocica. Nawet nie wiem, kiedy Dread zdążył nałożyć gumkę i swoim wielkim narządem próbował wejść w miejsce, w którym chwilkę częściej operował językiem. Był wielki. Jak jamajski murzyn, na cześć których nosił wydreadowane włosy.
Jakie to szczęście, że swym wcześniejszym lizaniem wydzielił ze mnie tyle soku, że po kilku próbach, pogłębieniach, mógł we mnie wejść. Było to najwspanialsze wejście, jakie miałam! Poprzedzone kilkudziesięcioma minutami bólu, po dziwnym napięciu, jakie ten ból powoduje, po pełnej napięcia rozkoszy analnej, i lizaniu mnie jakby to robił jakiś mrówkojad… Nie wiem, jak długo mnie pompował. Tym razem swoją wielką "strzykawką", a nie cieniutką igiełką maszyny. Nie zmieniał pozycji, bo wiedział, że mógłby zniszczyć tym swoje dzieło. Gdy zaczął przyśpieszać czując, że zaraz wystrzeli, zrobił to wprost na moje plecy. Gorący strumień ściekł na miejsce, które z takim pietyzmem przyozdabiał. Może dlatego, że przez cały stosunek nie widziałam jego twarzy, nie wiedziałam, co za chwilę może zrobić, jego wytrysk przeżyłam prawie jak swój własny orgazm. Ściekającą strużkę nasienia rozsmarował po mych plecach i tatuażu jak jakiś kojący ból balsam. Nałożył mi opatrunek, pomógł mi się ubrać.
– masz tatuaż z wielką duszą. Zapraszam za kilka miesięcy po kolejny. – powiedział, dając mi do zrozumienia, że mojego tatuażu nie przeliczy na pieniędze.
Na mych plecach i tatuażu lądowały już miliardy plemników. Może jest tu ktoś chętny, który chce być następny…? I pomyśleć, że są kobiety nie lubiące się kochać od tyłu…
skomentuj (25)
2004-04-27 11:30:26 ›› Analne sprostowanie…
Nie kochałam się analnie! Pan Dread tylko zabawił językiem moją pupę! Dla mnie "od tyłu", oznacza pozycję doggy style, czy jak to się ona dla Was zwie.
Co do analizy mojej osobowości przez kogoś tam z komentujących – ubaw to mam z czytania, że ze mnie jest samiec. Może i mam męskie cechy osobowości, bo tatuś chciał mieć we mnie synka? Może moja jak to nazywacie "zryta" psychika odrzuca brazylijskoserialowy model miłości i sexu polegającego jedynie na pocałunkach. Może nie mam i nigdy nie miałam takich problemów sercowych z jakimi piszą do redakcji czytelniczki Bravo. A może mam męskie podejście do świata, w którym facet pieprzący codzień inną kobietę to doskonały kochanek, zdobywca, a kobieta robiąca to samo to kurwa – niezależnie, czy bierze za to kasę, czy nie…
To jest blog o pierdoleniu! Nie smutów o rozterkach serca, o miłości, której nie ma. Albo która jak jest, to zdarza się bardzo rzadko, a o fizycznym piedoleniu męsko- damskim, które ma miejsce codzień w miliardach przypadków. Chcecie poczytać sobie o uczuciach, to kupcie Harlekina. Już w pierwszej notce napisałam, że do tego co robię uczuć nie włączam. Te pozostawię może dla tego Jedynego? Julia Roberts w "Pretty woman" nie całowała swych klientów w usta… Czy też była taka "A- feee!" jak ja?
A co do męskiej eksplozji, to myślisz, że kobieta nie wie, kiedy facet w nią wystrzeli? Że nie słyszy zmiany tempa jego oddechu? Nie czuje, że jest 2x szybciej i o połowę głębiej pieprzona? Myślisz, że myślimy, że facet dostał właśnie nowe baterie Duracell, jak królik w reklamie?
A co do punktu G. Łatwiej go jest znaleźć (męskim palcem w kobiecym ciele) niż ludziom spoza Warszawy dostrzec Pałac Kultury sprzed budynku Dworca Centralnego PKP;)
skomentuj (20)
2004-04-27 18:32:27 ›› O ściąganiu prezerwatywy…
Nie jestem facetem, nie nakładałam sobie nigdy prezerwatywy na penisa, ale wiem, że nie robi się na niej supełków po jej nałożeniu, że nie przykleja jej się klejem, nie naciąga się jej na jajka… Więc jeśli facet jest wydepilowany, to w ułamku sekundy potrafi ściągnąć z siebie gumę. No ja pieprzę, ale filozofia! Czy tak rzadko ruchacie, że ledwie się dorwiecie do kobiety, to myślicie tylko na o jak najszybszym spuszczeniu się w gumę?
Jeśli tak, to już rozumiem, czemu Was tak boli ten blog. To, że często nie potraficie trafić w kobietę, ma oznaczać, że nie potraficie ściągnąć z siebie gumki! Z czego jeszcze zrobicie problem? Że tatuaż był za kolorowy? Że zupa mamy była za słona, więc teraz lubię słony smak…?
Do burków, udających, że gdzieś mają moją o nich opinię… Trzeba sobie czymś zasłużyć, bym ją chciała wyrazić…
Nudnyyy blog? To co w Pruszczu Gdańskim nie jest nudne? Walenie fok w zatoce?;) Kurwa, ludzie, walcie się sami, a ode mnie się odwalcie!
Dziękuję pozywywnie nastawionym do mnie gościom mego bloga:) Was nie komentuję, bo ten blog jest właśnie dla Was. Rozumiejących.
skomentuj (25)
2004-04-28 19:42:21 ›› Pusta dziewucho bez perspektyw…
Ten koleś, który tak właśnie kończy swoje komentarze bawi mnie najbardziej! Możesz mi opisać swoje perspektywy?
Pewnie jesteś z wielodzietnej rodziny- ja jestem jedynaczką.
Pewnie gnieździsz się ze starymi, dziadkami, i pradziadkami w jednym wynajętym mieszkaniu – ja mam 260 metrów kradratowych prawie w centrum Warszawy do podziału jedynie z rodzicami.
Pewnie pieszo tuptasz do szkoły, do pracy, lub do Urzędu Pracy po zasiłek – mnie, (gdy ma czas) ojciec odwozi Lexusem do szkoły.
Pewnie masz debet na koncie? Długi w banku? Coś na raty? Ja mam kilkaset zł co miesiąc na mojej karcie do roztrwonienia… Drugie tyle kieszonkowego z reszty na zakupy, i trzecie tyle z prezentów od dziadków.
Itp. itd… I kto tu jest bez perspektyw?
skomentuj (39)
2004-04-29 09:57:10 ›› Jak chorągiewki na wietrze…
Połowa z Was odwróciła się ode mnie, bo co? Bo przestałam w kapitalistycznym świecie udawać, że kasa się nie liczy? Że patrząc właśnie, jak cała Wawka jest sparaliżowana przez tych, co kasę mają z jednej strony, i tych, którzy walczą, by wszyscy mieli jej po równo z drugiej przypominam sobie, że ją mam? W zajebistym naddatku, którego pewnie nie będę umiała roztrwonić?
Kasa to jedno wielkie gówno! Psuje ludzi! Szczególnie młodych. Doprowadza do tego, że wszystko wydaje się tak naprawdę bez wartości. Doprowadza do zbrodni! Do zawiści, itp.
Wczorajszych komentarzy nawet dokładnie nie przeczytałam. Taka niby jestem żałosna, beznadziejna, w ogóle dno, ale spędzacie nade mną godziny. Czytając notki, komentarze, komentując. Obiecujecie sobie, że już nigdy do tej kurwy nie przyjdę, a jednak wracacie. Poruszam Was bardziej, niż pokemonowe blogi moich "normalnych" rówieśniczek.
A moja ostatnia notka? Była bardziej zaległą odpowiedzią na to, że się kurwię za kasę, za tatoo, itp.! Póki nie zrozumiecie, że nie za kasę, to nie wiem, jak mam Wam to uzmysłowić. Facet dając mi coś, za to, że ja dałam mu siebie czuje spokój. Wie, że gówniara się w nim nie zakocha, bo robi to "zawodowo", a nie z uczucia.
Wiem, że to jest trudne do wytłumaczenia, ale tak właśnie jest. Może mam podwójny gen sexu?
skomentuj (8)
2004-04-29 12:05:51 ›› Weźmy np. takiego pana couple.blog.pl
I innych jemu podobnych…
Czy ja Cię/Was tu zapraszam na siłę? Każę padać mi do nóg, lizać mi stopy? Włazić w dupę z wazeliną lub bez niej? O jej, przeczytałeś jedną notkę i się obraziłeś, zmieniłeś o mnie zdanie, itp. Załamię się przez to i pójdę się zastrzelić z legalnie posiadanej przez mojego starego broni.
Pewnie wejdziesz tu jeszcze wiele razy, ani mnie tym ciesząc ani smucąc. Napiszesz jeszcze jakiś komentarz lub nie. Podpiszesz się pod nim, lub zrobisz to anonimowo. I co Ci to da? Albo mi? NIC!
Piszę sobie notki, i dobrze się z tym czuję. Ze swoich notek nie chcę się tłumaczyć. To jest wolny podobno kraj, nie ma cenzury. Wyjdźcie dziś na ulicę Wa-wy, a zobaczycie, ile macie tej swojej wolności.