Выбрать главу

— Próbowaliście mnie zabić. Tylko po to, żeby zabrać mi miecz.

— Nie pamiętasz, że chciałem go od ciebie kupić? — zapytał Agilus. — Przekonywałem cię, że powinieneś się go pozbyć, uciec w przebraniu. Dałbym ci strój i wszystkie pieniądze, jakie miałem.

— Nie rozumiesz, Severianie? On był wart dziesięć razy więcej niż nasz sklep, a ten sklep był wszystkim, co mieliśmy.

— Robiliście to już wcześniej: Musieliście to już robić. Szło wam zbyt gładko. Łatwe morderstwo a ciało prosto do Gyoll.

— Zabijesz Agilusa, prawda? Dlatego tutaj jesteś. Ale nie wiedziałeś, że to my, dopóki nie otworzyłeś tych drzwi. Czy zrobiliśmy coś, co ty już niebawem sam zrobisz?

— To była uczciwa walka — zawtórował jej nie tak piskliwy głos brata. — Byliśmy tak samo uzbrojeni, a ty zgodziłeś się na warunki. Czy jutro również dasz mi taką szansę?

— Wiedziałeś, że gdy nadejdzie wieczór, ciepło moich rąk pobudzi kwiat i ten uderzy w moją twarz — odparłem. — Ty miałeś rękawiczki i nie pozostawało ci nic innego, jak tylko czekać. Właściwie nawet nie musiałeś, bo przecież już nieraz miałeś okazję rzucać liśćmi.

Agilus uśmiechnął się.

— Rzeczywiście, rękawice miały najmniejsze znaczenie: — Rozłożył ręce. — Ja zwyciężyłem. Ale ostatecznie, dzięki jakiejś tajemniczej sztuce, której nie rozumiemy, zwycięzcą zostałeś ty. Trzykrotnie minie oszukałeś, a stare prawo mówi, że człowiek trzykrotnie oszukany przez swego przeciwnika może żądać od niego spełnienia jednego życzenia. Wątpię, żeby to prawo jeszcze obowiązywało, ale moja ukochana twierdzi, że jesteś bardzo przywiązany do starych dziejów, kiedy twoja konfraternia była potężna, a Cytadela stanowiła centralny punkt Wspólnoty. Domagam się spełnienia tego życzenia. Puść mnie wolno.

Agia wstała, strząsając źdźbła słomy ze swoich kolan i krągłych bioder. Jakby dopiero w tej chwili zdała sobie sprawę z tego, że jest naga, podniosła błękitnozieloną suknię, którą tak dobrze znałem i przycisnęła ją do piersi.

— W jaki sposób cię oszukałam; Agilusie? Wydaje mi się, że ty to uczyniłeś, a w każdym razie próbowałeś uczynić.

— Po pierwsze, nosząc przy — sobie przedmiot równy wartością najpiękniejszej willi i nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Twoim obowiązkiem jako właściciela było o tym wiedzieć, a twoja ignorancja może mnie teraz kosztować życie. Po drugie, odmawiając jego sprzedaży. W naszym komercjalnym społeczeństwie każdy może ustalić taką cenę, jaka mu się podoba, ale odmowa sprzedaży równa jest zdradzie. Agia i ja nosimy może stroje barbarzyńców, ale ty masz jego serce. Po mecie — sposobem, w jaki rozstrzygnąłeś na swoją korzyść nasz pojedynek. W przeciwieństwie do ciebie, musiałem walczyć z siłami potężniejszymi, niż byłem w stanie sobie wyobrazić. Straciłem zimną krew, jak każdy kto by się znalazł na moim miejscu t oto tutaj jestem. Wzywam cię, żebyś mnie uwolnił.

Wbrew mojej woli wybuchnąłem głośnym, pełnym goryczy śmiechem.

— Żądasz ode mnie, żebym uczynił dla ciebie, którego mam wszelkie powody nienawidzieć, to czego nie uczyniłem dla Thecli, którą kochałem niemal nad życie. Nic z tego. Co prawda jestem głupcem, w znacznej mierze dzięki twojej kochanej siostrze, ale nie aż do tego stopnia.

Agia wypuściła z dłoni swoją suknię i rzuciła się na mnie z taką gwałtownością, ii w pierwszej chwili myślałem, że chce mnie zaatakować. Ona jednak obsypała moje usta pocałunkami, a chwyciwszy moje dłonie położyła jedną na swojej piersi, a drugą na aksamitnym biodrze. Zarówno tam, jak i na jej plecach, gdzie w chwilę potem przesunąłem obie ręce, były jeszcze źdźbła starej słomy.

— Kocham cię, Severianie! Pragnęłam cię przez cały czas, kiedy byliśmy razem i próbowałam wiele razy ci się oddać. Czy nie pamiętasz, jak bardzo chciałam cię zaprowadzić do Ogrodu Rozkoszy? Byłoby to wspaniałe przeżycie dla nas obojga, ale ty nie chciałeś tam iść. Bądź chociaż raz uczciwy. — Powiedziała to takim tonem, jakby uczciwość była czymś równie nienormalnym jak choroba psychiczna. — Czyżbyś mnie nie kochał? Weź mnie… tutaj i teraz. Agilus odwróci głowę, obiecuję ci. — Jej palce wśliznęły się pod pas na moim brzuchu. Nie zdawałem sobie sprawy, że otworzyła sakwę, dopóki nie usłyszałem szelestu papierów.

Uderzyłem ją w rękę, może trochę mocniej, niż to było potrzebne, a ona rzuciła się do moich oczu, podobnie jak czyniła to czasem Thecla, kiedy nie mogła już znieść myśli o odosobnieniu i Bólu. Odepchnąłem ją; tym razem nie na krzesło a na przeciwległą ścianę. Uderzyła głową w kamień i chociaż cios został z pewnością częściowo zamortyzowany jej gęstymi włosami, odgłos był ostry i głośny, przypominający dźwięk, jaki wydaje uderzający w kamienne bryły młotek murarza. Kolana ugięły się pod nią i osunęła się po murze, aż wreszcie usiadła na słomie. Nigdy bym nie przypuszczał, że potrafi płakać, ale jej ciałem wstrząsnął szloch.

Co ona zrobiła? — zapytał Agilus. W jego głosie nie było żadnego innego uczucia prócz ciekawości.

— Przecież widziałeś. Próbowała sięgnąć do mojej sakwy. — Wyjąłem wszystkie pieniądze, jakie mi jeszcze zostały: dwa orichalki i siedem aes. — Zapewne chciała ukraść list, który mam dla archona Thraxu. Powiedziałem jej kiedyś o nim ale go tutaj nie noszę.

— Jestem pewien, że chodziło jej tylko o pieniądze. Mnie karmią, ale ona musi być potwornie głodna. Podniosłem Agię, narzuciłem na nią suknię, a następnie otworzyłem drzwi i wyprowadziłem ją na zewnątrz. Była jeszcze oszołomiona, lecz kiedy dałem jej orichalka, cisnęła go na ziemię i splunęła.

Kiedy wróciłem do celi, Agilus siedział pod ścianą ze skrzyżowanymi nogami.

— Nie pytaj mnie o Agię — powiedział. — Wszystkie twoje podejrzenia są słuszne, czy ci to wystarczy? Już i jutro będę martwy, a ona poślubi tego starca, który daje jej pieniądze, albo kogoś innego. Chciałem, żeby zrobiła to wcześniej. Przecież nie mógłby zabronić jej widywania ze mną, jej własnym bratem. Teraz ja umrę i nie będzie musiała już się o to martwić.

— Rzeczywiście, jutro umrzesz — skinąłem głową. — Właśnie o tym chciałem ż tobą porozmawiać. Czy obchodzi cię, jak będziesz wyglądał na szafocie?

Opuścił wzrok na swoje ręce, szczupłe i delikatne, oświetlone tym samym promieniem słońca, który przed kilkoma chwilami rozpalił nad głowami jego i Agii złociste aureole.

— Tak — odpowiedział wreszcie. — Ona może tam przyjść. Mam nadzieję, że tego nie zrobi, ale tak, obchodzi mnie to.

Poradziłem mu wówczas (zgodnie z tym, czego mnie uczono), żeby nie jadł zbyt wiele na śniadanie, na wypadek, gdyby miało mu się zrobić niedobrze i żeby opróżnił wcześniej pęcherz, bowiem zaciskające jego ujście mięśnie rozluźniają się zaraz po ciosie. Przedstawiłem mu również, jak to zawsze czynimy, nieprawdziwy przebieg ceremonii, żeby nie wiedział, że właśnie nadchodzi koniec, kiedy on istotnie nadejdzie. To kłamstwo pozwalało naszym klientom umierać z nieco mniejszym strachem. Nie wiem, czy mi uwierzył, chociaż mam nadzieję, że tak było. Jeżeli jakiekolwiek kłamstwo może zostać usprawiedliwione w oczach Wszechstwórcy, to z całą pewnością to właśnie.

Kiedy wyszedłem z celi, orichalk zniknął. W miejscu, w którym leżał, widniał wyrysowany jego krawędzią na brudnej, kamiennej posadzce niezwykły wzór. Mogła być to wykrzywiona w okrutnym grymasie twarz Jurupari albo jakaś mapa, pokryta nieznanym mi pismem. Starłem go stopą.

30. Noc