Выбрать главу

Bishop słuchał uprzejmie, zdając sobie sprawę, że zanim będzie mógł stąd wyjść, musi wysłuchać jeszcze kilkunastu relacji z „dziwnych zdarzeń”, których świadkami były inne, pozostałe w sali osoby. Jako autorytet w tej materii, przez świadków prawdziwych lub zmyślonych zjawisk stale był traktowany jak spowiednik. Otoczyła go niewielka grupka, odpowiadał na ich pytania i zachęcał do samodzielnych, poważnych badań nad zjawiskami paranormalnymi. Przypominał, aby trzeźwo podchodzili do sprawy i zachowali równowagę między wiarą a sceptycyzmem. Jedna czy dwie osoby wyraziły zdziwienie z powodu jego powściągliwości i Bishop wyjaśnił im, że w swoich badaniach kierował się zawsze obiektywizmem. Fakt, iż parę lat temu pewien amerykański uniwersytet zaoferował osiemdziesiąt tysięcy funtów każdemu, kto udowodni, że istnieje życie pozagrobowe, i że suma ta do tej pory nie została podjęta, ma swoją wymowę. Było wiele przesłanek, ale zabrakło zasadniczego dowodu i mimo że sam wierzy w kontynuację życia po śmierci w jakiejś formie, w dalszym ciągu nie jest pewien, czy istnieje świat duchów, w takim sensie, w jakim ujmuje się go w dawnych i obecnych koncepcjach. Kiedy to mówił, zobaczył siedzącą samotnie z tyłu sali kobietę, która w czasie wykładu zadała ostatnie pytanie. Zaciekawiło go, dlaczego nie dołączyła do grupy. W końcu zdołał uwolnić się od swoich inkwizytorów, mamrocząc, że ma przed sobą daleką podróż jeszcze tej nocy, a na resztę pytań odpowie na następnym wykładzie. Z teczką w ręku szybko ruszył w stronę wyjścia przejściem między ławkami. Kobieta natarczywie wpatrywała się w niego i gdy podszedł bliżej, wstała.

– Czy mogłabym z panem przez chwilę porozmawiać, panie Bishop?

Bishop spojrzał na zegarek, jak gdyby był umówiony na spotkanie.

– Naprawdę nie mam teraz czasu. Może w przyszłym tygodniu…?

– Nazywam się Jessica Kulek. Mój ojciec, Jacob Kulek, jest…

– Jest założycielem i dyrektorem Instytutu Badań Parapsychologicznych.

Bishop zatrzymał się i spojrzał uważnie na zbliżającą się kobietę.

– Słyszał pan o nim? – spytała.

– Któż zajmujący się tą dziedziną mógłby o nim nie słyszeć! Przecież to on pomógł profesorowi Deanowi przekonać Amerykańskie Stowarzyszenie Popierania Nauki, aby przyjęto parapsychologów w poczet jego członków. To był gigantyczny krok naprzód, zmuszający naukowców z całego świata, aby poważniej traktowali zjawiska paranormalne. Przydało to wiarygodności całej sprawie.

Obdarzyła go wspaniałym uśmiechem, a on zauważył, że była o wiele młodsza i bardziej atrakcyjna, niż wydawało mu się z daleka. Jej włosy, ani ciemne, ani jasne, były krótkie i z tyłu podwinięte, grzywka wysoko i starannie przycięta nad czołem. Była ubrana w stylowy, dobrze skrojony tweedowy kostium, który podkreślał jej szczupłą sylwetkę, chyba nawet za szczupłą, bo wydawała się bardzo wiotka, niemal krucha. Pociągła twarz sprawiała, że oczy wydawały się większe, jej usta były małe, ale pięknie zarysowane, jak u dziecka. Sprawiała teraz wrażenie niezdecydowanej, wręcz zdenerwowanej, ale czuł, że jest w niej jakaś determinacja zadająca kłam jej wyglądowi.

– Mam nadzieję, że moje uwagi nie uraziły pana – powiedziała z powagą.

– Poszukiwanie impulsów elektrycznych? Nie, nie obraziła mnie pani. W pewnym sensie ma pani rację. Połowę czasu poświęcam na szukanie impulsów, drugą – spędzam na szukaniu ciągów powietrznych, miejsc, gdzie osiada ziemia, i cieków wodnych.

– Czy moglibyśmy przez chwilę porozmawiać gdzieś na osobności? Czy zostaje pan tu na noc? Może w hotelu? Uśmiechnął się.

– Obawiam się, że moje wykłady nie są aż tak dobrze płatne, abym mógł sobie pozwolić na noclegi w hotelach. Nic by mi wtedy nie zostało z tego, co zarobiłem. Nie, muszę dzisiaj wracać do domu.

– To jest naprawdę bardzo ważne. Mój ojciec prosił, abym się z panem zobaczyła.

Bishop zastanowił się chwilę nad odpowiedzią. W końcu spytał:

– Może mi pani powiedzieć, o co chodzi?

– Nie tutaj. Zdecydował się.

– W porządku. Chciałem pójść na drinka przed podróżą, może napijemy się razem? Lepiej wyjdźmy stąd szybko, zanim ten tłum rzuci się na nas.

Wskazał na pozostającą jeszcze w sali grupę rozmawiających ludzi, którzy z wolna przesuwali się w stronę przejścia. Bishop wziął ją pod rękę i poprowadził do wyjścia.

– Ma pan trochę cyniczny stosunek do swojego zajęcia, nieprawdaż? – powiedziała, gdy schodząc po schodach opuszczali bibliotekę, a zimny, nocny kapuśniaczek chłodził im twarze.

– Tak – odpowiedział szorstko.

– Może mi pan powiedzieć, dlaczego?

– Najpierw znajdźmy jakiś pub i schowajmy się przed deszczem. Wtedy odpowiem na pani pytanie.

Szli pięć minut w milczeniu, zanim ujrzeli zachęcający szyld pubu. Weszli do środka i znaleźli wolny stolik w rogu sali.

– Czego się pani napije? – spytał.

– Poproszę o sok pomarańczowy.

W jej głosie słychać było lekką nutkę wrogości.

Wrócił z napojami, postawił przed nią sok i opadł na krzesło z westchnieniem ulgi. Pociągnął duży łyk piwa, by zaspokoić pragnienie, i spojrzał na nią.

– Zna pani badania ojca? – spytał.

– Tak, pracuję z nim. Miał pan odpowiedzieć na moje pytanie. Jej upór irytował go.

– Czy to jest ważne? Czy ma to coś wspólnego z prośbą pani ojca, dotyczącą naszego spotkania?

– Nie, jestem po prostu ciekawa. To wszystko.

– Nie jestem cyniczny w stosunku do tego, co robię. Zachowuję się cynicznie wobec ludzi, z którymi się spotykam. Większość z nich to albo głupcy, albo ludzie szukający rozgłosu. Nie wiem, którzy są gorsi.

– Ale ma pan świetną opinię jako badacz zjawisk psychicznych. Dwie pana książki na ten temat należą do żelaznych pozycji księgozbioru każdego studenta interesującego się zjawiskami paranormalnymi. Jak pan może szydzić z ludzi, którzy wykonują ten sam zawód co pan?

– Ja z nich nie szydzę. Pogardzam fanatykami, idiotami fetyszy żującymi mistycyzm i głupcami, którzy czynią z tego religię. Współczuję ludziom, na których żerują. Jeżeli przeczyta pani moje książki, to przekona się pani, że kieruję się realizmem i jestem daleki od mistycyzmu. Na litość boską, przed chwilą mówiłem dwie godziny na ten temat!

Wzdrygnęła się, słysząc jego podniesiony głos, toteż od razu pożałował swego zniecierpliwienia. Gdy odezwała się ponownie, wargi jej drżały od tłumionej złości.

– Dlaczego zatem nie zrobi pan czegoś bardziej konstruktywnego w tej materii? Towarzystwo Badań Psychicznych i inne organizacje proponowały panu członkostwo, pańska współpraca byłaby dla nich nieoceniona. Jako poszukiwacz duchów, jeśli lubi pan tak siebie nazywać, należy pan do najbardziej zaawansowanych w tej dziedzinie, zapotrzebowanie na pańskie usługi jest ogromne. Dlaczego więc odłączył się pan od swoich kolegów po fachu, którzy przecież mogliby panu pomóc?

Bishop przechylił się do tyłu na krześle.

– Sprawdza mnie pani – powiedział wprost.

– Tak, ojciec mnie o to prosił. Przepraszam, panie Bishop. Nie mieliśmy zamiaru być wścibscy. Chcieliśmy tylko dowiedzieć się czegoś więcej o pańskiej przeszłości.

– Czy nie nadszedł czas, aby powiedziała mi pani, dlaczego tu przyszła? Czego oczekuje ode mnie Jacob Kulek?

– Pańskiej pomocy.

– Mojej pomocy? Jacob Kulek chce mojej pomocy? Dziewczyna przytaknęła i Bishop zaśmiał się głośno.

– To naprawdę mi pochlebia, panno Kulek, nie sądzę jednak, abym mógł poszerzyć wiedzę pani ojca na temat zjawisk psychicznych.

– On nie oczekuje tego od pana. Chodzi o inny rodzaj informacji. Przysięgam panu, że jest to bardzo ważne.

– Ale nie tak ważne, żeby sam przyszedł do mnie. Utkwiła wzrok w szklance.