Выбрать главу

– Teraz to nie jest takie proste. Chciał przyjść, ale przekonałam go, że uda mi się namówić pana na spotkanie.

– W porządku – powiedział Bishop. – Zdaję sobie sprawę, że musi być bardzo zajęty.

– Och, nie. Nie o to chodzi. Wie pan, on jest niewidomy. Nie chcę, żeby podróżował, dopóki nie jest to absolutnie konieczne.

– Nie wiedziałem. Przepraszam, panno Kulek. Nie chciałem być gruboskórny. Jak długo…?

– Sześć lat. Chroniczna jaskra. Struktura nerwów została poważnie uszkodzona, zanim postawiono diagnozę. Za późno zgłosił się do specjalisty – zaburzenia wzroku kładł na karb podeszłego wieku i ciężkiej pracy. Kiedy ustalono prawdziwą przyczynę, nerwy wzrokowe były już zniszczone. – Popijała małymi łyczkami sok i patrzyła na niego nieufnie. – W dalszym ciągu ma sesje wyjazdowe tutaj i w Ameryce, a jako szef Instytutu, którego liczba członków stale rośnie, jest teraz bardziej aktywny niż poprzednio.

– Skoro wie, że nie chcę mieć do czynienia z organizacją taką jak wasza, dlaczego liczy na moją pomoc?

– Dlatego, że jego i pański sposób myślenia zasadniczo się nie różnią. Był aktywnym członkiem Towarzystwa Badań Psychicznych, dopóki nie zrozumiał, że głoszone przez nie idee są sprzeczne z jego własnymi poglądami. Odrzucił je także dlatego, by stworzyć własną organizację – Instytut Badań Parapsychologicznych. Chciał badać takie zjawiska, jak telepatia i jasnowidztwo, aby dowiedzieć się, czy można zdobywać wiedzę w inny sposób niż przez normalne procesy percepcyjne. To nie ma nic wspólnego z duchami i złośliwymi demonami.

– W porządku, w takim razie jakich informacji potrzebuje ode mnie?

– Chce, aby pan mu dokładnie opisał to, co pan odkrył w Beechwood.

Bishop pobladł i szybko sięgnął po piwo. Dziewczyna patrzyła, jak opróżnia szklankę.

– To było prawie rok temu – powiedział, stawiając ostrożnie pustą szklankę na stoliku. – Myślałem, że do tej pory zapomniano już o tym.

– Pamięć o tych wydarzeniach odżyła ponownie, panie Bishop. Widział pan dzisiejsze gazety?

– Nie, podróżowałem przez większą część dnia, więc nie miałem okazji.

Sięgnęła po torebkę opartą o nogę stołu i wyciągnęła zwiniętą gazetę. Rozkładając ją pokazała główną wiadomość na wewnętrznej stronie. Od razu rzucił mu się w oczy wielki tytuł: „Potrójna tragedia na ulicy horroru!”

Spojrzał na nią pytająco.

– Willow Road, panie Bishop. Tam gdzie znajduje się Beechwood. – Ponownie skierował wzrok na otwartą gazetę, ale dziewczyna sama opowiedziała mu szczegóły tragedii.

– Ostatniej nocy strzelano z pistoletu do dwóch kilkunastoletnich braci podczas gdy spali. Jeden zmarł na miejscu, drugi, w stanie krytycznym, znajduje się w szpitalu. Jest tam z nim jego ojciec: gdy zaatakował napastnika, ten odstrzelił mu pół twarzy. Nie ma szans na przeżycie. Szaleniec, który to zrobił, znajduje się w areszcie policyjnym, ale nie podano jeszcze żadnego oświadczenia…

Pożar wybuchł w kuchni położonego w pobliżu domu i przepalił podłogę sypialni usytuowanej powyżej. Dwie osoby, które tam spały, prawdopodobnie mąż i żona, runęły w dół, gdy zawaliła się podłoga, i zginęły w płomieniach. W ogródku obok domu strażacy znaleźli małą dziewczynkę przyglądającą się płomieniom i sparaliżowaną strachem. Przyczyny pożaru są nieznane…

W innym domu przy końcu Willow Road kobieta zabiła nożem swojego kochanka, a następnie poderżnęła sobie gardło. Ciała leżące na schodach holu zauważył mleczarz przez szklane drzwi wejściowe. Z raportu wynika, że kobieta miała na sobie nocną bieliznę, natomiast mężczyzna był całkowicie ubrany, tak jakby go zaatakowała zaraz po wejściu do domu.

Przerwała, jak gdyby chciała, aby dotarło do niego to, co opowiadała. – To wszystko stało się w ciągu jednej nocy, panie Bishop, i wszystko przy Willow Road.

– Ale to nie może mieć nic wspólnego z tamtą sprawą. Na Boga, to było rok temu!

– Dokładnie dziewięć miesięcy.

– To jak może być między nimi jakiś związek?

– Ojciec uważa, że jest. Dlatego chce, żeby opowiedział mu pan wszystko o dniu, w którym pojechał pan do Beechwood.

Już sama nazwa wywołała jego niepokój. Wspomnienia w dalszym ciągu były zbyt świeże; okropny widok, którego był świadkiem wewnątrz starego domu, ciągle pojawiał się w jego wyobraźni, jak nagle wyświetlony film.

– Opowiedziałem policji o wszystkim, co stało się tego dnia, dlaczego tam byłem i kto mnie wynajął. O wszystkim, co widziałem. Nie ma nic nowego, o czym mógłbym opowiedzieć pani ojcu.

– On myśli, że może jednak powie pan coś nowego. Musi być jakieś wytłumaczenie. Musi być jakiś powód, dla którego trzydzieści siedem osób popełnia zbiorowo samobójstwo w jednym domu. I dlaczego właśnie w tym domu, panie Bishop?

Nie mógł podnieść wzroku znad pustej szklanki, czując gwałtowną potrzebę napicia się czegoś mocniejszego niż piwo.

ROZDZIAŁ TRZECI

Jacob Kulek był wysoki nawet mimo zgarbionych pleców, głowę wysuwał do przodu, jakby ciągle czegoś szukał. Miał na sobie źle dopasowany garnitur, który zdawał się fałdować na jego chudym ciele, i krawat luźno opasujący kołnierzyk u nasady szyi. Wstał, kiedy jego córka wprowadziła Bishopa do małego pokoju, będącego prywatnym gabinetem Kuleka w jego Instytucie Naukowym; sam budynek niczym się nie wyróżniał w medycznym i finansowym getcie przy Wimpole Street.

– Dziękuję, że zechciał pan spotkać się ze mną, panie Bishop – powiedział, wyciągając rękę.

Bishopa zdziwiła siła jego uścisku. Przytłumiony głos – uświadomił sobie, że należy do Jessiki Kulek – dochodził z kasetowego magnetofonu, leżącego na małym stoliku do kawy obok fotela, w którym siedział Kulek. Wysoki mężczyzna schylił się i, odnajdując bez macania przycisk stopu, wyłączył magnetofon.

– Codziennie wieczorem Jessica przez godzinę nagrywa dla mnie – wytłumaczył, patrząc prosto w oczy Bishopa, jakby go badał. Trudno było uwierzyć, że jest niewidomy. – Nowe informacje na temat badań, korespondencja, sprawy ogólne, którymi nie mam czasu zająć się w ciągu dnia. Jessica hojnie dzieli się ze mną swoim wzrokiem. – Posłał uśmiech w stronę córki, wiedząc instynktownie, w którym miejscu stoi.

– Proszę usiąść, panie Bishop – powiedziała Jessica wskazując klubowy fotel, stojący po drugiej stronie stolika do kawy, naprzeciwko fotela jej ojca. – Napije się pan kawy lub herbaty?

Potrząsnął głową.

– Nie, dziękuję.

Zająwszy miejsce, Bishop rozejrzał się po pokoju; prawie każdy centymetr ściany wypełniały książki. Jak na ironię, człowiek z takim umysłem jak Kulek otoczył się czymś, co z powodu jego ślepoty musiało być źródłem frustracji.

Jakby czytając w jego myślach, Kulek wskazał ręką w stronę pokrytych książkami ścian.

– Znam każdą pracę w tym pokoju, panie Bishop, a nawet jej miejsce na półce. Filozofia symboliczna masonów, hermetystów, kabalistów i różokrzyżowców – środkowy regał po prawej stronie, trzecia półka od góry, siódma lub ósma pozycja. Złota Gałąź – ostatni regał przy drzwiach, najwyższa półka, gdzieś w środku. Każda książka tutaj jest dla mnie ważna, każdą z nich wielokrotnie czytałem, zanim straciłem wzrok. Wydaje się, że umysł człowieka pozbawionego możliwości widzenia może łatwiej zwracać się do jego wnętrza, dokładniej badać jego pamięć. Widać w człowieku zawsze musi być zachowana równowaga.

– Myślę, że utrata wzroku nie wpłynęła na pańską pracę – powiedział Bishop. Kulek zaśmiał się krótko.

– Obawiam się, że jednak jest przeszkodą. Powstało tak wiele nowych koncepcji, tak wiele starych odrzucono. Jessica i to niewielkie urządzenie pilnują, abym orientował się w zachodzących zmianach. Moje nogi też nie są tak sprawne jak kiedyś. Ta wierna laseczka służy mi za przewodnika i podporę – poklepał opartą o fotel laskę, jak gdyby to było ukochane zwierzę. – Choć niechętnie, usilnie namawiany przez córkę, musiałem zrezygnować z wyjazdów na wykłady. Ona lubi, żebym był tam, gdzie może nade mną czuwać.