Выбрать главу

– Ale przecież wiele z tych rzeczy dotyczy chyba również młodszych ludzi?

– Owszem, lecz w miarę upływu lat one się potęgują. A jak wyjaśnić, że z wiekiem człowiek wydziela więcej śluzu i musi się rano wykaszleć? Przecież nie można wychodzić z domu za każdym razem, kiedy chce się to zrobić. Mało kto ma też ochotę oznajmić drugiej osobie, że włosy zaczynają się katastrofalnie przerzedzać, a ciało nabiera kształtów ciała starej kobiety.

– Ależ, Gudrun! To, co mówisz, sprawia, że zaczynam się strasznie bać starości.

– Nie, nie, nie jest aż tak źle. Ale to nadciąga ukradkiem. Na razie znam te objawy tylko z opowiadań przyjaciółek, ale powoli i mnie zaczynają one doskwierać. Dostrzegam u siebie ten sam wzór.

– Malujesz diabła, gdzie go nie ma.

– Ach, gdyby tak naprawdę było! Nie mam nic przeciwko wspólnemu starzeniu się razem z mężczyzną. Przeciwnie. Ale trzeba starzeć się razem. Nie można skakać od razu na głęboką wodę, i to w połowie drogi do domu starców. Ojej, telefon znów dzwoni! Tak późno! Boję się, co to może znaczyć.

– Ja też – powiedziała Vesla, która nie była wcale taka pewna, czy Gudrun mówi o przyjaciółkach. Czy można aż tak głęboko przeniknąć w te sprawy, jeśli tylko się o nich słyszało?

Cóż, to jej rzecz. Vesla postanowiła nie drążyć tematu.

Gudrun odebrała telefon. Rozległ się w nim ów osobliwy glos Jordiego, który zawsze brzmiał tak, jakby pochodził z innego świata, był taki piękny, melodyjny, ale tajemniczy.

Jordi wyjaśnił sytuację z samochodami, powiedział też, że z pewnością uda im się namówić do przyjazdu Jørna, lecz tak czy owak przybyć musi również Pedro, żeby przyprowadzić do domu swoją limuzynę. Nie, Antoniowi absolutnie nie wolno prowadzić, jego kolano musi pozostawać unieruchomione, jeśli to w ogóle będzie możliwe tu, na tym pustkowiu. Ale przynajmniej przedzierają się jakoś naprzód, podpierając go jak tylko mogą.

Gudrun odpowiedziała, że Pedro śpi i nie bardzo chciałaby go budzić, bo z lęku o Antonia (i samochód) nie zasnął przez całą ubiegłą noc, ale ona, Gudrun, chętnie przyjedzie, jeśli tylko Jørn ją zabierze.

Gwałtowne wymachiwanie rękami Vesli Gudrun zbyła machnięciem ręki. „Antonio ci tego zakazuje” – powiedziała teatralnym szeptem.

Umówili jeszcze miejsce spotkania i pozostałe szczegóły. Gudrun w oczekiwaniu na Jørna zaczęła przygotowywać się do wyjazdu.

– A poza tym on jest ode mnie o sześć lat młodszy. Upłynęła dobra chwila, nim Vesla zdała sobie sprawę, że Gudrun miała na myśli Pedra.

Antonio zadzwonił do Jørna i wyjaśnił, o co chodzi.

– Wiem, że godzina jest już bardzo późna…

– Jeszcze nie spałem – skłamał J0rn.

– To świetnie. Utknęliśmy – powiedział Antonio i wyjaśnił mu, gdzie są.

j0rn był inteligentnym młodym człowiekiem, obiecał natychmiast wyruszyć, a po drodze zabrać jeszcze Gudrun. Liczyli, że jego samochód dotrze do Lykkja mniej więcej w tym samym czasie, kiedy oni zdołają zejść z płaskowyżu. Jasne bowiem było, że wędrówka z Antoniem to nie żarty.

Nocna jazda! Wspaniale! Jørn od razu się do tego zapalił. Nareszcie będzie mógł uczestniczyć w tym, czym przyjaciele od dawna się zajmują!

Antonio odbył jeszcze jedną rozmowę. Znów zadzwonił do Vesli, tym razem jednak rozmawiał krótko.

– Wiesz, jak wygląda znak rycerzy, ta jego uproszczona wersja? Przygotuj kilka takich, wszystko jedno z czego. Z tektury, materiału, z czegokolwiek. Sama to wymyśl, nie bardzo umiem ci w tej chwili doradzić, bo myślę raczej kolanem, nie głową. Okropnie mnie boli.

– Tak bym chciała być teraz przy tobie!

– Wiem o tym. Ale już niedługo wrócę do domu. Umieścisz te znaki w bardzo widocznych, strategicznych miejscach, nad drzwiami wejściowymi, nad oknami, od zewnątrz, oczywiście, i wszędzie tam, gdzie uznasz to za konieczne. Urraca bowiem ostrzegała nas, że mnisi wstąpili na wojenną ścieżkę, planują zemstę. Nie możemy dopuścić do tego, żeby zło spadło na was.

– Rozumiem. Na kominie także?

– Dobrze by było, ale wystarczy umieścić znak w kominku. Obejdzie się bez akrobatycznych ćwiczeń na dachu.

– Możesz mi zaufać, zajmę się wszystkim. Kocham cię.

– A ja ciebie. Jesteś kimś najważniejszym w moim życiu.

– Uważaj na siebie.

– Ty także. Mnichom nie wolno mścić się na tobie, nigdy bym sobie tego nie wybaczył.

Ale zemsta mnichów dopadła ich z zupełnie innej strony.

Jednocześnie

„Strata czasu – powiedział don Garcia. – Nic im z tego nie przyjdzie”.

Don Galindo zapatrzył się na płaskowyż.

„Zdecydowanie nie, ale trzeba to zrobić”.

„Don Antonio de Navarra jest poważnie ranny. Nie będzie mógł im towarzyszyć dalej w podróży ku ostatecznemu celowi” – powiedział don Sebastian zatroskany.

„Chyba że postanowią na niego poczekać” – wtrącił don Ramiro.

„Nie mają na to czasu, dni płyną jak wartkie rzeki. Nie mogą czekać na kogoś, kto nie może chodzić ani nie ma konia”.

„W tych czasach trudno o konia – przypomniał don Galindo. – Ludzie wolą te swoje magiczne powozy, które poruszają się bez koni. Don Antonio może właśnie takim pojechać do Hiszpanii”.

„Niewielką okaże się dla nich pomocą, jeśli będzie tylko w nim siedział”.

„Dość już o tym! – przerwał mu don Federico de Galicia. – Większe zagrożenie stanowią słudzy zła, mnisi. Gotują się już do walki!”

„Z myślenia o zemście nigdy nie wynika nic dobrego. Z samej zemsty również. Te łotry jeszcze bardziej opóźnią działania naszych przyjaciół”.

Don Federico zmrużonymi oczami obserwował płaskowyż.

„Wyczuwam zagrażające z ich strony niebezpieczeństwo, ale nie wiem, z której strony uderzy”.

– „Jeśli się nie mylę, to zemsta uderzy z różnych stron – powiedział don Ramiro zamyślony. – Miejmy nadzieję, że nasi wierni młodzi przyjaciele będą się ich wystrzegać”.

„Nie możemy spuszczać z nich oka!”

16

Nie wyczuli zemsty. Nadciągnęła ukradkiem.

Młody Jørn w drodze do Valdres miał mnóstwo pytań. Gudrun otrzymała od braci Vargas pozwolenie na przedstawienie mu w ogólnych zarysach ich przygody z czarnymi rycerzami.

Ale Jørna wcale to nie zadowoliło. Chciał dowiedzieć się o wszystkim, o każdym najdrobniejszym szczególe.

– Przynajmniej nie pozwalasz mi zasnąć – mruknęła Gudrun nie bez złośliwości, kiedy jechali wzdłuż lśniącego w nocy jeziora Sperillen.

Jørn, który z początku uznał, że Gudrun żartuje, coraz bardziej angażował się w przebieg wydarzeń i bez końca wykrzykiwał tylko: „Ojej!”, „O rany!”, „Co? Mówisz poważnie?”

– Dlaczego nie zwróciliście się do mnie? – poskarżył się w pewnej chwili urażony. – Znalazłbym wszystkie odpowiedzi w sieci. W Internecie naprawdę można dotrzeć do absolutnie wszystkiego.

– Wątpię. Tajemnica rycerzy jest raczej nieznana, to było jednorazowe wydarzenie i prawdopodobnie zostało zatuszowane. Jeśli w ogóle ktoś o nich słyszał. Ale gdyby udało ci się zdobyć jakieś informacje o Emmie, Leonie i ich kompanach, zwłaszcza o Leonie, to byłyby one rzeczywiście na wagę złota.

– To bagatelka! A te trzy orły, które wskazują drogę, z całą pewnością uda mi się wywęszyć.