Выбрать главу

– Tak, niedawno bowiem dowiedziałam się od Jørna, że to dotknęło również Unni.

– Mnie?

– Tak. Chodzą plotki, że kradniesz po sklepach.

– Co takiego? – wybuchnęła Unni. – Ależ to…!

– Nikt z nas w to nie wierzy – czym prędzej zapewnił Jørn.

– Och, nie, wy może nie, ale… Ach, mam tylko nadzieję, że mama i ojciec nic takiego nie słyszeli!

– Z całą pewnością oni również w to nie wierzą – uspokoiła ją Gudrun.

– Człowiek stara się postępować tak uczciwie, jak to tylko możliwe, bo tak mnie wychowano, a mimo wszystko taka opinia! Co powinnam zrobić?

Odezwał się Jørn.

– Plotki o tobie, Unni, krążą już od pewnego czasu. To dlatego nie mogłaś znaleźć żadnej pracy. Wydaje mi się, że pojawiły się mniej więcej w tym samym okresie, kiedy starałaś się o tę pracę w telewizji, którą zamiast ciebie dostała Emma.

– Boże, od tak dawna? – jęknęła Unni. – I wszyscy o tym wiedzieli! Wszyscy z wyjątkiem mnie!

– Ale te pozostałe plotki są świeże, prawda? – spytał Jørn.

– Najzupełniej – przyznał Pedro. – Proponuję, żebyśmy uważnie je przeanalizowali. Osobiście absolutnie nie rozumiem, dlaczego zostałem oskarżony o korupcję, to pomówienia wyssane z palca. Ale Vesla kompletnie się załamała, kiedy jakaś podła osoba nazwała ją morderczynią. Dlaczego, Veslo? Sądzę, że najlepiej będzie, jak nam wszystko opowiesz. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, przecież wiesz.

Dziewczyna znów zaczęła płakać.

Antonio położył jej rękę na ramieniu i powiedział:

– Ponieważ jestem jedyną osobą, której Vesla się zwierzyła, będę mówił zamiast niej. Vesla była zmuszana przez swoją matkę – egoistkę do opieki nad chorym ojcem i dziadkami, odkąd była małą dziewczynką. Z ojcem i babcią nie było przy tym trudności, bo Vesla lubi pomagać ludziom.

– O tym wiemy wszyscy – zapewnił Jordi.

– No właśnie, gorzej było z dziadkiem. Miał sklerozę i próbował się do niej dobierać. Musiała bronić się laską, kiedy się do niego zbliżała na przykład po to, żeby pomóc mu zmienić ubranie.

– Uf! – jęknęła Gudrun.

Antonio kiwnął głową. Sama Vesla nie patrzyła na nich. Klęczała, bandażując jego zranioną nogę, ocierała przy tym łzy i nie przestawała pociągać nosem.

Antonio podjął:

– Po miesiącach i latach dosłownie katorżniczej pracy Vesla zobaczyła, że jej dziadek umiera. Miał straszną, przerażającą i bolesną śmierć, a ona nie mogła tego znieść. Ogarnął ją strach i uciekła, zostawiła go samego. Właśnie dlatego wbiła sobie do głowy, że jego śmierć obciąża jej sumienie, choć oczywiście tak przecież nie jest. Była wówczas jedynie dzieckiem, na którego barkach spoczywał zbyt wielki ciężar.

Wszyscy potwierdzili, że Antonio ma rację, i powiedzieli Vesli wiele pocieszających słów. Dziewczyna z wdzięcznością pokiwała głową.

Jordi w zamyśleniu popatrzył na brata.

– Czy ktoś mógł słyszeć, jak Vesla opowiadała ci swoją historię?

– Nie, byliśmy… chwileczkę – Antonio musiał się przez moment zastanowić. – Nie, nic, pomyślałem tylko, że… To było wtedy, gdy jechaliśmy do Stryn. Unni i Morten spali na tylnym siedzeniu.

– A jeśli jedno z nich nie spało? – spytał Jordi. – I nie mówię teraz o Unni.

– Morten? – powtórzył Antonio zamyślony. Spojrzenia wszystkich skierowały się na chłopaka, na którego twarzy odmalowało się teraz przerażenie. – Mortenie, przecież ty się ze wszystkiego zwierzałeś Emmie. Wiem, że tak było wcześniej, bo teraz już tego nie robisz.

Morten w milczeniu pokręcił głową. Siedział jak sparaliżowany.

– Pytam cię teraz, Mortenie, i proszę cię o szczerość. Czy wtedy, w samochodzie, był taki moment, że nie spałeś i słyszałeś, co mówi Vesla?

Morten jakby zmienił się w słup soli. Nie mógł oderwać wzroku od Antonia. W końcu jednak otworzył usta i, kilkakrotnie się zająknąwszy, zdecydował się wreszcie:

– Możliwe, że nie spałem, bo słyszałem już wcześniej tę historię. To rzeczywiście było w samochodzie.

– I…? – W głosie Antonia pojawiła się jakby groźba. – Przekazałeś ją dalej Emmie?

– Tak, ale to było dawno temu. Teraz już tego nie robię.

– O tym wiemy. Czy możemy przypuszczać, że kobietą w cukierni, która nagadała o tobie Monice, również była Emma?

– Tego nie wiem – czym prędzej odpowiedział Morten.

– To podobno była bardzo piękna dziewczyna – pociągnęła nosem Vesla.

– Ach, tak? – skomentowała cierpko Gudrun. – Czy możemy również założyć, że ta sama osoba rozpuściła plotki o Unni jako sklepowej złodziejce, żeby w ten sposób samej dostać pracę w telewizji, a przy okazji oczywiście uniemożliwić Unni znalezienie jakiegokolwiek zajęcia?

– Jakie to podłe z jej strony – poskarżyła się Unni. – Gotowa jestem ją udusić!

– Tego nie zrobimy – spokojnie oznajmił Antonio. – Ale zemścimy się w jakiś straszny sposób.

– À propos zemsty – powiedziała Gudrun. – To chyba robota mnichów. Mszczą się za zniszczenie tego ich pudełeczka z trucizną.

– Z całą pewnością. Przypuszczam, że dzisiaj zrobili coś, żeby wyrządzić krzywdę Jordiemu, mnie i Gudrun. Unni dość już nadokuczali tymi dawnymi plotkami, a Jørn jest osobą postronną. Na razie skupili się na was, na tych, co pozostali w domu, ale z pewnością zaangażowali wszelkie swoje siły, chcą dopaść wszystkich bez wyjątku.

– Owszem – zgodziła się Unni. – Lecz to oznacza również, że Emma nie wyjechała do Hiszpanii, tak jak sądziliśmy. Pewnie nikt inny z nich również.

Pedro nie był jednak co do tego przekonany.

– Zastanawiam się, czy Alonzo nie maczał w tym palców. On potrafi odgrywać niezwykle godnego zaufania dżentelmena, kiedy tylko zechce. Zna się również na fałszerstwach, więc to on może kryć się za tymi rzekomymi dowodami przeciwko mnie. Nic więcej nie wiem o tej sprawie, ale muszę to jakoś wyjaśnić. Tylko jak?

Gudrun odezwała się przygnębiona.

– Plotki, gadanie, oszczerstwa. Przed takimi rzeczami trudno się bronić!

– Zła opinia przykleja się do człowieka na bardzo długo, nawet jeśli już zostanie oczyszczony z zarzutów. To naprawdę nikczemne! – stwierdziła Unni w poczuciu bezsiły.

– No, cóż – zastanowił się Antonio. – Wydaje mi się, że mam pewien pomysł na to, jak stawić czoło plotkom, krążącym tu, w tym kraju. Sprawą hiszpańską natomiast, obawiam się, musisz się zająć sam, Pedro.

– A co masz zamiar zrobić? – zainteresował się Hiszpan. Antonio nie zdążył odpowiedzieć, bo rozległ się dzwonek do drzwi. To przyszedł lekarz, kolega Antonia.

– W coś ty, na miłość boską, się wdał? – spytał z wymuszonym śmiechem, obejrzawszy jego zranione kolano.

Po gruntownym zbadaniu obrażeń młody lekarz stwierdził, że Antonio musi jednak znaleźć się w szpitalu. Wprawdzie nie wyglądało to na żadne złamanie, lecz z całą pewnością potrzebny był zastrzyk przeciwtężcowy, rentgen, obserwacja i…

Tak, tak, Antonio to rozumiał. Tego właśnie się obawiał i był na to przygotowany.

Kolega, czując się trochę niepewnie, spytał:

– Ale co to ja o tobie słyszę, Antonio? Dziś w szpitalu mówiono, że podobno zachowałeś się bardzo nieodpowiedzialnie podczas jakiejś operacji.

– Ja? Przecież ja ledwie uczestniczyłem w jakichkolwiek zabiegach!

– To samo i ja mówiłem, nikt nie mógł z tego nic zrozumieć. Tak naprawdę pozwolono ci dopiero być obserwatorem, mogłeś co najwyżej ocierać pot z czoła chirurga.

– Nawet tyle nie. Tym z radością zajmują się pielęgniarki. Na czym miało polegać moje zaniedbanie?

– Podobno coś pokręciłeś przy kroplówce.