A był to statek wysokiej klasy, gratulował sobie Purvey, wyprzedzający o setki lat wszystko to, co w tej dziedzinie stworzono na Ziemi. Za samo urządzenie, które czyniło go niedostępnym dla radaru, Purvey dostanie więcej pieniędzy, niż będzie mógł wydać, i to bez łaski jakiejś pełzającej rośliny.
Kiedy przekonał się, że potrafi sterować pojazdem, przycupnął zadowolony w swoim ulubionym kącie i po raz pierwszy od wieiu dni wyspał się porządnie. Po przebudzeniu stwierdził, że go boli głowa, ale złożył to na karb swoich przejść; ból jednak stawał się z czasem coraz silniejszy. Po zjedzeniu posiłku i kolejnej drzemce musiał przyznać, że w pomieszczeniu panuje zaduch.
Rozglądając się za klimatyzatorem znalazł w ścianie pod każdym z wentylatorów małą kratkę. Oznaczało to, że istnieje na statku urządzenie do odświeżania zużytego powietrza i że urządzenie to nie działa. Pocąc się pomimo zimna zaczął szukać dokoła siebie i znalazł potężny przewód. Przewód wychodził z obudowy mechanizmu w pobliżu kąta, w którym Purvey sypiał. Podszedłszy bliżej dokonał prostego, ale potwornego odkrycia: ściany obudowy zostały wgniecione siłą eksplozji.
Urządzenie klimatyzacyjne nie działało.
Szlochając ze strachu pobiegł po narzędzia, nagle jednak stanął jak wryty. Zrozumiał, że gdyby nawet urządzenie było i sprawne, jego sytuacja w niczym by się nie zmieniła. Bo przecież ono produkowało dwutlenek węgla!
Nagle pojął całą sytuację. Lurr był ruchomą rośliną żyjącą na zasadzie fotosyntezy: dwutlenek węgla i wodę zamieniał w węglowodany, wydzielając przy tym tlen. Podczas manewru eksperymentalnego wybuch zniszczył agregat wytwarzający dwutlenek węgla i Lurr zastąpił go Donem Purveyem. To dlatego z takim upodobaniem kładł się koło niego; tym również należało tłumaczyć obfitość tlenu w powietrzu na początku lotu. Dzięki obecności Puryeya wydychającego cenny dwutlenek węgla roślinny stwór poruszał się tak żwawo. To go trzymało przy życiu, tak jak Purveya trzymał przy życiu wydzielany przez Lurra tlen.
Stanowili idealną załogę małego statku kosmicznego i dopiero teraz Purvey zrozumiał, że pozbycie się partnera było błędem z jego strony.
Niestety, jak poprzednio, zrozumiał za późno.