Выбрать главу

W każdym razie Gabriel zdawał sobie sprawę z tego, że uczestniczą w ceremonii inicjacji.

Kiedy miecz ponownie znalazł się na stole, wybranym pozwolono usiąść. Na środek wyszła Tula.

– Wybrani przyjaciele – powiedziała swoim czystym głosem. – Otrzymaliście już swego rodzaju ochronę od czterech duchów z Taran-gai, Ziemi, Powietrza, Wody i Ognia. Otrzymaliście też przestrogę, że musicie się wystrzegać wszystkiego, co jest z kamienia, minerału lub metalu. Tym bowiem rządzi Shama, nad którym my nie mamy żadnej władzy. Teraz chcę wam powiedzieć, że również Ludzie Lodu i ich pomocnicy przygotowali dla was ochronę, bowiem czeka was wiele niebezpieczeństw i wielu wrogów spotkacie na swojej drodze. Ani ochrona duchów, ani nasze wsparcie nie da wam pełnego bezpieczeństwa, z pewnością jednak uczyni waszą wędrówkę łatwiejszą. – Tula uniosła niewielki pucharek. – Do tego napoju wszystkie reprezentowane dziś w Górze Demonów grupy włożyły co miały najlepszego. Dzięki temu będziecie silniejsi niż stal. Duchy Ludzi Lodu zawarły w nim rodową miłość, która was wesprze i doda sił w chwilach zwątpienia, gdy będziecie już mieli ochotę ustąpić. Czarne anioły dały wam wytrzymałość na czas, gdy wasze własne siły zostaną wyczerpane, dzięki czemu możecie lekceważyć nawet śmierć. Demony Nocy dają wam zdolność widzenia w ciemnościach, a Demony Wichru gwałtowność i szybkość uderzenia. Demony Ludzi Lodu dają wam pewność siebie, odwagę i poczucie humoru, wolę, by iść naprzód w chwilach, gdy będziecie mieli nieprzepartą ochotę wziąć nogi za pas. Bezpańskie demony będą słuchać rozkazów każdego, kto się tego napił, zaś Demony Zguby dadzą wam moc zabijania, kiedy to będzie konieczne. Zwłaszcza ta ostatnia zdolność może się okazać przydatna, bo o ile wiem, to wszyscy wzdragacie się przed zadawaniem śmierci, prawda?

Skinęli poważnie głowami.

Tula dała znak Runemu, by do niej podszedł, po czym przekazała mu pucharek.

– Tova Brink z Ludzi Lodu – powiedziała głośno. – Podejdź tu i skosztuj napoju najlepszych i najwierniejszych przyjaciół Ludzi Lodu!

– Ja pierwsza? – szepnęła Tova spłoszona, lecz posłusznie zbliżyła się do Runego. On trzymał kielich w swoich okaleczonych rękach, Tova położyła na nich swoje dłonie, jakby mu chciała pomóc, przyłożyła wargi do brzegu pucharu i wypiła.

Wszystko było bardzo uroczyste, atmosfera stawała się podniosła. Gabriel miał ochotę zapytać, jak smakuje ten napój, ale nie chciał burzyć nastroju.

Tula zawołała głośno:

– Ellen Skogsrud z Ludzi Lodu!

Ellen podeszła do stolika, otrzymała swój kielich i wypiła.

Jakie to wspaniałe, cóż za uroczystość! Gabriel czuł, że wzruszenie dławi go w gardle.

Tula podała Runemu trzeci puchar i powiedziała:

– Gabriel Gard z Ludzi Lodu!

Gabriel zbyt łapczywie chwycił powietrze i zakrztusił się. Zaniósł się gwałtownym kaszlem. O, zgrozo! Zburzył ten wspaniały, nieziemski nastrój! Ze wstydu najchętniej zapadłby się pod ziemię!

ROZDZIAŁ VIII

Wszyscy jednak odnosili się do niego z wyrozumiałością, stukali go w plecy i śmiali się przyjaźnie. Gabriel szybko doszedł do siebie i gotów był podejść do Runego.

Och, żebym się tylko nie potknął! Albo nie poślizgnął…

Wszystko skończyło się dobrze. Ręce Runego wydawały się szorstkie i twarde, napój smakował dziwnie, trochę cierpko, ale nie był niesmaczny. Kiedy chłopiec wracał na miejsce, zdumiało go uczucie jakby jasności w całym ciele. Czuł się niemal przezroczysty. Przestraszony spojrzał na swoje dłonie, ale wyglądały jak zawsze.

Pokój oświetlały piękne kandelabry, z których spływało delikatne, cieple światło. Panował nastrój pełen napięcia, ale to pewnie z powodu tej podniosłej ceremonii.

Wkrótce jednak mieli przeżyć coś nieoczekiwanego, coś dziwnego i zaskakującego.

Najpierw rozległ się głos Tuli:

– Marco z Ludzi Lodu i z rodu czarnych aniołów, synu anioła światłości, tego, który panuje w Czarnych Salach!

Marco wyszedł na środek. Tula przemawiała teraz do niego i do wszystkich zebranych.

– Zdziwi was zapewne, że Marco również musi wypić to…

– Rzeczywiście, bardzo nas dziwi – powiedziała Tova. – Szczerze mówiąc, wiele rozmyślałam dzisiejszej nocy na temat Marca. Czy on, który może się z łatwością przenosić z miejsca na miejsce, nie tylko w przestrzeni, lecz także w czasie, czy on nie mógłby po prostu wylądować w Dolinie Ludzi Lodu i przeprowadzić całej operacji na własną rękę?

Tula skinęła głową.

– Rozumiem, że wielu może tak myśleć. Ale jeśli się zastanowić nad całą sprawą, to nie wydaje się ona taka prosta. Po pierwsze, nie powinniśmy zapominać, że dziedzictwo ze strony matki, Sagi z Ludzi Lodu, czyni Marca wrażliwym na ciosy. A po drugie, i najważniejsze: jako czarny anioł on w ogóle nie może uczestniczyć w tym niebezpiecznym przedsięwzięciu.

– Dlaczego nie? – zapytał cicho Nataniel.

Marco, który czekał na spełnienie rytuału, odwrócił się do nich, a Tova wprost pożerała go wzrokiem. O Boże, to aż boli patrzeć na kogoś tak pięknego, tak doskonałego w każdym szczególe!

– Dlaczego nie? – powtórzyła Tula. – Otóż dlatego, że Źródła Życia nie dają siły ani aniołom, ani duchom. Dlatego podczas całej waszej tak trudnej wyprawy Marco pozostanie wyłącznie człowiekiem.

– O czym ty mówisz? – zawołała Ellen przerażona. – A te jego wszystkie nadzwyczajne cechy i zdolności? To wszystko, na co tak liczyliśmy? Czy zostanie tego pozbawiony?

– Nie. Ale niczego, co dostał w darze od czarnych aniołów, nie może wykorzystywać w tej walce. Walkę przeciwko Tengelowi Złemu podejmie Marco-człowiek.

– Tym sposobem stracimy naszą kartę atutową – wtrąciła Tova.

– Niezupełnie – uśmiechnęła się Tula. – Mimo wszystko Marco nauczył się tego i owego w ciągu ponad stu lat życia. Nie zapominajcie przy tym, że sam człowiek też ma swoją wartość i wiele potrafi! Co dzisiaj nauka wie o tych zakamarkach mózgu i centrach nerwowych, które przecież funkcjonują, choć mogą się wydawać całkiem niepotrzebne? Co wiadomo o takich sprawach, jak karma? [Karma – w buddyzmie i hinduizmie suma etycznych skutków dobrych albo złych czynów człowieka, wyznaczająca jego los w nowej inkarnacji, a potem, kolejno, w dalszych, do czasu osiągnięcia pełnego wyzwolenia.] Bardzo niewiele, zapewniam was! A Marco otrzymał niebywale staranne wykształcenie odnośnie do wszystkiego, co dotyczy człowieka. Właśnie z myślą, by mógł was wspierać, gdy zajdzie potrzeba. Jako czarny anioł natomiast byłby w Dolinie Ludzi Lodu całkowicie nieprzydatny, bowiem jedynie żywy człowiek może odnaleźć naczynie z wodą zła. A zatem weź ten puchar, Marco!

O, jaki on wspaniały, zachwycał się Gabriel. Najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego widziałem.

Te czarne włosy, opadające w miękkich lokach na ramiona. Te plecy wyprostowane jak struna, te szerokie ramiona… Po prostu ideał!

Głębokie westchnienie z boku powiedziało Gabrielowi, że Tova myśli to samo.

Marco pochylił głowę nad pucharem i ukazała się nieładna twarz Runego. Cóż za kontrast! Mimo to na Runego też przyjemnie było popatrzeć. No i to jest właśnie takie zagadkowe, jeśli chodzi o piękno i urodę, rozmyślał sobie Gabriel. Jakże często człowiek znajduje urodę tam, gdzie najmniej by się jej spodziewał.

To jakaś wewnętrzna siła, wiedział o tym. Coś, co z człowieka promieniuje, charyzma. Ale nie wdzięk, wdzięk to coś całkiem innego.

Gabriel nigdy nie przestawał się dziwić takim fenomenom, jak gust czy przyjemność.

Marco wrócił na miejsce, uśmiechnął się ciepło do chłopca.