Выбрать главу

Podniósł słuchawkę i wybrał numer Edwarda Mortona, adwokata Trenta. Rozmowę przełączono na telefon komórkowy prawnika, który akurat udawał się na obiad.

– Halo?

– Detektyw Bosch.

– Bosch. Tak. Chcę wiedzieć, gdzie on jest.

– Kto?

– Niech pan się ze mną nie bawi, detektywie. Obdzwoniłem wszystkie areszty w okręgu. Chcę móc porozmawiać z moim klientem. Natychmiast.

– Domyślam się, że chodzi o Nicholasa Trenta. Próbował pan zadzwonić do niego do pracy?

– Do domu i do pracy, bez rezultatu. Na pager też. Jeśli go zgarnęliście, to ma prawo do adwokata. A ja mam prawo wiedzieć. Mówię wam, jeśli będziecie tak pogrywać, pójdę do sędziego. I zawiadomię media.

– Nie mamy pańskiego klienta, mecenasie. Nie widziałem go od ubiegłego wieczoru.

– No tak, dzwonił do mnie po waszym odjeździe. Potem raz jeszcze, kiedy obejrzał dziennik. Załatwiliście go na cacy. Powinniście się wstydzić.

Twarz paliła Boscha ze wstydu, ale nie odpowiedział. Jeśli nawet osobiście nie zasługiwał na taką reprymendę, to zapracował na nią wydział. Harry musiał na razie przyjąć ten policzek.

– Myśli pan, że uciekł?

– Dlaczego miałby uciekać, skoro jest niewinny?

– Bo ja wiem? Niech pan zapyta O. J. Simpsona.

Boschowi przemknęła przez głowę straszna myśl, od której ścisnęło go w żołądku. Wstał z przyciśniętą do ucha słuchawką.

– Gdzie pan teraz jest, mecenasie?

– Na Bulwarze Zachodzącego Słońca, niedaleko Book Soup. Jadę na zachód.

– To niech pan zawraca. Spotkamy się u Trenta.

– Mam obiad. Mam…

– Spotkamy się pod domem Trenta. Już wyjeżdżam.

Odłożył słuchawkę na widełki. Powiedział Edgarowi, że czas ruszać i wszystko wyjaśni po drodze.

Rozdział 18

Na ulicy pod domem Trenta zebrała się niewielka grupa reporterów telewizyjnych. Bosch zaparkował za furgonetką Kanału 2 i wysiadł z Edgarem. Nie miał pojęcia, jak wygląda Edward Morton, ale nie widział w grupie nikogo, kto by przypominał adwokata. Po ponad dwudziestu pięciu latach służby bezbłędnie identyfikował prawników i reporterów.

– Jeśli będziemy musieli wejść, to z tyłu, bez publiczności – powiedział do Edgara przy samochodzie, kiedy jeszcze ich nie słyszeli dziennikarze.

– Jasne.

Ruszyli w stronę podjazdu i natychmiast zgromadziły się wokół nich ekipy telewizyjne; pracowały kamery i padały pytania, które pozostały bez odpowiedzi. Bosch zauważył, że wśród dziennikarzy nie było Judy Surtain z Kanału 4.

– Przyjechaliście aresztować Trenta?

– Możecie powiedzieć coś o chłopcu z Nowego Orleanu?

– Co z konferencją prasową? Wydział kontaktów z mediami nic o niej nie wie.

– Czy Trent jest podejrzany, czy nie?

Gdy Bosch przedarł się przez tłum i znalazł na podjeździe Trenta, nagle odwrócił się twarzą do kamer. Zawahał się chwilę, jakby zbierał myśli. W istocie dawał reporterom czas na skupienie się i przygotowanie do nagrania jego słów. Nie chciał, by którykolwiek zespół je przepuścił.

– Nie wyznaczono żadnej konferencji prasowej – powiedział. – Jeszcze nie zidentyfikowano kości. Mężczyzna żyjący w tym domu został przesłuchany wczoraj wieczorem na takiej samej zasadzie, jak wszyscy mieszkańcy ulicy. Prowadzący dochodzenie detektywi w żadnym momencie śledztwa nie uznali go za podejrzanego. Informacje, które znalazły się w przecieku do środków przekazu, zostały podane przez osobę niezaangażowaną w dochodzenie i wyemitowane bez ich sprawdzenia. Były całkowicie błędne i zaszkodziły toczącemu się śledztwu. To tyle. Nic więcej nie mam do powiedzenia. Kiedy będziemy mieli rzetelne, sprawdzone wiadomości, przekażemy je przez wydział kontaktów z mediami.

Odwrócił się i ruszył z Edgarem w stronę domu. Dziennikarze zasypywali ich pytaniami, ale Harry nawet nie pokazał po sobie, że je słyszy.

Po dojściu do drzwi Edgar zastukał mocno i zawołał Trenta. Powiedział, że są z policji. Po kilku chwilach zastukał ponownie i powtórzył to samo. Zaczekali, ale i tym razem nikt nie odpowiedział.

– Tylne wejście? – spytał Edgar.

– Tak, a może garaż ma wejście z boku.

Zeszli z podjazdu i skierowali się w tamtą stronę. Reporterzy nadal wykrzykiwali pytania. Bosch przypuszczał, że tak bardzo nawykli do bezskutecznego nawoływania, że przyzwyczaili się, że nikt na nich nie reagował. Jak na psa, który szczeka na podwórku długo po odjeździe swego pana.

Policjanci minęli boczne drzwi garażu. Bosch zauważył, że dobrze pamiętał, iż miały tylko jeden zamek. Dotarli na podwórko za domem. Kuchenne drzwi wyposażono w rygiel i zamek przy klamce. Obok były łatwe do wyważenia rozsuwane drzwi. Edgar podszedł do nich i cofnął się, gdy zobaczył, że prowadnica od środka jest zablokowana klinem, uniemożliwiającym otwarcie drzwi z zewnątrz.

– Tędy się nie dostaniemy, Harry – powiedział.

Bosch wyjął z kieszeni woreczek z zestawem wytrychów. Nie miał ochoty męczyć się z ryglem w kuchennych drzwiach.

– Dostaniemy się przez garaż, chyba że…

Podszedł do kuchennych drzwi i nacisnął klamkę. Okazało się, że są otwarte. Uchylił je. W tym samym momencie nabrał przekonania, że w środku znajdą martwego Trenta. Pasowała do niego rola samobójcy, który dba o to, by inni nie musieli włamywać się do środka i zostawia niezamknięte drzwi.

– Kurwa.

Edgar podszedł do Boscha, wyciągając broń z kabury.

– Nie będziesz jej potrzebował – powiedział Bosch.

Wszedł do środka. Przeszli przez kuchnię.

– Panie Trent?! – zawołał Edgar. – Policja! Policja! Jest pan tu, Trent?

– Pójdź na front domu – polecił Harry.

Rozdzielili się. Harry przeszedł krótkim korytarzem do sypialni z tyłu. Znalazł Trenta pod prysznicem w głównej toalecie. Mężczyzna skręcił z dwóch wieszaków na ubrania pętlę, którą zaczepił o rurę. Założył ją na szyję, osunął się po wykładanym terakotą murze i w ten sposób się udusił. Wciąż miał na sobie to samo ubranie co minionego wieczoru. Nic nie wskazywało na to, że Trent rozmyślił się i zrezygnował z odebrania sobie życia, ponieważ powiesił się w taki sposób, że cały czas mógł dotykać stopami posadzki. Nie chciał się uratować.

Musiał poczekać na raport koronera, ale sądząc po ciemnej barwie wysuniętego z ust języka, Trent nie żył co najmniej od dwunastu godzin. Sugerowało to, że śmierć nastąpiła nad ranem, niedługo po tym, jak Kanał 4 obwieścił światu o jego skrywanej przeszłości i nazwał go podejrzanym w sprawie popełnionego dawno morderstwa.