Nadal mieszkał w Oldham. Postanowiłam, że w którymś momencie złożę mu wizytę.
Konferencja prasowa dobiegła końca i widzowie zaczęli opuszczać salon. Recepcjonista, młody mężczyzna o badawczym spojrzeniu, który wyglądał, jakby właśnie ukończył studia, podszedł do mnie.
– Czy jest pani zadowolona z pokoju, panno Cavanaugh?
Obok kanapy, na której siedziałam, przechodziła kelnerka. Odwróciła się i popatrzyła na mnie, a ja wiedziałam, że chce zapytać, czy jestem spokrewniona z dziewczyną zamordowaną dwadzieścia dwa lata temu.
Była to pierwsza oznaka, że jeśli pozostanę w Oldham, będę musiała zrezygnować z anonimowości, której tak pragnęłam.
Niech tak będzie, pomyślałam. To jest coś, co muszę zrobić.
13
Pani Hilmer mieszkała w tym samym domu, ale od naszego oddzielały go teraz cztery inne. Było oczywiste, że ludzie, którzy kupili nasz, zrealizowali marzenia matki. Został rozbudowany z obu stron i z tyłu. Zawsze był duży, teraz jednak stał się naprawdę piękny, okazały, a mimo to uroczy, z lśniącymi białymi okapami i ciemnozielonymi okiennicami.
Zwolniłam, przejeżdżając obok, a potem, ponieważ nie sądziłam, by w ten cichy niedzielny poranek ktoś mnie zauważył, zatrzymałam samochód.
Drzewa oczywiście urosły. Tego roku na północnym wschodzie była piękna jesień, a chociaż teraz panował przenikliwy chłód, na gałęziach mieniła się obfitość złotych i karmazynowych liści.
Salon został powiększony. Co z jadalnią? – zastanawiałam się i na chwilę w mojej pamięci odżyła scena, kiedy stałam tam, trzymając w rękach pudełko ze sztućcami – a może była to srebrna taca? – gdy tymczasem Andrea starannie wyznaczała miejsca. „Dzisiaj lord Malcolm Bigbottom będzie naszym gościem”.
Pani Hilmer czekała na mnie. W momencie gdy wysiadłam z samochodu, drzwi się otworzyły i kilka chwil później znalazłam się w jej objęciach. Zawsze była drobną kobietą, przyjemnie pulchną, o matczynej twarzy i żywych brązowych oczach. Teraz jej jasnobrązowe włosy kompletnie posiwiały, a wokół oczu i ust pojawiły się zmarszczki. W zasadzie jednak wyglądała tak, jak ją zapamiętałam. Przez lata przysyłała nam kartki na Boże Narodzenie, a matka, która nigdy ich nie wysyłała, odpowiadała, pisząc z entuzjazmem o naszej kolejnej przeprowadzce i chwaląc się, jak dobrze mi idzie w szkole.
Napisałam do niej, kiedy mama umarła, i otrzymałam ciepły, współczujący list. Nie wysłałam jej ani słowa, odkąd przeprowadziłam się do Atlanty, wyobrażam więc sobie, że wszystkie kartki i listy, które mogła wysłać, wróciły do niej. Ostatnio poczta nie doręcza listów w razie zmiany adresu.
– Ellie, jak ty wyrosłaś – odezwała się z promiennym uśmiechem. – Zawsze byłaś taka malutka.
– To się stało gdzieś pomiędzy pierwszą a ostatnią klasą szkoły średniej – odrzekłam.
Na kuchennym stole stał dzbanek z kawą i muffiny jagodowe prosto z pieca. Na moje nalegania pozostałyśmy w kuchni i usiadłyśmy na ławie. Pani Hilmer przez kilka minut opowiadała o swojej rodzinie. Prawie nie znałam jej syna i córki. Oboje mieli już własne rodziny, kiedy sprowadziliśmy się do Oldham.
– Ośmioro wnucząt! – oświadczyła z dumą. – Niestety, żadne z nich nie mieszka tutaj, ale nadal często je widuję.
Wiedziałam, że od wielu lat jest wdową.
– Dzieci mówią, że ta posiadłość jest dla mnie za duża, ale to mój dom i kocham go. Kiedy już nie będę mogła chodzić, przypuszczam, że go sprzedam, ale jeszcze nie teraz.
Opowiedziałam jej krótko o swojej pracy, a potem zaczęłyśmy rozmawiać o powodach, dla których przyjechałam do Oldham.
– Ellie, od dnia, kiedy Rob został wyprowadzony z sądu w kajdankach, Westerfieldowie zapewniali wszystkich, że jest niewinny, i walczyli o jego uwolnienie. Udało im się przekonać mnóstwo ludzi. – Jej twarz przybrała zakłopotany wyraz. – Ellie, skoro to powiedziałam, muszę ci coś wyznać. Ja sama zaczynam się zastanawiać, czy Rob Westerfield nie został skazany głównie z powodu swojej reputacji. Wszyscy uważali, że to zły chłopak, i aż nazbyt chętnie byli gotowi uwierzyć w najgorsze rzeczy na jego temat.
Oglądała konferencję prasową.
– W oświadczeniu, które złożył Will Nebels, jest coś, w co wierzę – oświadczyła stanowczo – a mianowicie to, że włamał się do domu starszej pani Westerfield, aby ukraść pieniądze. Czy był tam tego wieczoru? To możliwe. Z jednej strony zastanawiam się, co mu dali, żeby opowiedział tę historię, a z drugiej myślę o tym, jak Paulie rozkleił się w szkole, kiedy ogłoszono, że Andrea nie żyje. Obserwowałam jego nauczycielkę, gdy zeznawała w sądzie. Nigdy nie widziałam bardziej niechętnego świadka. Było widać, że próbuje chronić Pauliego, choć musiała powiedzieć, że kiedy wybiegał z klasy, usłyszała, jak zawołał: „Nie sądziłem, że nie żyje!”.
– Co teraz robi Paulie Stroebel? – spytałam.
– Radzi sobie całkiem dobrze. Przez dziesięć czy dwanaście lat po procesie był strasznie małomówny. Zdawał sobie sprawę, że niektórzy ludzie uważają, iż zabił Andreę, i prawie go to zniszczyło. Zaczął pracować w delikatesach z matką i ojcem i z tego, co wiem, zamknął się w sobie. Ale od czasu, gdy zmarł jego ojciec, a on musiał coraz bardziej się usamodzielniać, zaczął rozkwitać. Mam nadzieję, że ta historia z Willem Nebelsem nie wytrąci go teraz z równowagi.
– Jeśli Rob Westerfield będzie miał nowy proces i zostanie uniewinniony, to tak, jakby Paulie został uznany za winnego – powiedziałam.
– Czy go aresztują i postawią przed sądem?
– Nie jestem prawnikiem, ale wątpię. Nowe zeznanie Willa Nebelsa może wystarczyć do wznowienia procesu Roba Westerfielda i uniewinnienia go, nie będzie jednak dostatecznie wiarygodne, by na jego podstawie skazać Pauliego Stroebela. Mimo to szkoda zostanie wyrządzona, a Paulie będzie kolejną ofiarą Westerfielda.
– Może tak, może nie. Dlatego właśnie jest to takie trudne. – Pani Hilmer zawahała się, a następnie podjęła: – Ellie, facet, który pisze książkę o tej sprawie, przyjechał zobaczyć się ze mną. Ktoś mu powiedział, że byłam blisko z twoją rodziną.
Wyczułam w jej słowach ostrzeżenie.
– Jaki jest?
– Uprzejmy. Zadawał mnóstwo pytań. Uważałam na każde słowo, lecz teraz ci powiem, że Bern ma swój punkt widzenia i zamierza dopasować do niego fakty. Chciał wiedzieć, czy twój ojciec dlatego był taki surowy dla Andrei, że spotykała się potajemnie z wieloma różnymi chłopcami.
– To kłamstwo.
– Zamierza przedstawić to tak, jakby to była prawda.
– Owszem, durzyła się w Robie Westerfieldzie, pod koniec jednak również się go bała. – Było to coś, czego nie zamierzałam mówić, lecz kiedy już to zrobiłam, uświadomiłam sobie, że tak myślę. – A ja bałam się o nią – szepnęłam. – Był na nią taki wściekły z powodu Pauliego.
– Ellie, byłam w waszym domu. Byłam w sądzie, kiedy zeznawałaś. Nigdy nie mówiłaś, że ty lub Andrea bałyście się Roba Westerfielda.
Czy sugerowała, że mogę tworzyć fałszywe wspomnienia, by usprawiedliwić moje dziecięce zeznanie? Ale potem dodała:
– Ellie, bądź ostrożna. Ten pisarz dawał mi do zrozumienia, że byłaś dzieckiem niezrównoważonym emocjonalnie. Zamierza to napisać w swojej książce.
A więc tak to ma wyglądać w jego ujęciu, pomyślałam: Andrea puszczała się z kim popadnie, ja byłam emocjonalnie niezrównoważona, a Paulie Stroebel to morderca. Jeśli wcześniej nie czułam się tego pewna, to teraz wiedziałam, że mam zadanie do wykonania.