– Widziałam wywiad z nim wczoraj wieczorem w telewizji – dodała. – Odgrywał świętoszka. Zemdliło mnie, więc rozumiem, jak ty się czujesz.
Opowiedziałam jej, co robię w Internecie i jak stałam przed Sing Sing z transparentem, próbując uzyskać informacje o zachowaniu Roba w więzieniu.
– Byłabym bardzo zdziwiona, gdyby nie wydarzyły się inne incydenty, o których można by się dowiedzieć – odrzekła. – A co z okresem pomiędzy pobytem w tutejszej szkole a aresztowaniem za zamordowanie twojej siostry? Ile miał lat, kiedy trafił do więzienia?
– Dwadzieścia.
– Po tej historii szczerze wątpię, czy nie było innych, które wyciszono lub o których nigdy się nie mówiło. Ellie, czy przyszło ci do głowy, że stanowisz dla niego poważne zagrożenie? Powiedziałaś mi, że jego babka stała się bardzo podejrzliwa. Prawdopodobnie wie o twojej stronie internetowej i ogląda ją sama albo zatrudnia kogoś, kto sprawdza ją codziennie. Jeśli przeczyta tyle niepochlebnych rzeczy na temat wnuka, co ją powstrzyma przed zmianą testamentu, zanim jeszcze proces Westerfielda zostanie wznowiony?
– To byłoby absolutnie cudowne! – zawołałam. – Miło pomyśleć, że dzięki mnie rodzinny majątek pójdzie na cele dobroczynne.
– Na twoim miejscu byłabym bardzo ostrożna – powiedziała cicho doktor Fisher.
Myślałam o jej przestrodze, kiedy wracałam do Oldham. Było włamanie do mojego apartamentu, a w moim pliku komputerowym pojawiła się pogróżka. Rozważałam kwestię, czy zawiadomić policję. Ale z powodów, które wyłożyłam pani Hilmer, wiedziałam, że lepiej ich nie zawiadamiać; narażałam się na ryzyko, że zostanę uznana za wariatkę. Z drugiej strony, nie miałam prawa narażać pani Hilmer na niebezpieczeństwo. Postanowiłam, że poszukam sobie innego mieszkania.
Doktor Fisher dała mi pozwolenie na wykorzystanie jej nazwiska, kiedy będę opisywać incydent w restauracji. To była kolejna rzecz, którą mogłam zrobić na swojej stronie internetowej – poprosić ludzi, aby pisali o swoich problemach z Robem Westerfieldem, zanim trafił do więzienia.
Późnym popołudniem skręciłam na podjazd i zaparkowałam przed apartamentem. Zatrzymałam się przy supermarkecie w Oldham i kupiłam trochę niezbędnych zapasów. Zamierzałam przygotować sobie prosty obiad: stek, pieczone ziemniaki i sałatę. Potem pooglądam telewizję i pójdę wcześnie spać. Musiałam zacząć pracować nad książką o Westerfieldzie, na którą podpisałam umowę. Materiał wykorzystany na stronie internetowej mógł zostać wykorzystany w książce, ale należało go zaprezentować inaczej.
W oknach nie paliło się światło, nie byłam więc pewna, czy moja gospodyni jest w domu. Uznałam, że jej samochód może stać już w garażu, a pani Hilmer nie zapaliła jeszcze światła, toteż zadzwoniłam do niej, kiedy weszłam na górę. Odebrała po pierwszym sygnale i wyczułam zdenerwowanie w jej głosie.
– Ellie, może to zabrzmi śmiesznie, ale myślę, że ktoś mnie śledził, kiedy jechałam do biblioteki.
– Dlaczego pani tak sądzi?
– Wiesz, jak spokojna jest ta uliczka. Ledwo jednak wyjechałam z podjazdu, zobaczyłam samochód w tylnym lusterku. Trzymał się w sporej odległości ode mnie, lecz nie skręcił, dopóki ja nie skierowałam się na parking przy bibliotece. Wydaje mi się, że ten sam samochód jechał za mną w drodze powrotnej.
– Czy ruszył dalej, kiedy pani skręciła?
– Tak.
– Może go pani opisać?
– Niewielki, ciemny, czarny albo granatowy. Jechał dość daleko za mną, więc nie widziałam kierowcy, odniosłam jednak wrażenie, że to mężczyzna. Ellie, czy myślisz, że człowiek, który był w apartamencie ostatniej nocy, kręci się w pobliżu?
– Nie wiem.
– Mam zamiar zawiadomić policję, a to znaczy, że będę im musiała powiedzieć o ostatniej nocy.
– Tak, oczywiście. – Nienawidziłam siebie za niepokój w głosie starszej pani. Aż do tej pory z pewnością czuła się bezpieczna we własnym domu. Modliłam się tylko, bym swoim darem przyciągania kłopotów nie zniszczyła jej poczucia bezpieczeństwa.
Dziesięć minut później pod dom podjechał radiowóz, a po następnych kilku minutach wahań postanowiłam wyjść i porozmawiać z policją. Funkcjonariusz, który wyglądał na starego wygę, najwyraźniej nie przejął się specjalnie podejrzeniami pani Hilmer.
– Ktokolwiek był w tym samochodzie, nie próbował pani zatrzymać lub w inny sposób nawiązać z panią kontaktu?
– Nie. – Przedstawiła nas sobie. – Ellie, znam posterunkowego White’a od wielu lat.
Był mężczyzną o pociągłej twarzy, który wyglądał, jakby spędzał mnóstwo czasu na świeżym powietrzu.
– A co z tym intruzem, panno Cavanaugh?
Jego sceptycyzm stał się wyraźnie widoczny, kiedy opowiedziałam mu o piórze i wejściu do pliku.
– Chce pani powiedzieć, że biżuteria pozostała nietknięta, a jedynym dowodem obecności intruza jest pani przekonanie, że pióro zostało przełożone z jednej strony notesu na drugą oraz kilka słów w pliku komputerowym, których pani nie pamięta.
– Których nie napisałam – poprawiłam go.
Był tak uprzejmy, że nie sprzeczał się ze mną, tylko powiedział:
– Pani Hilmer, będziemy mieli oko na ten dom przez następnych kilka dni, ale moim zdaniem trochę się pani zdenerwowała po wysłuchaniu historii panny Cavanaugh dziś rano i dlatego zwróciła pani uwagę na ten samochód. Prawdopodobnie wcale pani nie śledzono.
Moja „historia”, pomyślałam. Bardzo dziękuję. Potem jednak oświadczył, że chciałby obejrzeć zamek w drzwiach apartamentu. Obiecawszy pani Hilmer, że do niej zadzwonię, poszłam z nim do apartamentu. Spojrzał na zamek i doszedł do tego samego wniosku co ja: nikt przy nim nie manipulował.
Zawahał się na moment, najwyraźniej próbując powziąć jakąś decyzję, a później powiedział:
– Słyszeliśmy, że wczoraj była pani w Sing Sing, panno Cavanaugh.
Czekałam. Staliśmy w sieni przed apartamentem. Nie poprosił, abym mu pokazała plik komputerowy, co wskazywało, jak poważnie potraktował moją „historię”. Nie zaprosiłam go do środka, aby nie pogarszać sprawy.
– Panno Cavanaugh, byłem tu, kiedy pani siostra została zamordowana, i rozumiem, co przeżyła pani rodzina. Lecz jeśli Rob Westerfield nawet popełnił tę zbrodnię, odsiedział już swój wyrok, a muszę pani powiedzieć, że jest w tym mieście mnóstwo ludzi, którzy uważają, że został wrobiony.
– Czy to również pańska opinia?
– Szczerze mówiąc, tak. Zawsze uważałem, że Paulie Stroebel jest mordercą. Wiele rzeczy nie wyszło na jaw podczas procesu.
– Na przykład?
– Chwalił się przed kolegami w szkole, że pani siostra idzie z nim na tańce z okazji Dnia Dziękczynienia. Jeśli powiedziała którejś z dziewcząt, mam na myśli jej bliskie przyjaciółki, że idzie z nim tylko dlatego, że Rob Westerfield nie będzie zazdrosny o takiego chłopaka jak Paulie, a to do niego dotarło, mógł wpaść w szał. Samochód Roba Westerfielda był zaparkowany na stacji obsługi. Sama pani zeznała na procesie, że Paulie powiedział Andrei, iż chodził za nią do kryjówki. I jeszcze ta nauczycielka, która zeznała pod przysięgą, że kiedy Paulie usłyszał o śmierci pani siostry, powiedział: „Nie sądziłem, że nie żyje”.
– Był też uczeń, który siedział najbliżej i przysięgał, że Paulie powiedział: „Nie wierzę, że nie żyje”. To różnica.
– To oczywiste, że nie zgodzimy się w tej sprawie, pozwolę sobie jednak udzielić pani ostrzeżenia. – Musiał wyczuć, że zesztywniałam, ponieważ dodał: – Proszę mnie wysłuchać. Naraża się pani na niebezpieczeństwo, nosząc transparenty wokół Sing Sing. Ci faceci to zatwardziali przestępcy. Stoi tam pani, młoda, bardzo atrakcyjna kobieta z wypisanym na transparencie numerem telefonu, i błaga ich, żeby do pani zadzwonili. Połowa spośród tych mętów trafi tam z powrotem w ciągu kilku lat. Jak pani myśli, co im chodzi po głowie, kiedy widzą, że kobieta taka jak pani po prostu prosi się o kłopoty?