30
Pojechałam wynajętym autem do Bostonu na spotkanie z Christopherem Cassidym. Byłam wściekła, że mój samochód został zniszczony, i zaniepokojona, ponieważ wiedziałam, iż muszę się mieć na baczności. Początkowo sądziłam, że intruz w apartamencie prawdopodobnie szukał materiałów, które mogłabym wykorzystać na stronie internetowej. Teraz zastanawiałam się, czy głównym celem jego wizyty nie była kradzież ręczników użytych później do wzniecenia pożaru, w którym omal nie straciłam życia.
Wiedziałam, rzecz jasna, że stoi za tym Rob Westerfield i że wynajął zbirów, takich jak ten, który zaczepił mnie na parkingu przed więzieniem, by wykonali za niego brudną robotę. Moim celem było dowieść, że odtworzenie historii jego życia ujawni eskalację przemocy, która doprowadziła w końcu do śmierci Andrei. Coraz bardziej wierzyłam, iż następną ofiarą tej przemocy mogę się stać ja.
Ale to ryzyko musiałam podjąć, podobnie jak ryzyko wypłacenia pięciu tysięcy dolarów za imię kolejnej domniemanej ofiary Westerfielda.
Każdy dobry dziennikarz musi być punktualny. Nie mogąc uruchomić własnego samochodu i czekając, aż policja sporządzi raport, a potem idąc do agencji wynajmu, straciłam mnóstwo czasu. Nadal zdążyłabym na spotkanie, lecz natknęłam się na złą pogodę.
Prognozy mówiły o zachmurzonym niebie i możliwych opadach śniegu wieczorem. Śnieg zaczął padać osiemdziesiąt kilometrów przed Bostonem; rezultatem były śliskie drogi i straszliwe korki. Co chwila spoglądałam na zegar na desce rozdzielczej, zrozpaczona ślimaczym tempem jazdy. Sekretarka Christophera Cassidy’ego ostrzegła mnie, abym się nie spóźniła, ponieważ wcisnął spotkanie ze mną w bardzo napięty terminarz, a wieczorem wylatywał w sprawach służbowych do Europy.
Za cztery druga wpadłam bez tchu do jego biura na spotkanie o drugiej. W ciągu tych kilku minut, które przesiedziałam w schludnej poczekalni, czyniłam gorączkowe wysiłki, aby pozbierać myśli. Czułam się rozkojarzona i niezorganizowana, a w dodatku zaczęła mnie boleć głowa.
Punktualnie o drugiej zjawiła się sekretarka Cassidy’ego, aby wprowadzić mnie do prywatnego gabinetu szefa. Kiedy szłam za nią, próbowałam uporządkować sobie w głowie wszystko, czego dowiedziałam się o tym człowieku. Wiedziałam, oczywiście, że dostawał stypendium w Akademii Arbinger i że założył tę firmę. Szukając informacji na jego temat w Internecie, dowiedziałam się, że był najlepszy na swoim roku w Yale, zrobił dyplom z ekonomii na Harvardzie i został uhonorowany przez tyle instytucji dobroczynnych, iż musiał być hojnym sponsorem.
Miał czterdzieści dwa lata, żonę, piętnastoletnią córkę i był zapalonym sportowcem.
Co za facet!
W chwili gdy wkroczyłam do gabinetu, poderwał się zza biurka, podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
– Miło mi panią widzieć, panno Cavanaugh. Czy mogę mówić do pani „Ellie”? Mam takie uczucie, jakbym panią znał. Może usiądziemy tutaj? – Wskazał kącik do siedzenia przy oknie.
Wybrałam kanapę. On usiadł na krawędzi krzesła naprzeciwko mnie.
– Kawę czy herbatę? – spytał.
– Kawę poproszę, czarną – powiedziałam z wdzięcznością. Czułam, że filiżanka kawy może rozproszyć ból głowy i pomóc mi jasno myśleć.
Podniósł słuchawkę telefonu. Przez tę chwilę, kiedy rozmawiał z sekretarką, miałam okazję mu się przyjrzeć i spodobało mi się to, co zobaczyłam. Jego świetnie skrojony granatowy garnitur i biała koszula zdradzały konserwatystę, ale czerwony krawat w maleńkie kije golfowe sugerował rys niezależności. Miał szerokie ramiona, masywną, lecz zwinną sylwetkę, strzechę ciemnobrązowych włosów i głęboko osadzone, orzechowe oczy.
Roztaczał wokół siebie aurę elektryzującej energii i czułam, że Christopher Cassidy nigdy nie traci ani minuty.
Teraz też przeszedł od razu do rzeczy.
– Craig Parshall powiedział mi, dlaczego chce pani ze mną porozmawiać.
– A zatem wie pan, że Rob Westerfield wyszedł z więzienia i prawdopodobnie będzie miał drugi proces.
– I że próbuje zwalić winę za śmierć pani siostry na kogoś innego. Tak, wiem o tym. Zwalanie winy na innych to jego stara sztuczka. Stosował ją, już kiedy miał czternaście lat.
– To jest właśnie informacja, którą chciałabym umieścić na stronie internetowej. Westerfieldowie znaleźli tak zwanych naocznych świadków, aby kłamali na jego korzyść. Tak jak sprawy wyglądają w tej chwili, podczas drugiego procesu ma wszelkie szansę na uniewinnienie, a wówczas jego akta zostaną wyczyszczone. Rob Westerfield stanie się męczennikiem, który spędził ponad dwadzieścia lat w więzieniu za zbrodnię popełnioną przez kogoś innego. Nie mogę do tego dopuścić.
– Czego życzy sobie pani ode mnie?
– Panie Cassidy… – zaczęłam.
– Każdy, kto pogardza Robem Westerfieldem, mówi mi „Chris”.
– Chris, Craig Parshall powiedział mi, że Westerfield bardzo dotkliwie cię pobił, kiedy obaj chodziliście do drugiej klasy w Arbinger.
– Byliśmy dobrymi sportowcami. W szkolnej drużynie piłkarskiej zwolniło się jedno wolne miejsce. Staraliśmy się o nie obaj i ja je dostałem. Myślę, że wściekł się z tego powodu. Następnego dnia wracałem do internatu z biblioteki. Niosłem stertę książek. Westerfield podszedł od tyłu i uderzył mnie w plecy. Zanim zdążyłem się odwrócić, rzucił się na mnie. Złamał mi nos i szczękę.
– I nikt go nie powstrzymał?
– Wybrał odpowiedni moment. Zaatakował mnie, kiedy w pobliżu nie było nikogo, a potem oświadczył, że to ja zacząłem. Na szczęście chłopak ze starszej klasy wyglądał przypadkiem przez okno i opowiedział, co się stało. Oczywiście szkoła nie życzyła sobie skandalu. Westerfieldowie wspomagali ją finansowo od pokoleń. Mój ojciec chciał wnieść oskarżenie, ale zaproponowano mu pełne stypendium dla mojego brata, który był wówczas w ósmej klasie, jeśli tego nie zrobi. Teraz jestem pewien, że Westerfieldowie płacili za to tak zwane stypendium.
Pojawiła się kawa. Żadna nigdy dotąd tak mi nie smakowała. Cassidy wyglądał na zamyślonego, kiedy podnosił filiżankę do ust. Potem powiedział:
– Aby oddać sprawiedliwość szkole, Rob musiał odejść pod koniec semestru.
– Czy mogę opisać tę historię na stronie internetowej? Twoje nazwisko doda wiarygodności temu, co próbuję zrobić.
– Oczywiście. Pamiętam śmierć twojej siostry. Czytałem wszystkie relacje z procesu z powodu Westerfielda. Żałowałem wtedy, że nie mogę wystąpić jako świadek i wyjawić im, jaka z niego kanalia. Mam córkę w wieku twojej siostry, kiedy zginęła. Wyobrażam sobie, przez co przeszedł twój ojciec, a także cała twoja rodzina.
Skinęłam głową.
– To nas zniszczyło jako rodzinę.
– Nic dziwnego.
– Czy zanim cię zaatakował, byliście dobrymi kolegami?
– Ja jestem synem kucharza. On pochodził z rodu Westerfieldów. Nie miał dla mnie czasu, dopóki nie stanąłem mu na drodze.
Cassidy spojrzał na zegarek. Nadeszła pora, aby podziękować i wyjść. Miałam jeszcze jedno pytanie, które musiałam zadać.
– A w szkole? Często się spotykaliście?
– Nie bardzo. Zajmowaliśmy się czym innym. On należał do kółka dramatycznego i wystąpił w kilku przedstawieniach. Widziałem je i muszę przyznać, że był bardzo dobry. W żadnej sztuce nie grał głównej roli, ale w jednej z nich obwołano go najlepszym aktorem, więc wyobrażam sobie, jaki musiał być dumny.
Cassidy wstał i ja również podniosłam się z ociąganiem.
– Bardzo mi pomogłeś… – zaczęłam, ale mi przerwał.
– Wiesz, coś sobie przypomniałem. Westerfield najwyraźniej uwielbiał rozgłos i nie chciał stracić żadnego momentu chwały. W tej sztuce nosił jasną perukę, a później, żebyśmy nie zapomnieli, jaki był dobry, czasami ją wkładał. Potem zaczął się zachowywać jak tamta postać i nawet podpisywał się jej nazwiskiem, kiedy przesyłał kartki po klasie.
Pomyślałam o Westerfieldzie, jak popisywał się w gospodzie poprzedniego wieczoru, dając kelnerce do zrozumienia, że ze mną flirtuje.