– Nadal gra – powiedziałam ponuro.
Zjadłam szybki lunch i o trzeciej trzydzieści znów byłam w samochodzie. Śnieg ciągle padał i podróż do Bostonu przypominała jazdę na piknik w porównaniu z drogą powrotną do Oldham. Telefon komórkowy położyłam na przednim siedzeniu obok siebie, aby nie stracić rozmowy z facetem, który spotkał Westerfielda w więzieniu.
Uprzedził, że potrzebuje pieniędzy do piątku. Miałam przeczucie, że jego informacje mogą się okazać bardzo cenne, i zależało mi na tym, aby nie zmienił zdania.
Była jedenasta trzydzieści w nocy, kiedy wreszcie dotarłam do gospody. Weszłam do pokoju i w tym momencie telefon komórkowy zadzwonił. To była rozmowa, na którą czekałam, lecz tym razem głos po drugiej stronie wydawał się przestraszony.
– Proszę posłuchać, chyba mnie namierzyli. Mogę się stąd nie wydostać.
– Gdzie pan jest?
– Niech pani słucha. Jeśli podam pani to imię, czy mogę mieć pewność, że zapłaci mi pani później?
– Tak, może pan.
– Westerfield musiał się zorientować, że mogę mu narobić kłopotów. Zawsze miał kupę forsy. Ja nie miałem nic. Jeśli się stąd wydostanę i zapłaci mi pani, przynajmniej zyskam trochę forsy. Jeśli nie, może uda się pani wsadzić Westerfielda za morderstwo.
Teraz byłam już pewna, że mówił szczerze i że coś wiedział.
– Przysięgam, że panu zapłacę. Przysięgam, że wykończę Westerfielda.
– Westerfield powiedział mi: „Zatłukłem Phila na śmierć i to było wspaniałe uczucie”. Rozumie pani? Phil – to jest to imię.
Połączenie zostało przerwane.
31
Rob Westerfield miał dziewiętnaście lat, kiedy zamordował Andreę. W ciągu ośmiu miesięcy został aresztowany, postawiony w stan oskarżenia, osądzony i posłany do więzienia. Chociaż wyszedł za kaucją i do procesu przebywał na wolności, nie chciało mi się wierzyć, aby podczas tych ośmiu miesięcy podjął ryzyko zabicia kogoś.
Co oznaczało, że wcześniejsza zbrodnia została popełniona w okresie pomiędzy dwadzieścia dwa a dwadzieścia siedem lat temu. Musiałam prześledzić te pięć lub sześć lat jego życia i spróbować znaleźć związek pomiędzy nim a zabitym mężczyzną o imieniu Phil.
Wydawało się niewiarygodne, by w wieku trzynastu czy czternastu lat Rob Westerfield popełnił morderstwo. A może jednak? Miał zaledwie czternaście lat, gdy ciężko pobił Christophera Cassidy’ego.
Wiedziałam, że w tym czasie był przez półtora roku w Arbinger w Massachusetts, potem spędził sześć miesięcy w prywatnej szkole w Bath w Anglii, dwa lata w Akademii Carrington w Maine i jeden semestr lub coś koło tego w Willow, mało znanej placówce w pobliżu Buffalo. Westerfieldowie mieli dom w Vail i drugi w Palm Beach. Zakładałam, że Rob musiał odwiedzać oba te miejsca. Mógł również wyjeżdżać na wycieczki klasowe za granicę.
Ogromny obszar do zbadania. Wiedziałam, że będę potrzebowała pomocy.
Marcus Longo był detektywem w biurze prokuratora okręgowego hrabstwa Westchester przez dwadzieścia pięć lat. Jeśli ktokolwiek mógł wpaść na trop zabójstwa człowieka, dysponując imieniem jako jedyną poszlaką, postawiłabym na niego.
Na szczęście kiedy zatelefonowałam do Marcusa, odebrał on, a nie automatyczna sekretarka. Tak jak podejrzewałam, poleciał do Kolorado i przywiózł żonę.
– Zatrzymaliśmy się parę dni dłużej, aby obejrzeć kilka domów – wyjaśnił. – Chyba znaleźliśmy odpowiedni. – Zmienił ton. – Zamierzałem opowiedzieć ci o dziecku, ale to może poczekać. Rozumiem, że od mojego wyjazdu sporo się wydarzyło.
– Muszę się z tym zgodzić, Marcus. Czy mogę postawić ci lunch? Potrzebuję rady.
– Rada nic nie kosztuje. Ja zapłacę za lunch.
Spotkaliśmy się w restauracji w Cold Spring. Tam, przy kanapkach i kawie, opowiedziałam mu o obfitującym w wydarzenia tygodniu. Przerywał mi regularnie pytaniami.
– Czy myślisz, że ogień podłożono po to, by cię zastraszyć, czy naprawdę ktoś chciał cię zabić?
– To coś więcej niż próba zastraszenia; nie byłam pewna, czy wyjdę z tego z życiem.
– W porządku. I mówisz, że policja w Oldham ciebie podejrzewa o podpalenie?
– Nie wiem, dlaczego posterunkowy White nie zakuł mnie jeszcze w kajdanki.
– Jego kuzyn bywał w biurze prokuratora okręgowego, kiedy tam pracowałem. Teraz jest sędzią i członkiem tego samego klubu towarzyskiego co ojciec Roba. W dodatku zawsze uważał, że to Paulie Stroebel zamordował Andreę. Założę się, że to on napuścił na ciebie White’a. Twoja strona internetowa drażni każdego, kto jest w dobrej komitywie z Westerfieldami.
– A zatem odniosła właściwy skutek. – Rozejrzałam się, aby się upewnić, czy nikt nie może nas podsłuchać. – Marcus…
– Ellie, czy zdajesz sobie sprawę, że bez przerwy nerwowo się rozglądasz? Kogo bądź czego wypatrujesz?
Opowiedziałam mu o występie Roba Westerfielda w gospodzie.
– Zjawił się, kiedy kończyłam kolację – dodałam. – Ktoś do niego zadzwonił i powiedział mu o mnie, jestem tego pewna.
Spodziewałam się, że teraz detektyw albo mnie ostrzeże, abym uważała, albo poprosi, żebym przestała zamieszczać jątrzące materiały w Internecie. Nie dałam mu szansy.
– Marcus, odebrałam telefon od kogoś, kto siedział w więzieniu z Robem. – Opowiedziałam mu o targu, którego dobiłam, by kupić informacje, a potem o rozmowie telefonicznej z ubiegłej nocy.
Słuchał uważnie, wpatrując się w moją twarz.
Wysłuchał mnie do końca, a potem spytał:
– Wierzysz temu facetowi, prawda?
– Marcus, wiem, że mogło chodzić o wyłudzenie ode mnie pięciu tysięcy dolarów. Ale to coś innego. Ten człowiek bał się o życie. Chciał, żebym wiedziała o Philu, ponieważ chciał się zemścić na Westerfieldzie.
– Mówisz, że powołał się na transparent, z którym stałaś przed więzieniem?
– Tak.
– Zakładasz, że to był więzień, co oznacza, że prawdopodobnie został zwolniony tego dnia. Poszłaś tam tylko raz, prawda?
– Prawda.
– Ellie, ten facet mógł być równie dobrze pracownikiem więzienia, który wchodził lub wychodził, kiedy tam stałaś. Za pieniądze można kupić względy nie tylko innych więźniów, lecz także niektórych strażników.
Nie pomyślałam o tym.
– Miałam nadzieję, że mógłbyś zdobyć listę więźniów, którzy wyszli nazajutrz po Westerfieldzie, a potem sprawdzić, czy jednemu z nich coś się nie przytrafiło.
– Mogę to zrobić. Ellie, zdajesz sobie sprawę, że to mógł być również wygłup jakiegoś dowcipnisia?
– Wiem, ale nie wydaje mi się. – Otworzyłam notes. – Sporządziłam listę szkół, do których chodził Westerfield, zarówno tu, jak i w Anglii, i miejsc, gdzie jego rodzina ma domy. Chyba są jakieś bazy danych dotyczące nierozwiązanych zabójstw, popełnionych w okresie pomiędzy dwadzieścia dwa a dwadzieścia siedem lat temu, prawda?
– Oczywiście.
– Hrabstwo Westchester ma taką?
– Ma.
– Czy możesz uzyskać do niej dostęp albo poprosić kogoś, żeby sprawdził ją dla ciebie?
– Owszem, mogę.
– A zatem nie powinno być trudno ustalić, czy jest jakaś ofiara o imieniu Phil?
– Nie, nie powinno.
– A co ze sprawdzeniem podobnych baz danych na obszarach wokół szkół i miejsc, gdzie przebywał Westerfield?
Spojrzał na listę.
– Massachusetts, Maine, Floryda, Kolorado, Nowy Jork, Anglia. – Gwizdnął. – To spory kawałek świata. Zobaczę, co się da zrobić.
– I jeszcze jedna sprawa. Wiemy już, w jaki sposób działa Rob Westerfield – czy jest baza danych rejestrująca wyjaśnione zbrodnie, gdzie występuje Phil jako ofiara i ktoś, kto odsiaduje za to morderstwo wyrok i twierdzi, że jest niewinny?
– Ellie, dziewięciu na dziesięciu skazanych przez sąd i posłanych za kratki twierdzi, że siedzą niewinnie. Zacznijmy od nierozwiązanych zabójstw i zobaczmy, dokąd nas to zaprowadzi.
– Jutro zamierzam umieścić relację Christophera Cassidy’ego w Internecie. Nikt nie zakwestionuje wiarygodności Cassidy’ego, więc jego historia powinna mieć swoją wagę. Nie dotarłam jeszcze do Akademii Carrington. Zobaczę, czy uda mi się umówić tam na spotkanie w poniedziałek lub we wtorek.