Выбрать главу

– Tak, pisałam.

– Mój brat, Skip, poszedł za to do pudła. Dostał dwadzieścia lat. Umarł, nim odsiedział połowę kary. Nie mógł tego wytrzymać. Zawsze był chorowity.

– Twój brat był tym bandytą, który strzelał do pani Westerfield, włamawszy się do jej domu?

– Tak, ale to Rob Westerfield wszystko zaplanował i wynajął do tej roboty Skipa i mnie.

– Dlaczego to zrobił?

– Westerfield ostro ćpał. Dlatego wyleciał ze szkoły. Był winien ludziom masę forsy. Widział testament babki. Zapisała sto tysięcy dolarów bezpośrednio jemu. Gdyby wykitowała, miałby pieniądze w kieszeni. Obiecał nam dziesięć tysięcy dolarów za tę robotę.

– Był z wami tamtej nocy?

– Żartujesz? Był w Nowym Jorku na kolacji z matką i ojcem. Wiedział, jak chronić swój tyłek.

– Czy zapłacił twojemu bratu albo tobie?

– Przed robotą dał mojemu bratu swojego roleksa jako zabezpieczenie. Potem oświadczył, że zegarek mu skradziono.

– Dlaczego?

– Żeby zatrzeć ślady, kiedy mój brat został aresztowany. Westerfield utrzymywał, że spotkał nas w kręgielni na dzień przed włamaniem do starej. Powiedział, że Skip ciągle patrzył na jego zegarek. Skłamał, że włożył go do torby, zanim zaczął grać. Zeznał glinom, że kiedy potem chciał wyjąć zegarek, nie znalazł go w torbie. Przysięgał, że to był jedyny raz, kiedy widział Skipa albo mnie.

– Skąd moglibyście wiedzieć o jego babce, gdyby wam nie powiedział?

– Dużo o niej pisali w gazetach. Ufundowała nowe skrzydło dla szpitala czy coś takiego.

– Jak wpadliście, ty i twój brat?

– Ja nie wpadłem. Mojego brata zwinęli następnego dnia. Był notowany i trochę się denerwował, że ma strzelać do starej. Po to tam poszedł, ale Westerfield chciał, żeby to wyglądało na włamanie. Rob nie dał nam kombinacji do sejfu, ponieważ znała ją tylko rodzina, więc to by go mogło zdradzić. Kazał Skipowi zabrać pilnik i nóż i podrapać sejf, tak jakby próbował go otworzyć i nie umiał. Ale Skip skaleczył się w rękę i zdjął rękawiczkę, żeby zetrzeć krew. Musiał dotknąć sejfu, ponieważ gliniarze znaleźli jego odciski palców.

– Potem poszedł na górę i strzelił do pani Westerfield?

– Tak. A nikt nie mógł udowodnić, że ja tam byłem. Stałem na czatach i prowadziłem samochód. Skip powiedział mi, żebym trzymał gębę na kłódkę. Wziął wszystko na siebie, a Westerfield wyszedł z tego czysty jak łza.

– I ty też.

Wzruszył ramionami.

– Niby tak.

– Ile miałeś lat?

– Szesnaście.

– A Westerfield?

– Siedemnaście.

– Czy twój brat nie próbował go obciążyć?

– Jasne, że próbował. Nikt nie uwierzył.

– Nie byłabym tego taka pewna. Jego babka zmieniła testament. Wykreśliła ten zapis na sto tysięcy dolarów.

– To dobrze. Skip przyznał się do usiłowania zabójstwa i dostał dwadzieścia lat. Groziło mu trzydzieści, ale zgodził się przyznać, jeśli nie dostanie więcej niż dwadzieścia. Prokurator okręgowy poszedł na ten układ i stara nie musiała zeznawać na procesie.

Resztki słońca całkowicie skryły się za chmurami. Nadal trzęsłam się po upadku, a teraz również z zimna.

– Jak się nazywasz? – spytałam.

– Alfie. Alfie Leeds.

– Alfie, wierzę ci – powiedziałam. – Nie wiem jednak, dlaczego opowiadasz mi to teraz. Nigdy nie było cienia dowodu, że Westerfield miał coś wspólnego z tą zbrodnią.

– Mam dowód, że był w to zamieszany.

Alfie sięgnął do kieszeni i wyciągnął złożoną kartkę papieru.

– To jest kopia szkicu, który dał nam Westerfield, żebyśmy, ja i mój brat, mogli wejść do domu, nie uruchamiając alarmu.

Z drugiej kieszeni wyjął małą latarkę.

Mroczny parking nie był najlepszym miejscem do studiowania szkicu. Znów spojrzałam na mężczyznę. Był o kilka centymetrów niższy ode mnie i nie wyglądał szczególnie groźnie. Postanowiłam zaryzykować.

– Wejdę do furgonetki, ale usiądę na miejscu kierowcy – powiedziałam.

– Jak chcesz.

Otworzyłam drzwi po stronie kierowcy i zajrzałam do środka. Nie było tam nikogo więcej. Z tyłu znajdowały się puszki z farbą, zwinięte ubrania i drabina. Mój rozmówca okrążył samochód, by usiąść na miejscu pasażera. Wśliznęłam się za kierownicę, ale nie domknęłam drzwi. Wiedziałam, że jeśli to pułapka, zdążę szybko wyskoczyć.

W swojej pracy dziennikarza do spraw kryminalnych musiałam spotykać się z różnymi podejrzanymi osobnikami w miejscach, do których w innej sytuacji nie zdecydowałabym się pójść. W efekcie mój instynkt samozachowawczy bardzo się rozwinął. Uznałam, że uwzględniwszy fakt, iż przebywam sam na sam z człowiekiem, który brał udział w spisku mającym na celu morderstwo, jestem tak bezpieczna, jak to tylko możliwe.

Kiedy oboje znaleźliśmy się w aucie, wręczył mi papier. Wątły snop światła latarki wystarczył, bym rozpoznała dom Westerfieldów i podjazd. Garaż-kryjówka też został narysowany. Nad budynkami znajdował się dokładny szkic wnętrza rezydencji.

– Widzisz, pokazuje, gdzie jest alarm, i podaje szyfr potrzebny do jego wyłączenia. Rob nie obawiał się, że wyłączenie alarmu ściągnie uwagę na niego, ponieważ wielu rzemieślników i innych pracowników też znało szyfr. To jest szkic parteru, biblioteka z sejfem, schody do sypialni starej i wydzielona część kuchni, gdzie mieszkała pokojówka.

U dołu strony było wypisane imię.

– Kto to jest Jim? – spytałam.

– Gość, który to narysował. Westerfield powiedział Skipowi i mnie, że wykonywał jakieś prace w domu. Nigdy go nie widzieliśmy.

– Czy twój brat nie pokazał tego policji?

– Chciał to wykorzystać, ale adwokat, którego mu wyznaczono, kazał mu o tym zapomnieć. Powiedział, że Skip nie ma dowodu, że dostał to od Westerfielda, a sam fakt, że to ma, działa na jego niekorzyść. Powiedział, że skoro sejf był na dole, a na planie jest zaznaczona droga do sypialni starej, będzie to świadczyć, że Skip zamierzał ją zabić.

– Jim mógłby potwierdzić wersję twojego brata. Czy ktoś próbował go odszukać?

– Chyba nie. Przechowałem szkic przez te wszystkie lata, a kiedy zobaczyłem twoją stronę internetową, pomyślałem sobie, że to kolejna rzecz, którą możesz zbadać i wykorzystać przeciwko Westerfieldowi. Umowa stoi? Dasz mi za to tysiąc dolców?

– Skąd mogę wiedzieć, czy sam tego nie narysowałeś, żeby wyciągnąć ode mnie pieniądze?

– Nie możesz. Oddaj mi to.

– Alfie, gdyby adwokat spróbował znaleźć tego faceta, Jima, i powiedział o nim prokuratorowi okręgowemu, musiano by potraktować tę informację poważnie. Twój brat mógłby dostać lżejszy wyrok w zamian za współpracę, a zapewne Westerfield też by się nie wywinął.

– Tak, tylko, że był inny problem. Westerfield wynajął do tej roboty mojego brata i mnie. Adwokat powiedział mojemu bratu, że jeśli gliny aresztują Westerfielda, może zawrzeć własny układ i powiedzieć prokuratorowi o moim udziale. Skip był o pięć lat starszy ode mnie i czuł się winny, że mnie w to wciągnął.

– No cóż, ustawa o przedawnieniu objęła zarówno ciebie, jak i Roba. Ale chwileczkę, powiedziałeś, że to kopia. Gdzie jest oryginał?

– Adwokat go podarł. Powiedział, że nie chce, aby wpadł w niepowołane ręce.

– Podarł?!

– Nie wiedział, że Skip zrobił kopię i dał ją mnie.

– Chcę to kupić – powiedziałam. – Jutro rano będę miała dla ciebie pieniądze.

Podaliśmy sobie ręce. Jego dłoń była trochę brudna i zrogowaciała, co świadczyło o tym, że Alfie ciężko pracuje fizycznie.

Kiedy starannie składał papier na równe ćwiartki i wsuwał do wewnętrznej kieszeni kurtki, nie zdołałam się powstrzymać i powiedziałam:

– Przy tego rodzaju dowodzie po prostu nie rozumiem, dlaczego adwokat twojego brata nie próbował pójść na układ z prokuratorem okręgowym. Nie byłoby trudno odnaleźć rzemieślnika imieniem Jim, który narysował ten szkic. Gliny mogłyby go przycisnąć, żeby wsypał Roba, a ty stanąłbyś przed sądem dla nieletnich. Zastanawiam się, czy adwokat twojego brata nie pracował dla Westerfieldów.