korzystając z zamieszania, krążył po sali i szczypał, ale Nenneke wypatrzyła go i przepędziła za pomocą egzorcyzmów.
Kilku osobom objawiła się Biała Dama, którą, jeśli wierzyć legendzie, zamurowano niegdyś żywcem w lochach Rozroga. Byli jednak sceptycy, twierdzący, że to nie Biała Dama, a medium płci żeńskiej, krążące po krużgankach w poszukiwaniu czegoś do picia.
Potem rozpoczęło się ogólne znikanie. Pierwsi zniknęli rycerz Yves i treserka krokodyli, Wkrótce potem ślad zaginął po Ragnarze i Eurneid, kapłance Melitele. Potem zniknęła Gardenia Biberveldt, ale okazało się, że poszła spać. Nagle okazało się, że brakuje Jednorękiego Jarre i Ioli, drugiej kapłanki Melitele. Ciri, choć twierdziła, że Jarre jest jej obojętny, wykazała pewne zaniepokojenie, ale wyjaśniło się, że Jarre wyszedł za potrzebą i wpadł do płytkiej fosy, gdzie usnął, a Iolę znaleziono pod schodami. Z elfem Chireadanem.
Widziano też Triss Merigold i wiedźmina Eskela z Kaer Morhen, znikających w altanie parkowej, zaś nad
ranem ktoś doniósł, że z altany tej wychodził doppler Tellico. Gubiono się w domysłach, czyją postać przyjął doppler – Triss czy Eskela. Ktoś nawet zaryzykował pogląd, że na zamku może być dwóch dopplerów. Chciano spytać o zdanie smoka Villentretenmertha jako specjalistę od zmiennokształtności, ale okazało się, że smok zniknął, a wraz z nim dziwka Merle.
Zginęła także druga dziwka i jeden z proroków. Prorok, który nie zginął, twierdził, że jest prawdziwym, ale nie umiał tego udowodnić.
Zginął także podający się za Schuttenbacha gnom i nie odnaleziono go do tej pory.
– Żałuj – dokończył bard, ziewając szeroko. – Żałuj, że cię przy tym nie było, Geralt. Tęgi był bal.
– Żałuję – mruknął wiedźmin. – Ale wiesz… Nie mogłem, bo Yennefer… Sam rozumiesz…
– Pewnie, że rozumiem – rzekł Jaskier. – Dlatego się nie żenię.
VIII
Z kuchni zamkowej dobiegały brzęki saganów, wesołe śmiechy i przyśpiewki. Wyżywienie całej bandy gości stanowiło niejaki problem, bo król Herwig praktycznie służby nie posiadał. Obecność czarodziejów także
nie rozwiązywała sprawy, bo w drodze powszechnego consensusu postanowiono jeść naturalnie i zrezygnować z kulinarnych czarów. Skończyło się więc tym, że Nenneke zagoniła do pracy kogo tylko mogła. Z początku nie było to łatwe – ci, których kapłanka dopadała, o pracach kuchennych pojęcia nie mieli, a ci, którzy mieli, uciekli. Nenneke znalazła jednak niespodziewaną pomoc w osobach Gardenii Biberveldt i hobbitek z jej świty. Znakomitymi i sympatycznymi we współpracy kucharkami okazały się też, o dziwo, wszystkie cztery nierządnice z grupy Jaskra.
Z zaopatrzeniem kłopot był mniejszy. Freixenet i książę Agloval zorganizowali polowanie i dostarczyli nieco grubszej dziczyzny. Braenn i jej córkom wystarczyło dwóch godzin na zapełnienie kuchni dzikim ptactwem, bo nawet najmłodsza z driad, Kashka, umiała nad podziw zręcznie obchodzić się z łukiem. Król Herwig, który uwielbiał rybołówstwo, wypływał bladym świtem na jezioro i przywoził szczupaki, sandacze i ogromne okonie. Towarzyszył mu zwykle Loki, młodszy syn Cracha an Craite. Loki znał się na rybactwie i łodziach, a ponadto bywał o świcie osiągalny, albowiem podobnie jak Herwig nie pił.
Dainty Biberveldt i jego krewni, wspomagani przez dopplera Tellico, zajmowali się dekoracją sal i komnat. Do zmywania i sprzątania zagoniono zaś obu proroków, treserkę krokodyli, rzeźbiarza w marmurze i wiecznie pijane medium płci żeńskiej.