Выбрать главу

Przez chwilę wpatrywał się w program Susan. Był napisany w LIMBO – to nie była jego specjalność, ale jedno nie ulegało wątpliwości – nie chodziło o żaden program diagnostyczny. Greg zwrócił uwagę na dwa słowa:

TRACER POSZUKUJE…

– TRACER? – powiedział głośno. – Szuka czegoś?

Poczuł wewnętrzny niepokój. Siedział kilka sekund nieruchomo, wpatrując się w terminal. Wreszcie podjął decyzję.

Hale rozumiał język programowania LIMBO na tyle, że wiedział, iż jest zbliżony do języków Pascal i C, które znał doskonale. Zerkając, czy Susan i Strathmore są w dalszym ciągu zajęci rozmową, zaczął improwizować. Wprowadził kilka zmodyfikowanych instrukcji z Pascala i nacisnął ENTER. Okienko wyświetlające status TRACERA zmieniło się zgodnie z jego oczekiwaniami.

PRZERWAĆ WYKONANIE PROGRAMU TRACER?

Greg szybko wystukał TAK.

CZY JESTEŚ PEWNY?

Znów odpowiedział TAK.

Po chwili komputer pisnął.

WYKONANIE PRZERWANE

Hale uśmiechnął się do siebie. Komputer wysłał polecenie przerwania i samozniszczenia. Niezależnie od tego, czego szukała Susan, będzie musiała poczekać na odpowiedź.

Wolał nie zostawiać po sobie żadnych śladów. Szybko dostał się do rejestru działania systemu i wykreślił zapis wszystkich instrukcji, które przed chwilą wpisał. Musiał jeszcze tylko ponownie podać prywatny kod Susan.

Monitor znów się wyłączył.

Gdy Susan Fletcher wróciła do Węzła nr 3, Greg Hale siedział spokojnie przy swoim terminalu, tak jakby w ogóle nie wstawał.

Rozdział 30

Alfonso XIII to niewielki, czterogwiazdkowy hotel przy Puerto de Jerez, nieco cofnięty od ulicy, otoczony płotem z kutego żelaza i bzami. David wszedł po marmurowych schodach. Gdy sięgał do klamki, drzwi otworzyły się same, jakby pod wpływem czarów, i portier zaprosił go do środka.

– Bagaże, seňor? Czy mogę panu pomóc?

– Nie, dziękuję. Chciałbym porozmawiać z recepcjonistą.

Portier wydawał się urażony, jakby w tym dwusekundowym kontakcie było coś niezadowalającego.

– Por aquí, seňor – powiedział, zaprowadził Beckera do holu, wskazał recepcję i wrócił pośpiesznie do drzwi.

Hol był wprawdzie niewielki, ale wspaniale urządzony. Złoty wiek Hiszpanii minął już dawno, lecz w połowie siedemnastego stulecia ten niewielki kraj rządził całym światem. Pomieszczenie było przypomnieniem tej epoki – ściany ozdobione zbrojami i sztychami przedstawiającymi sceny bitewne, a w gablocie wystawiono złote samorodki z Nowego Świata.

Za ladą z tabliczką CONSERJE stał szczupły, elegancko ubrany mężczyzna, który sprawiał wrażenie osoby całe życie czekającej na to, by usłużyć gościowi.

– En qué puedo servirle, seňor? Czym mogę panu służyć? – spytał. Mówił w afektowany sposób, a jednocześnie zmierzył Beckera spojrzeniem od stóp do głów.

– Chcę zobaczyć się z Manuelem – odpowiedział Becker po hiszpańsku.

– Sí, sí, seňor – recepcjonista uśmiechnął się jeszcze szerzej. – To ja jestem Manuel. O co chodzi?

– Seňor Roldán z Escortes Belén powiedział mi, że pan…

Recepcjonista przerwał mu gestem dłoni i rozejrzał się nerwowo po holu.

– Proszę, niech pana podejdzie tutaj – wskazał koniec lady. – Jak mogę panu pomóc? – szepnął.

– Muszę porozmawiać z dziewczyną z jego agencji. Ona je tu dzisiaj kolację. – Becker również zniżył głos. – Nazywa się Rocío.

– Ach, Rocío! To piękne stworzenie! – recepcjonista westchnął z podziwem.

– Muszę się z nią natychmiast zobaczyć.

– Ależ proszę pana, jest teraz z klientem.

– To bardzo ważne – odrzekł Becker i uśmiechnął się przepraszająco. Sprawa bezpieczeństwa narodowego.

– Niemożliwe – recepcjonista pokręcił głową. – Może pan zostawi…

– Zapewniam, że to potrwa tylko chwilę. Czy jest w restauracji?

– Lokal zamknięto pół godziny temu – potrząsnął głową Manuel. – Obawiam się, że Rocío i jej klient udali się już do pokoju. Jeśli chciałby pan zostawić wiadomość, przekażę jej jutro rano – wskazał na przegródki z numerami pokoi.

– Czy mógłbym wejść tam na chwilę…

– Przykro mi, ale nie – rezerwy uprzejmości recepcjonisty wyczerpywały się. – W naszym hotelu obowiązują ścisłe zasady. Goście mają prawo do prywatności.

Becker nie miał zamiaru czekać dziesięć godzin, aż tłusty Niemiec i prostytutka zejdą na śniadanie.

– Rozumiem – powiedział. – Przepraszam za kłopot. Odwrócił się i przeszedł do holu, podchodząc prosto do wiśniowego biurka, na które zwrócił uwagę przy wejściu. Leżały na nim liczne koperty, karty pocztowe i papier listowy z emblematem hotelu Alfonso XIII. Szybko zakleił w kopercie czystą kartkę papieru, a zamiast adresu napisał jedno słowo:

ROCÍO.

Wrócił do recepcji.

– Przepraszam, że znów pana kłopoczę – powiedział. – Czuję, że nieco się wygłupiłem. Chciałem osobiście powiedzieć Rocío, jak znakomicie się z nią bawiłem. Niestety wyjeżdżam jeszcze dzisiaj. Dlatego proszę o przekazanie jej tego listu.

Położył kopertę na ladzie.

Recepcjonista spojrzał na nią. Jeszcze jeden zakochany heteroseksualista. Co za szkoda. Podniósł wzrok i uśmiechnął się do Beckera.

– Oczywiście, panie…

– Buisan – odparł Becker. – Miguel Buisan.

– Osobiście dopilnuję, by Rocío dostała ten list z samego rana.

– Dziękuję. – Becker uśmiechnął się i ruszył w stronę drzwi.

Recepcjonista odprowadził go spojrzeniem, po czym chwycił list i skierował się w stronę ponumerowanych przegródek. Gdy wrzucał kopertę we właściwe miejsce, Becker zatrzymał się, by zadać ostatnie pytanie.

– Skąd mogę wezwać taksówkę?

Recepcjonista odwrócił się i odpowiedział. Becker jednak nie słuchał wyjaśnień. Z zadowoleniem stwierdził, że wybrał właściwy moment: ręka recepcjonisty właśnie opuszczała przegródkę z numerem 301.

Becker podziękował i powoli odszedł, rozglądając się w poszukiwaniu windy.

Tam i z powrotem.

Rozdział 31

Susan wróciła do Węzła nr 3. Rozmowa z Strathmore’em sprawiła, że znów zaczęła się denerwować losem Davida. Wyobraźnia podpowiadała jej wszystkie najgorsze możliwości.

– No i czego chciał Strathmore? – spytał Hale, nie wstając od terminalu. – Romantyczny wieczór z głównym kryptografem?

Zignorowała jego komentarz i usiadła przy terminalu. Wstukała swój kod i ekran ożył. W okienku TRACERA wciąż nie było żadnej informacji o North Dakocie.

Niech to szlag, pomyślała Susan. Dlaczego to trwa tak długo?

– Wydajesz się zdenerwowana – powiedział niewinnie Hale. – Masz kłopoty z diagnostyką?

– Nic poważnego – odrzekła, ale nie była tego taka pewna. TRACER powinien już był przesłać wiadomość. Zaniepokoiła się, że może w programie jest jakiś błąd. Otworzyła edytor i zaczęła przeglądać program linijka po linijce. Hale obserwował ją spod oka.

– Hej, chciałem cię zapytać, co myślisz o tym algorytmie Ensei Tankada, którego podobno nie można złamać? – spróbował wciągnąć ją do rozmowy.

– Algorytm, którego nie można złamać? – Susan poczuła skurcz w brzuchu. – A tak, coś o tym czytałam.