Выбрать главу

– Coraz ich więcej! – ostrzegła Soshi.

– Liczne próby podłączenia się z obcych państw – dorzucił jeden z techników. – Wszyscy już wiedzą!

Susan odwróciła oczy od obrazu rozpadających się zapór ogniowych i spojrzała na boczny ekran, gdzie w kółko pokazywała się scena śmierci Tankada. Za każdym razem widać było dokładnie to samo – Tankado przyciskał ręce do piersi, przewracał się i z wyrazem rozpaczy na twarzy podsuwał swój pierścień zaskoczonym turystom. To bez sensu, pomyślała. Jeśli nie sądził, że to my go zabiliśmy… Susan nie mogła tego zrozumieć. Było już za późno. Coś przegapiliśmy.

W ciągu kilku minut liczba hakerów atakujących bank danych podwoiła się. Od tej chwili rosła już wykładniczo. Hakerzy, jak hieny, stanowią jedną wielką rodzinę i zawsze chętnie rozpowszechniają wiadomość o nowej ofierze.

Leland Fontaine miał już dość.

– Wyłączcie bank – polecił. – Wyłączcie to cholerstwo.

Jabba spojrzał na niego jak kapitan tonącego okrętu.

– Za późno, panie dyrektorze. Toniemy.

Rozdział 120

Szef działu bezpieczeństwa systemów stał nieruchomo, trzymając ręce nad głową, w pozie tragicznego niedowierzania. Polecił wyłączyć zasilanie, ale wiedział, że spóźnią się o dobre dwadzieścia minut. Przez ten czas rekiny wyposażone w wydajne modemy zdążą wykraść zdumiewająco dużo tajnych danych.

Soshi przerwała mu rozmyślania o koszmarze. Podbiegła do podium z nowym wydrukiem.

– Znalazłam coś! – krzyknęła z podnieceniem. – Sierotki w kodzie źródłowym! Grupy liter! W całym programie!

– Szukamy cyfr, do cholery! – Jabba nie podzielał jej podniecenia. – Litery są nieważne! Klucz to jakaś liczba!

– Ale znaleźliśmy sierotki! Tankado był za dobry, żeby zostawiać sierotki, zwłaszcza tak wiele!

Określenie „sierotki” oznacza linie, które do niczego nie służą i do niczego się nie odnoszą. Zwykle są usuwane w końcowej fazie eliminacji błędów i kompilacji programu.

Jabba wziął od niej wydruk i przyjrzał się wskazanym miejscom.

Fontaine stał w milczeniu.

Susan zajrzała Jabbie przez ramię.

– Zostaliśmy zaatakowani przez wersję beta robaka? – spytała sceptycznie.

– Niezależnie od tego, jaka to wersja – odparł Jabba – i tak daje nam w dupę.

– Nie wierzę – powiedziała Susan. – Tankado był perfekcjonistą. Sam o tym wiesz. Wykluczone, by w jego programie były jakieś pluskwy.

– Jest ich mnóstwo! – wykrzyknęła Soshi. Wyrwała Jabbie wydruk i podała go Susan. – Tylko spójrz!

Susan kiwnęła głową. Po mniej więcej dwudziestu linijkach normalnych instrukcji pojawiły się trzy grupy czteroliterowe. Susan przyjrzała się im uważnie.

– Grupy czterech liter – mruknęła z zaciekawieniem. – To z pewnością nie jest część programu.

– Daj sobie spokój – warknął Jabba. – Chwytasz się brzytwy.

– Nie sądzę – odrzekła. – W wielu algorytmach szyfrujących stosuje się grupy liter. To może być jakiś szyfr.

– Na pewno – skrzywił się Jabba. – To wiadomość „Ha, ha. Zajebię was”. – Spojrzał na diagram na ekranie. – Za jakieś dziewięć minut.

Susan zignorowała go. Zwróciła się do Soshi.

– Ile jest takich sierotek?

Soshi wzruszyła ramionami. Zajęła terminal Jabby i szybko wyszukała wszystkie grupy. Gdy skończyła, odsunęła się na bok. Na ekranie ściennym pojawiły się następujące grupy liter:

– Wygląda znajomo – zauważyła Susan. W całym ośrodku tylko ona się uśmiechnęła. – Bloki po cztery litery. Tak jak w przypadku Enigmy.

Dyrektor pokiwał głową. Nazistowska Enigma to najsłynniejsza maszyna szyfrująca w całej historii kryptografii. Ona również generowała bloki liczące cztery litery.

– Wspaniale – jęknął Fontaine. – Nie ma pani przypadkiem pod ręką takiej maszyny?

– Nie o to chodzi! – krzyknęła Susan. Nagle ożywiła się. To była jej specjalność. – Istotne jest to, że to szyfr. Tankado zostawił nam wskazówkę! Rzucił nam wyzwanie. Chodzi o to, czy znajdziemy w porę klucz! Zostawia wskazówki, ale ukrywa je!

– Absurd – prychnął Jabba. – Tankado zostawił nam tylko jedną możliwość. Mieliśmy ujawnić istnienie TRANSLATORA. To był jego cel. Spieprzyliśmy sprawę.

– Muszę się z tym zgodzić – powiedział Fontaine. – Bardzo wątpię, czy Tankado gotów byłby zaryzykować, zostawiając w programie informacje o kluczu.

Susan kiwnęła głową, ale przypomniała sobie, że Tankado już raz dał im wskazówkę w postaci pseudonimu NDAKOTA. Patrzyła na litery i zastanawiała się, czy to znowu jakaś gra.

– Blokada tuneli do połowy zniszczona – zameldował technik.

Czarne linie na diagramie sięgnęły głębiej w dwie osłony, jakie jeszcze pozostały.

Dotychczas David Becker siedział w milczeniu i tylko przyglądał się dramatycznym wydarzeniom.

– Susan? – odważył się wtrącić. – Mam pewien pomysł. Ten tekst składa się z szesnastu grup po cztery litery, prawda?

– Na litość boską – mruknął Jabba pod nosem. – Teraz wszyscy chcą się bawić?

– Tak. Szesnaście – odpowiedziała Davidowi, ignorując komentarz Jabby.

– Usuń spacje – powiedział Becker zdecydowanym tonem.

– David – odrzekła Susan nieco zakłopotana. – Chyba nie rozumiesz. Grupy po cztery, to…

– Usuń spacje – nalegał David.

Susan zawahała się, ale w końcu kiwnęła głową w stronę Soshi, która szybko wykonała polecenie. Tekst nie stał się wcale jaśniejszy.

PFEESESNRETMPFHAIRWE00IGMEENNRMAENETSHASDCNSIIAAIEERBRNKFBLELODI

– Dość tego! – wybuchnął Jabba. – Koniec zabawy! Prędkość robaka wzrosła dwukrotnie. Zostało nam osiem minut. Szukamy liczby, nie zaś tajemniczych sekwencji liter!

– Cztery razy szesnaście – spokojnie powiedział David. – Policz to, Susan.

Spojrzała na obraz Davida na ekranie. Policz? Przecież on nie ma pojęcia o matematyce! Wiedziała, że David ma fotograficzną pamięć do koniugacji i deklinacji, ale arytmetyka nie była jego silną stroną.

– Tabliczka mnożenia – dodał Becker.

Tabliczka mnożenia, zastanowiła się Susan. O czym on mówi?

– Cztery razy szesnaście – powtórzył profesor. – W czwartej klasie musiałem wykuć tabliczkę mnożenia.

Susan wyobraziła sobie szkolną tabliczkę mnożenia. Cztery razy szesnaście.

– Sześćdziesiąt cztery – powiedziała. – I co z tego?

David pochylił się do kamery. Jego twarz wypełniła cały ekran.

– Sześćdziesiąt cztery litery…

Susan kiwnęła głową.

– Tak, ale… – dodała i zaniemówiła.

– Sześćdziesiąt cztery litery – powtórzył David.

– Boże! – wykrzyknęła Susan. – David, jesteś genialny!

Rozdział 121

– Zostało siedem minut! – zameldował technik.

– Przepisz to w ośmiu linijkach po osiem liter – zwróciła się Susan do Soshi. Ogarnęło ją podniecenie.

Soshi zabrała się do pracy. Fontaine przyglądał się temu w milczeniu. Do całkowitego zniszczenia osłon zostało niewiele czasu.

– Sześćdziesiąt cztery litery! – Susan przejęła inicjatywę. – To liczba kwadratowa!

– Liczba kwadratowa? – spytał Jabba. – To co z tego?

Po dziesięciu sekundach Soshi zmieniła pozornie przypadkowe ustawienie liter na ekranie. Teraz tworzyły osiem ośmioliterowych rzędów. Jabba przyjrzał się im i uniósł ręce w geście rozpaczy. Obraz nie stał się bardziej zrozumiały.