– Ależ… – Susan z trudem złapała powietrze. – Jeśli w obu bombach wykorzystano ten sam pierwiastek, uran, to jak mamy znaleźć różnicę między nimi?
– Może Tankado się pomylił? – zasugerował Fontaine. – Może nie wiedział, że to były takie same bomby?
– Nie – westchnęła Susan. – Był kaleką z powodu tych bomb. Wiedział o nich wszystko.
Rozdział 126
– Jedna minuta!
Jabba spojrzał na diagram VR.
– Autoryzacja PEM szybko pada! To ostatnia linia obrony. Tłum czeka u drzwi.
– Skup się! – warknął Fontaine.
Soshi głośno czytała dokument z sieci.
…W bombie zrzuconej na Nagasaki nie użyto plutonu; wykorzystano sztucznie wyprodukowany, bogaty w neutrony izotop uranu, 238 U.
– Cholera! – zaklął Brinkerhoff. – Obie bomby były zbudowane z uranu. Pierwiastki odpowiedzialne za Hirosimę i Nagasaki to w obu wypadkach uran. Nie ma żadnej różnicy!
– Jesteśmy skończeni! – jęknęła Midge.
– Chwileczkę! – powiedziała Susan. – Przeczytaj to jeszcze raz! Sam koniec!
– …sztucznie wyprodukowany, bogaty w neutrony izotop uranu, 238 U – powtórzyła Soshi.
– Dwieście trzydzieści osiem?! – zawołała Susan. – Czy przed chwilą nie przeczytaliśmy, że w bombie zrzuconej na Hirosimę użyto innego izotopu uranu?
Wszyscy wymienili spojrzenia. Nikt nie pamiętał. Soshi pośpieszenie wróciła do tabeli.
– Tak! Tu piszą, że w Hirosimie zastosowano inny izotop uranu!
– Ten sam pierwiastek, ale różne odmiany! – zdumiała się Midge.
– Obie bomby były z uranu? – Jabba przepchał się do terminalu. – Jabłka i jabłka! Cudownie!
– Czym różnią się te izotopy? – spytał Fontaine. – To z pewnością coś podstawowego!
Soshi przeglądała dokument.
– Czekajcie… szukam… okej…
– Czterdzieści pięć sekund! – zawołał ktoś.
– Mam! – wykrzyknęła Soshi.
– Czytaj! – Jabba był cały mokry od potu. – Czym się różnią? Musi być jakaś różnica!
– Tak! Patrz! – Soshi wskazała na monitor. Wszyscy przeczytali:
…w dwóch bombach użyto różnych materiałów rozszczepialnych… o dokładnie takich samych cechach chemicznych. Izotopów nie można rozdzielić metodami chemicznymi. Poza niewielką różnicą mas atomowych są identyczne.
– Masa atomowa! – z podnieceniem wykrzyknął Jabba. – Tak jest! Różnią się tylko masą! To klucz! Dawaj ich masy! Musimy je odjąć!
– Zaraz! – Soshi szukała danych. – Już mam! Tak! Na ekranie pojawił się tekst:
…różnica jest bardzo mała…
…do rozdzielenia zastosowano metodę dyfuzji gazowej…
…10,0324498X10^134 w porównaniu z 19,39484X10^23**
– Mamy! – krzyknął Jabba.
– Trzydzieści sekund!
– Szybko. Odejmuj je! – szepnął Fontaine.
Jabba chwycił kalkulator i zaczął naciskać guziki.
– Co oznaczają te gwiazdki? – spytała Susan. – Tam jest jakiś przypis!
Jabba ją zignorował. Gorączkowo liczył.
– Uważaj! – upomniała go Soshi. – Musimy mieć dokładny wynik!
– Gwiazdki! – powtórzyła Susan. – Sprawdź przypis.
Soshi przejechała na dół strony.
Susan przeczytała przypis i zbladła.
– Och… Boże…
– Co takiego? – uniósł głowę Jabba.
Wszyscy spojrzeli na ekran i razem westchnęli w poczuciu klęski. Na dole strony znajdowała się notka wydrukowana małymi literami:
**Błąd 12%. Różne laboratoria podają inne dane.
Rozdział 127
Na podium zapadła cisza. To było tak, jakby obserwowali zaćmienie lub wybuch wulkanu – niewiarygodny ciąg zdarzeń, nad którymi nie mieli żadnej kontroli. Wydawało się, że czas niemal się zatrzymał.
– Przegrywamy! – krzyknął jakiś technik. – Połączenia zewnętrzne! Na wszystkich liniach!
Z lewej strony ekranu widać było wnętrze furgonetki w Sewilli. David, Smith i Coliander gapili się w kamerę. Na diagramie VR z ostatniej zapory ogniowej pozostała już tylko kreska. Otaczała ją gęsta masa czarnych linii – to niezliczeni hakerzy czekający na połączenie z bankiem danych. Z prawej wciąż kręcił się w kółko film przedstawiający ostatnie chwile Tankada. Wyraz desperacji na twarzy, palce wyciągnięte do góry, błyszczący pierścień.
Susan spojrzała na obraz po prawej stronie. W oczach Tankada dostrzegła żal. On wcale nie chciał, by sprawy zaszły tak daleko, pomyślała. Chciał nas uratować. A jednak Tankado wciąż wyciągał palce, podsuwając pierścień otaczającym go ludziom. Chciał coś powiedzieć, ale nie był w stanie, dlatego tylko uporczywie wyciągał palce.
Becker zastanawiał się nad tym, co usłyszał.
– Jakie to izotopy? Co oni powiedzieli? – mamrotał do siebie. – 238 U i U ile? – Ciężko westchnął. To nie miało znaczenia. Był filologiem, a nie fizykiem.
– Rozpoczęła się autoryzacja połączeń zewnętrznych!
– Boże! – ryknął sfrustrowany Jabba. – Czym różnią się te pieprzone izotopy?! Do cholery, nikt nie wie? – Cisza. Zgromadzeni w ośrodku informatycy i programiści patrzyli bezradnie na ekran. Jabba uniósł ręce do góry. – Gdy potrzeba jakiegoś pierdolonego fizyka jądrowego, to nigdy go nie ma!
Susan patrzyła na klip przesłany przez QuickTime i myślała, że to już koniec. Wciąż oglądała powtarzaną scenę śmierci Tankada. Próbował coś powiedzieć, krztusił się, wyciągał zdeformowaną rękę… chciał coś przekazać. Chciał uratować bank danych, pomyślała. Nigdy się nie dowiemy jak.
– Towarzystwo u drzwi!
– No to koniec! – Jabba gapił się w ekran.
Na środkowym ekranie ostatnia zapora ogniowa już niemal całkowicie znikła. Jądro wykresu otaczała czarna, zbita, pulsująca masa linii. Midge odwróciła głowę. Fontaine stał nieruchomo i patrzył przed siebie. Brinkerhoff wyglądał tak, jakby chciał wymiotować.
– Dziesięć sekund!
Susan nie odrywała oczu od obrazu Tankada. Rozpacz. Żal. Jego wyciągnięta ręka, błyszczący pierścień, wykrzywione palce na tle twarzy obcych ludzi. Mówi im coś. Co to jest?
Z lewej strony widać było zamyśloną twarz Davida.
– Różnica… – mamrotał do siebie. – Różnica między 238 U i 235 U. To musi być coś prostego…
Technik zaczął odliczać:
– Pięć! Cztery! Trzy!
To słowo dotarło do Hiszpanii po upływie jednej dziesiątej sekundy. Trzy… trzy…
David Becker miał wrażenie, że znów został porażony elektrycznym paralizatorem. Jego świat nagłe się zatrzymał. Trzy… trzy… trzy… to 238 minus 235! Różnica to trzy! Sięgnął po mikrofon…
W tym samym momencie Susan raz jeszcze spojrzała na wyciągniętą rękę Tankada. Nagle, zamiast patrzyć na błyszczący pierścień, spojrzała na jego palce. Trzy palce! Nie chodziło wcale o pierścień. Tankado nie mówił, lecz pokazywał. Zdradzał swój sekret, ujawnił klucz, błagał, by ktoś go zrozumiał… modlił się, by NSA poznała w porę jego tajemnicę.
– Trzy – szepnęła do siebie ze zdumieniem.
– Trzy! – wrzasnął David w Hiszpanii.
W ośrodku panował taki chaos, że nikt nie zwrócił na to uwagi.
– Osłona padła! – krzyknął technik.
Diagram VR zaczął gwałtownie migotać. Powódź zalała jądro. Rozległo się wycie syren.
– Transmisja danych na zewnątrz!
– Połączenia na wszystkich sektorach!
Susan poruszała się jak we śnie. Odwróciła się do klawiatury Jabby. W tym momencie spojrzała na twarz narzeczonego. David znów krzyczał:
– Trzy! Różnica między dwieście trzydzieści osiem i dwieście trzydzieści pięć to trzy.