Выбрать главу

— Nie dajmy prezydentowi czekać na siebie — rzekł. — Załatwię recepcję, a ty sprowadź wóz.

* * *

Istotnie nie dali prezydentowi czekać na siebie: dwie godziny trwało, zanim ich w ogóle dopuszczono przed jego oblicze. Roger znał zwykłą procedurę przechodzenia przez sito ochrony, gdyż zdarzało mu się to uprzednio. Nie tylko prezydent Stanów Zjednoczonych stosował w tych czasach dwieście procent środków ostrożności przeciwko zamachowcom. Roger przeszedł całodzienny magiel u papieża, a i tak szwajcar ochroniarz z berettą w garści stał mu za plecami przez te parę minut audiencji w papieskiej komnacie.

Odprawa zgromadziła połowę szych z instytutu. W wysprzątanym i wypucowanym klubie naukowca nie poznawało się znajomej kawiarnianej atmosfery. Powtykano gdzieś nawet tablice i używane jako brulion papierowe serwetki. Roger wiedział, że rozstawione w kątach parawany i dyskretnie zaciągnięte żaluzje w pobliskich oknach to dla rewizji osobistej. Po niej czekają ich rozmowy z psychoanalitykami. Następnie, o ile wszyscy przejdą, o ile w czyjejś szpilce do kapelusza nie objawi się śmiercionośny zastrzyk, a w czyjejś głowie mordercza obsesja, udadzą się do audytorium i tam dołączy do nich prezydent.

Czterej agenci służby bezpieczeństwa uczestniczyli w procesie obszukiwania, obmacywania, magnetometrowania i legitymowania gości płci męskiej, aczkolwiek tylko dwaj uczestniczyli fizycznie. Pozostali dwaj jedynie stali sobie, przypuszczalnie gotowi dobyć broni w razie potrzeby.

Żeński personel służby bezpieczeństwa (tak zwane sekretarki, lecz Roger wiedział, że noszą broń) obszukiwał żony i Katarzynę Doughty. Kobiety przechodziły rewizję za jednym z sięgających ramion parawanów, ale z wyrazu twarzy swej żony Roger wyczytywał postępy obmacujących, sondujących dłoni. Dorka nie lubiła, żeby ją obcy dotykali. Zdarzało się, że w ogóle nie lubiła, żeby ją dotykano, a szczególnie obcy.

Kiedy przyszła jego kolej, Roger zrozumiał nieco szewską pasję, jaką widział na twarzy żony. Byli nadzwyczaj dokładni. Przeszukali go pod pachami. Rozpięli mu pasek i wjechali w rowek między pośladkami. Wyobracano mu jądra. Wyjęto wszystko z kieszeni, wytrzepano chusteczkę i błyskawicznie złożono ją ponownie, równiej niż była. Sprzączkę paska i bransoletkę zegarka obejrzano pod lupą. Każdy przechodził taką samą obróbkę, nawet dyrektor, który rozglądał się po sali z dobroduszną rezygnacją, kiedy palce przeczesywały mu kędzierzawe włosy pod pachami. Jedyny wyjątek stanowił Don Kayman, z uwagi na urzędową galę występujący w sutannie, którego po krótkiej rozmowie szeptem wyprowadzono na jej zdjęcie do drugiego pokoju.

— Przepraszam, ojcze — rzekł jeden z goryli — ale ojciec wie, jak jest.

Don wzruszył ramionami, wyszedł z nim i wrócił wyraźnie zdegustowany. Roger zaczynał podzielać jego uczucia. Pomyślał, że mądrze by zrobili przekazując psychoanalitykom ludzi zaraz po skończeniu rewizji. W końcu zajmowali się grubymi rybami, których czas to pieniądz. Jednak bezpieka miała swój własny system polegający na pracy etapami. Dopiero po zrewidowaniu wszystkich skierowano pierwszą trójkę do pokoików maszynistek, specjalnie zwolnionych na gabinety psychoanalizy.

Psychoanalityk Rogera był czarny na upartego, faktycznie barwy kawy z mlekiem. Usiedli twarzą w twarz na krzesłach z prostymi oparciami, kolanami oddaleni od siebie o czterdzieści centymetrów. Psychoanalityk powiedział:

— Załatwię to jak najkrócej i jak najbezboleśniej. Czy pańscy rodzice żyją oboje?

— Nie, obecnie oboje nie żyją. Ojciec umarł dwa lata temu, matka, kiedy byłem na studiach.

— Czym zajmował się pański ojciec?

— Wynajmował łodzie rybackie na Florydzie.

Połowę swej świadomości Roger zajął opisem ojcowskiego przedsiębiorstwa wynajmu łodzi w Key Largo, drugą zaś swoją bezustanną samokontrolą. Czy okazuje dosyć irytacji z takiego przesłuchania? Czy jest na dostatecznym luzie? Więcej niż na dostatecznym luzie?

— Widziałem pańską żonę — powiedział psychoanalityk. — To bardzo seksowna kobieta. Czy uraziło pana, że to mówię?

— Nic a nic — rzekł Roger, najeżając się.

— Niektórym białym byłoby nie w smak usłyszeć to z moich ust. Jak pan to widzi?

— Wiem, że jest seksowna — burknął Roger. — Dlatego się z nią ożeniłem.

— Czy nie uraziłoby pana, gdybym posunął się odrobinę dalej i zapytał, jak ona się kocha?

— Nie, skądże znowu… no nie, do diabła. Tak, uraziłoby mnie — rzekł z wściekłością Roger. — Chyba tak, jak każda inna. W kilka lat po ślubie.

Psychoanalityk odchylił się w tył, spoglądając w zamyśleniu na Rogera.

— W pańskim przypadku, doktorze Torraway — powiedział — ten wywiad to w zasadzie czysta formalność. Przechodząc kwartalne badania od siedmiu lat mieści się pan idealnie w normie za każdym razem. Ma pan czystą kartę, żadnej nadpobudliwości czy braku równowagi. Pozwoli pan, że zapytam tylko, czy nie czuje się pan nieswojo przed spotkaniem z prezydentem?

— Może jestem trochę przejęty — rzekł Roger, przestawiając się na nowe tory.

— To całkiem naturalne. Głosował pan na Dasha?

— Oczywiście… zaraz, do diabła, chwileczkę. To nie pański interes!

— Zgadza się, doktorze Torraway. Może pan już wracać do sali odprawy.

Nie dali mu wrócić do tej samej sali, tylko do jednej z mniejszych sal konferencyjnych. Prawie natychmiast dołączyła doń Katarzyna Doughty. Pracowali ze sobą dwa i pół roku, ale ona ciągle traktowała go służbowo.

— Zdaje się, że zdaliśmy, panie pułkowniku doktorze Torraway — rzekła z oczami utkwionymi jak zwykle w jakiś punkt ponad jego lewym ramieniem, z twarzą zastawioną przed nim papierosem. — Ach, świetnie, niewielki ochlaj — co mówiąc wyciągnęła rękę poza niego.

Stał tam kelner w liberii — nie — poprawił się Roger — agent służby bezpieczeństwa przebrany za kelnera stał z tacą drinków. Roger wziął whisky z wodą, wielka protetyczka wybrała małą szklaneczkę wytrawnego sherry.

— Tylko proszę koniecznie wszystko wypić — szepnęła mu koło ramienia. — Myślę, że oni czegoś do tego dodają.

— Jakiego czegoś?

— Na uspokojenie. Jeśli nie wypije się do dna, stawiają za plecami uzbrojonego goryla.

Roger wypił swoją whisky duszkiem, żeby ją udobruchać, zastanawiał się jednak, jakim cudem ktoś z jej urojeniami i lękami tak gładko przebrnął przez psychoanalityka. Piąć minut z psychoanalitykiem spotęgowało w nim skłonność do samoanalizy i częścią swego umysłu analizował na potęgę. Dlaczego czuje się nieswojo w obecności tej kobiety? Na pewno nie dlatego, że ma zwyczaj pouczania wszystkich. Rozważał, czy problem nie bierze się z tego, że ona tak bardzo zachwyca się jego odwagą. Próbował jej wytłumaczyć, że bycie astronautą nie wymaga wielkiej odwagi, nie większej niż latanie samolotem, pewnie mniejszej niż prowadzenie taksówki. Oczywiście jako rezerwowemu Człowiekowi Plus groziło mu bardzo realne niebezpieczeństwo. Ale jedynie wtedy, gdy ci przed nim odpadną z kolejki, a takim prawdopodobieństwem nie warto zaprzątać sobie głowy. Tym niemniej ona nie przestała odnosić się do niego z głębokim respektem, który mógł wyglądać na podziw, a mógł i na litość.

Całą resztą swej świadomości jak zwykle wyczekiwał żony. Wreszcie zjawiła się, wściekła i rozczochrana — jak na nią. Włosy, które upinała przez godzinę, opadały teraz w dół. Spływały jej do pasa wspaniałą, radosną kaskadą czerni, przez co wyglądała jak Alicja z obrazka Tenniela, gdyby Tenniel pracował w tamtych czasach dla „Playboya”. Roger pośpieszył z pociechą, które to zajęcie pochłonęło go tak bardzo, że ze zdziwieniem wyczuł nagłe poruszenie i usłyszał, jak ktoś niezbyt głośno ani uroczyście, powiedział: