Выбрать главу

Moira objęła Sarah i poprowadziła do salonu, gdzie pozostali goście popijali koktajle.

– Przyszliście na czas – oznajmiła. – Reszta zebranych bywa u mnie regularnie na kolacjach, a ja mam niejasne podejrzenia, że wolą bardziej moje drinki niż moje przystawki.

– Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła ich spróbować – powiedziała Sarah.

– Ma własną restaurację – oznajmił Tony. – Uważaj, Moiro, twoje umiejętności kulinarne zostaną poddane surowej ocenie.

– Przestań – ofuknęła go Sarah. Zwróciła się do pani domu i wyjaśniła: – Przyrzekłam Tony'e-mu, że zrobię mu znakomity deser, ale jeśli będzie zachowywał się źle, nie dostanie nic.

– Już będę grzeczny – obiecał. – Tylko nie przestawaj mnie karmić. Moira popatrzyła uważnie na Sarah.

– Musisz wspaniale gotować – uznała.

– Skąd to przypuszczenie?

– Bo w towarzystwie, w którym Tony obraca się w Chicago, je się tylko to co najlepsze. Jeśli Tony uznał, że znasz się na gotowaniu, to na pewno jesteś znakomitą kucharką.

– Pod tym względem mogłaby konkurować z najlepszymi – oświadczył Tony. – W wygodnym życiu, jakie prowadzę, wciąż następują zmiany na lepsze.

– Pamiętam cię jeszcze jako młodego chłopaka – powiedziała Moira.

– Ja też – wtrąciła Sarah, uśmiechając się do Tony'ego, który puścił do niej oko. Dostrzegłszy tę wymianę gestów, pani domu westchnęła ukradkiem. Och, gdyby znów mogła być młoda.

Kiedy znaleźli się w salonie, rozpoczęły się prezentacje.

– Tony, sądzę, że znasz wszystkich obecnych – oznajmiła pani domu. – Moi drodzy, a to jest nasza mała Sarah Whitman, teraz już dorosła. – Spojrzała na nowo przybyłych. – Sarah i Tony, przedstawiam wam moich najlepszych przyjaciół. To Tiny Bartlett i jej mąż, Charles. Jest człowiekiem interesu, doskonałym finansistą. Ruda dama na kanapie to Marcia Farrell. Jedna z najznakomitszych obywatelek naszego miasta, poświęcająca się bez reszty działalności charytatywnej. Obok niej siedzi Paul Sorenson, prezes oddziału banku państwowego w Marmet. Dama przy kominku to Annabeth Harold. Pracuje w kancelarii adwokackiej. Mężczyzna po jej lewej stronie to emerytowany urzędnik tegoż banku, Harmon Weatherly.

Wzrok Sarah podążył od razu ku ostatniej z przedstawionych jej osób. Obdarzyła Harmona ciepłym uśmiechem.

– Myśmy się już spotkali – oznajmiła.

– Naprawdę? – zdziwiła się Moira.

– Wczoraj spotkałem Sarah przed supermarketem – poinformował starszy pan.

– Zależało mu na tym, żeby mnie zobaczyć – dodała Sarah. – Chciał oddać drobiazgi pozostałe po moim ojcu. – Spojrzała w stronę fotela, na którym siedział Harmon, i wskazała fotografię wiszącą na ścianie. – O, znajdowało się tam także identyczne zdjęcie.

– Każdy, kto został uwieczniony, dostał odbitkę – wyjaśniła Moira. – Fotografię zrobiono, o ile dobrze pamiętam, z okazji siedemdziesiątej piątej rocznicy istnienia banku. Moim zadaniem było wówczas częstowanie klientów ponczem. Zapamiętałam ten dzień, bo miniaturowy pudel Emmy Toller wyrwał się jej z rąk i wskoczył do wazy z tym napojem.

Zebrani skwitowali śmiechem historyjkę Moiry, która uzupełniła ją komentarzem, że wywabianie czerwonej plamy po ponczu z białego futerka psia-ka trwało potem całe miesiące.

Do zdjęcia podeszła Marcia Farrell. Wskazała młodego, jasnowłosego mężczyznę stojącego po prawej stronie Harmona Weatherly'ego.

– Popatrzcie, to ten biedny Sonny Romfield. Już dawno o nim zapomniałam.

– Biedny? A co mu się stało? – spytała Sarah.

– Zginął w wypadku drogowym zaledwie kilka dni po… po zniknięciu twojego ojca – wyjaśniła Marcia.

– Dla banku były to przykre chwile – odezwał się Harmon.

– Sonny miał żonę i dwójkę małych dzieci – dodała Tiny. – Ciekawa jestem, co się z nimi stało.

– Zaraz po pogrzebie wyprowadzili się z Marmet – poinformowała Moira.

– Tak szybko? – ze zdziwieniem spytała Annabeth.

– Byli w trakcie załatwiania rozwodu – dodała pani domu.

– Nie miałam o tym pojęcia – stwierdziła podekscytowana Tiny. – Spojrzała z wyrzutem na przyjaciółkę. – Czemu nigdy nam o tym nie mówiłaś? No wiesz!

Moira spochmurniała na chwilę i zaraz potem wzruszyła ramionami.

– To było przecież tak dawno temu… Dlaczego miałabym w ogóle pamiętać tych ludzi?

Sarah przysłuchiwała się tej wymianie zdań. Zauważyła, że Paul Sorenson siedzi ponury i milczący, nie biorąc udziału w rozmowie. Zdziwiona odwróciła się w jego stronę.

– A czy pana też uwieczniono na tej fotografii?

– spytała.

– Stoję po prawej stronie pani ojca – odparł zwięźle.

– Wtedy jeszcze miałeś na głowie wszystkie włosy – powiedziała Annabeth i czułym gestem pogłaskała Paula po łysinie. Nachmurzony prezes banku popatrzył spode łba na rozbawionych gości Moiry.

– Są gorsze rzeczy niż utrata włosów – odezwała się Sarah.

Ucichł rozbrzmiewający w pokoju śmiech. Wyglądało na to, że zdawałoby się całkiem zwyczajne słowa zostały odebrane jako oskarżenie. Czyżby Sarah winiła wszystkich za to, że swego czasu uwierzyli w winę Franklina Whitmana?

Paul Sorenson poczuł, jak wali mu serce. Za każdym razem gdy czuł na sobie wzrok Sarah, ogarniało go przerażenie. Bał się, że ona wyjawi wszystkim, kim naprawdę jest szanowany prezes. Strach, że po tylu latach ktoś dowie się o jego ówczesnych homoseksualnych skłonnościach, nie miał już właściwie znaczenia. Paul Sorenson słyszał jednak, że młoda dama nosi w sercu głęboką i wcale niewygasłą nienawiść. Jeśli było tak naprawdę, to on stałby się pierwszym celem jej jadowitych wypowiedzi, mimo że tajemnica, którą tak skrzętnie ukrywał od lat, nie miała nic wspólnego ze śmiercią jej ojca.

Tony poczęstował Sarah kanapką. Wsunął jej bezceremonialnie przekąskę wprost do ust, a potem z udawanym lubieżnym gestem oblizał własne palce. Scenę tę dostrzegli pozostali goście Moiry.

Dla wszystkich stało się jasne, że tę parę łączy duża zażyłość.

Sarah odwróciła się i ku zaskoczeniu nie tylko własnemu, lecz także Harmona, uściskała go serdecznie.

– Nie ma pan pojęcia, jak wielką zrobił mi pan przyjemność, podarowując zawartość pudełka. Nie wiem, co panem kierowało, że przez całe lata przechowywał pan drobiazgi ojca, ale jestem panu bardzo wdzięczna.

– Nie ma o czym mówić. – Harmon zbagatelizował sprawę, choć nie potrafił ukryć zadowolenia, jakie sprawiły mu słowa Sarah.

W tej chwili Tiny Bartlett, która wierciła się niespokojnie w fotelu, wykorzystała przerwę w rozmowie i błyskawicznie wtrąciła:

– Miło, że zachował pan te pamiątki.

Tony uznał, że rozmowa staje się przykra dla Sarah. Po jej minie było widać, że chętnie przystałaby na zmianę tematu, więc szybko przejął pałeczkę.

– Nie tylko pamiątki – oświadczył zagadkowo i zaraz potem z tacy stojącej na kredensie wziął drugą kanapkę, położył na serwetce i podał Sarah. – Mogę nalać ci kieliszek wina?

Wzięła przekąskę i skinęła głową.

– Zdaję się na ciebie – odparła. – Cokolwiek zrobisz, będzie dobrze.

– Nie tylko pamiątki? – powtórzyła Annabeth. – Co ma pan na myśli?

Właściwie dopiero teraz Sarah zaczęła uważniej przyglądać się otaczającym ją ludziom. Jako mała dziewczynka była obecna przy poniżającej rozmowie, jaką Annabeth Harold odbyła z jej matką, domagając się od Catherine Whitman zrzeczenia się zaszczytnej funkcji prezeski komitetu organizacyjnego Jesiennego Festynu.

– Pamiętam panią – oznajmiła. Annabeth odpowiedziała uśmiechem.