Выбрать главу

– Nie mówisz serio – uznał.

– Poczekaj, to się przekonasz – mruknęła.

– Jak zarabiasz na życie?

– A co to ma do rzeczy?

– Odpowiedz.

– Jestem właścicielką restauracji, którą sama prowadzę. Tony westchnął, lecz nie przestawał pytać.

– Skąd przekonanie, że okażesz się lepsza od policji?

– Zacznę od zgromadzenia materiału dowodowego, czego przed laty w ogóle nie zrobiono. Tony zmarszczył czoło.

– Nie znasz się na tej robocie. Jesteś amatorem. Nie masz żadnych kwalifikacji, by rozwiązać kryminalną zagadkę z przeszłości. A ponadto jedyny istniejący materiał dowodowy to ten, który przez dwadzieścia lat spoczywał na dnie jeziora.

– Jeśli sama nie zajmę się tą sprawą, nie zrobi tego nikt inny – argumentowała Sarah. Musiała odwrócić wzrok, żeby Tony nie dostrzegł łez w jej oczach.

Ukradkiem rzucił na nią okiem. Mała dziewczynka wyrosła nie tylko na piękną kobietę, lecz także na osobę z charakterem. Nieprzejednaną i twardą. Co więcej, potrafił zrozumieć, dlaczego. Wiedział z własnego smutnego doświadczenia, że zdecydowanie łatwiej uniknąć bólu, jeśli trzyma się ludzi na dystans.

– Nie o to chodzi – powiedział łagodnym tonem i delikatnie wsunął rękę pod głowę Sarah, zmuszając ją, aby na niego spojrzała. – Może morderca twego ojca nadal mieszka w Marmet? To, co zamierzasz zrobić, jest niebezpieczne.

Wzruszyła ramionami.

– Jeśli się boisz, to znikaj. Podrzuć mnie tylko do miejsca, gdzie zaparkowałam samochód.

Tony popatrzył przez chwilę na Sarah, a potem skrzywił się lekko.

– Może powinienem wstrzymać się z przybyciem ci na odsiecz.

– Dlaczego?

– Bo mimo swej drobnej postury byłabyś w stanie jedną ręką załatwić zarówno reportera, jak i obu kamerzystów.

Na twarzy towarzysza podróży dostrzegła łagodny uśmiech.

– Przepraszam – bąknęła.

– Za co? – zapytał.

– Z góry założyłam, że nie jesteś aniołem. Uśmiech na twarzy Tony'ego stał się jeszcze szerszy.

– Och, droga pani… proszę nie przepraszać za coś, co jest stuprocentową prawdą. Nie jestem aniołem. Nigdy nie byłem i nigdy się nim nie stanę.

– Pociągnął Sarah lekko za włosy. – Nie jestem także facetem, który łamie prawo. No to co? Zakopujemy topór wojenny? Ogłaszamy zawieszenie broni?

Przesunął dłoń z tyłu głowy Sarah w dół, pod brodę. Pod wpływem jego dotknięcia, a także przenikliwego wzroku, Sarah zrobiło się gorąco.

– W porządku – zgodziła się bez wahania, byle tylko Tony jak najszybciej skupił całą uwagę na prowadzeniu wozu.

Niech przynajmniej położy na kierownicy obie ręce…

– To dobrze – ucieszył się. – A więc umowa stoi. Ulżyło mi. Nacisnął mocniej na pedał gazu. Samochód wjechał w gęstwinę drzew.

– Dokąd właściwie jedziemy? – dopiero teraz zainteresowała się Sarah. Tony zwolnił nieco i wyciągnął rękę.

– Tam.

Oczom Sarah ukazał się wytworny dom, najwyraźniej letniskowy. Jeśli Tony'ego było stać na coś tak kosztownego, musiał osiągnąć znacznie większy sukces, niż myślała.

– Twoja własność?

W odpowiedzi skinął głową.

– Ładny.

Tony z uśmiechem skręcił na żwirowy podjazd i zatrzymał się przed frontowym wejściem do domu.

Zanim wyłączył silnik, przez chwilę podziwiał rozciągający się wokół przepiękny widok. Dom postawiony tuż nad jeziorem wtapiał się w okalające go drzewa. Wyglądał, jakby właśnie tu było jego naturalne miejsce. Piętrowy, zbudowany z cedrowego drewna i szkła, w którym odbijały się fragmenty krajobrazu.

– Tak. Jest ładny – skwapliwie przytaknął Tony. Wyskoczył z samochodu i podbiegł do drugich drzwi. Nachylił się, aby pomóc wysiąść pasażerce i powiedział z emfazą: – Zapraszam drogą panią na salony, rzekł pająk do muchy. – Mrugnął wesoło do Sarah.

Wysiadła rozbawiona. Jednak jej uśmiech już po chwili zamienił się w grymas, uświadomiła sobie bowiem, że spoza drzew prześwituje ciemna tafla jeziora Flagstaff.

Tony dostrzegł niepokój malujący się na twarzy Sarah. Domyślił się przyczyny lęku.

– Nie bój się, tu nie ma żadnych duchów – powiedział uspokajającym tonem. Rzuciła mu spojrzenie pełne powątpiewania i ponownie skupiła uwagę na domu.

– Wszystkie rzeczy zostawiłam w wynajętym samochodzie – przypomniała sobie.

– Kogoś po nie poślę.

– Nie mogę się u ciebie zatrzymać.

– Dlaczego?

Sarah zaskoczyło napięcie w głosie Tony'ego.

– Po pierwsze… właściwie się nie znamy. A po drugie zamierzam robić coś, czego nie aprobujesz.

Ujął w dłonie jej twarz. Przez chwilę sądziła, że ją pocałuje. Zamiast tego opuszkami palców wygładził delikatnie zmarszczki powstałe w kącikach zaciśniętych ust.

– Kiedyś znaliśmy się dobrze, teraz poznamy się po raz drugi. Przyjechałem tu, bo mam wobec twego ojca dług wdzięczności. Zapewnienie ci lokum na czas pobytu w Marmet to minimum tego, co mogę zrobić. Proszę, zgódź się.

Ujął Sarah pod ramię i wprowadził do domu. Przywitało ich sympatyczne, przytulne wnętrze. Przechodząc przez foyer, poczuła miły zapach palonego drewna, który nasilił się, gdy stanęła na progu salonu. Pod północną ścianą w pokaźnych rozmiarów kominku płonęło duże polano. Przed paleniskiem ustawiono skórzaną kanapę i dwa wygodne fotele. Wysokie półki z książkami pod przeciwległą ścianą zapewniały urozmaiconą lekturę na długie zimowe wieczory.

Pokój zdobiło kilka obrazów o różnorodnej tematyce. Po obu stronach kominka wisiały dwa indiańskie malowidła. Oprócz nich Sarah dostrzegła obraz w stylu Renoira i dwa uderzające prostotą pejzaże przypominające Wyetha. Podeszła bliżej i ze zdumieniem ujrzała pod nimi sygnaturę tego genialnego malarza. Miała więc przed sobą oryginały.

Obróciła się i spojrzała na Tony'ego z podejrzliwą miną.

– Twój klub musi przynosić znaczne dochody – powiedziała z lekkim przekąsem. Ujrzawszy nieufność na jej twarzy, Tony poczuł, że ponownie znaleźli się w punkcie wyjścia.

– I owszem – potwierdził sucho, nie zamierzając niczego wyjaśniać. – Jeśli chcesz, najpierw pokażę ci cały dom, a potem zaprowadzę do przeznaczonego dla ciebie pokoju.

Po drodze Sarah czyniła grzeczne uwagi na temat eleganckiego wystroju wnętrz. Chwaliła szczerze sympatyczną atmosferę i przytulność.

Jej ciepłe słowa Tony skwitował krótkim podziękowaniem.

– Nie realizowałem żadnego specjalnego zamysłu – dorzucił. – Jest po prostu tak, jak lubię. Kiedy przystanęli w korytarzu, oznajmiła:

– Masz świetny gust.

– Uznam to za komplement – mruknął.

– Przepraszam. – Westchnęła. – Zachowałam się nieładnie.

Tony spojrzał na Sarah. Wyglądała żałośnie. Dostrzegł podkrążone oczy i lekkie drżenie dolnej wargi. Odnalezienie szczątków ojca musiało być dla niej wielkim wstrząsem. Jednak próbowała opanować emocje i zachować zimną krew. Uznał, że powinien choć trochę jej pomóc.

– Fakt – przyznał łagodnym tonem, a potem odgarnął kosmyk włosów opadający jej na oczy.

– Przykro mi – bąknęła.

– Och, będzie ci przykro, dopiero kiedy spróbujesz mojej kuchni. Rozpogodziła się i roześmiała.

Tony jak urzeczony obserwował grę uczuć na jej twarzy. Już przedtem uznał, że Sarah jest ładną kobietą, ale teraz… Teraz wydała mu się po prostu piękna. Jej urok mógł okazać się zgubny dla każdego mężczyzny.

Przypomniał sobie, że występuje w roli pana domu, dlatego oparł się chęci przyciśnięcia Sarah do ściany i scałowania uśmiechu z ponętnych ust. Ujął ją pod ramię.