Uśmiechnął się, dotknął lekko jego ramienia i zniknął pośród krzewów nie czekając odpowiedzi.
A Perilawos gniewny i oszołomiony ruszył ku obozowisku, od którego dzielił go rozległy bór. Lecz po chwili już pojął, że los wszystkich spoczął w jego ręku i począł iść ostrożnie, rozglądając się czujnie i nieustannie przyspieszając. Sam nie wiedział, kiedy wreszcie szczęśliwy traf wyprowadził go wprost na obozowisko, gdzie poczęto się już o nich niepokoić, a bogom podobny Widwojos z trudem ukrył radość na widok wynurzającej się spośród drzew postaci syna.
Lecz radość owa szybko przemieniła się w smutek i niepokój, gdy usłyszeli opowieść młodego księcia. Po krótkiej naradzie postanowili pójść za radą Harmostajosa, gdyż spoczywający na grząskim pokrytym trawą brzegu okręt padłby niechybnie ofiarą napaści, gdyby wróg wynurzył się nagle spoza zakrętu rzeki na licznych łodziach.
Zepchnęli więc Angelosa na wodę i okrywszy burty tarczami popłynęli ku ujściu ze sprzyjającym nurtem nowego odpływu. A gdy nastał mrok, wynurzyli się z odludnej zatoki, otoczonej wysokimi osłaniającymi ich niemal ze wszystkich stron skałami. Zatoczywszy szeroki łuk po mrocznym morzu wyminęli z dala długi półwysep i nie zbliżając się do brzegów, poczęli posuwać w kierunku owej opisanej przez Harmostajosa przystani. Dostrzegli ją wkrótce, gdyż na lądzie płonęły niezliczone ogniska, jak gdyby obozowały tam wielkie wojska.
Zdumiało to początkowo Terteusa, lecz pojmując, że różne ludy różne mają obyczaje, osądził, że być może lud ów z nadejściem lata przygotowuje posiłek przed domami.
Jakakolwiek zresztą była przyczyna owych ogni, można było z nich osądzić, że miasto jest rozległe i liczące wiele tysięcy mieszkańców, bowiem czerwone migotliwe punkciki ciągnęły się pośród nocy aż ku dalekiemu wzniesieniu gruntu na widnokręgu i świeciły nawet na jego zboczach, jak gdyby zawieszone w powietrzu. W blasku najbliższych ognisk dostrzegli z dala czarne zarysy kilku większych domostw stojących tuż nad wodą. Zapewne były to składy. Tam musiała znajdować się owa przystań, gdyż rozpoznali w mroku na skraju morza kadłub dużego wyciągniętego na ląd okrętu.
Ujrzawszy go Terteus nakazał, aby Angeles zatoczywszy krąg na morzu oddalił się nieco i czekał w bezpieczne j odległości, do której nie mógłby dotrzeć blask ogni.
Tak uczyniono i cała załoga, siedząc przy wiosłach, lecz mając także oręż w pogotowiu, rozpoczęła długie oczekiwanie.
Skład, do którego wprowadzono Białowłosego, był wielki i pusty, a zew kamiennym palenisku pośrodku tlił się ogień, dostrzegł, że nie ma tu okien, lecz podobnie jak w domu króla dym ucieka jedynie dziurą w dachu. Przysłonięty skórami otwór wejściowy był tu szerszy, zapewne po to, by ułatwić wnoszenie towarów.
Pod ścianą . w pobliżu ognia stał wsparty na dwu nie ociosanych pniach stół z jednej grubej deski. Załogi okrętów fenickich spożywały tutaj swe posiłki, a czcigodny Assebal tu właśnie kazał wprowadzić więźnia, gdyż w drugim jego składzie, stojącym nie opodal, znajdowali się przykuci na czas postoju wioślarze-niewolnicy, a nie pragnął, by widzieli oni to, co miało nastąpić, a nade wszystko by usłyszeli, co powie pojmany.
Wskazał ruchem ręki stół. Czterej ludzie porwali Białowłosego i zdarłszy z niego szaty, położyli nagiego na stole. Dwaj przytrzymali więźnia, choć nie próbował się bronić, a dwaj inni przywiązali ciało jego do stołu, rozdawszy na rozkaz swego pana więzy, którymi był skrępowany od chwili, gdy pojmano go w lesie.
- Niechaj ręce spoczywają po obu bokach ciała - rzekł Assebal - gdyż wyrwiemy mu paznokcie, jeśli nie będzie chciał mówić!
Wypowiedział to głośno, aby pojmany młodzieniec mógł pojąć każde jego słowo, choć kupiec pozornie nie zwracał na niego teraz uwagi.
- Być może potrzebna będzie tu rozpalona cyna w naczyniu.. . - Assebal pogładził brodę. - Gdyby trwał w uporze, wlejemy mu ów straszny napój do gardła...
- Lecz jeśli tak uczynisz, nie będzie on mógł nic rzec, choćby i pragnął tego, panie mój... - wtrącił wierny Sekkahar. - Wszelako sądzę, że powie ci wszystko, gdy ujrzy, że jeden z twych ludzi gotuje się do otwarcia mu nożem brzucha, a drugi czeka, by lać kropla po kropli rozpaloną cynę w otwartą ranę. Widziałem, gdy czyniono rzecz tę, i ręczę prawą dłonią, że nie znajdzie się człowiek, który ból ów zniesie, a nie powie wszystkiego, o co go zapytają. Albowiem jeśli oprawca, który brzuch rozcina, i drugi, który będzie lał cynę, pewną mają rękę i nie popadają w zbytni pośpiech, człowiek ów nie utraci zmysłów ani nie omdleje i będzie błagał jak o zmiłowanie, by mu poderżnięto nożem gardło, co uzna za dobrodziejstwo uwalniające go od cierpień tak straszliwych, jakich nie sprowadzą żadne tortury barbarzyńców lub okrucieństwo palenia ogniem i obdzierania ze skóry... Czy mam tę rzecz przygotować, panie?! Racz objawić, czy taka jest wola twoja, gdyż przygotowanie zajmie mi czas pewien?
Assebal podszedł do stołu i pochylił się nad leżącym zaglądając mu w oczy. Białowłosy opuścił powieki. Lecz nim to uczynił kupiec fenicki poznał, że więzień pojął wszystko, co zostało wypowiedziane.
- Nie sądzę, aby okazał się tak wielkim głupcem, Sekkaharze... - Ponownie pochylił się nad stołem. - Czy słyszałeś, co rzekł mój wierny sługa?
- Słyszałem - odparł cicho Białowłosy.
- Cóż mi więc powiesz? Wiesz, że pragnę poznać całą prawdę o tobie i tych, którzy przybyli z tobą, gdyż nie mogłeś sam dotrzeć do tej północnej wyspy! Jeśli odpowiesz na pytania moje, być może każę cię przykuć do wiosła... - Ujął dłoń Białowłosego i obrócił ją ku światłu. - Jesteś wioślarzem, widzę to! A że jesteś rosły i silny, uratujesz żywot swój. Oddałem n; i. śmierć innego niewolnika, więc bogowie słusznie wynagrodziliby mi ową zbyteczną stratę. A tobie przedłużyliby żywot i uniknąłbyś niewypowiedzianych mąk. Mówię ci to, gdyż jeśli będziesz trwał w uporze, a ludzie moi rozprują twój brzuch i wleją weń kropla po kropli płonącą roztopioną cynę, wówczas nie zdasz mi się już na nic i gdy powiesz wszystko, każę cię zabić, a twe porąbane siekierami okrętowymi ciało rzucę głodnym psom, których wiele włóczy się po tym barbarzyńskim mieście, jak to sam zapewne dostrzegłeś, gdy prowadziłem cię związanego.