– To nie tak dawno temu, długo siedziała nad tą robotą. Zdaje mi się, że to było ostatniego roku, który spędziła w domu. A potem też często się nią zajmowała, odkurzała i tak dalej. Myślę, że dotykała jej nie dawniej niż rok temu.
Dolg skinął głową.
– Chciałbym zostać sam ze Staro.
– O nie, nie! – zawołała Sol. – My wszyscy też chcemy przy tym być!
– No dobrze, jeśli Staro się zgodzi.
Rybak myślał przez chwilę, w końcu kiwnął głową na znak, że mogą zostać. Zdążył nabrać zaufania do całej tej czeredy dziwacznych istot.
Dolg ujął krajkę w dłonie, zamykając swoje niezwykłe, czarne oczy. Wszyscy czekali, wstrzymując oddech.
Nieoczekiwanie Dolg się uśmiechnął.
– Odnalazłem Sol – rzekł ubawiony. – Ale to tylko powierzchowne doznania, szybciutko ją usunę.
– Mnie nie można tak po prostu usunąć – prychnęła czarownica, udając obrażoną, ale z wesołymi ognikami w oczach. – Nie wolno ci ujawnić jakichś strasznych tajemnic o mnie, Dolg! Jeśli piśniesz chociaż słowo, to nie gadam z tobą!
– To groźba czy obietnica? Zresztą nie ma już o czym mówić, bo i tak usunąłem twoje ślady. Teraz wyraźnie widzę Staro.
Dolg spoważniał. Na jego twarzy malował się ból i rozpacz samotnego ojca.
– Musiałeś bardzo często tego dotykać – stwierdził po chwili. – Szkoda, bo to mi przeszkadza. O, mam! Nareszcie dotarłem do istoty… mam tę, która utkała krajkę. Robiła to z miłością i bardzo starannie.
– Bella bardzo lubi robótki – przytaknął Staro z dumą. Zauważyli, że zawsze mówi o córce tak, jakby był pewien, że ona nadal żyje.
Dolg uśmiechnął się smutno do siebie.
– Widzę małą dziewczynkę w… czy to spódniczka upleciona z sitowia? Nie, to jakaś bardziej miękka trawa. W każdym razie jest zielona, ozdobiona świeżymi kwiatkami
Staro z ożywieniem kiwał głową. Dosłownie wpijał się wzrokiem w wargi Dolga, jakby nie dowierzał własnym uszom.
– Ona jest blondynką, ma włosy niemal białe – oznajmił syn Czarnoksiężnika. – Włosy nosi związane krajką podobną do tej, ale w innych kolorach…
– To ona, to ona! – wrzasnął Staro, mimo woli podskakując na krześle. – Mów dalej, wielki mistrzu, co jeszcze widzisz?
Skromny Dolg poczerwieniał, słysząc, że ktoś nazywa go wielkim mistrzem. Chociaż może w jego reakcji było też trochę dumy, tak się przynajmniej zdawało Sol, która uśmiechała się wzruszona.
– Ta dziewczynka to prawdziwa piękność, Staro! – wykrzyknął Dolg. Staro zaś potwierdzał jego słowa z wielkim zapałem, wciąż zafascynowany tym niezwykłym czarownikiem.
Siska poczuła, że ogarnia ją wstyd. Słyszała oczywiście, jak Staro zapewniał, że jego córka jest bardzo piękna, ale nie mogła w to uwierzyć. Jak to możliwe, by ktoś taki miał piękną córkę? On zresztą podejrzewał, że tak właśnie myślą. No i Siska naprawdę była przekonana, że to miłość ojcowska go zaślepia, zmieniając rzeczywistość, pozwala mu żyć w przekonaniu, że jego dziecko jest niezwykłe. Jak w tragicznej bajce o samiczce bekasa, która uważa, że jej pisklęta są najpiękniejsze na świecie, choć w gruncie rzeczy są bardzo brzydkie.
A oto teraz Dolg potwierdził słowa Staro! Siska naprawdę się wstydziła.
Dolg zmarszczył czoło. Sprawiał wrażenie zaniepokojonego.
– O co chodzi? – zapytał Marco, a Staro w napięciu obserwował każdą zmianę w twarzy syna Czarnoksiężnika.
Dolg skulił się.
– Co się stało? – niecierpliwił się Staro.
– Nie rozumiem tego – odparł Dolg. – Wyczuwam strach, przerażenie, rozpaczliwą samotność. Nie wiem jednak, skąd to wszystko pochodzi. Te uczucia mogą dotyczyć domu albo czasu, kiedy uciekła z domu… mogą też odnosić się do późniejszego okresu. Ojciec potrafiłby to odczytać dokładnie.
Ram powiedział:
– Nie chcieliśmy obciążać Móriego jeszcze jedną wyprawą do Ciemności, poza tym Tell i Rok nie daliby sobie bez niego rady w Królestwie Światła. Nigdy bym nie przypuszczał, że Móri będzie nam potrzebny tak szybko! Ale poradzisz sobie z tym, Dolg. Może ktoś z nas mógłby ci pomóc wzmocnić wrażenia? Wybierz najodpowiedniejszych!
Dolg otworzył oczy i rozejrzał się wokół.
– Marco. Cień. Armas. Sol, Shira, Mar i Heike. Stańcie dookoła mnie, po kolei dotykajcie krajki, a potem niech każdy położy dłoń na moim ramieniu lub barku. Tylko leciutkie dotknięcie, to wystarczy.
Przerwał na chwilę, po czym dodał:
– Faron także. Jeśli chcesz. Wydaje mi się, że twoja obecność może bardzo pomóc.
Władczy wódz po prostu skinął głową.
Wszyscy zrobili, jak Dolg sobie życzył. Reszta siedziała w milczeniu, nikt nie miał odwagi się poruszyć. Sassa przestała oddychać, wszystko to było takie podniecające, że nie mogła opanować drżenia. Jedyne, co ją rozczarowało, to fakt, że ona sama nie została wezwana do pomocy. Uczestniczyła przecież w seansie, kiedy trzeba było oczyścić szlachetne kamienie.
Ale to oczywiście coś zupełnie innego.
Cisza wydawała się namacalna, konkretna.
W końcu Dolg odetchnął głęboko i powiedział:
– Dziękuję! Nareszcie się udało!
Wszyscy pomocnicy wrócili na swoje miejsca i przyglądali mu się wyczekująco. W pojeździe panował nastrój niczym w kościele.
– Staro – zaczął Dolg. – Chyba zgodzimy się wszyscy co do tego, że twoja córka strasznie tęskni. Pragnie wrócić do domu, żałuje zbyt twardych słów.
Ci, którzy przed chwilą mu pomagali, kiwali głowami. Odczuwali dokładnie to samo.
– Chodzi tylko o to, by określić czas jej rozpaczy. Mogła ona mieć miejsce dawno temu, wtedy kiedy Bella wybiegła z domu, a potem z jakichś powodów nie mogła powrócić. Teraz powiem ci coś, co musisz znieść mężnie.
Widzieli, jak Staro skulił ramiona, przez zaciśnięte zęby głęboko wciągnął powietrze i zatrzymał je w płucach.
– Wyczuwam śmierć, Staro. Otacza ją straszna, ziejąca trucizną śmierć. Nie umiem jednak powiedzieć, czy to odnosi się do samej Belli, czy też tylko do otoczenia.
Marco rzekł z powagą:
– Sądzę, że powinieneś wyruszyć z nami, Staro. Powinieneś to zrobić dla spokoju swojej duszy.
– Niezależnie od tego, co się stanie – zakończył Faron, który na ogół wypowiadał się bardzo rzadko. – Kiedy dotykaliśmy najpierw wstążki, a potem Dolga, miałem wrażenie, że potrafimy przynajmniej dowiedzieć się, jaki los spotkał twoją córkę.
– Czy życie ułożyło jej się dobrze, czy źle?
– Tak, czy dobrze, czy źle. Czy ktoś inny doszedł do bardziej konkretnych wniosków?
Odpowiedział mu Heike:
– Powinniśmy tu mieć moją kuzynkę Ingrid. Ona miała wyjątkową zdolność odczytywania długich historii na podstawie przedmiotów. Dokładnie tak jak teraz zrobił Dolg, odczytywała los człowieka, który dotykał tego przedmiotu. Potrafiła powiedzieć, co przezywał później. Sądzę, podobnie jak Faron i Marco, że Staro postąpi rozsądnie, jadąc z nami.
– Na czym opierasz tę teorię? – zapytał Marco.
– Na fakcie, że Bella poszła na wschód.
– Popatrz, popatrz – mruknął Faron. – Ja miałem takie samo wrażenie.
Staro ożywił się:
– Poszła w głąb Doliny Róż? Jesteście tego pewni?
– Jak dalece można być pewnym w takich okolicznościach? – uśmiechnął się Heike krzywo. – Ale na zachód nie poszła, nie mieszka z innymi ludźmi, i nie odniosłem wrażenia, że żyje w wielkich lasach.
– My też nie – rozległo się wiele głosów.
– W porządku, w takim razie sprawa jest jasna – uznał Staro. – Kiedy możemy wyruszyć? Może ona nas potrzebuje, czeka na nas…
– Spokojnie, spokojnie – powiedział Ram. – Po pierwsze od tamtej pory minął rok, a po drugie, nawet nie wiemy, czy jeszcze żyje.