Выбрать главу

Co do Strażników, to oprócz Rama miało ich wyruszyć tylko trzech: Kiro, Armas i Jori. Duchy reprezentowali: Shira i Mar, Cień, Sol i Heike. Oprócz tego Oko Nocy, rzecz jasna, oraz Tsi-Tsungga. I jeszcze Madragowie: Chor i Tich.

Tak oto przedstawiał się skład ekspedycji. Dziewiętnaście osobowości, każda innego rodzaju.

Od strony Gór Czarnych dotarł pełen śmiertelnego przerażenia krzyk, który przeniknął zebranych do szpiku kości. Indra skuliła się i zadrżała mimo słonecznego ciepła.

To ciepło i światło miała teraz, wraz z pozostałą osiemnastką, opuścić.

Serce dziewczyny przepełnił nagle trudny do określenia smutek.

2

Indra nie widziała już pełnego życia rynku, jakby przesłoniła go gęsta mgła, dziewczyna pogrążyła się w myślach o przyszłości, wyobrażała sobie, jak to będzie, kiedy żaden z członków szykującej się właśnie do drogi grupy nie wróci do domu. Oczyma duszy widziała swoich bliskich wystających przy oknach i czekających, widziała Taran i Uriela, jak krążą po rynku w nadziei, że ukochany syn powróci, widziała zapłakanych mieszkańców Sagi i o mało nie zawołała: Stop!

Nie zrobiła tego jednak. Czuła, że głos uwiązł jej w gardle. Paraliżował ją strach.

Mimo to nie miała najmniejszych wątpliwości. Za nic nie zostałaby w domu, pragnęła wyruszyć z tymi niezwykłymi ludźmi. Chciała być przy Ramie, gdyby musiał umrzeć, gotowa była umrzeć razem z nim.

Nigdy nie przyszło jej do głowy, że to ona mogłaby rozstać się z życiem jako pierwsza. Ona jest przecież tak mało ważna, jedyne, czego pragnęła, to być przy nim, gdyby sprawy ułożyły się niepomyślnie.

Otrząsnęła się z ponurych myśli, znowu docierały do niej okrzyki i rozmowy, znowu wyraźnie widziała otaczający ją tłum. Ktoś głośno wołał, żeby się odsunąć, ponieważ trzeba przestawić jednego Juggernauta. Zaraz też Chor włączył silnik ukochanego wozu i odjechał kawałek, dzięki czemu Indra i Siska zobaczyły wielu ludzi, których przedtem nie widziały. Wśród nich stał Ram, na którego widok Indrze serce mocno zabiło, i…

Drgnęła przestraszona.

– A któż to, u licha, jest? – zawołała.

Wskazywała na niesłychanie wysoką postać w białej pelerynie. Nigdy przedtem nie widziała takiej twarzy. Miała wrażenie, że to oblicze zostało poskładane ze sztywnych segmentów. Czarne oczy tkwiły tak głęboko w gładkiej, złocistobrunatnej „masce”, że prawie nie było ich widać. Kruczoczarne włosy sięgające do ramion, usta zaciśnięte jak u drapieżnego zwierzęcia i niezwykłe dłonie…

Ów nieznajomy mężczyzna miał co najmniej trzy metry wzrostu i promieniał jakąś porażającą siłą.

– Naprawdę nie wiem – odparła Siska głucho.

Ram dostrzegł dziewczęta i szybko do nich podszedł.

– Kto albo co to jest? – zapytała Indra.

– To Faron. Prawdziwy Obcy, bo ci, których dotychczas poznałaś, Talornin i Strażnik Słońca, a także Strażnik Góry i jeszcze kilku, nie reprezentują czystej rasy. Stanowią mieszankę z… sam nie wiem… Po raz pierwszy od bardzo, bardzo wielu lat czystej krwi Obcy przybył do naszej części Królestwa Światła. Faron zajmuje bardzo wysoką pozycję.

– Moim zdaniem… wygląda troszkę strasznie – wyjąkała Indra.

– Najlepiej być mu posłusznym – powiedział Ram krótko.

– Oczywiście – przytaknęła Siska cicho. – Jak to jednak dobrze, że Berengaria nie jedzie z nami.

Wysoki Obcy stał zajęty rozmową z Markiem i Dolgiem. Kiedy się uśmiechał, dziewczęta odnosiły wrażenie, jakby patrzyły na szczerzącego zęby młodego wilczka. Nie, dziękuję, pomyślała Indra. Wolałabym nie mieć z nim do czynienia.

O Boże, a jeśli on zapyta, jaką misję mam do wypełnienia po drodze? Lepiej sprawiać wrażenie osoby zajętej.

Nie bardzo wiedząc, co zrobić, zaczęła odczytywać listę, na której spisała uczestników wyprawy:

1. Faron – przywódca.

2. Marco – książę, najbliższy współpracownik przywódcy i jego pełnomocnik. Nieoceniony.

3. Ram – dowodzi swoimi oddziałami.

4. Dolg – strażnik kamieni.

5. Oko Nocy – wybrany.

6. Kiro – Strażnik.

7. Armas – Strażnik.

8. Jori – Strażnik.

9. Tsi-Tsungga – zna tereny u podnóża Gór Czarnych.

10. Chor – kierowca jednego Juggernauta.

11. Tich – kierowca drugiego Juggernauta.

12. Yorimoto – wojownik.

13. Cień – przyjaciel i pomocnik Dolga.

14. Shira – zna drogę do źródła.

15. Mar – jej towarzysz.

16. Sol – wiedźma zarówno w świecie ludzi, jak i w świecie duchów.

17. Heike – potężny duch.

18. Siska – księżniczka z Królestwa Ciemności i członkini Najwyższej Rady.

19. Indra -?

Wyglądało to dość żałośnie, ale ona też otrzymała zadanie, chociaż nie przyjęła go z przesadnym entuzjazmem, bo mianowicie miała pomagać w przygotowywaniu posiłków.

W swoim czasie szczerze prosiła o to, by tak zwany wybrany z Atlantydy, ów trudny do okiełznania chłopiec imieniem Reno, mógł wziąć udział w ekspedycji, i sama ofiarowała się nim zająć. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jaka by to była beznadziejna decyzja. Rozkapryszony malec byłby jedynie zawadą.

Wszystkim uczestnikom wyprawy przydzielono zadania, każdy znał swoje miejsce i wiedział, co powinien robić. Indra otrząsnęła się z ponurych myśli i postanowiła, że będzie wyglądać na osobę zajętą. Będzie też pomagać w każdej sprawie, nie pożałują, że ją ze sobą zabrali.

Siska przyglądała się stęsknionym wzrokiem Tsi, przechadzającemu się z Jorim. Obaj młodzieńcy dyskutowali o czymś z wielkim ożywieniem. To przecież oni dwaj wyprawili się kiedyś do Gór Czarnych i jako jedyni powrócili stamtąd bez wielkich szkód. Oni i Gondagil, który ich uratował i wydostał z pułapki.

– Pożegnałam się z moimi jeleniami olbrzymimi – powiedziała Siska. – To znaczy z jeleniami należącymi do mnie i do Tsi. Paula obiecała karmić je podczas naszej nieobecności, są bardzo rozpieszczone. Ale Paula chętnie się nimi zajmie, bo będzie miała okazję częściej spotykać Helgego – zakończyła ze śmiechem.

– Tak, Helge jest znowu zdrów – powiedział Ram. – Z pewnością przyjmie pomoc Pauli!

– A Thomas i Oriana zamierzają się pobrać – wtrąciła Indra. – Jak widać, naszym przyjaciołom powoli się układa. Tylko związek Jaskariego i Eleny nadal kuleje i nie widać rozwiązania.

– No a poza tym Berengaria… – westchnęła Siska.

– Ona ma jeszcze dość czasu – uciął Ram. – Ale zdaje się, że wszystko gotowe. Chodźmy!

Wszyscy troje ruszyli ku centrum rynku.

– Czy pojedziemy tą samą drogą, co ostatnio? – zapytała Indra. – To znaczy przez morze piasku?

– Nie, nie tamtędy – odparł Ram i poczuł, że zalewa go fala ciepła, gdy przypadkiem dotknął ręki Indry. – Nie, tym razem chcemy ominąć dolinę potworów. Planujemy przedostać się przez nieznane dotychczas rejony Ciemności i dotrzeć do Gór Czarnych od innej strony, którędy nikt jeszcze nie próbował przejść.

– Myślałam, że „dolina odkurzaczowa” to jedyne wejście – oświadczyła Siska.

– Owszem, jedyne, które znamy. Teraz jednak chcielibyśmy spróbować czegoś innego. Jeśli się nie uda, będziemy musieli wrócić do tego, co tak malowniczo określiłaś jako dolinę odkurzaczową.

– Ale Juggernaut nie może błądzić, przeciskać się między kamieniami i drzewami po nie istniejących ścieżkach – wtrąciła Indra, spoglądając na zwaliste kolosy.