Выбрать главу

W otoczeniu Lady Roxivail nie było natomiast nikogo z administracji Wyspy Snu; wraz z nią na Zamku pojawiły się tylko damy jej dworu i magowie. Nie miała jeszcze czasu, by udać się na Wyspę i przejąć władzę z rąk odchodzącej Lady Kunigardy, ani na wyznaczenie hierarchów z otoczenia Pani, którzy mogliby wziąć udział w ceremoniach koronacyjnych. Co więcej, na Zamku otwarcie powątpiewano, czy Lady Kunigarda bez sprzeciwu zrzeknie się władzy i funkcji, którą sprawowała tak długo. Hierarchini Marcatain, pełniąca funkcję jej delegatki na ceremonie pogrzebowe Prankipina, powróciła na wyspę natychmiast po śmierci starego Pontifexa, choć wypadało jej udać się z kolei na Zamek, na koronację Koronala. Niektórzy brali to za oznakę jej sprzeciwu wobec przejęcia władzy przez Korsibara i wnioskowali z tego, że nie odda władzy następczyni jako nie obdarzonej władzą legalnie. W tej sprawie jednak nie wydano żadnych oficjalnych komunikatów.

Wybrane miejsca w najbliższym sąsiedztwie Trzech Potęg zajmowali także inni wielcy arystokraci i przyjaciele nowego Koronala: diuk Kanteverel z Bailemoony, earl Kamba z Mazadone, hrabia Iram z Normork, Dembitave z Tidias, Fisiolo ze Stee, książę Thaszthasz rządzący deszczową Kajith Kabulon i wielu, wielu innych. Wśród tej grupy ulokowano także lady Thismet, która dwa pierwsze dni uroczystości koronacyjnych przesiedziała z wyjątkowo ponurą miną, co zauważyli nawet niezbyt bystrzy obserwatorzy. Obok niej po jednej stronie siedziała dama Melithyrrh, po drugiej zaś nowo najęty mag, Vroon Thalnap Zelifor. Księżniczka rozmawiała wyłącznie z nimi, nie uśmiechnęła się też ani razu, nawet gdy u jej boku pojawił się opromieniony nową godnością Korsibar i oferował siostrze puchar złotego wina.

— Zupełnie jakby Koronalem został Prestimion, nie Korsibar — powiedział Kanteverel z Bailemoony do Kamby z Mazadone. — Dlaczego jest taka obrażona?

— Może chciała czegoś więcej? — odpowiedział earl Kamba. — Brat zdobył sobie wygodny tron, tata także rządzi, rządzić będzie nawet jej matka, a ona co? Siedzi wśród bandy zwykłych diuków i książąt, i niczym się od nas nie różni.

— Tamci to Potęgi Królestwa — zauważył diuk Dembitave z Tidias. — Kim jest w porównaniu z nimi? Zwykłą księżniczką, i to tylko dzięki stanowisku, które zajmuje ojciec.

— Wiecie, co ja myślę? — wtrącił szczery jak zwykle i jak zwykle lekceważący konwenanse hrabia Fisiolo ze Stee. — Myślę, że najbardziej zmartwił ją widok matki. Roxivail widziano ostatnio na Zamku… kiedy to było?… No, dobre dwadzieścia lat temu. Thismet musiała wyobrażać ją sobie jako starą wiedźmę i na pewno nie spodziewała się konkurencji. A tymczasem Roxivail wygląda bardziej na jej siostrę niż matkę, a poza tym ma ładniejszą suknię!

Na te słowa roześmieli się wszyscy. Próżność lady Thismet była oczywiście doskonale znana.

Dalej na trybunach znajdowały się miejsca zarezerwowane dla wysokich rangą urzędników administracji. Na koronację przybyli niemal wszyscy burmistrzowie Pięćdziesięciu Miast z miast znacznie bardziej oddalonych od Zamku, tych z Doliny Glayge i Półwyspu Stoienzar. Natomiast najdalsze ośrodki cywilizacji na Alhanroelu, na przykład Stefarad i Alaisor, Michi-mang, Bizfern i miasta położone po przeciwnej stronie góry Zygnor nie były niemal reprezentowane, a z wielkich metropolii dalekiego Zimroelu nie przybył nikt. Koronację ogłoszono tak szybko, że przedstawiciele innych kontynentów nie mogli po prostu pojawić się na Zamku na czas.

Na uroczystościach koronacyjnych nie było także Dantiryi Sambaila, który podobno dążył do Ni-moya z oficjalnym przesłaniem o objęciu rządów przez nowe władze, oraz księcia Prestimiona z Muldemar, który, choć zaproszony, nie pojawił się od razu. Dopiero trzeciego dnia, tuż po zakończeniu rzutu młotem i skoków przez obręcze, a przed pierwszymi walkami konnymi, Farąuanor podbiegł do miejsca zajmowanego przez Koronala i powiedział:

— Jest. Nareszcie jest. Jakąś godzinę temu pojawił się z trzema przyjaciółmi. Poszli od razu do apartamentów, które zajmowali wcześniej.

— Czy wie, że toczą się igrzyska?

— Wie, panie. Wkrótce ma pojawić się na trybunach.

— Wyślijcie po niego eskortę honorową. Eskortę, flagę, regalia książęce, w ogóle wszystko. Posadź całą czwórkę niedaleko mnie. — Korsibar obrócił głowę w lewo. — O tam, tuż za Ventą i Mandrykarnem. Niech tam usiądą.

— Ale te miejsca zarezerwowane są dla Kanteverela i Thaszthasza.

— No to niech się przesiądą, jeśli w ogóle przyjdą. Prestimiona traktujemy w jedwabnych rękawiczkach, rozumiesz? Jako gościa honorowego. Wyświadczamy mu wszelkie możliwe grzeczności.

Farąuanor zasalutował i odszedł. W niedługi czas później wśród tłumu zapanowało podniecenie. Przy wejściu na Dziedziniec Vildivara pojawił się książę Prestimion, po którego obu bokach stali Septach Melayn i Gialaurys, z tyłu zaś Svor. Na tę specjalną okazję ubrali się wyjątkowo wytwornie. Prestimion miał na sobie złote, obcisłe niczym rajtuzy spodnie, kurtkę koloru kości słoniowej zdobioną srebrną nicią oraz narzucony na ramiona płaszcz z fioletowego aksamitu. Przyjaciele niemal mu dorównywali wspaniałością stroju. Niczym żywa ściana otaczała go gwardia honorowa dwunastu potężnie zbudowanych żołnierzy, z których pięciu było Skandarami, pozostali zaś ludźmi. Gwardia odprowadziła ich także na miejsca.

Korsibar wychylił się ze swego tronu, uśmiechnął jowialnie, pomachał do księcia, zawołał, tytułując go najdroższym przyjacielem, zapewnił, że żałował, iż nie mógł cieszyć się jego towarzystwem przez dwa pierwsze dni igrzysk.

Prestimion odpowiedział mu chłodnym uśmiechem i kilkoma słowami podziękowania za zaproszenie. Nie uczynił gestu rozbłysku gwiazd i Korsibar zanotował to sobie w pamięci. Zauważył i zanotował sobie w pamięci także to, że jego siostra, księżniczka Thismet, patrzy na księcia Muldemar z niesłychanym, nieprawdopodobnym wręcz napięciem, zupełnie jakby zmaterializował się przed nią demon mający jeden tylko ceclass="underline" zakłócić uroczystości koronacyjne. Siedziała wyprostowana jak struna, oczy miała nieruchome, przeszywała Prestimiona spojrzeniem, jakby był jedynym widzem na trybunach.

Na to popołudnie zaplanowano trzy walki: pierwsza Kovaca Derochy z Normork i Belditana z Gimkandale przeciw Yeganowi z Morpin Niskiego i średniemu synowi diuka Oljebbina, Alexiarowi ze Stoien, druga dwóch braci z linii Mayestoi przeciw siwemu staremu diukowi Sisivondal i jego synowi, trzecia Lethmona Yearlocka ze Sterinmor i jego wspaniałego, jednookiego brata Grayvena przeciwko dzikiemu wicehrabiemu Edganowi z Guand i jego krewniakowi, Warghanowi Blaisowi, Wielkiemu Mistrzowi Dwunastu Jezior. Kovac Derocha i Belditan pojawili się już na arenie, siedząc na wspaniałych wierzchowcach; jeździli teraz po arenie, by uspokoić pełne temperamentu zwierzęta, Yegan i Alexiar szykowali się właśnie do wyjazdu z padoku.

Nagle na Korsibara padł cień — to między nim a słońcem stanął potężny hrabia Farholt.

— Panie, mam do ciebie prośbę — powiedział.

— Więc proś — odparł Koronal.

— Przybył Gialaurys. Wyzwę go na pojedynek.

Na twarzy Farholta malowała się dzika żądza krwi i mordu. Korsibar natychmiast przypomniał sobie ich straszny pojedynek zapaśniczy w Labiryncie i oczy mu zapłonęły.