Выбрать главу

– Młody pan Pitt.

– Cześć, Hiram. Co słychać?

– Nie rozwaliłem swojego samochodu i nie roztrzaskałem służbowego helikoptera, więc wszystko gra – zażartował Yaeger. – A przy okazji, czy nasz szanowny dyrektor już wie o stracie śmigłowca?

– Wie. Ale że jest jeszcze z Alem na Filipinach, jakoś to przełknął.

– Mieli pełne ręce roboty z toksycznym wyciekiem w pobliżu Mindanao – odrzekł Yaeger. – Czemu zawdzięczam ten zaszczyt, że złożyłeś mi wizytę?

Dirk się zawahał.

– Chodzi o twoje córki – rzekł wreszcie. – Chciałbym je gdzieś zabrać.

Yaeger zbladł. Miał dwie córki bliźniaczki, które kończyły właśnie prywatną szkołę średnią. Były jego dumą i radością. Przez siedemnaście lat skutecznie odstraszał każdego adoratora dziewczynek. Nie daj Boże, żeby zawrócił im w głowach przystojny i szarmancki Dirk.

– Spróbuj wymówić przy mnie ich imiona, to tak cię załatwię, że nie wypłacisz się do końca życia – ostrzegł Yaeger.

Dirk wybuchnął śmiechem. Znał czuły punkt Hirama. Komputerowy geniusz złagodniał i uśmiechnął się szeroko.

– Dobra, zostawmy dziewczynki w spokoju – powiedział Dirk. – Chciałbym zająć tobie i Max chwilę przed spotkaniem z Rudim.

Yaeger skinął głową.

– Na to mogę się zgodzić.

Skończył pączka i przebiegł palcami obu rąk po klawiaturze.

Max nie była jego koleżanką, lecz systemem sztucznej inteligencji w formie obrazu holograficznego. Yaeger stworzył ją na podobieństwo swojej żony Elsie, żeby pomagała mu przeszukiwać ogromne bazy danych. Na platformie naprzeciwko konsoli pojawiła się atrakcyjna kobieta o kasztanowych włosach i zielonych oczach. Miała na sobie skąpy top odsłaniający pępek i krótką skórzaną spódniczkę.

– Witam panów – mruknął trójwymiarowy obraz zmysłowym głosem.

– Cześć, Max. Pamiętasz Dirka Pitta juniora?

– Oczywiście. Miło cię widzieć, Dirk.

– Dobrze wyglądasz, Max.

– Wyglądałabym lepiej, gdyby Hiram przestał mnie ubierać w ciuchy Britney Spears – odrzekła i przesunęła dłońmi wzdłuż bioder.

– W porządku. Jutro będzie Prado – obiecał Yaeger.

– Dzięki.

– Czego chciałbyś się dowiedzieć od Max? – zapytał Yaeger.

Dirk spoważniał.

– Max, co możesz mi powiedzieć o japońskich eksperymentach z bronią chemiczną i biologiczną w czasie II wojny światowej?

Udzielenie odpowiedzi wymagało przeszukania tysięcy baz danych. Yaeger nie ograniczył zbiorów do oceanografii, lecz połączył komputerową sieć NUMA z różnymi źródłami informacji, od Biblioteki Kongresu do Komisji

Papierów Wartościowych. Max stworzyła z ogromnej ilości danych zwięzły skrót.

– Japońscy wojskowi prowadzili eksperymenty z bronią chemiczną i biologiczną już przed drugą wojną światową. Zaczęli w okupowanej Mandżurii po zajęciu północno-wschodnich Chin w 1931 roku. W całym regionie powstały liczne ośrodki badawcze zamaskowane jako tartaki i inne zakłady produkcyjne. Zarazki i substancje chemiczne wypróbowywano na chińskich więźniach. Największy japoński ośrodek, w którym testowano broń chemiczną, był w mieście Cicihar. Kierowała nim jednostka wojskowa 516. Ale produkcja odbywała się w Japonii. Dwa główne ośrodki badań nad bronią biologiczną zlokalizowano w miastach Czangczun i Ping Fan. Pierwszym zarządzała jednostka wojskowa 100, drugim jednostka 731. Były to w rzeczywistości wielkie więzienia, gdzie trzymano miejscowych przestępców, na których prowadzono nieludzkie eksperymenty. Niewielu z nich przeżyło te próby.

– Czytałem o jednostce 731 – wtrącił Dirk. – Niektóre z ich eksperymentów zaszokowałyby nazistów.

– Lista zarzutów stawianych Japończykom, a zwłaszcza jednostce 731, jest bardzo długa. Chińskim więźniom, a nawet niektórym alianckim jeńcom wojennym, wstrzykiwano zabójcze zarazki, żeby określić, jaka dawka jest śmiertelna. Na więźniów przywiązanych do pali zrzucano bomby biologiczne, żeby przetestować systemy przenoszenia broni. Wiele eksperymentów prowadzono poza ośrodkami badawczymi. W pobliskich wioskach rozpylano zarazki duru brzusznego, co powodowało epidemie. W gęsto zaludnionych miastach wypuszczano na wolność szczury roznoszące zarażone pchły, żeby sprawdzić tempo rozprzestrzeniania się choroby. Do badań wykorzystywano nawet dzieci. W jednej z wiosek rozdano im kiedyś czekoladę z wąglikiem. Skutki były przerażające.

Yaeger pokręcił głową.

– Wstrząsające. Mam nadzieję, że sprawcy zapłacili za swoje zbrodnie.

– W większości nie – zaprzeczyła Max. – Prawie wszyscy odpowiedzialni za eksperymenty z bronią chemiczną i biologiczną uniknęli oskarżenia o zbrodnie wojenne. Przed kapitulacją Japończycy zniszczyli dużą część dokumentacji i same obozy. Amerykański wywiad nie zdawał sobie sprawy z rozmiarów tragedii. W niektórych wypadkach chciał zdobyć wyniki eksperymentów. Wielu lekarzy armii cesarskiej, którzy pracowali w obozach śmierci, stało się w powojennej Japonii szanowanymi biznesmenami w branży farmaceutycznej.

– Z krwią na rękach – mruknął Dirk.

– Nikt nie wie tego na pewno, ale eksperci oceniają, że w latach trzydziestych i czterdziestych w wyniku japońskich eksperymentów z bronią chemiczną i biologiczną straciło życie co najmniej dwieście tysięcy Chińczyków. Duży procent ofiar to byli niewinni cywile. Historycy i naukowcy dopiero od niedawna zajmują się tą wojenną tragedią.

– Nieludzkie traktowanie człowieka przez człowieka jest zadziwiające – powiedział ponuro Yaeger.

– Z jakimi zarazkami i chemikaliami eksperymentowali Japończycy? – zapytał Dirk.

– Łatwiej byłoby odpowiedzieć, z jakimi nie eksperymentowali. Prowadzili badania nad bakteriami i wirusami od wąglika, cholery i dymienicy do nosacizny, ospy i tyfusu. Wypróbowywali prawie wszystko. Jako broń chemiczną testowali między innymi cyjanowodór, fosgen, iperyt siarkowy i luizyt. Nie wiadomo, ile z tych środków bojowych zastosowali na froncie, bo jak mówiłam, zniszczyli większość dokumentacji, kiedy pod koniec wojny wycofywali się z Chin.

– Jak mogliby wykorzystywać te środki na polu walki?

– Chemikalia można długo przechowywać, nadają się więc doskonale do amunicji. Japończycy produkowali duże ilości amunicji chemicznej, głównie w postaci granatów i pocisków artyleryjskich różnego rodzaju. Pod koniec wojny zostawili nawet tysiące sztuk w Mandżurii. Z bronią biologiczną mieli większy problem, bo jej składniki były nietrwałe. Opracowanie takich pocisków artyleryjskich okazało się trudne, skoncentrowali się więc na bombach lotniczych. Materiały źródłowe wskazują, że japońscy naukowcy nigdy nie byli w pełni zadowoleni ze skuteczności biobomb.

– Wiesz coś o stosowaniu porcelany do produkcji korpusów bomb biologicznych lub chemicznych?

– Tak. Przy eksplozjach bomb stalowych powstaje bardzo wysoka temperatura, która niszczyłaby zarazki, dlatego Japończycy zwrócili się ku ceramice. Wiadomo, że porcelanowe bomby biologiczne testowali w Chinach.

Dirk poczuł ucisk w żołądku. 1-403 rzeczywiście był w niszczycielskiej misji w 1945 roku. Na szczęście został zatopiony, ale czy na tym skończyło się jego ostatnie zadanie?

Yaeger wyrwał go z zamyślenia.

– Max, to wszystko jest dla mnie nowością. Nie miałem pojęcia, że Japończycy używali broni chemicznej i biologicznej. Czy wykorzystali ją kiedykolwiek przeciwko siłom amerykańskim?

– Używali jej przede wszystkim w Chinach i w ograniczonym zakresie również w Birmie, Tajlandii i Malezji. W moich źródłach nie znalazłam informacji o wykorzystywaniu przez Japończyków broni chemicznej lub biologicznej do walki z zachodnimi siłami alianckimi. Być może obawiali się odwetu. Przypuszcza się, że użyliby broni chemicznej do obrony swojego kraju w wypadku inwazji na Japonię. Odkrycie twojego ojca, Dirk, dowodzi, że amunicja chemiczna miała być składowana na Filipinach do ewentualnej obrony tych wysp.