— W wolnym tłumaczeniu powiedziała: „Gaja lubi dowcipy prawie tak samo jak każde inne bóstwo”. To, oczywiście, wiadomo.
— Olbrzymi kurczak? — powiedziała Cirocco z niedowierzaniem.
Robin nie mogła tego dłużej znieść.
— Przepraszam, nie czuję się dobrze — powiedziała i pospieszyła w mrok. Kiedy dotarła na skraj wody, spuściła się po urwisku podobnym do tego, przy którym zacumowano tratwę. Bezpieczna przed spojrzeniem tamtych, zaczęła się śmiać. Starała się nie hałasować, ale i tak śmiała się tak, że aż ją rozbolał brzuch, a łzy pociekły po policzkach. Kiedy myślała, że już więcej nie zdzierży, usłyszała krzyk Gaby.
— Hej, Rocky, chodź tutaj. Znaleźliśmy pióra.
Robin parsknęła śmiechem. W końcu się opanowała, sięgnęła do szczeliny koralowej rafy i wyciągnęła dwa urządzenia wykonane z patyków, kawałków pływającego drewna i muszli. Zaopatrzone były w sznury, którymi mogła je umocować do nóg, i miejsca na stopy.
— Gaby i Cirocco — powiedziała. — Wielcy gajańscy przyrodnicy. — Pocałowała jeden z instrumentów, a potem cisnęła go daleko w wodę.
— Lepiej się pośpiesz. Gaby przyjdzie zobaczyć, jak się czujesz. — Popatrzyła w górę i ujrzała Obój. Pomachała drugim szczudłem i posłała je w ślad za pierwszym.
— Dziękuję za rozrywkę.
— Proszę bardzo — powiedziała Obój. — Valiha chyba coś podejrzewa, ale nic nie powie. — Uśmiechnęła się szeroko. — Myślę, że zaczyna mi się ta podróż podobać, ale na razie koniec głupich żartów, zgoda?
23. Burza i cisza
Mocny zachodni wiatr popychał „Konstancję”, kiedy odbili od wyspy Minerwy. Gaby cieszyła się z tego. Spojrzała w górę i dostrzegła, że dolny zawór już się zacisnął. Gorzkie doświadczenie nauczyło ją, że oznaczało to, iż wewnątrz szprychy zapanowała już na dobre zima. Ściany wraz z wyrastającymi z nich drzewami pokryje warstwa lodu. Kiedy zacznie się odwilż, cała ta woda wraz z wielotonową masą odłamanych gałęzi zbierze się na dnie szprychy. Po jej otwarciu Rea nie będzie zbyt miłym miejscem. W ciągu pięćdziesięciu obrotów Nox podniesie się o dwa metry albo i więcej.
Nikt nie pytał Cirocco o jej wyprawę. Gaby podejrzewała, że odpowiedź, gdyby ją poznali, mogłaby ich zaskoczyć, nie wyłączając tytanii.
Cirocco bowiem poszła porozmawiać z Reą, peryferyjnym mózgiem, który panował nad obszarem rozciągającym się w promieniu stu kilometrów i który podlegał tylko samej Gai. Był to mózg całkowicie szalony.
Do regionalnych mózgów można się było dostać wyłącznie poprzez centralne, pionowe kable. Wszystkie zlokalizowane były na samym dole, u podstawy pięciokilometrowych spiralnych schodów. Nie wiedziały o tym nawet tytanie. Dysponowały ograniczoną wiedzą na temat dwunastu półbogów, bo Gaja, kiedy stworzyła tytanie — łącznie z całą kulturą i gatunkową mądrością — nie widziała powodu, by obciążać im głowy tymi regionalnymi zarządcami. Były to jednak tylko przybudówki Gai i nic więcej, quasi-inteligentne, podrzędne mechanizmy, które zapewniały bezawaryjne funkcjonowanie jakiegoś ograniczonego terenu. Ale nawet gdyby tytanie traktowały je jako podległe bóstwa, to i tak mogłoby to zmniejszyć ich szacunek dla samej Gai. Posłuszne tym zamysłom, tytanie nie interesowały się tymi wielkimi węzłami nerwowymi bardziej niż niczego nieświadomy turysta. Dla nich Hyperion był miejscem, a nie osobą.
Rzeczywistość była zupełnie odmienna, i to na długo przed pojawieniem się tytanii. Być może niegdyś, w czasach młodości Gai, mózgi rzeczywiście były jej całkowicie podporządkowane. W każdym razie ona tak twierdziła. Teraz jednak cała dwunastka była coraz bardziej samodzielna. Swoją wolę Gaja musiała przeprowadzać prośbą lub groźbą.
W przypadku Hyperionu wystarczyła zwykła prośba. Był to najbliższy sojusznik Gai na obręczy, jednakże sam fakt, że musiała prosić, pokazywał, jak daleko zaszły sprawy. Gaja zachowała na obręczy niezbyt wiele władzy rozumianej w sensie bezpośredniej kontroli.
Gaby miała okazję spotkać kilka mózgów regionalnych; sam Hyperion wielokrotnie. Uważała go za nudnego robota. Podejrzewała, że jak zwykle łotry były znacznie bardziej interesujące niż grzecznisie. Hyperion zwykł wciskać słowo „Gaja” co najmniej dwa razy do każdego zdania. Gaby i Cirocco widziały się z nim na krótko przed Karnawałem. Centralny kabel Hyperionu zawsze przyprawiał Gaby o dziwne uczucie. Poznała go dokładnie wraz z Cirocco i resztą załogi „Ringmastera” w czasie pierwszych tygodni pobytu na Gai. Nie wiedząc o tym, znaleźli się wtedy o kilkaset metrów od wejścia. Gdyby je znaleźli, oszczędziliby sobie okropnej podróży.
Rea to było zupełnie coś innego. Gaby nigdy nie odwiedziła żadnego z wrogów Gai. Cirocco natomiast spotkała się z wszystkimi za wyjątkiem Okeanosa. Była przecież Czarodziejką i miała odpowiednie pełnomocnictwa Gai. Takiej ochrony Gaby żadną miarą nie mogła uzyskać. Zabicie Cirocco sprowadziłoby cały gniew Gai na kraj mordercy. Zabicie Gaby może trochę zdenerwowałoby Gaję, ale nic poza tym.
Byłoby jednak mylące nazywać Reę wrogiem Gai, chociaż połączyła się sojuszem z Okeanosem w czasie sławetnej rebelii. Była zbyt nieobliczalna, by którakolwiek ze stron mogła na niej polegać. Cirocco była tu już raz i ledwie uszła z życiem. Cholernie trudno było zaczynać właśnie od Rei, ale też z drugiej strony pominięcie jej i powrót w późniejszym terminie też nie były zbyt rozsądne. A miały odwiedzić jedenaście z dwunastu mózgów regionalnych. Miały głęboką nadzieję, że Gaja jeszcze nic o tym nie wie.
Na pewno było to ryzykowne przedsięwzięcie, ale Gaby była przekonana, że można je zrealizować bez wywoływania podejrzeń. Nie oczekiwała całkowitego bezpieczeństwa, byłoby to idiotyczne. Chociaż oczy i uszy Gai nie wyglądały tak, jak je sobie wyobrażali niektórzy ludzie, miała ona jednak wystarczające kontakty na obręczy, by w końcu dowiedzieć się o wszystkim, co się tam działo.
Liczyły na to, że im się upiecze. Niektóre sprawy powinny pójść bez trudu. Czarodziejce nie bardzo wypadało przejść na przykład przez Kriosa bez złożenia wizyty. Jeżeli Gaja chciałaby wiedzieć, dlaczego Czarodziejka odwiedza takiego nieprzyjaciela, jakim był Japetus, Cirocco mogła zawsze powiedzieć, że po prostu zapoznaje się ze sprawami na obręczy; w końcu to było częścią jej pracy. Gdyby ją spytano, dlaczego nie powiedziała Gai o tej wycieczce, mogłaby twierdzić, zgodnie z prawdą zresztą, że Gaja nigdy dotychczas nie domagała się sprawozdań z każdej najdrobniejszej sprawy.
Wizyta u Rei była jednak trudna do wytłumaczenia. Biedna, kapryśna Rea mogła stać się najbardziej niebezpiecznym mózgiem regionalnym Gai, gdyby doszło do otwartej konfrontacji. Przemierzanie jej obszaru nie było niebezpieczne. Tak wiele czasu spędzała na badaniu swego wnętrza, że rzadko zauważała, co się dzieje na górze. Z tego powodu Rea jako kraj powoli chyliła się ku upadkowi. Nie sposób jednak było przewidzieć, co mogłaby zrobić, gdyby ktoś zszedł na dół, by z nią porozmawiać. Gaby próbowała przekonać Cirocco, że mogą zupełnie ją pominąć, i to nie tylko z uwagi na niebezpieczeństwo. Byłoby trudno wyjaśnić, dlaczego Czarodziejka zaryzykowała taką podróż.
Tajemniczy stwór, który ich odwiedził, kosztował Gaby sporo nerwów. Z początku pomyślała, że mogło to być jedno z narzędzi Gai, jak na przykład obrzydliwe małe stworzenie, które witało pielgrzymów w piaście. Teraz miała jednak sporo wątpliwości. Podejrzewała, że raczej była to jedna z zabaw Gai. Coraz więcej czasu poświęcała wymyślaniu żartów biologicznych, które później szalały po pierścieniu. Choćby takie brzęczące bomby. To dopiero był paskudny dowcip.