Cirocco wygramoliła się z siedzenia pilota; z drugiej strony wysiadł jakiś mężczyzna równy jej wzrostem.
Trini podeszła do kuchenki i odkręciła palnik gazowy pod imbrykiem z kawą. Sama zgłosiła się do tej służby — choć ani ona, ani inni ludzie na Gai nie byli zobowiązani do posłuszeństwa względem Czarodziejki — kiedy usłyszała, że Cirocco szuka pomocników w misji mającej na celu odszukanie Robin. Trini nie potrafiła zapomnieć Robin, zresztą uważała, że bardziej nadaje się do czekania w schronisku, niż do schodzenia po schodach na spotkanie z Teją. Przywieziono ją tutaj wraz z pakami żywności, koców, lekarstw i butli z gazem z zadaniem przystosowania dawno porzuconej stacji do zamieszkania na wypadek, gdyby w tej okolicy pojawiły się zaginione osoby. Cirocco pomogła jej uruchomić radiolatarnię, ale poza tym nie miała zbyt wiele do roboty. Budynek nadal był mocny i dobrze chronił przed wiatrem. Najczęściej siadywała z książką przy oknie, ale tamtego dnia akurat robiła coś innego, kiedy poczuła, że wieża lekko się trzęsie i usłyszała, jak ktoś wchodzi po drabinie.
Teraz wieża ponownie drżała, bowiem po drabinie wspinała się Cirocco wraz z tym drugim człowiekiem. Trini otworzyła im drzwi. Cirocco natychmiast podeszła do Robin, która spała przykryta wielką stertą koców. Uklękła przy niej i dotknęła jej czoła, po czym odwróciła się z wyrazem niepokoju na twarzy.
— Jest strasznie rozpalona.
— Wypiła trochę bulionu — powiedziała Trini, żałując, że nic więcej nie może dodać.
Trini, jak zresztą pewnie każdy, kto mieszkał jakiś czas w Titantown, znała pasażera Cirocco. Był to Larry O’Hara, jedyny człowiek, który pracował jako lekarz na Gai. Nikogo nie obchodziło, że jest tutaj dlatego, bo na Ziemi zabroniono mu wykonywać zawód i nikt nie pytał, dlaczego tak się stało. Prawdopodobnie niezbyt się znał na operacjach na otwartym sercu, ale potrafił nastawić kość lub opatrzyć oparzenie i nie brał za to zapłaty. Nosił przy sobie prawdziwą lekarską torbę, w której nie było ani grama sprzętu elektronicznego. Postawił ją na podłodze i zdjął swój futrzany płaszcz. Teraz dopiero można było ocenić rozmiary jego sylwetki. Z czarną brodą i ogorzałą twarzą bardziej przypominał drwala niż chirurga. Cirocco odsunęła się, a O’Hara zaczął badać Robin. Zabrało mu to dosyć dużo czasu.
— Może utracić palce u nóg — oznajmił w pewnym momencie.
— Nonsens — powiedziała Cirocco.
Trini taka pewność wydała się śmieszna. Dopiero teraz spojrzała po raz pierwszy na Czarodziejkę i ze zdumieniem spostrzegła, że Cirocco ma na sobie to, co nosiła zawsze, odkąd Trini ją znała: meksykański koc koloru spłowiałej ceglastej czerwieni z wyciętym pośrodku otworem na głowę. Sięgające do kolan ponczo było dość bezkształtne i skromnie zakrywało kolana, kiedy Czarodziejka stała nieruchomo. Gdy się jednak poruszyła, natychmiast odsłoniło jej bose stopy, oblepione gwałtownie topniejącym śniegiem.
Czym ona jest? — zastanowiła się Trini. Od dawna wiedziała, że Cirocco jest odmienna, ale zakładała, że wciąż pozostaje człowiekiem. Teraz nie była tego już taka pewna. Być może była czymś więcej, niemniej różnice, poza jedną, nie rzucały się w oczy. Wszyscy ciemnoskórzy żyjący na Gai byli tacy od urodzenia. Gaby i Cirocco natomiast zawsze wyglądały na świeżo opalone.
Larry skończył wreszcie badać Robin i odebrał z rąk Trini kubek z kawą. Podziękował uśmiechem, usiadł i objął zziębniętymi dłońmi ciepłe naczynie.
— No i jak? — spytała Cirocco.
— Wolałbym ją stąd zabrać — powiedział — ale sądzę, że nie powinniśmy jej ruszać. W Titantown najprawdopodobniej nie mógłbym zdziałać wiele więcej. Odmroziła ciało w kilku miejscach i ma zapalenie płuc. Ale to jednak młoda i silna kobieta, a to lekarstwo tytanii, które jej dałem, jest piekielnie skuteczne, więc przy odpowiedniej opiece powinna wyzdrowieć.
— Zostanie pan z nią tutaj — oznajmiła Cirocco. Larry pokręcił głową.
— Niemożliwe. Mam pacjentów w Titantown. Ty możesz się nią zająć albo Trini.
— Powiedziałam… — Cirocco przerwała z wysiłkiem, który uwidocznił się na jej twarzy. Odwróciła się na moment. Mina Larry’ego odzwierciedlała wyłącznie życzliwe zainteresowanie. Trini wiedziała, że absolutnie nie da się go przekonać. Nigdy nie ustępował, kiedy już raz sobie coś postanowił. Zakres jego obowiązków nie podlegał dyskusji. Niezależnie od tego, co kryło się w jego ziemskiej przeszłości, na Gai traktował swoją przysięgę lekarską niezwykle poważnie.
— Przepraszam za ten ostry ton — powiedziała Cirocco… — Jak długo może pan zostać?
— Całe dwadzieścia obrotów, jeśli zajdzie potrzeba — zapewnił ją Larry. — Ale naprawdę wystarczy mi dziesięć albo piętnaście minut, żeby wam powiedzieć, jak z nią postępować. Terapia jest stara jak świat.
— Przed chwilą coś powiedziała — zauważyła Trini.
Cirocco odwróciła się natychmiast w jej stronę i przez moment Trini myślała, że Czarodziejka schwyci ją za ramiona i wytrząśnie z niej odpowiedź. Powstrzymała się jednak, wpijając się w nią wzrokiem.
— Czy powiedziała coś o pozostałych? O Gaby? Chrisie? Tytanii?
— Nie była zbyt przytomna — odparła Trini. — Chyba rozmawiała z Teją. Bała się czegoś i nie chciała, by Teja o tym wiedziała. Nie było to zbyt zrozumiałe.
— Teja — wyszeptała Cirocco. — Mój Boże, jak ona przeszła przez Teję?
— Myślałam, że się tego spodziewałaś — powiedziała Trini. — Bo w takim razie, dlaczego mnie tu zostawiono?
— Obsadziłam wszystkie posterunki — powiedziała roztargnionym głosem Cirocco. — Ty tu byłaś tylko na wszelki wypadek. Nie rozumiem, jak ona znalazła drogę, a jeszcze mniej, jak przeszła… — Zmarszczyła brwi i utkwiła oczy w Trini. — Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało, mam nadzieję, że…
— Nie ma sprawy. Cieszę się, że tu byłam.
Twarz Cirocco złagodniała i wreszcie zagościł na niej uśmiech.
— Ja też. Wiem, że siedziałaś tu bardzo długo i doceniam to. Dopilnuję, żebyś…
— Niczego nie chcę — przerwała jej pospiesznie Trini. Wzrok Czarodziejki znowu przewiercił ją na wylot.
— W porządku. Ale i tak ci tego nie zapomnę. Doktorze, czy możemy już ją obudzić?
— Mów mi Larry. Niech lepiej teraz odpoczywa. Obudzi się w swoim czasie, ale nie obiecuję, że będzie mówiła do rzeczy. Ma wysoką gorączkę.
— Muszę z nią porozmawiać, to bardzo ważne. Pozostali mogą mieć kłopoty.
— Rozumiem. Dajmy jej jeszcze kilka godzin i potem zobaczę, co da się zrobić.
Cirocco z trudem znosiła oczekiwanie. Co prawda nie chodziła w kółko ani też nie gadała bez przerwy, właściwie nic nie mówiła i nie wstawała z krzesła. Jednakże jej zniecierpliwienie zalewało cały pokój, wywołując w Trini ciągły stan napięcia. Larry natomiast znosił to wyjątkowo spokojnie. Pochłonęła go całkowicie jedna z książek Trini.
Trini zawsze lubiła gotować, a w schronisku było mnóstwo produktów, których nie miała okazji zużytkować. Robin była w stanie przełknąć zaledwie odrobinę bulionu. Teraz, żeby zabić czas, smażyła jajka na bekonie i naleśniki. Larry przyjął posiłek z wdzięcznością, Cirocco odmówiła gestem dłoni.