Выбрать главу

— Teja! — wykrzyknęła w którymś momencie, sprawiając, że Trini i Larry podnieśli głowy. — O czym ja mówię! Teja? Jak oni do diabła przeszli przez Tetydę?

Czekali, aż powie coś więcej, ale na tym skończyła. Larry na powrót zagłębił się w lekturze, a Trini po raz siedemnasty zrobiła porządki. Robin cicho spała na łóżku.

Kiedy Robin jęknęła, Cirocco natychmiast podbiegła do jej łóżka, a Larry stanął za nią. Trini kręciła się w pobliżu i musiała się szybko wycofać, kiedy Larry chciał zbadać puls chorej.

Robin otworzyła oczy. Gdy lekarz ujął jej rękę, usiłowała się wyrwać i zamrugała oczami. Larry’emu jakoś udało się ją uspokoić. Spojrzała na niego, a potem na Cirocco. Nie widziała Trini skrytej w cieniu.

— Śniło mi się, że ja… — zaczęła, a później potrząsnęła głową.

— Jak się czujesz, Robin? — spytała Cirocco.

Robin potoczyła błędnym wzrokiem.

— Gdzie byłaś? — spytała rozdrażnionym tonem.

— To dobre pytanie. Czy dasz radę wysłuchać odpowiedzi? Dzięki temu sama nie będziesz musiała na razie nic mówić.

Robin skinęła głową.

— Okay. Na początku odesłałam Piszczałkę do Titanown, aby sprowadził grupę tytanii do odgruzowania wejścia na schody. Pewnie pamiętasz, że było zupełnie zatarasowane.

Robin ponownie przytaknęła.

— Ściągnięcie tam kogokolwiek i oczyszczenie trwało dłużej niż się spodziewałam. Tytanie chętnie pracowały, ale pod kablem zachowywały się dziwnie. Błąkały się nie wiadomo gdzie, a gdy się je znalazło, nie pamiętały, co się stało. Musiałam więc wynająć kilku ludzi, przez co zmarnowałam jeszcze więcej czasu.

— Ale w końcu wejście zostało oczyszczone i zeszłam razem z siedmiorgiem ludzi do Tetydy. Nigdy przedtem nie widziałam, by komnata była zalana do takiego poziomu. Tetyda nie chciała ze mną rozmawiać i nie mogłam nic na to poradzić, bo nawet Gaja nie ma na nią wpływu.

— Więc przeniosłam się tutaj. Byłam pewna, że wszyscy zginęliście, ale musiałam najpierw zobaczyć wasze ciała, żeby się o tym przekonać, choćbym nie wiem jak długo miała ich szukać. Gdyby Tetyda was zabiła, to… nie wiem, co bym zrobiła, ale coś bym jej zrobiła takiego, żeby na zawsze popamiętała. W każdym razie istniał cień szansy, że jakoś przeszliście przez nią i dotarliście do katakumb.

— Zrobiliśmy to. A Valiha…

— Jeszcze nie mów nic. Oszczędzaj siły. Gaby i ja byłyśmy jedynymi ludźmi, którzy kiedyś zeszli na dół, stąd też wiedziałam co nieco o katakumbach. Nie było tego wiele, zdawałam sobie tylko z tego sprawę, że ciągną się w nieskończoność i trudno w nich znaleźć drogę. Poszłam więc zobaczyć się z Teją i kazałam jej was przepuścić bez żadnych przeszkód. Potem usiłowałam spenetrować wschodni kraniec katakumb, ale poddałam się po kilku tygodniach. Postanowiłam więc, że zaryzykuję i wyjdę na zewnątrz, żeby zorganizować odpowiednio wyposażoną grupę, która zbada tam każdą piędź ziemi. W tym celu musiałam sprowadzić mnóstwo rzeczy z Ziemi. Zrozum, naprawdę nie sądziłam, że któremuś z was się uda i…

— Rozumiem — powiedziała Robin i pociągnęła nosem.

— Ale Teja… O cholera. Myślałam… myślałam, że przejście przez nią zawdzięczam samej sobie. A ona bawiła się ze mną.

— Najwyraźniej zbierało jej się na płacz, ale była na to zbyt słaba.

Cirocco ujęła ją za rękę.

— Wybacz mi — powiedziała. — Źle mnie zrozumiałaś. Nie byłam pewna, czy Teja usłucha tego rozkazu pod moją nieobecność. Ona ma obsesję na punkcie swojej prywatności. Bałam się, że jeśli któreś z was naprawdę się tam pokaże, to ona go zabije, zniszczy ciało i zrzuci winę na Tetydę. Wiedziała, że ja jestem przekonana, że to już się zdarzyło i że nic więcej nie będę robić, chyba że zachce mi się obozować na jej progu przez kilka miesięcy. Może trzeba tak było zrobić, bo…

— W porządku — powiedziała Robin. Uśmiechnęła się słabo. — Poradziłam sobie.

— To prawda i któregoś dnia chętnie się dowiem, jak tego dokonałaś. W każdym razie zrobiłam, co mogłam, chociaż teraz cholernie żałuję, że nie zrobiłam więcej. Miałam zamiar za trzy czy cztery dni zejść do Tei, a wtedy dostałam wiadomość od Trini, że zapukałaś do jej drzwi. Przyleciałam najszybciej, jak mogłam.

Robin zamknęła oczy i pokiwała głową.

— W każdym razie — powiedziała Cirocco po chwili przerwy — Jest mnóstwo rzeczy, które chciałabym wiedzieć i jeśli czujesz się na siłach, zapytam cię o nie teraz. Przede wszystkim dlaczego Gaby sprowadziła was na dół do Tetydy. Nawet jeśli nie zawsze się zgadzamy, zna mnie doskonale, więc powinna była wiedzieć, że znajdę sposób na odwalenie tych kamieni i przybędę wam na ratunek. Zupełnie nie rozumiałam, dlaczego nie pojawiła się razem z tobą, a teraz myślę, że prawdopodobnie jest ranna i nie mogła… — Zawiesiła głos.

Robin otworzyła oczy; malujący się w nich przestrach był tak wymowny, że Trini natychmiast zrozumiała, co się stało. Odwróciła wzrok.

— Myślałam, że kiedy odwaliłaś te skały… — Zapłakała Robin.

Trini spojrzała ponownie na obydwie kobiety: Cirocco jakby zupełnie skamieniała. Poruszyła wreszcie wargami, ale jej głos był martwy.

— Nic nie znaleźliśmy — powiedziała.

— Nie wiem, co powiedzieć. Zostawiliśmy ją tam. Chcieliśmy ją pogrzebać, ale po prostu nie było… — Zalała się łzami, a Cirocco wstała. Kiedy się odwróciła w jej wzroku była pustka i Trini zrozumiała, że już nigdy nie zapomni wyrazu tych nic nie widzących martwych oczu. Czarodziejka Gai podeszła do drzwi i odsunęła zasuwę. Słyszeli, jak schodzi w dół po drabinie; potem nie było już nic słychać prócz płaczu Robin.

Gdy zaniepokojeni wyjrzeli przez okno, okazało się, że stoi plecami do nich, w odległości stu metrów, po kolana w śniegu. Nie ruszała się stamtąd przez godzinę. Trini już chciała wyjść i ją przyprowadzić, ale Larry zasugerował, żeby dać jej więcej czasu. Potem Robin powiedziała, że musi z nią jeszcze porozmawiać, więc zszedł na dół. Trini patrzyła, jak do niej przemawia. Cirocco nie odwróciła głowy, ale kiedy położył rękę na jej ramieniu, posłusznie poszła za nim.

Wróciła do wieży i uklękła przy łóżku Robin. Jej twarz wciąż była tak samo pusta jak przedtem.

— Gaby powiedziała nam coś — zaczęła Robin. — Bardzo przepraszam, ale sądzę, że jest to wiadomość przeznaczona wyłącznie dla ciebie.

— Larry, Trini — powiedziała Cirocco — czy moglibyście poczekać w samolocie? Zapalę tu światła, gdy będziecie mogli już wrócić.

Obydwie trwały w bezruchu, podczas gdy oni ubierali się i wychodzili, cicho zamknąwszy drzwi. Spędzili w samolocie niezbyt przyjemną godzinę, osłonięci przed wiatrem, ale i tak potwornie zmarzli. Żadne z nich się nie skarżyło. Kiedy zabłysły światła, wrócili i Trini dopiero po chwili zauważyła zmianę, jaka zaszła w Cirocco. Widok jej zmartwiałej twarzy wciąż przejmował bólem. Nie były to jednak zesztywniałe rysy martwego człowieka, wyglądały raczej jak wyrzeźbione z granitu. Jej oczy płonęły.

40. Dumne dziedzictwo

Istniały łatwiejsze rzeczy niż przepędzanie ciężarnej, okulałej tytanii przez ciemne przestrzenie, które przeraziły by nawet górską kozicę. Z drugiej jednak strony Chris był w stanie wyobrazić sobie większe trudności i okropieństwa. Pewną pociechę stanowiło towarzystwo, a także fakt, że szlak, którym się posuwali, został już oznakowany.