– Ubierasz mnie jak dziecko! – krzyknęła Malta. W jej głosie było wiele bólu. – Nie jestem już małą dziewczynką. Och, papo, ona mi każe wkładać spódnicę do pół łydki, marszczoną u dołu, jak gdyby się obawiała, że pobiegnę się bawić w kałuży. I każe mi splatać włosy niczym siedmiolatce, przypina mi kokardy do kołnierzyka. Pozwala mi nosić tylko kwiaty, ale nie chce słyszeć o żadnej biżuterii i…
– Wystarczy – Keffria ostrzegła córkę, ale ku jej zaskoczeniu Kyle zaśmiał się głośno.
– Chodź tutaj, Malto. Nie, nie, wytrzyj łzy i chodź do mnie. A zatem… – kontynuował, kiedy córka podeszła i usiadła mu na kolanach. Ojciec spojrzał jej w twarz. – Sądzisz, że jesteś wystarczająco dorosła, aby ubierać się jak kobieta. Za jakiś czas poprosisz, aby zaczęli cię odwiedzać młodzi zalotnicy.
– Papo, do czasu Balu będę miała trzynaście lat – zaczęła Malta, ale Kyle ją uciszył.
Spojrzał ponad głową córki na żonę.
– Jeśli wszystkie pójdziecie – odezwał się, starannie dobierając słowa – czy bardzo by zaszkodziło, gdyby Malta włożyła suknię?
– Ale to mała dziewczynka! – zaprotestowała przerażona Keffria.
– Doprawdy? – spytał Kyle. W jego tonie brzmiała duma. – Popatrz na naszą córkę, moja droga. Jeśli jest małą dziewczynką, los nadzwyczaj hojnie ją obdarzył. Moja matka zawsze mawiała: “Chłopiec staje się mężczyzną, kiedy udowodni, że nim jest, ale dziewczyna staje się kobietą, kiedy zapragnie nią być”. – Pogłaskał splecione w warkocz włosy Malty i dziewczynka rozpromieniła się, po czym posłała matce błagalne spojrzenie.
Keffria starała się ukryć szok; zrozumiała, że mąż obrócił się przeciwko niej i stanął po stronie córki.
– Kyle'u, Malto. Tak się po prostu nie godzi!
– A cóż jest w tym niestosownego? I co to komu szkodzi? Rok w tę, rok w tamtą stronę… Co za różnica, kiedy nasza córka zacznie nosić długie spódnice, jeśli będzie jej w nich dobrze i do twarzy?
– Ma tylko dwanaście lat – oświadczyła słabo Keffria.
– Prawie trzynaście. – Malta korzystała z okazji. – Och, mamo, zgódź się! Powiedz, że pójdziemy na Święto Dożynek i będę miała w tym roku długą suknię!
– Nie. – Keffria nie zamierzała ustąpić. – Pójdziemy tylko wówczas, jeśli pójdzie babcia, ponieważ w przeciwnym razie wybuchnie skandal. Co do tego nie zmienię zdania.
– Ale jeśli pójdziemy? – przymilała się Malta. Ponownie odwróciła się do ojca. – Och, papo, powiedz, że jeśli mama pozwoli mi wziąć udział w Święcie Dożynek, będę miała długą suknię.
Kyle uściskał córkę.
– Całkiem ładny kompromis – rzucił do Keffrii, a do Malty dodał: – Pójdziesz na bal tylko wówczas, jeśli pójdzie twoja babcia. I nie chcę słyszeć na ten temat żadnego zrzędzenia. Jeśli pójdziecie wszystkie, będziesz mogła włożyć długą suknię.
– Och, dziękuję, papo – wysapała Malta, jak gdyby Kyle spełnił jej długoletnie marzenie.
Oszałamiający gniew zawładnął Keffrią.
– Teraz, Malto, możesz odejść. Chcę porozmawiać z twoim ojcem. Skoro sądzisz, że jesteś wystarczająco dorosła, by się ubierać jak kobieta, naucz się także wykonywać kobiece prace. Skończ haft, który dłubiesz od trzech tygodni.
– Ależ to mi zajmie cały dzień! – zaprotestowała udręczonym głosem Malta. – Chciałam wpaść do Carissy. Może poszłaby ze mną obejrzeć stroje na ulicy Tkackiej… – Zobaczywszy minę matki urwała, a następnie nic już nie mówiąc, odwróciła się i wybiegła z pokoju.
Jak tylko dziewczynka zniknęła im z oczu, Kyle wybuchnął śmiechem. Keffria pomyślała, że chyba żadna jego reakcja nie mogłaby jej bardziej znieważyć. Kiedy mężczyzna dostrzegł jej spojrzenie, zamiast zdać sobie sprawę ze swojego błędu, roześmiał się jeszcze głośniej.
– Gdybyś zobaczyła teraz swoją minę – zdołał w końcu wykrztusić. – Gniewasz się, że nasza córka mnie przekonała? A cóż mogę na to poradzić? Wiesz, że zawsze była moją ulubienicą. Poza tym, co komu szkodzi ta jej sukienka?
– Malta może w ten sposób przyciągnąć ludzi, z którymi nie umie jeszcze sobie radzić. Kyle'u, kiedy kobieta idzie na Święto Dożynek w pierwszej sukni balowej, chodzi o coś więcej niż o dodatkową długość materiału. Rodzice ogłaszają w ten sposób Miastu Wolnego Handlu, że mają córkę na wydaniu i rozważą każdą prośbę o jej rękę.
– No i co z tego? – spytał Kyle zgryźliwie. – Przecież nie musimy od razu wydawać małej za mąż.
– Maltę zaczną prosić do tańca – ciągnęła nieubłaganie Keffrią. – Nie chłopcy w jej wieku, z którymi dotąd się bawiła. Oni nadal pozostaną dziećmi, zaś w niej każdy dostrzeże młodą kobietę. Będzie tańczyła z mężczyznami, zarówno z młodymi jak i ze starcami. A Malta… nie tylko jest jeszcze kiepską tancerką, ale nie uczono jej jeszcze konwersować z mężczyznami. Nie wie też, jak sobie radzić z… niepożądanymi atencjami. Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, może kogoś zachęcić lub na coś pozwolić. Co gorsza, ludzie mogą niewłaściwie odebrać jej nerwowe uśmieszki albo głupi chichot i nazwą ją kokietką. Wolałabym, żebyś ustalał takie decyzje ze mną.
W ułamku sekundy zakłopotanie Kyle'a zmieniło się w złość. Wstał obcesowo i rzucił serwetkę na stół.
– Rozumiem. Pewnie powinienem zamieszkać na pokładzie statku, wtedy nie przeszkadzałbym ci w ustalaniu losów naszej rodziny! Wydajesz się zapominać, że Malta jest tak samo moją córką jak twoją. Skoro ma dwanaście lat, a jeszcze nie uczono jej tańca i manier, może powinnaś zganić za to niedopatrzenie siebie! Najpierw odesłałaś mojego syna do klasztoru, teraz zamierzasz po swojemu wychować również moją córkę.
Keffria zerwała się na równe nogi i chwyciła męża za rękaw.
– Kyle'u, proszę cię, wróć i usiądź! Źle mnie zrozumiałeś. Chcę oczywiście, abyś mi pomógł w wychowaniu naszych dzieci. Twierdzę tylko, że musimy szczególnie dbać o reputację Malty. Przecież pragniemy, by ją postrzegano jako młodą pannę o nienagannych manierach.
Niestety te słowa nie uspokoiły Kyle'a.
– W takim razie może powinnaś dopilnować, by nauczyła się tych manier i pobierała lekcje tańca, zamiast odsyłać ją do haftowania. Jeśli chodzi o mnie, muszę się zająć statkiem. I chłopcem, z którego zamierzam zrobić mężczyznę. Muszę wyprostować jego drogi skrzywione twoją decyzją sprzed lat. – Gwałtownie potrząsnął głową i wyszedł z pokoju. Keffria została sama.
Osunęła się na krzesło, potem westchnęła głęboko i podniosła dłonie do pulsujących skroni. Jej oczy zamgliły się od łez. Ostatnio w rodzinie stale dochodziło do spięć i kłótni. Keffria miała wrażenie, że w tym domu nie ma ani chwili spokoju. Zatęskniła nagle za czasami, kiedy jej ojciec był zdrowy, wypływał wraz z Altheą na “Vivacii”, a ona, Keffria, oraz matka zostawały tutaj, gdzie dbały o dom i o dzieci.
W tamtych czasach cieszyła się, ilekroć Kyle zawijał do portu. Był wtedy kapitanem statku o nazwie “Odwaga”. Wszyscy wyrażali się o nim w samych superlatywach, mówili, że taki przystojny i taki dziarski. Podczas jego pobytu w domu spędzali czas we dwoje – figlowali do późna w sypialni bądź spacerowali pod ramię po Mieście Wolnego Handlu. Z każdego rejsu Kyle przywoził kufer pełen prezentów dla niej i dla dzieci, sprawiając, że stale czuła się jak świeżo zaślubiona panna młoda. Od czasu, gdy jej mąż przejął “Vivacię”, bardzo spoważniał. I stał się taki, taki… Keffria próbowała znaleźć odpowiednie słowo. Przyszedł jej do głowy wyraz “zachłanny”, ale odsunęła go. Kyle był teraz po prostu człowiekiem odpowiedzialnym, a od śmierci Ephrona czuł się odpowiedzialny za wszystko i wszystkich: nie tylko za rodzinny statek, lecz także służących, posiadłości, dzieci, a nawet – Keffria pomyślała o tym ze smutkiem – za Altheę i ich matkę.
Kiedyś lubili gawędzić do późna, prowadzić długie rozmowy o niczym. Kyle rozsuwał zasłony, by księżycowa poświata padała na zasłonięte firankami łóżko. Opowiadał żonie o niesamowitości sztormów, które widział, i o pięknie pełnych żagli przy odpowiednim wietrze. Gładził jej ciało i spojrzeniem dawał do zrozumienia, że jest dla niego równie fascynująca jak morze. Ostatnio mówił niewiele, czasem tylko informował ją, jaki sprzedał ładunek i jakie zabiera towary. Ciągle przypominał, że problemy związane z majątkiem rodziny Vestritów spoczywają teraz na jego barkach i stale się przed nią odgrażał, że nauczy wszystkich Kupców z Miasta Wolnego Handlu zarządzać przenikliwie i handlować przebiegle. Noce, które spędzali razem, nie przynosiły jej ani rozkoszy, ani odpoczynku, w dzień natomiast Kyle przebywał na statku. Keffria z goryczą przyznała się przed sobą, że z utęsknieniem czeka, aż mąż wypłynie. Podczas jego nieobecności będzie mogła przynajmniej przywrócić w domu spokój dawnych dni i rutynowych obowiązków.