Выбрать главу

– A ty uwierzyłaś… w co uwierzyłaś? Nie nadążam za twoimi myślami.

– To całkiem proste. Nie zamierzam zastępować ci innej kobiety. Tamtej nocy tuliłeś w ramionach Lois i… Zresztą to nieważne.

– Dla mnie ważne – powiedział z płonącymi oczami, nie pozwalając Kirsty odwrócić twarzy. – Dokończ.

– Skoro nie pamiętasz, to nieważne – powiedziała z wściekłością i odepchnęła jego dłonie.

– Znów żądasz, żebym zachował dystans? – uśmiechnął się szyderczo.

– Ja żądam? A kto powiedział: „Będziemy bratem i siostrą". A może tego też nie pamiętasz?

– Nie, w odróżnieniu od ciebie pamiętam nie tylko to, co jest dla mnie wygodne – odciął się Mike. – Powiedziałem tak, bo ty tego chciałaś.

– Chyba sobie kpisz!

– Ty sobie chyba kpisz!

– Nie mów mi, czego chcę – wrzasnęła. – Sama to wiem. Chcę ciebie. Zawsze chciałam, ale ty masz widocznie klapki na oczach.

Mike chwycił się za włosy.

– Kobieto, niech Bóg ci wybaczy takie przekręcanie faktów. Kto ma klapki na oczach? Czy nie widziałaś, że pragnę cię do szaleństwa?

– Nie wierzę ci – Kirsty zabrakło tchu.

– Trudno. Mam już dość sporów na ten temat – mruknął Mike i po prostu wziął ją w ramiona.

Cały gniew, całe napięcie znikło bez śladu, gdy tylko znalazła się w jego objęciach. Kiedyś tak bardzo pragnęła czuć jego usta na swoich, a teraz wpijał się w jej wargi z dziką namiętnością, która wyzwalała w niej skrywane przez wiele miesięcy pożądanie. Marzyła o takim pocałunku w samotne, niespokojne noce, a teraz nie był to już sen, lecz palące doznanie, któremu poddawała się w upojeniu.

Była pewna, że to ją Mike całuje, że właśnie jej pragnie. Ona też nie pragnęła nikogo innego. Czuła w ustach jego język, badawczy, kuszący, zdobywczy, przyprawiający o dreszcze. Myślała do tej pory, że poznała prawdziwą namiętność tamtej jednej nocy, gdy po raz pierwszy ją objął. Teraz przekonywała się, że to był jedynie przedsmak tego, co możliwe. Namiętność była jak pożar, w którym płonęło jej stare ja, z którego wyłaniało się nowe, ożywiane jedną myślą i jedną wolą – niepowstrzymanym pragnieniem ostatecznego połączenia się z Mike'em.

– Czy teraz mi wierzysz?

– Tak… tak… – szeptała bez namysłu. – Byłam ślepa. Myślałam…

– Nieważne, co myśleliśmy – mówił, ciężko dysząc -liczy się tylko teraz.

– Tak – zgodziła się w upojeniu. – Tylko teraz.

Mike całował Kirsty, wyciągał koszulę z jej spodni, wsuwał pod nią ręce, chcąc dotknąć nagiego ciała. Mruknął z zadowolenia, gdy odkrył, że Kirsty nie ma na sobie stanika i że dostęp do jej gorących piersi jest zupełnie swobodny. Dotknął ich, a ona omal nie zemdlała z wrażenia. Jej palce, które rozpinały guziki jego koszuli, zatrzymały się na chwilę, zacisnęły w spazmie rozkoszy.

Nie wiedziała, kiedy dokładnie pociągnął ją na łóżko, ale od jakiegoś czasu była tam, a on u jej boku. Przyciskał ją do piersi, nie przestawał rozbierać. Pomagała mu gorączkowo, bo chciała być naga z nim i dla niego. Tylko w ten sposób mogli zapomnieć o barierach, jakie wyrosły między nimi, i być po prostu razem, jak kobieta i mężczyzna. Jego ręce wędrowały zachłannie po jej długich nogach, szczupłej talii ku okrągłym piersiom. Mruczała z rozkoszy, wiła się pod jego dotykiem.

– Zawsze wiedziałem, że jesteś piękna – szepnął – ale ty robiłaś wszystko, by kryć się przede mną…

– Myślałam, że mnie nie chcesz…

– Teraz znasz prawdę – powiedział i przykrył wargami jej usta.

Posłusznie poddała się jego woli i pozwoliła się całować. Całował ją mężczyzna, który wiedział, jak zrobić, by pocałunek stał się dziełem sztuki. Chciała, by trwał wieki, ale on był jedynie kuszącą zapowiedzią jeszcze większych rozkoszy.

Uczył ją teraz, jakie to rozkosze. Wsunął dłoń między jej uda. Jęknęła słodko, cała była jednym wielkim oczekiwaniem, pragnęła mieć go już w sobie i w końcu znalazł się między jej rozchylonymi nogami i wszedł w nią jednym, gładkim ruchem. Przyjemność była tak wielka, że graniczyła z ekstazą. Kirsty spodziewała się wielkiej rozkoszy, lecz jej sny nawet nie zbliżały się do rzeczywistości.

– Czy zabolało cię? – zapytał z niepokojem.

– Nie, nie, dobrze… proszę, Mike…

Nie do końca wiedziała, o co błaga, ale on nie miał wątpliwości. Zaczął się w niej powoli, rytmicznie poruszać. Z każdym ruchem nowa fala słodyczy przenikała ją głębiej i głębiej, aż wreszcie zawładnął jej ciałem bez reszty. Kochali się z zapamiętaniem, biorąc i dając, wzywając i odpowiadając, pogrążając się w otchłani zmysłów. Ciało Kirsty, którego nie potrafił ożywić nikt inny, płonęło teraz dla Mike'a. Oto był nieznany jej dotąd sekret, siła mogąca wystawiać kobiety i mężczyzn na pośmiewisko, ale także czynić ich równym bogom. Dla tej jednej chwili gotowa była bez wahania złożyć ofiarę z całego życia. Uniosła biodra, by przylgnąć do niego i czuć całym ciałem jego moc. Zaczął poruszać się szybciej. Zbyt silne było ich pożądanie, żeby bawić się w subtelności, później przyjdzie czas na czułość. Teraz było w nich tylko domagające się zaspokojenia pragnienie. Biodra Kirsty dopasowały się już rytmem do ruchów jego bioder. Czuła, że jeszcze chwila, a ogarnie ją coś, co przerasta wszelką radość, której do tej pory doświadczyła. Nie mogła już dłużej zwlekać. Wyprężyła się i wtedy rozbłysło w niej coś oślepiającym światłem. Ale i to nie był koniec. Rozkosz rosła w niej i rosła w zawrotnym tempie, aż wreszcie cały świat eksplodował, a ona rozpłynęła się w nim, niczym pyłek rzucony w galaktyczny bezmiar.

Najpierw krzyczała, potem płakała ze szczęścia, wreszcie dyszała ciężko, leżąc u jego boku. Mike trzymał ją w ramionach i patrzył na nią z rozmarzonym uśmiechem.

– Wszystko dobrze? – zapytał. Skinęła tylko i przytuliła się do niego.

– Nie wiedziałam – wyszeptała. – Czuję się, jakbym spędziła całe życie na linie zawieszonej nad przepaścią, nie zdając sobie dotąd z tego sprawy.

Obejmował ją i uspokajał pocałunkami. Po jakimś czasie poczuł, że jej mięśnie się rozluźniły, a wtedy Kirsty – cudownie odprężona – opadła na łóżko.

– Mike… O co myśmy tak walczyli? – zapytała półgłosem.

– Myślę, że na to pytanie oboje znamy odpowiedź -roześmiał się.

Znów padła mu w ramiona. Tak, oboje to zrozumieli, kiedy w samym środku kłótni, wśród gniewu, urażonej dumy i zazdrości, wyłowili sygnały mówiące o tym, że tak naprawdę jedno drugiego pragnie i że pragnienia tego nie nasyci nic poza wzajemną bliskością, oddaniem, jednością.

– Czy rzeczywiście pragnąłeś mnie przez cały czas?

– zaczęła Kirsty.

– W każdej chwili.

– Ja też, ale zawsze myślałam o Lois.

– Daj spokój. Było, minęło. Mówiłem ci.

– Ale tamtej nocy…

– Miałem majaki. Gdy obudziłem się nazajutrz, wiedziałem, że to byłaś ty. Czułem się zażenowany. Myślałem, że możesz być na mnie zła.

– Przez cały czas pragnęłam ciebie, Mike.

– Gdybym to wiedział, nic by mnie od ciebie nie odciągnęło. Uważałem jednak, że moim obowiązkiem jest zachować dystans.

Kirsty zrobiła kwaśną minę.

– Obowiązek. Okropne słowo. Powoduje tyle nieporozumień. – Urwała, gdyż Mike musnął palcem jej pierś, która wezbrała w oczekiwaniu ciągu dalszego. – Och, Mike, nie gadajmy tyle…

– Jasne – zgodził się. – Potem będziemy mieli dość czasu na rozmowy. Chcę wiedzieć o tobie wszystko… ale to może zaczekać.