Выбрать главу

– O czym piszesz rozprawę?

– O epilepsji.

O Annie – pomyślał.

– Myślisz o małżeństwie? – spytał.

Dzięki czarującemu uśmiechowi to pytanie nie zabrzmiało obraźliwe.

– Nie.

– Szkoda. Jesteś ostatnią osobą, w której żyłach płynie krew Alexandra.

– Nie wierzę w takie rzeczy. To staroświeckie bzdury. Poza tym jest jeszcze Dolly.

– Przykro mi – powiedział, chociaż w jego głosie nie było słychać żalu.

– Chyba że ty chciałbyś się ze mną ożenić – powiedziała wyzywająco.

– Za skarby świata.

– Dlaczego? – spytała nieco urażona.

– Jesteś zbyt jędzowata i agresywna. Nie nadaję się do tego, żeby uczyć cię łagodności. Wolę nieco subtelniejsze panie.

– Wybrałeś już?

– Nie, mężczyzna nie wybiera kobiety. Wybór należy do niej.

Nell poczuła do niego sympatię, dlatego wychyliła się do przodu.

– Tak, myślę, że to prawda – przyznała.

– Co się stało z anonimowym facetem, który kiedyś ci się podobał?

– Och, to było tak dawno temu. Miałam wtedy zaledwie szesnaście lat. Niewiele brakowało, by padł trupem, kiedy dowiedział się, że jestem taka młoda. W związku z tym wszystko spaliło na panewce, nim naprawdę zapłonęło.

– Nie możesz odnowić tej znajomości?

– Nie! Zwłaszcza teraz, gdy tata nie żyje. To byłaby potworna zdrada.

– Dlaczego?

– Tak się składa, że ten facet jest członkiem parlamentu Nowej Południowej Walii z ramienia laborzystów. Tak zaciekle broni socjalizmu, jak tata kapitalizmu. – Westchnęła, a w jej oczach pojawiło się coś, co mogło przypominać rozrzewnienie. – Och, ale muszę przyznać, że naprawdę go lubiłam! Jest znacznie niższy od ciebie, ale w dyskusji nie ustąpi nikomu ani na krok.

– Mam nadzieję, że zna wszystkie chińskie sztuczki, których się nauczyłaś, by móc się bronić – powiedział Lee z uśmiechem.

Testament Alexandra był całkiem świeży – został napisany dwa dni po śmierci Anny, a zatem na krótko przed wyznaniem Lee, co bardzo go ucieszyło. W związku z tym nie mógł się winić o nic, co się tam znalazło. Co prawda zastanawiał się, dlaczego Alexander nie zmienił swojej ostatniej woli jeszcze raz, kiedy dowiedział się o romansie Lee z jego żoną. Sześć z siedmiu udziałów Alexandra w Apocalypse Enterprises przypadło Lee, siódmy dostała Ruby. Oznaczało to, że z trzynastu udziałów w spółce siedem miał teraz Lee, dwa Ruby, dwa Sung i dwa Constance Dewy. Lee był głównym udziałowcem i niekwestionowanym dyrektorem.

Elizabeth, Nell i Dolly miały rocznie dostawać po pięćdziesiąt tysięcy funtów, wypłacanych z zysków albo z funduszy powierniczych – w zależności od decyzji zarządu spółki.

Jim Summers dostał sto tysięcy funtów, każda z sióstr Wong po sto tysięcy, a Chang pięćdziesiąt tysięcy. Alexander wyraził również życzenie, żeby Sung Po nadal pracował jako urzędnik miejski, i zapisał mu w spadku pięćdziesiąt tysięcy funtów. Theodora Jenkins dostała dwadzieścia tysięcy i swój dawny dom na własność.

Dziesięć tysięcy akrów, czyli cała góra Kinross, należało do spółki, ale Elizabeth miała prawo użytkować ten teren do śmierci, dopiero potem ziemia wróciłaby na własność Apokalipsy. Wszystkie pieniądze zapisane w spadku były wolne od podatku spadkowego i miały zostać wypłacone z prywatnych funduszy Alexandra.

Jego osobisty majątek, kolekcja dzieł sztuki, cenne książki i wszystkie nieruchomości zostały przekazane w jego imieniu dzieciom, które Elizabeth może mieć po jego śmierci. Była to klauzula, której nikt nie rozumiał, nawet Lee. Czyżby Alexander coś przeczuwał? Bo przecież nie mógł o niczym wiedzieć, gdy pisał testament. Czy w ten sposób próbował dać Elizabeth do zrozumienia, iż jest mu przykro i że pozwala jej ponownie wyjść za mąż?

– Tak się cieszę, Lee, że cały ciężar spadł na ciebie – powiedziała Nell.

– Ja nie. Naprawdę się tego nie spodziewałem.

– Jesteś teraz na zawsze przykuty do Apocalypse Enterprises. Myślę, że kiedy poszłam na medycynę, tata ze mnie zrezygnował.

– Jako z nadzorcy swojego imperium, tak, ale uważam, że pięćdziesiąt tysięcy funtów rocznie trudno uznać za rezygnację z ciebie.

– Po cichutku liczyłam, że wesprze finansowo budowę szpitala dla umysłowo chorych.

Lee zmusił się do uśmiechu.

– Jeśli powiedziałaś mu, że chcesz coś takiego zrobić, był to wystarczający powód, żeby pozbawić cię takiej możliwości. Alexander uznałby, że jest to walka z wiatrakami – niezależnie od tego, czy Anna ma z tym coś wspólnego, czy nie.

– Tak, to prawda. Stuprocentowy pragmatyk.

– Och, chyba nie do końca… Zwróć tylko uwagę na spadek dla Theodory.

– Cieszę się, że o niej pamiętał.

– Ja też.

– Jak duży jest prywatny majątek ojca, Lee?

– Ogromny. Zapisy i spadki nawet go nie zadrasną.

– Dla dzieci, które mama może mieć po jego śmierci… Przecież dobrze wiedział… wszyscy o tym wiemy… że ona nie może mieć dzieci! W takim razie co się stanie z jego fortuną, jeśli nie będzie miała więcej pociech?

– Mądre pytanie. Jego majątek jest zdeponowany w Banku Anglii, więc prawdopodobnie po śmierci Elizabeth sprawą zajmie się sąd i przez lata prawnicy niczym stado sępów będą rozrywać dziedzictwo Alexandra na strzępy – powiedział Lee. – Jeśli dorobisz się pociech, przypuszczalnie będziesz miała prawo domagać się w ich imieniu części tych pieniędzy.

– Wyobrażasz sobie, że mama zacznie rodzić dzieci? W jej wieku? – Nell wyglądała tak, jakby sądziła, że szybciej nastąpi koniec świata. – Chociaż muszę przyznać – kontynuowała zamyślona – że prawdopodobnie nie grozi jej żadna rzucawka.

– Dlaczego? – spytał Lee, chwytając się brzytwy.

– Myślę, że teraz jest znacznie zdrowsza niż wówczas.

– A co z wiekiem? – spytał, wypychając językiem policzek.

– No cóż, teoretycznie jest płodna, tak przynajmniej sądzę. Lee nie kontynuował tej rozmowy.

Nell myślała, że ta sprawa nie interesuje Lee, on sam jednak wkrótce zauważył, że ugrzązł w sieci utkanej przez Alexandra. Następna była Ruby.

– Musiał wiedzieć o tobie i Elizabeth, nim napisał swoją ostatnią wolę – powiedziała Ruby, gdy Lee wrócił do hotelu.

– Uwierz mi, mamo – zapewnił szczerze, trzymając ją za ręce. – Alexander, pisząc testament, naprawdę nic o nas nie wiedział. Gdyby wiedział, nigdy nie zostawiłby mi głównego udziału, dobrze o tym wiesz.

– W takim razie dlaczego…?

– Sądzę, że musiał mieć jakieś przeczucia albo uważał, że po jego śmierci życie Elizabeth może ulec całkowitej zmianie. Że bez problemu będzie mogła rodzić następne dzieci – domyślał się Lee, nie mogąc wyrazić tego, co czuł.

– Ależ on miał żyć wiecznie! Skąd mógł wiedzieć… że tydzień po napisaniu tego okropnego testamentu zginie w kopalni? – spytała, niespokojnie krążąc tam i z powrotem.

Lee westchnął.

– Zawsze mówił, że Elizabeth jest trochę niespełna rozumu, ale nie zapominaj, że tak samo jak ona też pochodził ze Szkocji. Miał niesamowitą intuicję. Naprawdę, z całego serca wierzę, że coś przeczuwał.

– Myślę, że nie ma innej możliwości, chociaż nadal pozostaje tyle zagadek!

Nagle Ruby wybuchnęła śmiechem, chociaż nie był to atak histerii, lecz szczere rozbawienie.