Выбрать главу

Swoją wiedzą przewyższał wszystkich pozostałych pracowników Lenark Steam, nawet pana Connella. Zawdzięczał to faktowi, że co niedziela korzystał z biblioteki uniwersyteckiej w Glasgow. Jego zdaniem było to bardziej pożyteczne zajęcie niż chodzenie do kościoła. Co prawda wstęp do tejże biblioteki mieli tylko studenci, ale taka przeszkoda nie zraziła Alexandra. Najzwyczajniej pod słońcem zwędził legitymację biblioteczną studentowi, któremu ciągłe picie uniemożliwiało korzystanie z dobrodziejstw tej czcigodnej placówki.

Alexander umieścił złote monety w sekretnym schowku pod fałszywym dnem skrzynki z narzędziami i przemierzył z nią Cumberland, kierując się w stronę Liverpoolu. Niósł swój ciężar, jakby to było piórko. Przez kilka dni zachwycał się nadzwyczajnym pięknem i spokojem najbardziej urokliwych wiejskich okolic Anglii, nim dotarł do drugiego pod względem wielkości miasta Wielkiej Brytanii – równie brudnego, choć może nieco zdrowszego niż Glasgow.

Nie miał zamiaru zostawać w Liverpoolu. Szukał statku, który zawiózłby go do Kalifornii i tamtejszych kopalni złota. Natknął się w porcie na „Quinnipiaca”. Był to drewniany trójmasztowiec z silnikiem parowym, który napędzał śrubę, a nie koło łopatkowe. Pochodzący z Connecticut kapitan, a jednocześnie właściciel, z radością skorzystał z usług młodego mężczyzny, który naprawdę znał się na silnikach parowych, co dowiódł, zdając w obecności mechanika trudny egzamin. Żaden Jankes nigdy nie ufał świstkowi papieru.

„Quinnipiac” przewoził różnorodny ładunek, w tym sprzęt górniczy: kruszarki, ogromne żelazne retorty, których przeznaczenia Alexander nie znał, silniki parowe i ubijarki. Wiózł również mosiężną armaturę, sztućce z Sheffield, szkocką whisky i curry.

– Wszystko przez wojnę secesyjną – wyjaśnił mechanik. – Całe żelazo i stal przeznaczono na strzelby, działa i inny sprzęt wojenny, w związku z tym mieszkańcy Kalifornii muszą kupować wszystkie potrzebne rzeczy w Anglii.

– Czy po drodze zawiniemy do Nowego Jorku? – spytał Alexander, chcąc zobaczyć bajkowe miasto marzeń i nadziei.

– Nie, do Filadelfii, i to wyłącznie w celu uzupełnienia zapasów węgla. Z żagli skorzystamy tylko wtedy, gdy będziemy musieli. Dzięki silnikowi parowemu poruszamy się znacznie szybciej, statek płynie w miarę prosto, ponieważ nie trzeba halsować, żeby złapać wiatr, nie trzeba również walczyć z przeciwnymi prądami.

Gdy „Quinnipiac” opuścił Morze Irlandzkie i wypłynął na Ocean Atlantycki, Alexander zrozumiał, dlaczego kapitan tak się ucieszył, że ma zdolnego drugiego mechanika. Stary Harry, jak go powszechnie zwano, cierpiał na chorobę morską; wykonywał co prawda swoje obowiązki, ale potykając się i kurczowo trzymając w dłoni wiadro, do którego zwracał zawartość żołądka.

– To minie – zapewniał Stary Harry – ale na razie cholernie mi przeszkadza.

– Idź się położyć, stary pawianie – zakomenderował Alexander. – Dam sobie radę.

Okazało się jednak, że utrzymywanie mechanicznej bestii pod ciśnieniem, by jak najlepiej spisywała się na rozkołysanym morzu, to nieustanna praca dla dwóch mężczyzn. Alexander poczuł ogromną ulgę, gdy Stary Harry pojawił się po dwóch dniach w znacznie lepszej formie. Ogromne łożyska przy wale korbowym często się przegrzewały z powodu kiepskiego smaru. Nie była to wina Starego Harry'ego, po prostu trudno było dostać odpowiedni olej. Kocioł zazwyczaj wytwarzał zbyt wysokie ciśnienie, a jeden z dwóch palaczy bardzo lubił szkocką whisky, w związku z tym pewnego razu spił się niemal na śmierć. Przy tej okazji Alexander wyciągnął pierwszy wniosek dotyczący Amerykanów: nie przestrzegali podziałów klasowych jak Anglicy czy Szkoci. Pierwszy mechanik, Stary Harry, bez żadnych obiekcji przejął rolę pijaczyny i sam wrzucał węgiel do kotła. Tak samo było, gdy drugi palacz w tajemniczych okolicznościach wypadł za burtę po wygraniu w karty. Żaden angielski czy szkocki inżynier ani oficer nigdy w życiu nie zniżyłby się do wykonywania pracy fizycznej, tymczasem zwierzchnicy Alexandra woleli osobiście wrzucać węgiel do kotła, zamiast zlecić to któremuś z członków załogi. Marynarze, którzy płynęli na statku, byli mocno urażeni, ponieważ przeczuwali, że sapiąca, niebezpieczna maszyna usadowiona pod pokładem zapowiada rychły koniec ich fachu.

Po dwunastu dniach od opuszczenia Liverpoolu statek wpłynął na wody rzeki Delaware, ale Alexander nie zszedł na ląd, by zobaczyć Filadelfię. Kazano mu przypilnować załadunku węgla, w związku z tym przez cały czas obserwował, jak dźwigi portowe uzupełniają znacznie uszczuplone zapasy. Stary Harry i starsi oficerowie ruszyli na poszukiwania ulubionych krabów.

Sapiąc i dysząc, statek powoli podążał na południe. Panowała lepsza pogoda, a i wody były spokojniejsze. Dzięki dobrym wiatrom, które wiały w odpowiednim kierunku i napełniały żagle, wspomagając w ten sposób silnik parowy, spalili mniej węgla, niż spodziewał się Stary Harry. Wygasili w kotle dopiero po dotarciu do Florianopolis w południowej Brazylii.

Ku własnemu zaskoczeniu Alexander dowiedział się, że Ameryka Południowa jest zasobna w węgiel i wszelkie inne bogactwa mineralne. Dlaczego my, Anglicy, uważamy – zastanawiał się – że wszystkie minerały wykorzystywane przez przemysł znajdują się tylko w Europie i Ameryce Północnej?

Tuż przy granicy z Urugwajem, przy wejściu do długiej, spokojnej zatoki zwanej Lagoa dos Patos, parowiec z kołem łopatkowym wziął „Quinnipiaca” na hol, a w Porto Alegre statek zabrał pełny ładunek węgla.

– Kiedyś bywał wilgotny i zanieczyszczony, ponieważ lepsze złoża znajdują się tylko w głębi kraju – wyjaśnił Stary Harry. – Na szczęście teraz jakaś angielska spółka wykupiła koncesję na wydobycie węgla i dosyła go tu koleją.

Przylądek Horn opłynęli pod żaglami – to było wspaniałe przeżycie! Wzburzone morze, wyjący wiatr – wszystko, co Alexander czytał na temat tego miejsca, było prawdą.

W kotle napalono dopiero po opuszczeniu Valparaiso w Chile.

– To już ostatni załadunek – powiedział ze smutkiem Stary Harry. – W Kalifornii nie ma przyzwoitego węgla. Jest tylko mokry węgiel brunatny i kiepski jakościowo, zasiarczony węgiel bitumiczny, niezbyt dobry do stosowanych na okrętach silników parowych, ponieważ można umrzeć od nadmiaru gazów. Musielibyśmy popłynąć na wyspę Vancouver, by wziąć najlepszy z kiepskich materiałów opałowych, w związku z tym lepiej popłynąć na południe pod żaglami, pokonać zachodni Pacyfik i dotrzeć z powrotem do Valparaiso.

– Ciekawe, dlaczego silniki parowe, które ze sobą wieziemy, są dostosowane do spalania drewna – dziwił się Alexander.

– Ponieważ tu jest pełno drzew, Alexandrze! Tysiące kilometrów kwadratowych lasów. – Szare oczy Starego Harry'ego błysnęły. – Masz zamiar wyruszyć na poszukiwanie złota, prawda?

– Tak.

– Złotonośne osady rzeczne wyczerpały się dawno temu. Teraz to już cały przemysł.

– Wiem, dlatego uważam, że silnik parowy może się bardzo przydać.

Liczba mieszkańców San Francisco po gorączce złota w latach tysiąc osiemset czterdzieści osiem i tysiąc osiemset czterdzieści dziewięć czterokrotnie wzrosła i wyraźnie było w nim widać skutki ogromnego napływu ludności w tak krótkim czasie. Na peryferiach spotykało się opuszczone dawno temu chaty i szałasy. W centrum miasta łatwiej można się było dopatrzyć oznak potęgi złota, głównie ze względu na dość pretensjonalną architekturę. Wielu łudzi, którzy wędrowali na zachód, osiedliło się tutaj, by zająć się czymś bardziej prozaicznym niż poszukiwanie złota, jednak gdy po drugiej stronie Gór Skalistych wybuchła wojna między Północą a Południem, spora grupa wróciła na wschód, by wziąć udział w walkach.