— Proszę mi tu bajek nie opowiadać — odparła pielęgniarka i odprawiła Siergieja, nie zalecając mu żadnej kuracji. Na koniec dodała: — Jeżeli potrzebuje pan opieki medycznej, proszę napisać list do swojego lekarza.
Strażnicy odprowadzili więźnia z powrotem do celi. W końcu ból osłabł na tyle, że Siergiejowi udało się zapaść w niespokojny sen.
Teraz stało się jasne, że władze więzienia celowo odmawiają mu możliwości leczenia. Śledczy wykorzystywali chorobę, której nabawił się w areszcie, aby go złamać. Wiedzieli, że kamica żółciowa należy do najbardziej bolesnych dolegliwości. Na Zachodzie mijają dwie godziny, zanim pacjent doczołga się na ostry dyżur, gdzie lekarze aplikują mu dawkę morfiny i od razu przystępują do badania. Jednak Siergiej musiał się zmagać z nieleczoną kamicą przez cztery miesiące, i to bez żadnych środków przeciwbólowych. To, co wycierpiał, przechodzi wszelkie wyobrażenie.
Siergiej oraz jego prawnicy wysłali ponad dwadzieścia listów do wszystkich instancji rosyjskiego systemu penitencjarnego, organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, rozpaczliwie błagając o zapewnienie osadzonemu pomocy medycznej. Większość tych petycji została zignorowana, ale odpowiedzi, które otrzymał, były wstrząsające.
Major Oleg Silczenko napisał: „Kategorycznie odrzucam wniosek o badanie lekarskie”.
Sędzia okręgu twerskiego, Aleksiej Kriworuczko, odpowiedział: „Pańska prośba o rozpatrzenie skarg na utrudnianie dostępu do opieki medycznej i okrutne traktowanie została oddalona”.
Odpowiedź Andrieja Peczegina z biura prokuratora generalnego brzmiała: „Nie ma podstaw do interwencji urzędowej”.
Jelena Staszina, jedna z sędziów, którzy podjęli decyzję o przedłużeniu pobytu Siergieja w więzieniu, napisała: „Uznaję pański wniosek o zbadanie dokumentacji medycznej oraz warunków osadzenia za nieistotny dla sprawy”.
Nie dość, że Siergiej był bezustannie maltretowany, zaczął go regularnie odwiedzać pewien tajemniczy mężczyzna. Odmówił on podania swojego nazwiska i nazwy instytucji, którą reprezentował, a ilekroć przychodził, strażnicy wywlekali Siergieja z celi i prowadzili do zatęchłego pomieszczenia bez okien. Spotkania trwały krótko, ponieważ człowiek ów miał tylko jedno do powiedzenia.
— Zrobisz, czego chcemy, albo zostaniesz tutaj i będziesz coraz bardziej cierpiał.
Za każdym razem Siergiej patrzył w oczy siedzącemu po drugiej stronie stołu mężczyźnie i odmawiał spełnienia jego żądań.
Nikt nie potrafi przewidzieć, ile zdoła wytrzymać, dopóki nie zostanie do tego zmuszony. Sam nie mam pojęcia, jak bym zniósł coś takiego, i Siergiej prawdopodobnie też tego nie wiedział, dopóki nie znalazł się w takiej sytuacji. Mimo to nigdy, bez względu na konsekwencje, nie dał się zmusić do krzywoprzysięstwa. Siergiej był człowiekiem religijnym i nie zamierzał pogwałcić dziewiątego[8] przykazania, które brzmi: „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu”. Pod żadnym pozorem nie wziąłby na siebie winy za przestępstwo, którego nie popełnił, ani też nie poświadczyłby fałszywie przeciwko mnie. Zdawać by się mogło, że taki czyn byłby dla Siergieja bardziej odrażający i bolesny niż jakakolwiek fizyczna tortura.
I tak oto ten niewinny człowiek został pozbawiony wszelkiego kontaktu ze swoimi najbliższymi, zdradzony przez wymiar sprawiedliwości i odtrącony przez biurokrację, by trafić za więzienne mury, gdzie był torturowany i coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Ale nawet w najcięższych warunkach, kiedy miał jak najbardziej uzasadnione podstawy, by dać swoim prześladowcom to, czego chcieli, pozostawał nieugięty. Chociaż odebrano mu wolność i narażono go na utratę zdrowia, chociaż zagrożone było nawet jego życie, nie zdradził swoich ideałów i swojej wiary.
Siergiej ani myślał się poddać.
Rozdział 30
16 listopada 2009
Kiedy Siergiej przechodził piekło na ziemi, ja żyłem jak w transie. Najgorsze były sobotnie poranki. Budziłem się wcześnie i obracałem się na bok, by popatrzeć na Elenę leżącą obok mnie w naszym wielkim łożu małżeńskim. Nad wezgłowiem łóżka znajdowało się okno, za którym rozpościerał się widok na Londyn. Cieszyłem się wolnością, nie doskwierały mi żadne niewygody i czułem się kochany. Wciąż miałem na wyciągnięcie ręki wszystko to, co było moją miłością, podczas gdy Siergiejowi zostały tylko wspomnienia. Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze. Chęć odkupienia komunistycznych tradycji rodzinnych moimi kapitalistycznymi aspiracjami zaprowadziła mnie do Rosji, ale nigdy nie przypuszczałem, że na skutek tych poczynań ucierpi ktoś, kogo los nie był mi obojętny.
Wstawałem, człapałem do łazienki i wchodziłem pod prysznic. Gorąca woda miała mnie oczyścić, ale nie do końca się to udawało. Obmywałem się z brudu, ale poczucie winy nadal oblepiało mnie jak smoła. Siergiej brał prysznic najwyżej raz w tygodniu, a czasem musiał czekać nawet trzy tygodnie. Woda, która lała się na jego ciało, była zimna, a mydło szorstkie, jeżeli w ogóle jakieś dostawał. W celach panowały fatalne warunki, a stan jego zdrowia coraz bardziej się pogarszał. Myśląc o tym nie raz, musiałem zwalczać ataki mdłości. Nawet dziś, kiedy wchodzę do łazienki, wciąż przypomina mi się Siergiej.
Ale wtedy w każdą sobotę wstawałem z łóżka, brałem prysznic i otaczałem miłością moją rodzinę. Kiedy docierały do mnie kolejne złe wiadomości o stanie Siergieja, jeszcze zacieklej walczyłem o jego uwolnienie. Jego sytuacja stawała się opłakana.
W październiku 2009 roku ponownie wybrałem się do Waszyngtonu i Nowego Jorku, by nadal zabiegać o poparcie dla jego sprawy. Nikt nie przejawiał nią szczególnego zainteresowania, ale ja wciąż próbowałem. Musiałem w jakiś sposób sprawić, aby cały świat przejął się tym, co działo się z Siergiejem. Nie miałem jednak pojęcia, jak tego dokonać.
Akurat wchodziłem na pokład samolotu British Airways, którym miałem wrócić do Londynu, kiedy rozległ się sygnał mojej komórki. Dzwoniła Elena. Odebrałem i zanim zdążyła się odezwać, powiedziałem:
— Kochanie, właśnie wchodzę do samolotu. Czy to może poczekać?
— Nie, nie może. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych właśnie wydało oficjalny akt oskarżenia.
Odszedłem na bok, przepuszczając innych pasażerów.
— Przeciwko Siergiejowi?
— Tak. — Elena zawiesiła głos. — I przeciwko tobie. Zawzięli się na was obu.
Takiego scenariusza zawsze można było się spodziewać, a jednak słysząc tę wiadomość, przeżyłem szok.
— Oni naprawdę zamierzają to zrobić.
— Tak. Urządzą wielki pokazowy proces.
Upłynęła chwila, zanim znów się odezwałem.
— Czy wiadomo, co się teraz stanie? — zapytałem.
— Eduard twierdzi, że Siergiej dostanie sześć lat, a ciebie skażą zaocznie na tyle samo. Powiedział, że Rosja ogłosi czerwony alert i będzie się ubiegać o twoją ekstradycję.
Czerwony alert Interpolu jest międzynarodowym nakazem aresztowania. Gdyby wydano go na moje nazwisko, mógłbym zostać zatrzymany na każdym przejściu granicznym zaraz po okazaniu paszportu. Potem Rosjanie złożyliby wniosek o moją ekstradycję, która najprawdopodobniej zostałaby przeprowadzona. Trafiłbym do Rosji, by przeżywać taką samą gehennę jak Siergiej.
— Bill, musimy natychmiast wydać oświadczenie prasowe, żeby zdementować ich kłamstwa.
— Dobrze — odparłem. Myśl, że miałbym stanąć przed rosyjskim sądem, kompletnie wytrąciła mnie z równowagi i dygocąc ze zdenerwowania, przyłączyłem się z powrotem do kolejki ludzi, którzy wchodzili na pokład samolotu. — Napiszę coś w powietrzu i przejrzymy to, kiedy wrócę.
8
W podziale Dekalogu stosowanym przez wyznawców prawosławia to dziewiąte przykazanie zabrania mówienia fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu.