Senatorowie byli zachwyceni tym pomysłem. Inicjatywa zrodzona ze sprawy Siergieja miała się przeobrazić w historyczny akt na rzecz obrony praw człowieka o zasięgu ogólnoświatowym.
Od tego momentu Cardin skoncentrował swoje wysiłki na poddaniu projektu ustawy pod głosowanie w senacie. Aby tego dokonać, należało się zmierzyć z ostatnią przeszkodą — senacką komisją do spraw stosunków międzynarodowych. Do głosowania nad projektem ustawy mogło dojść dopiero wtedy, gdy był on zatwierdzony przez taką komisję, a ponieważ Ustawa Magnitskiego dotyczyła sankcji wizowych, musiała zostać rozpatrzona przez komisję do spraw stosunków międzynarodowych. Ponieważ nasz projekt cieszył się tak wielkim poparciem i nie wzbudzał w senacie żadnych sprzeciwów, wydawało się to czystą formalnością.
Cardin poprosił, aby przewodniczący komisji, senator John Kerry, umieścił tę kwestię w programie najbliższego posiedzenia, które miało się odbyć 9 września. Z jakiegoś powodu Kerry odmówił. Cardin złożył wniosek o rozpatrzenie sprawy w następnym terminie, 12 października, lecz i tym razem spotkał się z odmową. Nie było jasne, na czym polega problem Kerry’ego, ale bez wątpienia takowy istniał.
Tymczasem dotarły do nas makabryczne wiadomości z Moskwy. Matka Siergieja, Natalia, otrzymała w końcu dostęp do protokołu z sekcji zwłok syna. Wśród dokumentów, które pozwolono jej skopiować, znajdowało się sześć kolorowych fotografii zwłok Siergieja wykonanych wkrótce po jego śmierci. Choć same w sobie nie stanowiły zaskoczenia, przedstawiały siniaki na rękach i nogach ofiary oraz głębokie rany na nadgarstkach — te same obrażenia, które zauważyła Natalia, kiedy poszła zobaczyć ciało syna w kostnicy. Mogła również skopiować urzędowy dokument podpisany przez naczelnika aresztu Matrosskaja Tiszyna, który zezwalał strażnikom na zastosowanie wobec Siergieja środka przymusu w postaci gumowych pałek.
Fakt, że Siergieja spotkała gwałtowna śmierć z rąk funkcjonariuszy organów ścigania, był teraz niezaprzeczalny i poparty oficjalnymi dowodami.
Po obejrzeniu tych zdjęć i dokumentów Natalia złożyła nową skargę, domagając się od władz rosyjskich wszczęcia śledztwa w sprawie morderstwa. Jak w przypadku wszystkich starań, jakie podejmowaliśmy w Rosji, jej wniosek został odrzucony.
Kiedy rozmawiałem z nią przez telefon, mogłem ją jedynie pocieszyć, że jesteśmy bliscy osiągnięcia pewnej formy sprawiedliwości. Zapewniłem ją, że robię wszystko, co w mojej mocy, i chociaż sankcje wizowe i zamrożenie kapitałów w Ameryce nie stanowią dostatecznie wysokiej kary za to, co ci ludzie zrobili Siergiejowi, jest to lepsze od całkowitej bezkarności, jaką cieszyli się do tej pory.
Kolejne posiedzenie senackiej komisji do spraw stosunków międzynarodowych odbyło się 29 listopada 2011 roku. Gdy na stronie internetowej komisji pojawił się porządek obrad na ten dzień, kliknąłem w link, spodziewając się zobaczyć nazwisko Siergieja. Przewinąłem stronę. Pierwszy punkt brzmiał: „Uchwała w sprawie objęcia ochroną dorzecza Mekongu”.
Przewinąłem nieco niżej i zobaczyłem kolejny punkt: „Uchwała w sprawie stanowiska senatu wobec pokojowej rewolucji w Tunezji”.
Przewinąłem stronę do końca. Nigdzie nie było wzmianki o Ustawie Magnitskiego. Niezwłocznie zadzwoniłem do Kyle’a.
— Co się, do cholery, dzieje? Nie widzę projektu ustawy.
— Nie mam pojęcia. Sami próbujemy to rozgryźć.
Zaczynałem podejrzewać, że za kulisami trwają jakieś pertraktacje, które nie wróżą nic dobrego.
Ponieważ problem wydawał się związany z osobą Kerry’ego, doszedłem do wniosku, że mógłbym się z nim spotkać, a wtedy historia Siergieja przekonałaby go do przyjęcia tego samego kursu, jakim podążali McCain i McGovern.
Zadzwoniłem do Juleanny. Miała znakomite osiągnięcia w organizowaniu spotkań z senatorami, ale kiedy spróbowała dotrzeć do Kerry’ego, wróciła z kwitkiem. Jedyne, co zdołała wskórać, to audiencja u jego doradcy do spraw Rosji, Jasona Brudera.
Poleciałem do Waszyngtonu i dzień po przybyciu udałem się wraz z Juleanną do Dirksen Senate Office Building, gdzie pod drzwiami sali obrad czekał na nas Bruder, trzydziestokilkuletni facet średniego wzrostu z krótko przystrzyżoną hiszpańską bródką. Wprowadził nas do wysoko sklepionego wnętrza, w którym połączone ze sobą stoły i biurka tworzyły kształt podkowy. Nie znalazłszy odpowiedniego miejsca, w którym moglibyśmy swobodnie porozmawiać, wzięliśmy krzesła przeznaczone dla publiczności i ustawiliśmy je w kręgu na środku sali.
Podziękowałem Bruderowi za poświęcenie mi czasu i zacząłem opowiadać historię Siergieja. Bruder przerwał mi po trzecim zdaniu.
— Tak, tak, wiem o tej sprawie wszystko. Bardzo mnie to poruszyło. On i jego rodzina zasługują, aby sprawiedliwości stało się zadość.
— Po to tu jesteśmy.
— Proszę mnie posłuchać. Wiele o tym myślałem. Senator i ja naprawdę chcielibyśmy pomóc w sprawie Magnitskiego.
— To znakomicie. Czy senator poprze projekt ustawy i zapewni mu aprobatę komisji?
Bruder odchylił się na oparcie krzesła, które zaskrzypiało.
— Cóż, naprawdę nie sądzę, aby Ustawa Magnitskiego stanowiła właściwe rozwiązanie tych problemów, panie Browder.
No i znów się zaczyna — pomyślałem, wracając myślami do Kyle’a Scotta i wszystkich tych zapalczywych karierowiczów z amerykańskiej administracji.
— Co pan ma na myśli, mówiąc, że nie jest to „właściwe rozwiązanie”?
W odpowiedzi doradca senatora wyrecytował niemal słowo w słowo te same wyświechtane argumenty, jakich używał Departament Stanu. Próbowałem się z nim spierać, ale nic do niego nie docierało.
— Proszę mnie posłuchać, ta sprawa jest dla nas ważna — oznajmił na koniec. — Chciałbym, aby senator Kerry porozmawiał o Magnitskim bezpośrednio z ambasadorem Rosji, gdy tylko się z nim spotka.
Porozmawia z ambasadorem Rosji? Czy on sobie ze mnie kpił? Nazwisko Siergieja pojawiało się na pierwszych stronach wszystkich znaczących gazet na świecie. Prezydent Rosji i jego ministrowie poświęcili mnóstwo czasu, próbując złagodzić następstwa śmierci Magnitskiego, a Bruderowi się wydawało, że cicha rozmowa z ambasadorem przyniesie jakieś efekty?
Wyszedłem ze spotkania, przeklinając pod nosem.
Okazało się, że Kerry jest przeciwny przyjęciu Ustawy Magnitskiego nie dlatego, że uważa ją za niewłaściwe posunięcie polityczne. W Waszyngtonie krążyły pogłoski, że John Kerry blokuje projekt ustawy z prostej przyczyny — chce zostać sekretarzem stanu, kiedy Hillary Clinton złoży rezygnację. Najprawdopodobniej, jak się domyślałem, jednym z warunków, jakie musiał spełnić, aby objąć to stanowisko, było storpedowanie Ustawy Magnitskiego na etapie komisji senackiej.
Przez kilka miesięcy nic się nie działo z projektem ustawy. Ale potem, wiosną 2012 roku, otrzymaliśmy nieoczekiwany prezent. Po niespełna dwudziestu latach negocjacji w sierpniu tego roku Rosja miała zostać wreszcie przyjęta do Światowej Organizacji Handlu. Od tego momentu wszystkie państwa należące do organizacji mogły prowadzić wymianę handlową z Rosją na takich samych warunkach, bez opłat celnych czy innych kosztów. Jedynym państwem, którego to nie dotyczyło, były Stany Zjednoczone, a to za sprawą ustawy zwanej poprawką Jacksona-Vanika.
Ten ustanowiony w połowie lat siedemdziesiątych akt prawny ograniczał stosunki handlowe z krajami bloku komunistycznego w odwecie za to, że Związek Radziecki utrudniał emigrację rosyjskim Żydom. Początkowo Rosjanie twardo obstawali przy swoim, ale po kilku latach zdali sobie sprawę, że takie sankcje zbyt wiele ich kosztują, i ostatecznie pozwolili, aby 1,5 miliona Żydów opuściło kraj.