Выбрать главу

– W obronie własnej. Nie zatrzymają mnie za coś takiego.

– Może nie na długo, ale czy naprawdę chce pani zostawić tu syna samego na czas składania wyjaśnień w komisariacie?

– Mojemu synowi nic teraz nie grozi.

– Na pewno? A gdzie się podział policjant, który miał pilnować domu?

Spojrzała na biało-czarny radiowóz.

– Nie wiem.

– Zapewne wydaje teraz spokojnie forsę otrzymaną od Ogdena. Wierzy pani, że policja zacznie przesłuchanie i w tym samym czasie wyśle tu kogoś do ochrony Joshuy?

– Wystarczy. Nigdzie z panem nie pójdę. Może pan mnie okłamuje? Nawet się nie znamy. – Machinalnie przeczesała dłonią włosy. Nie potrafiła zebrać myśli. – Mam zamęt w głowie.

– Nie musi pani nigdzie ze mną iść. Proszę pojechać do motelu i spotkać się z Noahem. Nie ma już czasu na popełnianie błędów. Nie pani jedna płaciłaby za to.

Zapłaciłby także Joshua. A jego trzeba chronić. Może ten Seth Drakin ma rację. W każdym razie potrzeba trochę czasu, aby sobie to wszystko ułożyć w głowie. Z zapałem pokiwała głową.

– Pojadę do motelu.

– Znakomicie. Zadzwonię do Noaha, uprzedzę go o pani wizycie. Mam przynieść coś z domu?

– Nie.

– Niech się pani przypadkiem nie rozmyśli. – Przeszywał ją wzrokiem. – I nie wybiera się nigdzie sama. Potrzebuje pani absolutnie naszej pomocy.

– Pojadę do motelu – powtórzyła. Odwróciła się, patrząc na idących w jej stronę Joshuę i Phyliss. Uświadomiła sobie, że nadal ściska w dłoni rewolwer. Wepchnęła broń do torebki. – Mogę to panu obiecać.

– Proszę się pośpieszyć. – Zerknął na Ishmaru. – Nie wolno go rozwiązywać. Wydaje mi się, że on tylko udaje nieprzytomnego. Jest pani pewna, że nie chce, abym wysłał go do krainy wiecznych łowów?

Ton jego głosu był beznamiętny, rzeczowy. Cóż to za dziwny człowiek. Zadrżała na całym ciele.

– Mówiłam już, że nie chcę.

– Tylko zapytałem. – Zawahał się. – Wolałbym nie zostawiać pani samej. Myślę, że poczekam tu, dopóki pani nie odjedzie.

– A co pan z nim zrobi, kiedy mnie tu nie będzie? Zabije go? Nie odjadę pierwsza, nie ufam panu.

Z uznaniem kiwnął głową.

– I słusznie.

– Proszę odjechać.

– Niech pani przyrzeknie, że nie rozwiąże mu rąk.

– Przyrzekam – wycedziła przez zaciśnięte zęby.

– W takim razie już mnie tu nie ma. – Szybkim krokiem ruszył przed siebie.

Przez moment odprowadzała go wzrokiem. Pojawienie się tego człowieka przed jej domem było tak samo zadziwiające, jak wszystko inne tego wieczoru. Zadziwiające i przerażające. Miała wrażenie, że Seth Drakin wie dokładnie, który guzik nacisnąć, aby nagiąć ją do swojej woli.

– Emily…

Nagły szept sprawił, że zesztywniała, a potem obróciła się na pięcie, aby rzucić okiem na leżącego w trawie mężczyznę.

Miał otwarte oczy, wpatrywał się w nią jak urzeczony. Ciekawe, jak dawno temu odzyskał świadomość?

– Wiedziałem, że to ty, Emily.

– Na imię mi Kate.

– Zgadza się, także Kate. – Uśmiechnął się. – Jesteś… wspaniała, Kate. Dobrze… się spisałaś.

Przeszył ją zimny dreszcz. Ten człowiek leży tu z raną zadaną przez nią, a jednak w jego głosie brzmi prawdziwy podziw. Noah miał rację, to szaleniec.

– Dlaczego pan to zrobił? – wyszeptała.

– Triumf… Będzie potrójny, kiedy zabiję was wszystkich. – Zamknął oczy. – Ale wystarczyłabyś nawet sama, aby przynieść mi zaszczyt, Kate. Już nie mogę… się doczekać.

Odruchowo cofnęła się o krok i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że przecież nie ma powodu do lęku. Ten człowiek nie stanowi już dla niej zagrożenia. Jest ranny i związany, a poza tym policja ma się zjawić lada chwila. Słyszała nawet wycie syreny. Zadzwoni z motelu do Alana, opowie mu, co się wydarzyło, a on dopilnuje, żeby ten łajdak wylądował w więzieniu, znalazł się daleko od nich.

Odwróciła się od niego i poszła na spotkanie Joshuy i Phyliss.

Ishmaru otworzył oczy, spoglądał na tylne światła hondy oddalającej się ulicą.

Przepełniało go uczucie szczęścia. Ta kobieta pokonała go, ale on nie odczuwał z tego powodu żadnego wstydu. Kobiety zawsze były istotami wyjątkowo zimnymi i zaciekłymi, pod tym względem nie miały sobie równych. Dlatego właśnie wojownicy przekazywali swoich jeńców na tortury kobietom. Rana, którą zadała mu Kate, była straszliwą torturą. Samo oddychanie sprawiało potworny ból i ona wiedziała o tym. Kiedy ten mężczyzna zapytał ją, czy ma go wykończyć, ona się sprzeciwiła.

Tamten był przekonany, że kieruje nią litość, ale Ishmaru wiedział, jak jest naprawdę: Kate chciała, aby on cierpiał. Wolała, żeby leżał nadal w trawie, świadom tego, że to jej sprawka. Miał całkowitą rację, dopatrując się w niej niezwykłej mocy.

Syreny… dźwięk syreny w oddali…

Nieważne, co powiedziała. Wezwała ambulans i lekarze mają się nim zająć: wszystko po to, żeby stanął znowu na nogi i mógł ponownie się z nią zmierzyć. A więc zrozumiała, że nie uniknie tego starcia, gdyż tak chce przeznaczenie.

Ale zjawi się także policja. Oto wyzwanie dla niego. Trzeba uciekać, a dopiero potem odnaleźć ją.

Bardzo sprytnie, Kate.

Najwidoczniej sprawdza go, aby się przekonać, czy jest godzien ponownego z nią spotkania.

A więc pokaże jej, że tak; jest tego godzien.

Przeturlał się na brzuch i zaczął się czołgać w stronę otwartych drzwi frontowych. Posłuży się tym odłamkiem szyby, który wyciął uprzednio. Przetnie sobie więzy, a potem wyjdzie tylnymi drzwiami i zniknie w gąszczu pobliskich domów.

Krwawił dość obficie, każdy ruch, nawet najdrobniejszy, potęgował ból. Ale to nieważne. Ból nie był dla niego niczym nowym.

Wczołgał się w cień domu.

Dźwięk syren narastał.

Szybciej, szybciej… Oparł się plecami o mur i w ten sposób zdołał się dźwignąć na nogi.

Nagły zawrót głowy sprawił, że zatoczył się bezwładnie.

Z trudem wziął się w garść i chwiejnym krokiem ruszył ku wejściu.

Widzisz, Kate, nadchodzę.

Jestem ciebie godzien.

6.

– Ona już do ciebie jedzie – powiedział Seth. – I myśli, że ty mnie do niej wysłałeś. A ponieważ zachowałem się jak zwykle po bohatersku, nie chciałbym wyprowadzać jej z błędu.

– Niech cię diabli, Seth! Mówiłem, żebyś na razie trzymał się od tego z daleka.

– Siedziałem na lotnisku. Z nudów zacząłem rozmyślać. Wiesz, że mam taki fatalny zwyczaj. A teraz powiedz – „Dziękuję, postąpiłeś słusznie, Seth”. Wtedy odłożę słuchawkę.

Nastała długa chwila ciszy, wreszcie Noah mruknął:

– Dziękuję ci.

– Dziękuję, postąpiłeś słusznie – podpowiedział z naciskiem Seth.

– Tak, może rzeczywiście słusznie. Bardzo ją nastraszyłeś?

– Byłem potulny jak kotek. No, prawie jak kotek. Coś mi się zdaje, że muszę odnowić kilka starych kontaktów. Zadzwoń do mnie na komórkę, kiedy już skończysz z nią gadać. Niełatwy z niej orzech do zgryzienia. Nie wiem, czy uda ci się ją namówić, aby pojechała do chaty.

Noah czekał na nią w pasażu przed motelem.

– Wynająłem dla ciebie dwa pokoje obok mojego – powiedział, kiedy Kate wysiadła z samochodu. – Nie musimy chyba zostawać tu do rana, ale przyda się wam trochę wypoczynku, podczas gdy ja opracuję plan działania. – Otworzył drzwi po drugiej stronie auta i pomógł wysiąść Phyliss. – Jestem Noah Smith, pani Denby. Domyślam się, że to wszystko może wytrącić z równowagi. Jak wiele Kate pani powiedziała?

– Za mało – odparła niechętnie Phyliss. – Tylko tyle, że Michaela zabił prawdopodobnie ten sam człowiek, który wysadził w powietrze pańską fabrykę. Ale nadal nie pojmuję, dlaczego uciekamy, zamiast powiadomić policję.