Zacisnęła dłoń na słuchawce tak mocno, aż zbielały jej kostki.
– Czyżby po prostu zniknął? To niemożliwe! Był ranny. Strzeliłam do niego!
– Posłuchaj, Kate. Nie wiem, co się tam wydarzyło, ale zginął policjant. Wiesz dobrze, co to znaczy. Każdy gliniarz w tym mieście, nie wyłączając kapitana, oczekuje wyjaśnień. Musisz przyjechać tu i porozmawiać z nami.
Triumfalne zwycięstwo. Nie mogę się doczekać.
– On nie mógł przecież tak po prostu zniknąć. Musisz go odnaleźć, Alan.
– Powiedz mi, gdzie jesteś. Wyślę po ciebie samochód. Ogarnęła ją panika.
– Zadzwonię później – wyszeptała i odłożyła słuchawkę.
– Mam wrażenie, że twój problem jeszcze bardziej się skomplikował – rzekł Noah.
– On nie mógł przecież tak po prostu wstać i odejść stamtąd.
– Chyba że miał wspólnika, który wywiózł go z tego miejsca. Nie widziałaś koło domu nikogo, innego?
– Nie. – Nawet gdyby był tam jeszcze ktoś, zapewne i tak by go nie zauważyła. Odkąd ujrzała za oknem twarz Ishmaru, widziała tylko jego; zdominował na jakiś czas cały jej świat. – A ten policjant, Brunwick, nie sprzedał nas. Nie żyje. Znaleziono go ze skręconym karkiem. – I nigdy już nie ujrzy swoich wnuków, pomyślała. – To był… miły człowiek. Po przejściu na emeryturę zamierzał osiąść w Wyoming.
– Nawet jeśli był czysty, to w każdym razie nie potrafił was ochronić. Pozwolił Ishmaru podejść do siebie tak blisko, że tamten zabił go gołymi rękami. A to mogłoby się powtórzyć. – Urwał na moment. – Twój przyjaciel, Alan, chce, abyś się zgłosiła na policję?
– Tak.
– To by oznaczało wiele godzin z dala od…
– Bądź cicho – przerwała mu szorstko. – Znam już twoje argumenty. I wiem, o co ci chodzi. Muszę się zastanowić.
Noah opadł na krzesło pod oknem.
– Jak sobie życzysz.
Tak, jak sobie życzę, ale tylko dopóki moje życzenia są zgodne z jego planami, pomyślała rozgoryczona.
Triumfalne zwycięstwo.
Joshua zostanie tu sam.
Policji nie można ufać, jeśli w grę wchodzi duża suma pieniędzy.
Jedyny sposób, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, to pomóc mi upowszechnić RU 2.
Odwróciła się, spojrzała mu prosto w oczy.
– Kto jeszcze wie o tym domku w górach?
– Nikt.
– Zupełnie nikt? Pokręcił głową.
– Wszystko załatwiałem sam.
– I nie będzie tam nikogo prócz nas?
– Tylko twoja rodzina i ja.
– W takim razie zgoda, pojadę. Tak jak tego chcesz. – Po chwili dodała: – Ale musisz mi coś przyrzec. Ani mojemu synowi, ani Phyliss nie może się przytrafić nic złego. Bez względu na to, co się stanie z tobą lub ze mną, oni mają być nietykalni.
– W porządku – odparł bez namysłu.
– Mówię poważnie – zapewniła go z ogniem w oczach. – Dobrze się nad tym zastanów. Ta sprawa nie podlega dyskusji. Będziesz odpowiadał za ich bezpieczeństwo.
– Wolno spytać, co by się stało, gdybym cię zawiódł w tym względzie?
– Przekonałbyś się na własnej skórze, jak wygląda postępowanie barbarzyńcy.
Uśmiechnął się.
– Miałem rację, istotnie cechuje cię wspaniały instynkt.
Podeszła do drzwi.
– Pójdę już, może uda mi się wyjaśnić synowi i Phyliss sens tej całej hecy. I lepiej ulotnijmy się stąd jak najprędzej. Alan powiedział, że szuka mnie cała policja. Pojedziemy do Zachodniej Wirginii?
Przytaknął.
– Tak będzie najbezpieczniej. Tam nie mają akt tej sprawy, a zresztą trzeba by takiego dżipa jak mój, żeby dojechać na miejsce.
– Weźmiemy oba auta. Chcę mieć możliwość wyjazdu stamtąd, gdyby układ przestał mi odpowiadać. Ile czasu zajmie nam podróż?
– Dwa i pół dnia. – Noah wstał, podszedł do sekretarzyka. – A teraz potrzebuję tylko paru chwil na spakowanie się i uregulowanie rachunku. Możesz być gotowa w ciągu dwudziestu minut?
Dwadzieścia minut na wyjaśnienie Phyliss i synowi, dlaczego uciekają jak pospolici przestępcy? Przecież nawet sama nie jest pewna, czy postępuje właściwie.
– Tak, będę gotowa.
Noah odczekał chwilę, a kiedy drzwi zamknęły się za nią, podszedł do telefonu i wystukał numer Setha.
– Ishmaru jest na wolności – poinformował. – Policja nie zastała go już na miejscu.
– Sukinsyn. Czułem, że nie powinienem jej słuchać.
– No tak, powinieneś był zabić go na oczach jej i Joshuy.
– Nie bądź złośliwy. Kazałbym chłopcu odejść, to oczywiste. Czy ona zgodziła się przeprowadzić do twojej chaty?
– Tak. Zaraz wyruszamy. Powinniśmy dotrzeć na miejsce za trzy dni.
– A co z Ishmaru?
– Zapomnij o nim.
– Niełatwo o nim zapomnieć. – Seth umilkł, po czym zauważył: – Dzielna kobieta z tej Kate Denby. Zasługuje na coś lepszego niż na to, by stać się ofiarą tego łajdaka.
– Zabieram ją stąd. Tam będzie bezpieczna. Postaraj się być w chacie przed nami.
Seth zawahał się.
– Będę tam.
– Seth!
Obiecuję, że tam będę. Noah poczuł się częściowo usatysfakcjonowany: Seth nigdy jeszcze nie złamał danego słowa. Odłożył słuchawkę. Rozmawiając z Kate, nie ujawnił całej prawdy, nie chciał jednak, aby na jej decyzję miała wpływ jakakolwiek negatywna wiadomość. Seth z pewnością ją wystraszył, lepiej więc chyba będzie postawić ją przed faktem dokonanym.
Zaczął wrzucać poszczególne części garderoby do torby, czując gwałtowny napływ adrenaliny. Ostatni tydzień wyczekiwania stał się nie do zniesienia. Teraz mógł nareszcie wykonać ruch.
Nareszcie wszystko wraca do normy.
Noah się myli.
Seth zamknął telefon komórkowy w futerale i wsunął go do tylnej kieszeni.
Próbować zapomnieć o Ishmaru byłoby karygodnym błędem. Sądząc po tym, jak opisał go Kendow, Ishmaru na pewno nie da za wygraną, zwłaszcza iż doznał właśnie porażki. Noah jest do tego stopnia zaślepiony swoim dążeniem do zakończenia prac nad RU 2, że nie widzi nic innego. Nie rozumie, że Kate Denby grozi nie mniejsze niebezpieczeństwo niż przedtem.
Albo nie chce zrozumieć.
Seth dostrzegał niebezpieczeństwo i ta świadomość nie dawała mu spokoju. Kate nie miała być wplątana w to wszystko i Noah powinien był myśleć właśnie o jej bezpieczeństwie. Jej i Joshuy. Dzieciak, podobnie jak ona, jest przecież tylko przypadkowym i w dodatku niewinnym świadkiem wydarzeń. Seth nie cierpiał sytuacji, kiedy w tego typu awantury wplątywano dzieci.
Przeszkody powinny być usuwane natychmiast, gdy się pojawiają; w przeciwnym razie wymykają się spod kontroli. Ishmaru jest właśnie taką przeszkodą, z której likwidacją nie należy zwlekać.
Ale gdzie go teraz można znaleźć?
Zraniony zwierz wraca niemal zawsze na swoje leże.
Gdzie jest twoje leże, Ishmaru?
Może wie coś o nim Kendow. Albo zna kogoś, kto wie.
Seth znowu wyjął swój telefon komórkowy i wystukał numer Kendowa.
– Ty tępaku! – Głos Ogdena był zimny jak lód. – Miałeś do czynienia tylko z jedną pieprzoną kobietą i nie potrafiłeś wykonać porządnie swojej roboty!
Nie powinien o niej mówić w taki sposób, pomyślał Ishmaru. Nie zasłużyła sobie na taki brak szacunku.
– Zrobię to. Cierpliwości.
– Nie należę do ludzi cierpliwych. Chcę, abyś ją odnalazł. I ma zostać zabita. Znalazłeś jej notatki?
Miał ochotę zataić prawdę, ale wielcy wojownicy nie uciekają się do kłamstw wobec robaka. To by było poniżej ich godności.
– Nie, tylko te dwie kartki, które przefaksowałem. Nie było innych. Musiała zabrać je ze sobą. – Umilkł i dodał: – Ale jest też inny problem. Noah Smith żyje. Nie zginął podczas eksplozji.