– Ale nie jestem podglądaczem. Zerknąłem tylko raz i poszedłem sobie.
Może tak było naprawdę. Jednak ten jego uśmieszek wydawał się zbyt niewinny.
– A mój pokój też widziałeś? – zapytał Joshua.
– Nie. Pewnie jest z drugiej strony domu.
– Szkoda. A może zamienię się z mamą pokojami? Wtedy moglibyśmy przesyłać sobie sygnały.
– Jeszcze o tym porozmawiamy. Myślę, że mam lepszy pomysł. – Seth odwrócił się do Phyliss, która stanęła właśnie na ostatnim stopniu. – Jestem Seth. A pani jest z pewnością Phyliss Denby.
– Nie jestem tego pewna – odparła zadyszana. – Byłam nią, kiedy zaczynałam wchodzić na górę, ale w tym czasie mogłam przecież rozpocząć życie pozagrobowe. – Powiodła spojrzeniem po bezmiarze lasu i majaczących w oddali wzgórzach. – Może byłoby warto.
– Co to za ognisko? – zapytał Noah, patrząc na północ.
– Para spędzająca miesiąc miodowy – wyjaśnił Seth. – Odwiedziłem ich dziś o piątej rano, a oni nawet nie zaprosili mnie na śniadanie. – Z żałosną miną spojrzał na Phyliss. – Do tej pory zjadłem jedynie miseczkę płatków i wypiłem filiżankę kawy.
– Moim zdaniem, to pełnowartościowy posiłek – powiedziała Phyliss ze słodkim uśmieszkiem.
– Co z pani za babcia? – zawołał Seth z niesmakiem. – Według mnie, takie wyznanie powinno prowokować do zaproponowania czegoś konkretniejszego, na przykład pierniczków i pieczeni.
– Czyżby przez ostatnie trzydzieści lat mieszkał pan w jaskini?
– Czasem tak. – Uśmiechnął się do niej. – No dobrze. Zajmiemy się wspólnie gotowaniem?
Odwzajemniła uśmiech.
– Jeśli Kate zadecyduje, że zostajemy tutaj.
Seth zwrócił się do Kate:
– Chyba nie każe mi pani tkwić tu samotnie? Naprawdę nie podglądałem.
– Zamieszkamy w leśniczówce? – zawołał Joshua, niemal podskakując z emocji.
– Możecie tu zostać, ty, babcia i pan Drakin – powiedziała Kate. – Co ty na to?
– Bomba! – Nagle zmarszczył brwi. – A ty?
– Twoja mama musi popracować w laboratorium, w tamtej chacie, a zresztą jest tu tylko jedna sypialnia – wyjaśnił Seth. – Zostawię ją dla ciebie i twojej babci, a sam będę spał na kanapie w salonie.
Joshua z namysłem pokręcił głową.
– Nie chcę tak. Mama musi być ze mną.
– Dzięki lornetce mógłbyś mieć oko na chatę – powiedział Noah. – A ja zaopiekuję się twoją mamą, obiecuję. Wiem, że nie postąpiłem mądrze ostatnim razem, ale to nie zdarza mi się często.
– Może tak będzie dobrze – mruknął chłopiec bez przekonania. – Strzelasz bardzo celnie.
– Jeszcze niczego nie ustaliliśmy – zastrzegła się Kate. – Najpierw muszę porozmawiać z panem Drakinem. Ale nawet, jeśli uznamy, że to dobry pomysł, będę wpadać tu do ciebie codziennie. – Po chwili dodała: – A ty mógłbyś odwiedzać mnie w chacie.
– Obawiam się, że będzie zbyt zajęty – zaoponował natychmiast Seth. – Zanim Lyle wyjechał, obiecałem mu, że będę sprawdzał, czy w lesie nie wybuchł gdzieś pożar. Joshua musi mi pomagać. Ale pani może do nas przyjeżdżać.
– Czy jest tu telefon? – zapytał chłopiec. Seth przytaknął.
– Zaprogramowałem już w nim numer do chaty.
– Phyliss? – zapytała Kate. Tamta kiwnęła głową.
– Poradzę sobie.
Kate wahała się jeszcze.
– Nie zdecyduje się, dopóki nie obejrzy całej leśniczówki i nie przekona się, że to nie jakaś nędzna nora – uznał Seth. – Joshua, potrzymasz tu straż? Ja w tym czasie oprowadzę twoją mamę po domku, dobrze?
– Jasne. – Chłopiec podniósł lornetkę do oczu. – Mam wypatrywać dymu?
I wszystkiego innego, co mogłoby oznaczać problemy. – Seth otworzył drzwi przed Kate. – Miej oko na tych nowożeńców. Rano nie zwracali w ogóle uwagi na swoje ognisko.
– Nie wiem, czy chcę, aby Joshua miał na nich oko – mruknęła Kate, wchodząc do środka. Domek był zaskakująco przytulny, w pokoju, oddzielonym od części kuchennej bufetem, stała kanapa pokryta płótnem oraz proste krzesło.
– Zapewne odbędzie tu kilka lekcji biologii, ale kiedy ostatnim razem widziałem tych nowożeńców, siedzieli w namiocie. – Seth obrócił się do niej i cała chłopięca poza opadła z niego natychmiast jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. – No dobrze. Nie jest pani mnie pewna. Proszę pytać.
– Odpowie pan na moje pytania?
– Na większość z nich.
– Na jakiej podstawie Noah uważa, że potrafi pan zapewnić mojemu synowi bezpieczeństwo?
– Dobrze strzelam, nigdy nie gubię drogi w lesie, nie ufam nikomu. I dałem Noahowi słowo.
– Ludzie cały czas łamią złożone przez siebie obietnice. Wzruszył ramionami.
– Nie ja.
– Coś jeszcze?
– Lubię dzieci.
Przekonała się o tym, obserwując, jak nawiązuje kontakt z Joshuą, nie była jednak pewna, jak dużo z dziecka tkwi w nim samym. Wydawał się teraz całkowitym przeciwieństwem tamtego mężczyzny, który owej nocy chciał dobić Ishmaru.
– To pan poinformował Noaha o Ishmaru.
– Co wcale nie znaczy, że jesteśmy kumplami. Znam wielu ludzi, Co pani opowiedziała synowi o Ishmaru?
– Prawdę.
– A to, że zamierzała pani pozbyć się go, gdyż tak byłoby bezpieczniej?
– Skądże znowu! Myśli pan, że chciałam go nastraszyć?
– Myślę, że on bardziej boi się o panią niż o siebie. – Uśmiechnął się. – Miły dzieciak. I bystry.
– Nie chcę, aby czuł się zagrożony.
– Zrobię wszystko, co w mojej mocy, ale nie mogę niczego obiecać. Ślepota może okazać się ryzykowna. – Spojrzał jej prosto w oczy.
Jeśli odda pani syna w moje ręce, jest mój. Nie będzie przyjeżdżał do chaty, w przeciwnym razie umieszczenie go tutaj nie miałoby sensu. Pani może go odwiedzać, ale muszę być o tym uprzedzony telefonicznie, wtedy będę mógł wyjść naprzeciw i upewnić się, czy nikt pani nie śledzi. Jeśli uznam, że bezpieczniej byłoby przenieść go w inne miejsce, uczynię to. W takim wypadku postaram się zawiadomić panią o tym, ale jeśli przekonam się, że to ryzykowne, zachowam milczenie. Czy mówię jasno?
– Nawet bardzo. – Powinna była czuć się urażona tak arbitralnym postawieniem sprawy; ostatecznie Joshua był jej synem i ona odpowiadała za niego. A jednak nie czuła urazy. Świadomość istnienia muru ochronnego, wzniesionego przez Setha wokół Joshuy, sprawiła jej ulgę. – Ale on i tak nie będzie pana, lecz mój. A jeśli dojdę do przekonania, że nie opiekuje się pan nim jak należy, zepchnę pana z tej wieży strażniczej. Czy to jasne?
Uśmiechnął się.
– Oczywiście. – Machnął ręką w stronę drzwi. – A teraz proszę poinformować syna, że udzieliła mi pani aprobaty.
– Nie będzie się pan cieszył moją aprobatą – odparła sucho – jeśli przez pana i tę lornetkę Joshua zostanie cholernym podglądaczem.
Ponad pół dnia zajęło im rozpakowywanie rzeczy Phyliss i Joshuy oraz rozlokowanie ich obojga w leśniczówce. Słońce prawie zachodziło, kiedy Kate i Noah wyruszyli wreszcie w drogę powrotną do chaty.
Wchodząc na górę po schodach, czuła się dziwnie pusta.
– Nie odzywałaś się w ogóle – zauważył Noah, otwierając drzwi. – Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Joshua jest zadowolony.
– Wiem.
– Seth zaopiekuje się nim jak trzeba.
– Lepiej niech mnie nie zawiedzie.
– Gdybyś naprawdę w niego wątpiła, nie zostawiłabyś chłopca w jego rękach. – Obserwował ją bacznie. – Co się dzieje? Nie chcę, abyś martwiła się czymkolwiek. W czym ci mogę pomóc?
– Po prostu tęsknię za nim.
– Pożegnałaś się z nim zaledwie dziesięć minut temu. A przecież kiedy jeździłaś codziennie do pracy, spędzałaś z dala od niego całe godziny.