Выбрать главу

– Nie mam ochoty bawić się w sprawiedliwość – odparła. – Spałam fatalnie, boli mnie głowa i zaczynam mieć dość tej harówy nad twoim cholernym RU 2. – Dopiła kawę i odstawiła filiżankę. – Poza tym chcę się zobaczyć ze swoim synem.

Nie odrywał od niej wzroku.

– Dlaczego nie spałaś dobrze?

– Skąd mam wiedzieć?

– Sądzę, że jednak wiesz.

– Może ci się zdaje, że mam chętkę na ciebie? – Wzrokiem pełnym dezaprobaty zmierzyła go od stóp do głów. – Nawet o tym nie myśl.

– Ojej! – skrzywił się pociesznie. – Jak widzę, jesteś w okropnym nastroju.

– Mam do tego prawo. Nie muszę tryskać cały czas słodyczą i uśmiechem. – Podeszła do drzwi. – Zadzwoń do Setha i powiedz mu, że już jadę.

– Tak jest, proszę pani.

Ignorując jego sarkazm, zbiegła po schodkach i zanurzyła się w gęstwinie lasu. Gałęzie drzew tworzyły w górze liściasty baldachim, pod którym panował półmrok i przyjemny chłód.

Jak przyjemnie móc pobiegać znowu, jak dawniej. Czuła krew pulsującą w żyłach i zbawienne odprężenie, które pozwalało jej zebrać myśli.

Chciwie wdychała wilgotną woń drzew i liści oraz rozmiękłej ziemi, uginającej się pod nogami.

Przez pierwsze dwie mile ścieżka wiodła poziomo, dalej już wznosiła się wyżej, ku wzniesieniu, na którym stała leśniczówka.

Wkrótce zaczęły się buntować płuca, ale zapał i podniecenie okazały się silniejsze. Nie zważała na zmęczenie.

Miała wrażenie, jakby na całej planecie nie było teraz nikogo prócz niej.

RU 2 przesunęło się w jej świadomości na dalszy plan, skryty za mgłą.

Zniknął też Noah.

Przestał istnieć nawet Ishmaru.

– Cieszy mnie, że tak bardzo się śpieszysz na spotkanie ze mną, Kate.

Ishmaru!

Zatrzymała się w miejscu jak wryta.

– Hej, nie chciałem cię nastraszyć. – Seth podbiegł bliżej, przystanął. – Jesteś blada jak upiór.

To nie Ishmaru. Ale tamten koszmar najwidoczniej tkwi w niej nadal.

– Napędziłeś mi stracha. Zazwyczaj czekasz na mnie dopiero na ostatniej mili.

– Zobaczyłem, jak biegniesz, i pomyślałem sobie, że możemy pobiegać razem. – Uśmiechnął się. – Ścigamy się do leśniczówki? – Odwrócił się i pomknął przed siebie.

– Oszukujesz! – zawołała, ruszając za nim…

W odpowiedzi roześmiał się tylko. Piotruś Pan, pomyślała zrezygnowana.

Kiedy dotarła na miejsce, Seth siedział już na schodach.

– Co tak długo? – zapytał z niewinną miną.

– To nie był uczciwy wyścig. – Spojrzała na niego wilkiem i opadła na stopień, zasapana. Seth, zarumieniony od biegu, wyglądał jak okaz zdrowia i siły, a jej humoru nie poprawił fakt, że oddychał równomiernie, jakby nigdy nic. – Zresztą powinnam mieć fory. Ty wspinasz się codziennie po tych schodkach, po takim treningu masz pewnie płuca jak ze stali.

– Jasne. – Wyprostował prawą rękę, prezentując grę mięśni. – W ogóle jestem człowiekiem ze stali. Ale muszę przyznać, że biegasz szybko. – Zerknął na nią z ukosa. – Jak na kobietę – dodał.

– Chcesz mnie rozzłościć? – Jej oddech powracał już do normy. – Nie dam ci tej satysfakcji. Jak Joshua?

Wspaniale. Wczoraj po południu odbyliśmy polowanie. Udało mu się sfotografować jelenia z odległości zaledwie czterech jardów. – Potrząsnął głową. – Ale nie potrafię nauczyć go cierpliwości. Nie może się doczekać, kiedy wreszcie klisza będzie wywołana. Ma ich już całą stertę, tyle narobił zdjęć w ciągu tych paru tygodni.

– Nie możesz wysłać ich pocztą do wywołania?

Pokręcił głową przecząco.

– Zakaz utrzymywania wszelkich kontaktów ze światem zewnętrznym. Polecenie Noaha.

– A ty zawsze go słuchasz?

– Jasne. To jego gra. Zresztą zazwyczaj ma rację. – Wstał, pociągnął ją, by wstała. – Ale nie mów mu, że ci to powiedziałem, Nie martw się, nie powiem. On i tak wierzy już za bardzo w swoją moc.

Seth zagwizdał cicho.

– Jak widzę, Noah miał rację uprzedzając mnie, że masz zły dzień.

– Rozmawialiście o mnie? A co, według niego, jest ze mną nie w porządku? – zapytała z przekąsem. – Może dopatrzył się u mnie napięcia przedmiesiączkowego?

– Nie, powiedział, że jesteś przepracowana, że znajdujesz się w ciągłym stresie, ale mimo to trzymasz się lepiej niż te kobiety, z którymi się stykał, chociaż niekiedy pozwalasz się ponieść humorom. – Umilkł na moment. – I co, jesteś rozczarowana?

Tak. Nie chciała jeszcze pojednania, wolała tamten nastrój rodzący irytację…

– Na pewno nie wymyśliłeś tego sam?

– Chciałbym, aby tak było, ale nie. Brzmi nieźle, prawda? – Uśmiechnął się. – Czy zdobędę u ciebie kilka punktów, jeśli przyznam, że zgadzam się całkowicie z opinią Noaha na twój temat?

A niech to!

Znowu owładnęło nią to palące podniecenie seksualne, jakiego doświadczyła tamtego dnia w lesie. Jak to możliwe, że najpierw jest wściekła i najchętniej rzuciłaby się na niego z pięściami, a w następnej chwili wyobraża sobie, jak by to było, gdyby zagarnął ją pod siebie i wtargnął w nią? Co się z nią dzieje, do diabła? Wygląda na to, że utraciła dziś wszelką kontrolę nad sobą.

Nadal wpatrywał się w nią pytającym wzrokiem.

– I co, zdobędę te punkty?

– Nie. – Zaczęła wchodzić wyżej. – Nie potrzebujesz żadnych dodatkowych punktów u mnie. I tak trzymasz już w garści Joshuę i Phyliss.

Nie doceniasz ich. – Dogonił ją na schodkach. – Phyliss jest zbyt sprytna, aby nie przejrzeć mnie na wylot, a Joshua to bystry chłopiec. Odwróciłby się ode mnie w jednej chwili, gdybym uczynił coś sprzecznego ze sposobem, w jaki go wychowałaś. A wychowałaś go naprawdę wspaniale.

– Dziękuję. – Spojrzała na niego z zaciekawieniem. – Co miałeś na myśli, mówiąc o Phyliss i przejrzeniu cię na wylot? Co takiego mogłaby dostrzec?

– Wszystkie niedociągnięcia i wady. – Skrzywił się. – Sądzisz, że mężczyzna, który przez tyle lat służył w wojsku jako najemnik, może być jeszcze normalny? Nie rozumiesz tych spraw. Po wyjściu z wojska mogłem wrócić do normalnego życia. Jak Noah lub Tony. Nie zrobiłem tego.

– Dlaczego?

Nie odpowiedział na to pytanie. Zdawało się, że w tej chwili interesują go wyłącznie schodki.

– Mogę się założyć, że wbiegnę na górę pierwszy, szybciej niż ty.

– Dlaczego? – powtórzyła.

Spojrzał na nią.

– Ty też zaczynasz prześwietlać mnie na wylot? Może nadeszła już pora, abym ruszył w swoją drogę?

– Zawsze wybierasz się w drogę, kiedy czujesz się zdemaskowany? A co z Noahem? Przecież on zna cię dobrze od wielu lat.

– Przy nim czuję się swobodnie. Noah ma w sobie coś ze mnie. Oczywiście prócz moich wad.

– No cóż, gdybyś wyruszył teraz dalej, zostawiając mego syna bez opieki, odkryłbyś potem u siebie znacznie więcej wad.

Parsknął śmiechem.

– Nawet nie wiesz, Kate, jak bardzo cię lubię.

Ja ciebie też, pomyślała zrezygnowana. Trudno nie lubić Piotrusia Pana.

– Mówię poważnie, Seth. Uśmiech zniknął z jego twarzy.

– I tak bym nie odszedł. Szaleję za twoim synem. Uśmiechnęła się.

– Masz dobry gust.

– A więc wyjdziesz za mnie i zajmiesz się prowadzeniem domu?

– Co takiego?

– Pewnie nie sprawdziłbym się, gdybym próbował wychowywać własne dziecko. Wybawiłaś mnie z wielkiego kłopotu.

Zachichotała.

– Wziąłbyś czym prędzej nogi za pas, gdybyś choć na chwilę uwierzył, że traktuję twoje słowa serio.

– Nigdy nie wiadomo. – Skierował wzrok na taras, gdzie Phyliss, obserwując ich, stała oparta o balustradę. – Właśnie oświadczyłem się Kate – zawołał – a ona mnie wyśmiała!