Выбрать главу

Paragon ze stacji benzynowej, dowód zapłaty kartą kredytową. Wydany w Pine Mountain Gulf. A w górnym rogu adres i telefon w Zachodniej Wirginii.

– Mam cię, Smith – mruknął Ishmaru. To zdumiewające, że nawet najbardziej ostrożni ludzie popełniają błędy, choćby dotyczące drobiazgów. A takie paragony są zawsze przydatne. Ci, którzy płacą kartą kredytową, chowają je odruchowo do kieszeni lub torebki, ponieważ boją się oszustwa.

Smith zatankował widocznie na samym początku podróży, żeby uniknąć konieczności zatrzymywania się po drodze. Dzięki temu Ishmaru wiedział teraz, gdzie wszcząć poszukiwania, a to przeważnie wystarczało. Zacznie wypytywać tu i tam i wkrótce wpadnie na trop Kate.

Zapuścił silnik i wyjechał na autostradę.

Jadę do ciebie, Kate.

– Dlaczego, do diabła, nie odłożyłaś słuchawki? – zapytał Seth, wchodząc do chaty. – Już myślałem, że… – Spojrzał na nią i urwał. – Chryste! – szepnął. Ukląkł przy kanapie, wziął Kate w ramiona. Jest cały mokry, dotarło nieoczekiwanie do jej świadomości. Widocznie dalej leje. Nie szkodzi. Nareszcie przyjechał. Zaraz jej powie, że wszystko jest w porządku.

Nie wypuszczając Kate z objęć, kołysał ją miarowo w jedną i drugą stronę, jakby była małą dziewczynką. A ona naprawdę czuła się jak mała dziewczynka, wytrącona z równowagi, zagubiona.

– Jesteś sztywna jak kij – mruknął.

– On żyje – szepnęła. – Nie zginął, prawda? Przyszedłeś, aby mi powiedzieć, że to fałszywa wiadomość, czyż nie, Seth?

– Nie, to nie jest fałszywa wiadomość. – Mówił cichym głosem, jego oczy błyszczały od łez. – Noah nie żyje. Zabił go Ishmaru.

Ishmaru. Powinna się była domyślić, że to on. Ishmaru stanowił jej koszmar, nemezis.

– On zabił ich wszystkich, Michaela, Benny… pracowników Noaha. Ale nie sądziłam, że… Nie myślałam, że dosięgnie też jego. Miałam nadzieję, że nie odnajdzie Noaha.

– Musiał go zaskoczyć. – Seth objął ją mocniej, tak aby mogła ukryć twarz na jego piersi. Głos miał nabrzmiały od bólu. – Kiedy o tym myślę… – Urwał, odsunął ją od siebie. – Kate, nie wolno poddawać się rozpaczy. Opłakiwać Noaha możemy później. Teraz mamy na głowie zbyt wiele spraw. I nadal jest tam Ishmaru.

To prawda, Ishmaru istniał w dalszym ciągu. Zaczynała już wierzyć, że nikt go nie zdoła powstrzymać. Będzie kontynuował to, co zaczął, dopóki…

– Kate. – Seth potrząsnął nią energicznie. – Tony nie jest pewien, ile Noah wyznał przed śmiercią. Na jego ciele znaleziono ślady po nożu… – Urwał, kiedy Kate wzdrygnęła się gwałtownie. – Nie sądzę, aby powiedział cokolwiek temu sukinsynowi, ale należy się liczyć z każdą ewentualnością. Musimy być ostrożni.

– Tak, oczywiście – odparła głucho.

Mruknął coś pod nosem.

– Joshua – powiedział wyraźniej. – Ishmaru może wpaść na wasz trop. Twój i Joshuy. – Jego głos przybrał twarde brzmienie. – Chyba nie chcesz czekać tu biernie i rozpamiętywać, co się stało, pozwalając mu, aby podszedł twojego syna, tak jak zrobił to z Noahem?

Jego słowa wyrwały ją ze stanu odrętwienia.

– Joshua! – zawołała. – Jednym ruchem uwolniła się z jego objęć. – Ishmaru zjawi się tutaj?

– Nie wiadomo.

– Joshua może się znajdować w niebezpieczeństwie. Trzeba coś postanowić. No tak, łatwo powiedzieć, skoro w głowie panuje absolutna pustka.

– Przykro mi, ale będziesz musiał mi pomóc. Mój umysł przestał funkcjonować.

– Nic dziwnego. Ja też nie mogę zebrać myśli. – Skierował się do kuchni. – Przyda ci się trochę kawy. Zajmę się tym, a ty umyj sobie twarz i zacznij się pakować.

– Joshua… Powinieneś wrócić do niego.

– On i Phyliss już się pakują. Zaraz ich stamtąd zabierzemy. Pośpiesz się.

– Trzeba pojechać po nich jak najprędzej. Ishmaru…

– Nawet jeśli wie, gdzie jesteśmy, upłyną co najmniej cztery godziny, zanim tu dotrze. – Rzucił jej przez ramię zimne spojrzenie. – Rusz się!

Ostatnie słowa zabrzmiały jak trzask bicza, mobilizując ją do działania. Jak on się zmienił, pomyślała, biegnąc do sypialni. Ten łagodny Seth, który kołysał ją łagodnie niby małe dziecko i pocieszał czule, zniknął nagle, jakby nigdy go tu nie było. Wszystko w nim stało się w jednej chwili ostre i bezwzględne. Nawet poruszał się inaczej niż przedtem. Nonszalancki krok, który przypominał jej sposób, w jaki chodził Joshua, emanował obecnie niezwykłym napięciem i energią.

Znowu był tamtym człowiekiem, którego poznała na podjeździe przed swoim domem w Dandridge. Który skojarzył jej się wtedy z Kubą Rozpruwaczem, co rozśmieszyło Noaha.

Noah…

Nie, nie wolno jej teraz zaprzątać sobie głowy tak bolesnymi wspomnieniami, musi wziąć się w garść, myśleć wyłącznie o swoim synu i Phyliss. Wyjęła z szafy walizkę i zaczęła wrzucać do niej części garderoby.

– Gotowa? – zapytał Seth, kiedy weszła do kuchni dziesięć minut później. Podał jej filiżankę kawy i zakręcił pokaźnych rozmiarów termos. – A gdzie materiały na temat RU 2?

– Spakowałam je już wcześniej. – Odstawiła walizkę i upiła łyk kawy. – Chciałam się czymś zająć podczas nieobecności Noaha. Leżą teraz w laboratorium, w kącie.

– Zaraz je zabiorę. A ty zanieś tymczasem walizkę i termos do dżipa.

– Wolałabym wziąć swój wóz.

– Nie. Tylko jeden samochód. Muszę mieć was wszystkich tuż przy sobie, widzieć was cały czas. – Udał się do laboratorium.

Upiła jeszcze trochę kawy, potem wzięła termos i walizkę. Była ciężka, ale wysiłek, jakiego wymagało przetaszczenie jej do dżipa i ułożenie w tyle samochodu, pomógł Kate dojść do siebie. Zanim zajęła miejsce na siedzeniu, deszcz, który nie ustawał ani na chwilę, przemoczył ją do suchej nitki. Wszystko trwało nie więcej niż parę minut, ale dzięki temu mogła przestać myśleć o…

Dlaczego Seth nie wraca tak długo? Przecież cała dokumentacja znajduje się w rogu, starannie poskładana. A może jej się tylko zdaje, że minęło już tak dużo czasu?

Nareszcie ujrzała go na schodach. Schodził z pełnym naręczem pudełek i skoroszytów. Umieścił je na przednim siedzeniu.

– Sprawdź, czy niczego nie brakuje.

Przejrzała spiesznie pudełka, skoroszyty i dyskietki.

– Jest wszystko.

Seth siadł za kierownicą i ruszył.

– Dokąd jedziemy? – zapytała Kate.

– W stronę White Sulphur Springs. Umówiłem się z Tonym w tamtejszym motelu.

– Po co?

– Powiedział, że musi się z nami spotkać.

– A jeśli Ishmaru go śledzi?

– Wtedy zabiję sukinsyna.

– Lynskiego czy Ishmaru?

– Może jednego i drugiego. – Zatrzymał samochód tuż przed skrzyżowaniem z główną drogą. – Czy na pewno masz wszystko?

– Powiedziałam już, że tak.

– Zapytałem na wszelki wypadek. – Wyjął coś z kieszeni kurtki. – Za chwilę jedziemy dalej.

Samochód zadygotał silnie, kiedy za nimi rozległ się huk eksplozji. Patrzyła zaszokowana na płonącą chatę.

– Co się stało?

– Odrobina materiału wybuchowego w odpowiednim miejscu. – Wsunął pilota z powrotem do kieszeni i zapuścił silnik.

– Wysadziłeś chatę w powietrze? – zapytała szeptem.

– Jakiś geniusz komputerowy mógłby odzyskać informacje z dysku. Noah zginął właśnie przez ten pieprzony RU 2. Myślisz, że pozwoliłbym teraz komuś przejąć te dane?

Odblask płomieni wyostrzył rysy jego twarzy, odbijał się w niebieskich oczach. Nigdy przedtem nie widziała człowieka o surowszym wyglądzie.

– Nie, nie sądzę, żebyś na to pozwolił – odparła. Wzdrygnęła się i czym prędzej odwróciła wzrok.