Выбрать главу

Straciła Noaha.

Straciła także tego Setha, którego zdążyła poznać.

Wystarczyło zaledwie trzydzieści minut, aby zabrać z leśniczówki Phyliss i Joshuę oraz przenieść bagaże do samochodu. Oboje w milczeniu zajęli miejsca z tyłu, wstrząśnięci jeszcze tym, co się wydarzyło.

– Chata się pali – odezwał się wreszcie Joshua. – Widziałem przez okno. Nie powinniśmy powiadomić Lyle’a?

– Już to zrobiłem, zanim zamknąłem drzwi leśniczówki na klucz – odparł Seth. – Poprosiłem, żeby przyjechał i przejął z powrotem swój posterunek.

– A nie zapali się od tego las?

– Nie ma obawy. Pada tak obficie, że ogień zgaśnie, zanim oddalimy się stąd o dziesięć mil.

Joshua oblizał sobie wargi.

– Czy to on zrobił?

– Nie. To ja. Ishmaru jest daleko od nas.

– To dlaczego tak się śpieszymy?

– Żeby nie mógł zanadto się do nas zbliżyć. – Seth zapuścił silnik i ruszył. – Wszystko będzie w porządku.

– Na pewno? – szepnął chłopiec. – A jednak on zabił Noaha.

– Skoro Seth twierdzi, że wszystko będzie w porządku, możesz mu zaufać. – Phyliss objęła chude ramiona wnuka. – On nigdy nie kłamie.

Joshua siedział sztywny, wyprostowany. Mokre od deszczu włosy kleiły się do twarzy, oświetlenie tablicy rozdzielczej wydobywało go z mroku tylko częściowo, sprawiając, że wyglądał na wymizerowanego. Twarz jak u dorosłego, pomyślała Kate. Boże, to przeze mnie!

– Seth? – szepnęła.

Spojrzał na nią.

– Na razie nic nam nie grozi, jednak to jeszcze nie koniec. Ale ja… damy sobie radę, czyż nie, Joshua?

Chłopiec powoli kiwnął głową i wsunął się głębiej na siedzenie.

– Jasne.

Słowa brutalnej prawdy zamiast pocieszenia. Kate próbowałaby odegnać lęk syna inaczej, ale może sposób Setha był lepszy. W każdym razie chyba osiągnął cel, a teraz liczyło się wszystko, co skuteczne.

Jechali w niemal całkowitym milczeniu. Do motelu „Dinmore”, znajdującego się na peryferiach White Sulphur Springs, dotarli nazajutrz o świcie. Seth, nie tracąc czasu, załatwił pokój dla Phyliss i Joshuy, oraz osobny dla Kate. Następnie przekazał klucze Phyliss.

– Zamknij starannie drzwi. Możesz wziąć prysznic i zmienić ubranie, ale nie kładź się do łóżka. Niewykluczone, że natychmiast po rozmowie z Tonym ruszymy dalej.

– Dobrze. Ale może wstąpię do tego sklepu na rogu i kupię coś do jedzenia?

Pokręcił głową.

– Zostań w pokoju, dopóki nie przyjdę. – Zwrócił się do Kate: – Pójdziesz ze mną. – Nie czekając na odpowiedź, wyszedł.

– Postaram się wrócić jak najprędzej – obiecała Kate.

– Nie przejmuj się nami. Powinnaś się zatroszczyć o siebie. Wyglądasz, jakby przejechał po tobie walec – mruknęła Phyliss.

I tak też się czuję, pomyślała Kate.

– Idź już, mamo – odezwał się Joshua, wchodząc do łazienki. – Seth na pewno cię potrzebuje.

Uśmiechnęła się blado.

– A Seth wie wszystko najlepiej?.

Spojrzał na nią z powagą.

– Jest świetny. Zna się na takich sprawach jak ta. – Zamknął za sobą drzwi.

– Joshua ma rację – poparła wnuka Phyliss. – Moim zdaniem, powinniśmy zdać się całkowicie na Setha.

– Chyba tak. – Nachyliła się, pocałowała Phyliss w policzek. – Dziękuję.

– Za co?

– Za to, że znosisz to bagno, w jakie wepchnęłam nas wszystkich.

– Nie bądź niemądra. Obwiniasz siebie za coś, czemu nie mogłaś zapobiec. Czy to ty zabiłaś Michaela, twoją przyjaciółkę Benny lub Noaha? Nie sposób nie reagować na pewne rzeczy. I tak się właśnie działo w twoim wypadku. Reagowałaś w sposób, jaki uznałaś za najkorzystniejszy dla każdego z nas. – Uśmiechnęła się. – A teraz już idź. Chcę przebrać się w coś suchego.

Seth czekał na zewnątrz.

– Postaram się nie zająć ci wiele czasu, potem będziesz mogła się umyć i wypocząć. – Ujął ją pod ramię i poprowadził pasażem. – Według informacji recepcjonisty Tony jest pod numerem 34. Załatwimy to szybko.

– A potem?

– Potem zobaczymy. – Zatrzymał się przed drzwiami z numerem 34 i zapukał. – Mam już parę pomysłów.

A ja żadnych, pomyślała. Rzeczywiście: działała teraz czysto instynktownie. Jadąc tu, miała aż nazbyt wiele czasu na rozmyślania o Noahu. Noah…

Drzwi otworzył wysoki, potężny mężczyzna w spodniach koloru khaki i pasiastej koszuli.

– Najwyższa pora – powitał ich zwięźle.

– Tony, to jest Kate Denby. – Seth wepchnął ją do środka. – Wrócę za chwilę. Muszę się rozejrzeć.

– Nikt mnie nie śledził. Myślisz, że popełnię po raz drugi ten sam błąd? – zapytał Tony Lynski głosem, w którym zabrzmiało wyraźnie rozgoryczenie.

– Wolę przekonać się na własne oczy. Gdybyś był tak samo czujny w Waszyngtonie, Noah nie zostałby zabity.

– Sukinsyn – mruknął Tony, kiedy drzwi zamknęły się za Sethem. Odwrócił się do Kate, twarz miał ściągniętą w bolesnym grymasie. – Ale ma rację. Nie byłem wystarczająco ostrożny. Powinienem był przewidzieć, że Ishmaru mnie śledzi.

Czyżby oczekiwał od niej przykrych słów? Nie była pewna, co teraz czuje wobec niego, ale nie miała ochoty go pocieszać.

– Jak to się stało?

– Ishmaru zabił Noaha w moim hotelu. Znaleziono go koło wind przed pokojem, który zajmowałem.

– Tak, tyle wiem. A co z… – Urwała, aby móc zapanować nad głosem. – Co z jego ciałem?

– Jest w kostnicy. Nie mogli go zidentyfikować. Ishmaru musiał zabrać wszystko. Zarejestrują go pod nazwiskiem John Doe.

Wzdrygnęła się. Takie bezduszne potraktowanie zwłok wydało jej się nagle prawie równie okropne, jak samo morderstwo.

– I pozwolił pan, aby go zabrali?

– Kiedy wróciłem do hotelu, przenosili go właśnie do samochodu koronera. Nie wiedziałem, co robić. Jakiś gliniarz zadawał pytania każdemu, kogo zobaczył, a ja zbierałem informacje.

– John Doe!

– Myśli pani, że byłem tym zachwycony? Ale przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji musiałem się skontaktować z Sethem. – Po chwili milczenia dodał: – Noah bardzo panią lubił. Nie mógł się doczekać powrotu.

– Dlaczego nie było pana przy nim, kiedy to się stało?

– Bo wysłał mnie do banku, żebym złożył w sejfie podpisane przez mego dokumenty.

Patent. A więc śmierć Noaha to również jej wina.

– To znaczy, że nie mógł pan mu pomóc. Nie było przy nim nikogo, kto mógłby mu pomóc.

– Nie mogłem wiedzieć, że…

Do pokoju wszedł Seth.

– Wszędzie czysto. Nikogo podejrzanego. Tym razem spisałeś się dobrze, Tony.

Lynski odetchnął z ulgą.

– Czy to było konieczne?

– Może nie, ale teraz czuję się lepiej. – Seth rozejrzał się dokoła, dostrzegł maszynkę do kawy i ruszył w tę stronę. – Dlaczego, do diabła, nie dałeś jej do picia czegoś gorącego? Nie widzisz, że jest jeszcze w szoku?

– Dopiero co wyszedłeś… Och, niech to szlag! – Opadł na krzesło. – Musisz się zachowywać w ten sposób?

Muszę. – Seth napełnił dwie filiżanki kawą, podał jedną Kate, siłą posadził ją na wolnym krześle. Następnie wziął swoją filiżankę, upił łyk i zapytał: – Jak myślisz, dlaczego tu teraz jesteśmy?

– Bo tego by pragnął Noah – odparł Tony. – A przyjechał do Waszyngtonu, bo miałem dla niego parę dokumentów do podpisania.

– Patent – wyjaśniła Kate. – Mówiłam mu, że nie chcę, aby go zmieniał. Powiedziałam…

– Jednym z dokumentów był patent. – Tony przeniósł wzrok na Setha. – Drugi stanowił zmianę testamentu. Cały swój majątek, łącznie z RU 2, Noah zapisał tobie, Seth.