– Stajesz się bardzo potulna.
– Staję się roztropna. Pod tym względem jesteś lepszy ode mnie. Uczę się właśnie od ciebie. Powiedziałam już, że jesteś mi potrzebny. – Usiadła na brzegu łóżka, otuliła się szczelniej szlafrokiem. – Z pewnością zrobię wszystko, co możliwe, aby nie dać się zabić. – Spojrzała mu prosto w oczy. – Ale nie zamierzam się dłużej ukrywać.
– A co z Joshuą i Phyliss? Chyba nie chcesz narazić ich na niebezpieczeństwo?
– Jasne że nie. Przyszło mi do głowy… Noah powiedział, że grozi im coś złego, kiedy są przy mnie.
– To prawda.
– Z tego wynika, że nie powinni się znajdować blisko mnie, gdybym została wytropiona.
Pokręcił głową.
– O ile cię znam, nie zgodzisz się spuścić z oczu swego syna. Jej dłoń zacisnęła się kurczowo na pasku od szlafroka.
– Zgodzę się, jeśli to miałoby ocalić mu życie.
– To nie jest konieczne – odparł szorstko. – Dopadnę Ishmaru.
– A kiedy go zabijesz, Ogden wyśle za nami kogoś innego. Chcę, aby to się wreszcie skończyło. Musimy upowszechnić sprawę RU 2.
– Ty się tym zajmij. Ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
– Właśnie. Po prostu chcesz załatwić Ishmaru, a potem odejść w siną dal. Nie pozwolę na to.
– A w jaki sposób zamierzasz mnie powstrzymać?
– Nie muszę cię powstrzymywać. Lubisz Joshuę, wiem o tym. Nie pozwolisz mu zginąć. Nie jesteś aż tak bezduszny.
– Pozwoliłem, aby zginął Noah. Mój najbliższy przyjaciel.
– I dlatego jesteś teraz tak wściekły na samego siebie, że najchętniej kopałbyś wszystkich na prawo i lewo.
– Możliwe.
– Na pewno tak. – Znużona pokręciła głową. – Posłuchaj, nie obchodzi mnie, co zrobisz, kiedy RU 2 uzyska już atest, a moja rodzina znajdzie się w bezpiecznym miejscu. Możesz wtedy wyjechać do Tybetu albo do Ameryki Południowej lub nawet dać się oskalpować przez łowców głów. Decyzja będzie należała do ciebie. Ja chcę po prostu, żebyś nam pomógł. Mogę na ciebie liczyć?
– Byłem już w Tybecie. Wcale mnie tam nie ciągnie.
– Pomożesz?
Spoglądał w dół, jakby interesowała go w tej chwili wyłącznie podłoga.
– Nie wiem, jak mógłbym ci odmówić, skoro prosisz tak gorąco. Odetchnęła z ulgą. Nie wierzyła wprawdzie, by Seth pozostawił ich na łasce losu, ale nie miała pewności. Jak powiedział Tony, Seth zawsze był nieobliczalny.
– Ale Ishmaru jest mój. I nie będzie żadnych pytań, żadnych dyskusji. Zajmę się nim.
– Zgoda, nie będzie dyskusji. – Wzdrygnęła się. – Już raz cię powstrzymałam, kiedy miałeś okazję go zabić. Żałuję teraz, że tak się nie stało.
– To moja wina. Wiedziałem, że robię źle. – Wzruszył ramionami. – Ale czułem, że budzę w tobie lęk, wiedziałem też, że bardziej niż samego Ishmaru Noah boi się, iż nie uzyska od ciebie tego, na czym mu zależało.
– Tak ci powiedział? – szepnęła.
Przytaknął.
– Powiedział mi o wszystkim, co dotyczyło RU 2. I mądrze zrobił. Utrzymywanie swoich sprzymierzeńców w niewiedzy nie przynosi z pewnością nic dobrego. – Podszedł do komody, na której stała maszynka do kawy. – Napijesz się?
Odruchowo kiwnęła głową.
– A więc wiesz wszystko, o czym wiedział Noah. – Jakby tknięta nagłą myślą, uniosła wyżej głowę. – Czy także na mój temat?
– Nie wszystko, ale większość. O twoim wykształceniu, o twoich poglądach. – Napełnił filiżankę, nie patrząc na nią. – Ale nie przejmuj się, nie mówił mi, jaka jesteś w łóżku.
Znieruchomiała z wrażenia.
– Powiedział ci, że poszłam z nim do łóżka?
– Właściwie nie mówił tego wprost. Ale takie odniosłem wrażenie…
– Wzruszył ramionami. – Pasowaliście do siebie. Wystarczy zetknąć ze sobą mężczyznę i kobietę, aby doprowadzić do właściwej reakcji.
– Tylko że ta reakcja nigdy nie nastąpiła. Byliśmy oboje zbyt zaabsorbowani pracą. To by nam przeszkadzało.
– A więc znowu RU 2. Jakie to beznamiętne i jednocześnie praktyczne z waszej strony. – Uśmiechnął się. – Wiesz, trzeba przyznać, że Noah był cholernym głupcem.
Uczciwość kazała jej wziąć go w obronę.
– Oboje zadecydowaliśmy, że tak będzie najlepiej.
– Ale ty byłaś samotna, mało odporna i nie zaabsorbowana bez reszty tym RU 2. Założę się, że wystarczyłoby zakręcić się koło ciebie.
– To nie twoja sprawa, Seth.
– Na jego miejscu zakręciłbym się, bez względu na konsekwencje.
– Podszedł bliżej i podał jej filiżankę. – Ale, z drugiej strony, z zasady jestem przeciwny zaprzeczaniu samemu sobie.
– Cieszysz się chwilą?
– Właśnie.
– No cóż, Noah miał inne priorytety.
– Wiem. Na przykład zbawienie ludzkości. – Uniósł dłonie, jakby równoważąc szalę wagi. – Zbawianie ludzkości? Seks? – Klęknął nagle, podpierając się lewą ręką. – Przykro mi, Kate – westchnął ciężko. – Ale seks zwycięża każdorazowo.
Uśmiechnęła się mimo woli, po raz pierwszy od dłuższego czasu.
– Nie wygłupiaj się.
– Chciałem tylko unaocznić ci fakt, że nie jestem taki jak Noah. Nigdy nie będę mnichem ani świętym. I z pewnością nie jestem dżentelmenem. Nie jestem też czarnym charakterem, ale może kimś pośrednim. – Usiadł na podłodze, krzyżując nogi. – Nie będę próbował oszczędzać cię ani wykorzystywać. I zachowam się wobec ciebie tak uczciwie, jak tylko potrafię. Więc oferuję ci więcej, niż uzyskałaś od Noaha.
Zmarszczyła brwi.
– Co masz na myśli?
– Nie powiedział ci, że jesteś poszukiwana przez policję jako domniemana sprawczyni morderstwa popełnionego w Dandridge.
– Co takiego?
– Chodzi o tego policjanta z radiowozu. Uznano, że zabiłaś go, gdyż byłaś wytrącona z równowagi, a ponadto rozeźlona na policję z powodu śmierci twego eksmęża.
Pokręciła gwałtownie głową.
– To szaleństwo!
– Nie, to bardzo sprytny sposób trzymania cię na uwięzi i zdyskredytowania na wypadek, gdyby przyszło ci do głowy upublicznić RU 2. W tym celu jakieś pokaźne kwoty musiały przejść z ręki do ręki.
– Ale przecież nikt nie mógł… Alan na pewno próbował wyjaśnić… To wszystko nie ma najmniejszego sensu!
– Oskarżenie upadłoby jako bezpodstawne, ale zawsze to jakaś przeszkoda. I pod tym względem ma sens.
Słusznie, pomyślała oszołomiona. To samo zrobiono przecież z Noahem po wysadzeniu jego fabryki w powietrze. Obciążyć dodatkowo ofiarę, oto ich strategia.
– Od jak dawna Noah wiedział, że jestem poszukiwana?
– Odkąd zamieszkaliście w tamtej chacie. Byłaś mu potrzebna do prac nad RU 2, a bał się, że w tej sytuacji zechcesz wrócić natychmiast do Dandridge, aby oczyścić się z zarzutów.
– Może rzeczywiście postąpiłabym w ten sposób. – Oblizała spieczone wargi. – Ale on nie miał prawa ukrywać tego przede mną. To nie w porządku.
– Byłaś mu potrzebna. Oboje kochaliśmy tego sukinsyna i nie ma potrzeby obwiniać go teraz o cokolwiek. Po prostu dał się wciągnąć w coś, co pochłonęło go bez reszty. – Zacisnął usta. – Próbuje chronić to nawet po śmierci.
– Tak, masz rację. – Zmieniony patent, testament. Pozornie zachowanie świadczące o uczciwości i wspaniałomyślności, ale tak naprawdę oboje będą przez to przykuci już na zawsze do RU 2. A przynajmniej ona. Wątpliwe, czy Seth pozwoli się przykuć do czegokolwiek na dłuższy czas. W każdym razie okres ten musi potrwać przynajmniej do chwili, kiedy okaże się, że Joshua i Phyliss są bezpieczni. – Ale ja nie obwiniam go o nic. Miał dobre intencje.
– Święty Noah.