Выбрать главу

– Gdzie będziecie?

– W pobliżu. Musimy przedsięwziąć pewne środki ostrożności.

– I słusznie. Żadne miejsce nie będzie bezpieczne, kiedy już otworzymy tę puszkę Pandory.

– Te środki ostrożności nie mają dotyczyć nas, lecz Joshuy i Phyliss. – Otworzył drzwi przed Kate. – Poza tym mylisz się. Znam miejsce, które pozostanie bezpieczne.

– Gdzie ono jest? – zapytała Kate, idąc z nim w stronę pokoju syna i teściowej.

– To trudno opisać. Wolę ci je pokazać. – Przystanął przed drzwiami. – Chciałbym zamienić parę słów z Joshuą. Sam na sam.

– Dlaczego?

– Nie spodoba mu się, że go zostawiasz. Ale wydaje mi się, że zniesie to łatwiej, jeśli otrzyma tę wiadomość ode mnie. Weź Phyliss na spacer i wyjaśnij jej, o co chodzi.

– Myślę, że ja powinnam mu o tym powiedzieć.

– Ta sprawa nie ma nic wspólnego z obowiązkami matki wobec dziecka. Możesz porozmawiać z nim później.

Skapitulowała. Może rzeczywiście Seth ma rację? Joshua darzy go pełnym zaufaniem.

– Ile czasu potrzebujesz?

– Dwadzieścia minut. Kiwnęła głową.

– Zgoda.

– Nie. – Joshua zacisnął pięści u boków. – Jadę z wami.

Seth odchylił się na krześle do tyłu. Czekał. Niech chłopiec wyrzuci z siebie wszystko, co go boli.

– Ona mnie potrzebuje.

– To prawda.

– A więc powiedz jej, że musi mnie wziąć ze sobą.

– Nie posłucha. Jest przekonana, że tylko w taki sposób można zapewnić wam bezpieczeństwo.

– A co z nią? Przecież nie jest… Mało brakowało, a on by ją zabił!

– Ale nie zabił. Okazała się zbyt trudnym przeciwnikiem.

– Zranił ją!

– To się nie powtórzy.

– Zabił mego tatę. I Noaha.

– Już nigdy nie skrzywdzi twojej mamy. Nie pozwolę mu na to.

– Muszę być razem z nią. Pomagać wam. Powiedz jej o tym.

– Nie.

Joshua otworzył szeroko oczy.

– Nie zrobię tego, bo twoja mama ma rację. Powinieneś znaleźć się tak daleko od niej, jak to tylko możliwe. Jeśli będzie musiała myśleć o twoim bezpieczeństwie, zaniedba swoje. Wtedy ty stanowiłbyś zagrożenie dla niej.

– Zaopiekowałbym się nią.

– Przemyśl to sobie, Joshua.

– Nie chcę myśleć. Chcę być przy was.

– Nawet gdyby twoja matka miała przez to zginąć?

Zaległa cisza. Seth zdawał sobie sprawę z głębokiej rozterki, jaką przeżywa w tej chwili chłopiec, wiedział jednak, że nie może mu pomóc.

– Mówisz prawdę?

– Czy oszukałem cię choć jeden raz?

Znowu długa chwila ciszy.

– Zatroszczysz się o nią? Obiecujesz, że nie pozwolisz, aby spotkało ją coś złego?

– Obiecuję.

Joshua kiwnął nerwowo głową.

– Zgoda.

Seth siedział bez ruchu, nie odrywając od chłopca wzroku. Domyślał się, jak trudno przyszła mu ta decyzja. Nie miał wcale pewności, czy sam zdołałby uporać się z tak koszmarną sytuacją, będąc w wieku Joshuy. Dzieciak był mocno zraniony, ale z każdym dniem stawał się silniejszy i bardziej odporny. Seth zapragnął wyciągnąć rękę i…

Nie uczynił tego. Joshua nie szukał pocieszenia. Chciał tylko, aby Kate była bezpieczna. Oraz obietnicy Setha, że tego dopilnuje. Joshua podjął decyzję godną dorosłego mężczyzny i Seth nie zamierzał traktować go teraz jak małego dzieciaka.

Boże, jakże był dumny z tego chłopca!

Kate spoglądała sceptycznym wzrokiem na olbrzymią, zdobioną wysokimi kolumnami rezydencję w stylu kolonialnym.

– To ma być bezpieczne miejsce, o którym mówiłeś?

– Tak jakby. Masz przed sobą hotel „Greenbriar”, główną atrakcję miejscowości. Jest tu także wspaniałe pole golfowe.

– Nie grywam w golfa – odezwała się z tylnego siedzenia Phyliss. – A kort tenisowy?

– Owszem, jest i kort, ale obawiam się, że nie będziesz grała w tenisa. Co byś powiedziała na ping-ponga?

– Cóż, skoro zadowolił się tym Forrest Gump… – Objęła ramieniem Joshuę. – Co ty na to?

– Dlaczego tu jesteśmy? – szepnął. – Ten dom nie jest… wygląda inaczej niż leśniczówka.

Pewnie chodzi mu o to, że nie wydaje się bezpieczny, domyśliła się Kate. I chyba ma rację.

– Co my tu właściwie robimy? – zapytała.

– Zobaczysz. – Skręcili w boczną alejkę i wkrótce hotel zniknął z pola widzenia. Trzy mile dalej Seth zatrzymał auto w miejscu osłoniętym przez gęste krzewy.

– Mówiłeś przedtem, że w lesie trudno zapewnić bezpieczeństwo.

– To tylko drobna mistyfikacja, dla zamydlenia oczu. – Wysiadł z dżipa i podszedł do skupiska dużych głazów.

– Popatrzcie.

Kate wysiadła powoli z auta, Phyliss i Joshua poszli w jej ślady.

– Dla zamydlenia oczu?

Seth podniósł jeden z mniejszych głazów, odsłaniając panel z klawiaturą. Wystukał kod i dwa duże głazy rozsunęły się na boki.

– Sezamie, otwórz się! – zawołał.

– Całkiem jak jaskinia Ali Baby – ucieszył się Joshua. – Fajnie!

– Ale nie znajdziesz tu butelki z uwięzionym w niej dżinnem. – Seth począł schodzić niżej. – Poczekajcie, zaraz wrócę.

Phyliss z obawą wpatrywała się w ciemność.

– Nie musisz się śpieszyć. Mamy sporo czasu.

W czeluści rozbłysło nagle światło, a w chwilę później Seth stanął z powrotem na górze, obok nich.

– Musiałem uruchomić generator. Idźcie powoli. Do głównych pomieszczeń doprowadzany jest tlen, ale zanim dotrze wszędzie, gdzie to konieczne, upłynie jeszcze pięć minut.

Dno tunelu było szerokie i kręte, ściany wzmocnione gładką warstwą betonu.

– Zupełnie jak w bunkrze – szepnęła Kate.

– Trafiłaś w dziesiątkę. – Za ostatnim zakrętem czekała ich niespodzianka: masywne stalowe drzwi, podobne do bankowego skarbca. – Takie było pierwotne przeznaczenie tego tunelu.

– Bunkier?

W okresie zimnej wojny Kongres zaniepokoił się perspektywą ataku jądrowego, po którym nic by nie pozostało. Dlatego potajemnie wybudowano schron, który umożliwiłby bezpieczne przeczekanie takiego ataku, a potem powrót na powierzchnię.

– Rzeczywiście, kiedyś pokazywano coś takiego w wiadomościach telewizyjnych – przypomniała sobie Phyliss. – Do opinii publicznej ta wiadomość dotarła dopiero parę lat temu.

– Wcale mnie to nie dziwi – mruknęła Kate. – Wyborcy z pewnością nie pochwaliliby takiego rozwiązania: oto elity ratują własne głowy, podczas gdy reszta narodu ginie w płomieniach.

Phyliss zmarszczyła brwi.

– To jeszcze nie wszystko… – Skierowała wzrok na Setha. – Hotel, jak słyszałam, miał udostępnić ten schron zwiedzającym, może nawet organizować wycieczki.

– Jeszcze tego brakowało, aby zrobili tam wesołe miasteczko i sprzedawali bilety wstępu. Ale „Greenbriar” to chyba zbyt wysokiej klasy hotel, by bawić się w podobne przedsięwzięcia.

Kate zaczerpnęła głęboko powietrza.

– Chcesz umieścić Phyliss i Joshuę w samym środku trasy wycieczkowej? – zapytała.

Seth uśmiechnął się.

– To może być niezły pomysł. Chyba wiesz, że najciemniej jest zawsze pod latarnią?

– To kiepski pomysł i nie pozwolę…

– Spokojnie. – Wystukał jakiś kod na panelu przy drzwiach. – Domyślałem się, że będziesz temu przeciwna. Ale to nie jest jeszcze to miejsce. Bunkier Kongresu znajduje się w odległości co najmniej jednej mili stąd. Istnieje tunel łączący oba schrony, ale nikt o tym nie wie. Dlatego nikt się tu nie zjawi i nikt nie będzie oprowadzał wycieczek. – Stalowe drzwi otworzyły się cicho. – Światło zapala się automatycznie po otwarciu drzwi, a panel sterujący jest zainstalowany po lewej stronie wejścia. – Wszedł głębiej i odwrócił się do Phyliss. – Nie ma tu żadnych naczyń, tylko tekturowe talerze jednorazowego użytku, tak więc nie marnuje się wody.