Выбрать главу

– Dam sobie radę. Uśmiechnął się.

– Właśnie o to chodzi.

– Czy Tony też zatrzyma się w hotelu?

– Owszem, dla wygody, ale raczej nie będziesz widywała go zbyt często. Chyba się już zorientowałaś, że nie darzy mnie sympatią.

– Trudno tego nie zauważyć. – Usiadła na kanapie. – Nawet mnie trochę dziwi, że zgodził się nam pomagać.

– Bardzo lubił Noaha. – Seth przysunął sobie krzesło i usiadł naprzeciw niej. – I podoba mu się, że widzi mnie w takiej sytuacji. Wie doskonale, że nie jestem nią zachwycony. Od samego początku sprzeciwiał się temu, aby Noah zaangażował mnie w tę sprawę. Mój sposób zarabiania na życie złości go. – Umilkł na chwilę. – Skoro już o tym mowa, muszę cię o coś zapytać. Czy istnieje w twojej przeszłości lub teraźniejszości coś, co Ogden mógłby wykorzystać przeciw tobie?

Zesztywniała.

– Co takiego?

– Nie wściekaj się na mnie. Muszę wiedzieć. Wszyscy mamy swoje sekrety. Muszę się po prostu upewnić, że nikt nie ma wglądu w twoje sprawy. Czy jest coś, o czym powinienem wiedzieć?

Nikt się nigdy nie dowie.

– Nie. – Zerwała się na równe nogi. – Poczekaj tu na nasz bagaż. Muszę pójść do łazienki.

Ktoś zapukał do drzwi.

– Ratuje nas dzwonek – mruknął Seth. – Teraz ty nie musisz uciekać.

– Nie wiem, co masz na myśli.

Nie przejmuj się, nie zamierzam cię zmuszać do wyjawienia swoich grzeszków. Chociaż powinienem tak zrobić. – Podszedł do drzwi, zatrzymał się z dłonią na klamce. – Pamiętaj: cokolwiek uczyniłaś, ja mam więcej grzechów na sumieniu. Ilekroć zechcesz porozmawiać, będę przy tobie.

Nie odpowiedziała.

Wzruszył ramionami i otworzył drzwi, wpuszczając bagażowego.

– To stek bzdur – oświadczyła Meryl Kimbro. Wyłączyła swój magnetofon i wstała z krzesła. – A ponieważ opisuję wydarzenia w Waszyngtonie od osiemnastu lat, stałam się już ekspertem w swoim fachu. Potrafię odróżnić bzdury od prawdy.

– Chwileczkę. – Tony zerwał się na równe nogi. – Musi pani zapoznać się z…

– A jeśli tak nie jest? – wtrącił cicho Seth. – A jeśli to wszystko jest prawdą?

Spojrzała na niego.

– Nie ma żadnego dowodu. Nie możecie przygwoździć ani Ogdena, ani Longwortha, ani tego Ishmaru. Sami byśmy stanęli przed sądem.

– W takim razie można nie wspominać tych ludzi. Niech pani zajmie się po prostu sprawą RU 2.

– I w ten sposób załatwię wam bezpłatną reklamę leku, niezatwierdzonego jeszcze przez FDA?

– To mogłoby ocalić życie wielu ludziom.

– O ile wasze oceny są prawdziwe. W tym tygodniu organizacje sprzeciwiające się badaniom genetycznym przeprowadziły już cztery demonstracje. Gazeta nie powinna prowokować następnych niepokojów z powodu nieprzetestowanego leku.

– Wszystko, co powiedziałam, jest prawdą – oświadczyła cicho Kate. – Pokażę pani całą dokumentację.

– Nie zrozumiem jej.

– Więc pokaże ją pani jakiemuś specjaliście.

Reporterka zawahała się.

– Nie, nie jestem tym zainteresowana – wyznała wreszcie. – To czyste bzdury. – Pożegnała się i wyszła z pokoju.

– Z niej nie będzie pożytku – odezwał się Tony. – Przejdźmy do następnej osoby z listy.

– Nie! – zawołała Kate. – Zaczekaj.

– Na co?

– Ta kobieta to profesjonalistka. Zaintrygowaliśmy ją. Nie zrezygnuje z tej sprawy.

– Już to zrobiła.

– Spodobała mi się. Myślę, że jest uczciwa. I mam wrażenie… Dajmy jej dwadzieścia cztery godziny, zanim zwrócimy się z tym do kogoś innego.

– Nie sądzę, aby…

– Dwadzieścia cztery godziny – poparł ją Seth. Uśmiechnął się. – Zawsze wysoko ceniłem instynkt.

Tony wzruszył ramionami.

– W końcu to na was spoczywa odpowiedzialność.

Meryl Kimbro zatelefonowała nazajutrz po południu.

– W porządku, jestem do waszej dyspozycji. Chciałabym przejrzeć tę dokumentację na temat RU 2.

– Dlaczego pani zmieniła zdanie?

– Zatelefonowałam do Dandridge i sprawdziłam całą historię. Och, a propos: nie jest już pani poszukiwana za morderstwo. Chcą jednak, żeby złożyła pani zeznanie.

Kate odetchnęła z ulgą.

– Czemu zawdzięczam tę zmianę?

– Pewien detektyw, niejaki Eblund, poręczył za panią i ukręcił łeb całej sprawie. Miała zresztą dość wątpliwe podstawy.

Kochany Alan!

– Poszłam też do kostnicy i obejrzałam Johna Doe, którego przewieźli tam z hotelu „Georgetown”.

Kate wzdrygnęła się. John Doe! Nadal nie potrafiła pogodzić się z faktem tak bezdusznego potraktowania Noaha.

– Jeśli to nie jest Noah Smith, mógłby uchodzić na pewno za jego bliźniaka. Wzięli mnie za wariatkę, kiedy poprosiłam, aby porównali linie papilarne jego i tego Noaha Smitha, który zginął w wyniku eksplozji w fabryce, ale może jednak spełnią moją prośbę. Nawet gdyby reszta historii okazała się fałszywa, mam już i tak wystarczająco dużo punktów zaczepienia, aby uznać, że warto drążyć dalej. Za czterdzieści minut przyjadę po dokumentację na temat RU 2.

– Nie, jeśli chce pani to sprawdzić, pojadę z panią.

– Chodzi o to, żeby nie stracić jej z oczu? W porządku, nie ma problemu.

Kate odłożyła słuchawkę i spojrzała na Setha.

– Okazuje się, że nie jestem już poszukiwana. A Meryl zajmie się sprawą RU 2.

– Świetnie. Założę się, że znajdziemy opis naszej historii w jutrzejszej gazecie. – Po chwili dodał: – I od tej pory wszyscy będą dokładnie wiedzieli, gdzie się znajdujesz. Na pewno tego chcesz?

– Nie, ale nie ma innej rady. I na szczęście nie jest tak źle. Przynajmniej policja nie będzie mi deptać po piętach.

– W takim razie trzymaj się mocno. Czeka nas nie lada zabawa!

Duchy-stróże zniknęły!

Ishmaru omal nie zawył z rozpaczy, kiedy wszedł do jaskini. Ukląkł i gorączkowo zaczął przeszukiwać sczerniałe zgliszcza. Na próżno.

Po piętnastu minutach znalazł jedynie osmalony palik, a spod piachu wygrzebał złotą zapalniczkę.

Niestety, ani śladu po stróżach.

Kołysał się w przód i w tył, obejmując się ciasno ramionami. Przepełniony trwogą czekał na ich przybycie.

Czuł, że okrążają go, czają się dokoła, zawodząc w ciemnościach.

– Nie zbliżać się – skomlał. – Słyszycie? Ani kroku dalej!

W popłochu wybiegł z jaskini.

Przystanął dopiero na skraju lasu i tam rzucił się na ziemię, w cień wiązu. Kto to zrobił? Kto pozbawił go mocy?

Emily.

Kto inny, prócz ducha, wiedziałby, że duchy są w stanie odebrać mu siły? Rozgniewał ją i dlatego oddała cios.

Nagle ogarnęła go furia.

Pożałujesz tego, Emily. Czekają cię cierpienia! Pożałujesz, że je uwolniłaś!

Spojrzał na trzymaną w ręku złotą zapalniczkę. Metal był już zniszczony i okopcony, ale inicjały dały się odczytać. Jimenez. A więc posłużyła się Jimenezem jak bronią, aby zadać mu ów straszliwy cios. Ten tchórz nie zdobyłby się na tak zuchwały krok, gdyby nie został do tego zmuszony.

Bez względu na to, kto był bezpośrednim wykonawcą, wszystkiemu winna jest Emily!

Cała historia znalazła się w gazecie na pierwszej stronie. Autorka artykułu skoncentrowała się wyłącznie na RU 2, Kate i zwłokach Johna Doe, którego odciski palców okazały się identyczne z odciskami Noaha Smitha. Nie wspomniała ani razu o Ogdenie czy jakimkolwiek spisku.

– Nie ma choćby najmniejszej aluzji na temat Ishmaru – powiedziała Kate.