Przestań wreszcie o tym rozmyślać. Już po wszystkim. Seth ma rację, teraz pora na następny krok. Ale jemu łatwo mówić, dla niego to proste. Jest bardziej elastyczny, potrafi dostosować się do każdej sytuacji. Boże, jak bardzo się różnimy!
Stała już w dżinsach i swetrze, susząc sobie włosy, kiedy Seth zapukał do łazienki.
– Obiad.
– Już idę.
Kiedy weszła do salonu, Seth stał przy stole, układając serwetki i rozstawiając naczynia. Tak jak Noah. Podniósł wzrok i ujrzał jej minę.
– Co się stało?
– Nic. – Podeszła bliżej. – Po prostu przypomniał mi się Noah. On też krzątał się zawsze przy stole. Nie podobał mu się sposób, w jaki ja to robiłam.
– Nie myśl o tym – odparł. – Nie jestem taki jak Noah. Nie przepadam za gotowaniem, nie jestem smakoszem. Wystarcza mi obsługa kelnerska.
Powiedział to tak ostrym tonem, że w milczeniu zajęła miejsce przy stole i sięgnęła po widelec.
– Przepraszam – mruknęła.
– Za co przepraszasz? Za to, że on nie żyje? Nie przywrócisz mu życia, starając się dostrzec go w każdym mężczyźnie, jakiego masz przed sobą.
Ogarnął ją gniew.
– Nie martw się, w tobie na pewno go nie dojrzę. Noah był dla mnie bardzo uprzejmy.
– I dlatego jesteś taka szczęśliwa, wolna od trosk. Dlatego twój syn musi teraz przebywać w schronie atomowym.
Odchyliła się do tyłu, spojrzał mu prosto w oczy.
– Co cię gryzie? Myślałam, że Noah był twoim przyjacielem.
– Owszem, był, ale już nie żyje, do diabła! Nie muszę udawać, że był ideałem. Nie zamierzam… – Urwał i Kate mogłaby przysiąc, że widzi na jego twarzy miriady kłębiących się emocji. – A niech to! – Usiadł naprzeciw niej i gwałtownie nadział na widelec cząstkę pomidora z sałatki.
– Myślę, że nie jesteś teraz w porządku. Noah postępował zgodnie z tym, co uważał za właściwe. Może wplątał cię w to wszystko wbrew twej woli, ale czy nie przyszło ci do głowy, że zapisując ci w testamencie prawa do RU 2, uczynił cię prawdopodobnie milionerem?
Nie odpowiedział.
– I zginął za…
– Tak, wiem, był chodzącym ideałem – przerwał jej Seth. – Skończ z tym, dobrze?
Wcale nie jest dobrze. – Wzruszyła ramionami. – Ale zgoda. Nie będę już o tym mówić. Nie mam ochoty na sprzeczkę z nadąsanym małym chłopcem.
– Z małym chłopcem? – Podniósł na nią wzrok. – To wcale nie o to chodzi, Kate.
Wyraz jego twarzy sprawił, że znieruchomiała. Nie potrafiła odwrócić od niego spojrzenia.
– Jestem zupełnie inny niż Noah – powiedział cicho. – Jesteś teraz przewrażliwiona, czujesz się samotna, a jutro pochowamy mojego najlepszego przyjaciela. Ale to nie ma znaczenia. Gdybym myślał, że mogę zaciągnąć cię dziś do łóżka, zrobiłbym to.
Nadal wpatrywała się w niego bez ruchu. Nie była zdolna do żadnej innej reakcji. Stała się nagle świadoma jego fizycznej obecności, siły jego ramion pod koszulą, zniewalającego łuku szerokich, zmysłowych ust i jego intensywnie niebieskich oczu. Odruchowo zwilżyła wargi językiem.
– Żeby rozkoszować się chwilą?
– Właśnie. – Czekał. Pokręciła głową.
Jakaś trudna do określenia emocja przemknęła po jego twarzy.
– Wcale tak nie myślałem.
– To nie… My nie… To byłby błąd.
– Nie musisz robić takiej cholernie przerażonej miny. Przecież tak naprawdę nie masz nic przeciw pójściu ze mną do łóżka. Od dawna wiedziałem, że ciągnie nas do siebie. Nie proponowałem zobowiązań na całe życie.
Od dawna wiedział! Nie, nie powinna być zaskoczona. Przecież Seth jest człowiekiem pełnym niespodzianek.
– Wydaje mi się, że nie przywykłam korzystać z chwili. Zawsze muszę każdą sprawę zaplanować, przemyśleć. – Umilkła. – Zresztą… wszystko jest zbyt pogmatwane – dodała. – Jestem pewna, że sam byś żałował, gdybyś…
– Akurat! – Uśmiechnął się. – Tylko mi nie mów, czego bym żałował. Nie żałowałbym ani jednej minuty spędzonej z tobą. Już dawno temu przekonałem się, że żałuję tylko tego, czego nie zrobiłem, a pragnę iść z tobą do łóżka od pierwszej chwili, kiedy cię poznałem.
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma.
– Nigdy nie mówiłeś… nie miałam pojęcia…
– Dlatego, że byłem pewien, iż ty i Noah tworzycie parę. Na miłość boską, spędzaliście w tym laboratorium wszystkie wolne chwile, zawsze razem, jak Barbie i Ken. On był moim przyjacielem. Nie jestem człowiekiem zupełnie pozbawionym skrupułów. Chociaż… zapewne zapomniałbym o nich, gdybym wiedział, jakim jest głupcem.
– Był po prostu rozsądny.
– Był głupcem – powtórzył Seth. Odsunął talerz i wstał. – Idę do swojego pokoju. Myślę, że zrobiłem wszystko, co możliwe, aby popsuć apetyt nam obojgu.
– Nie pozwólmy, aby ta sprawa pomieszała nam szyki. Mamy zbyt wiele do zrobienia…
– Bzdura! – przerwał jej głosem drżącym z emocji. – Na pewno to pomiesza nam szyki. I wcale nie chcę, żeby było inaczej. Chcę, abyś wiedziała, że wystarczy, jeśli wyciągniesz rękę, a ja tam będę. – Skierował się do wyjścia. – Pamiętaj: jutro o trzeciej po południu.
– Przez ciebie to się staje niemożliwe.
– Wcale nie. Tylko trudne. A to nic złego. – Zatrzasnął za sobą drzwi.
Odsunęła swój talerz na bok. Seth miał rację. Była zbyt zdenerwowana, by móc jeść. Zdenerwowana, zirytowana i poruszona. Seth wsadził kij w mrowisko, na domiar złego w momencie, kiedy sytuacja była już i tak dość trudna. Rozpaskudzony drań. Wybuchowy jak beczka prochu, zmysłowy jak lubieżne bóstwo Pan, samolubny jak…
Zmysłowy.
Wolała nie myśleć już o tym, do jakiego stopnia Seth rozbudził jej zmysły, mówiąc, że jej pragnie. Nie chciała myśleć o nim w ten sposób. Nie pociągała jej perspektywa przygody na jedną noc. Potrzebowała stabilności, pełnego zaangażowania i wzajemnego zainteresowania. Akceptując związek z tak nieokiełznanym szaleńcem jak Seth, miałaby z pewnością uczucie braku spełnienia.
Nie proponowałem zobowiązań na całe życie.
Ale ona potrzebuje właśnie tego. Nie gwałtownego płomienia, który zgaśnie równie prędko, jak wystrzelił w górę. Musi myśleć o swojej karierze, o tym, że ma syna. To by znaczyło, że brak jej poczucia odpowiedzialności, gdyby zaakceptowała to…
To, czego pragnie? Czyżby pragnęła Setha? Jak jest naprawdę?
Pamięć podsunęła jej nagle tamten dzień w lesie.
O tak, miała ochotę pójść z nim do łóżka.
Co jeszcze nie znaczy, że to zrobi. Ludzie dojrzali potrafią dokonywać wyborów; nie tak jak Seth. Nie sięgają po wszystko, co im się spodoba, nie bacząc na konsekwencje.
Może nagłe zmiany to metoda godna naśladowania.
Dlaczego właśnie teraz przyszły jej do głowy słowa Phyliss na temat metod postępowania Noaha? Zapewne dlatego, że Seth sam w sobie stanowił odmianę. Erotyczne, gwałtowne odejście od wszystkiego, co bezpieczne i dobrze znane.
A Kate nie uznawała zmian.
– Gotowa? Tony czeka w aucie na dole – oznajmił Seth nazajutrz rano, gdy tylko otworzył drzwi.
Przytaknęła.
– Jestem gotowa.
– Świetnie. – Spojrzał na nią bacznym wzrokiem. – Starasz się nie patrzeć mi w oczy. Nie przejmuj się. To dzień Noaha. Nie będę ci się naprzykrzać.
– Nie naprzykrzasz mi się – skłamała i w duchu odetchnęła z ulgą. – Ale cieszę się, że… Masz rację, to dzień Noaha.
Na cmentarz przybyła jedynie niewielka garstka ludzi: Tony, Seth, senator Migellin i jeszcze ktoś, zapewne jego doradca. Nabożeństwo odprawione przez duchownego trwało krótko.