Выбрать главу

– Powinnaś wziąć prysznic i przebrać się. Będę przy nim cały czas – obiecał.

– Zobaczę. Może.

Nie zrobi tego, pomyślał, kiedy wyszła, zamykając za sobą drzwi. Siedziała przy łóżku Joshuy całą noc i postara się wrócić tam jak najszybciej.

Mnie też przydałby się prysznic, pomyślał znużony i usiadł wygodniej na krześle. Ostatnie dwadzieścia cztery godziny to było prawdziwe piekło!

– Seth… – Joshua otworzył oczy. – Narobiłem kłopotu, prawda?

– To nie twoja wina. Taka choroba jest niczym strzał z zasadzki.

– Nie jesteś na mnie zły?

– Skądże znowu! Damy sobie radę.

– Na pewno?

Seth uśmiechnął się.

– Na pewno.

– Jeszcze trochę i będę mógł stąd wyjść.

– Nie sądzę, aby pośpiech był konieczny, chociaż niebezpieczeństwo nie jest już tak duże. Co byś powiedział na to, żeby zamieszkać z mamą i ze mną w hotelu? Może nawet w tym samym apartamencie, w drugim pokoju?

Joshua rozpromienił się.

– Naprawdę?

– Nadal nie mógłbyś wychodzić na ulicę, ale przynajmniej nie mieszkałbyś już pod ziemią.

Chłopiec ziewnął.

– I widywałbym mamę?

– Codziennie.

– To dobrze. – Zamknął oczy. – Tęskniłem za nią. Widać było, że lada chwila zmorzy go sen.

– Ona też tęskniła za tobą – powiedział Seth.

– Czy babcia będzie…

Usnął. Seth odchylił się wygodniej na krześle. Dziwne. Widział w tym dzieciaku tak wiele z samego siebie. Chociaż nie, on nigdy nie był tak zrównoważony jak Joshua. Chłopiec ma to pewnie po Kate. Albo po prostu jest już taki. Seth wierzył od dawna, że ludzie przychodzą na świat ze skończenie ukształtowaną duszą. Jeśli to prawda, Joshua jest wielkim szczęściarzem. Wygrał najlepszy los na loterii.

Pójdzie do Kate, powie jej, że Joshua się obudził.

Albo nie, nie popsuje sobie tej przyjemnej chwili. Posiedzi tu trochę, popatrzy na chłopca.

– Pan Drakin?

Podniósł wzrok i ujrzał w drzwiach młodego, dość korpulentnego, ciemnowłosego mężczyznę, który patrzył na niego z uśmiechem. Za nim czaił się w pogotowiu Rimilon.

– Nazywam się William Blount. Czy mogę prosić o chwilę rozmowy?

– Jestem zajęty.

Blount zerknął na chłopca.

– On śpi. A ja nie zajmę panu dużo czasu.

– Kim pan jest?

– Obecnie pracuję u Raymonda Ogdena.

Seth wpatrywał się w niego dłuższą chwilę, wreszcie wstał.

– Dziesięć minut. W holu, za drzwiami.

– Jak pan sobie życzy. – Blount uśmiechnął się szerzej. – Chociaż nie stanowię żadnego zagrożenia. Ani dla pana, ani dla chłopca. Za kogo pan mnie bierze? Za jakiegoś potwora?

– Wygląda na to, że włóczy się ich tu kilku.

Blount zerknął na Rimilona.

– Czy moglibyśmy obyć się bez tego dżentelmena? Potrzebna mi odrobina dyskrecji.

Seth skinął głową i Rimilon natychmiast powrócił na swoje poprzednie miejsce na korytarzu.

– Dziękuję – powiedział Blount.

Seth zamknął drzwi, oparł się o nie plecami.

– Co pan załatwia dla Ogdena?

– Och, różnie, to i owo. Moje stanowisko nazywa się oficjalnie: asystent osobisty. Mogę pana zapewnić, że cieszę się pełnym zaufaniem mego szefa.

Seth czekał.

– A jednak obawia się pan zagrożenia z mojej strony! – Blount pokręcił głową. – Czy poczuje się pan trochę pewniej, jeśli poinformuję, że Ogden nie ma najmniejszego pojęcia o miejscu waszego obecnego pobytu? Mój człowiek przekazuje meldunki wyłącznie mnie.

– Jak pan nas znalazł?

– Podsłuch. Byliśmy tuż za wami, kiedy wylądowaliście na tamtym polu. My wylądowaliśmy parę mil dalej i przybyliśmy na miejsce w tej samej chwili, kiedy wystartowaliście z powrotem, już bez urządzenia podsłuchowego. Byliśmy bardzo rozczarowani, ale na szczęście parę godzin później pański przyjaciel, Rimilon, wyświadczył nam wspaniałą przysługę, gdyż wyruszył za wami. A my za nim. Proszę się na niego nie gniewać. Mam dobrych ludzi i byliśmy niezwykle ostrożni.

Bardziej niż Rimilon, pomyślał Seth, starając się powściągnąć gniew. Zgoda, ludzie Blounta okazali się prawdziwymi profesjonalistami, ale dlaczego Rimilon nie upewnił się, czy jest śledzony? Zazwyczaj nie popełniał tak kardynalnych błędów, a Seth postanowił zadbać o to, aby nie popełnił ich już nigdy więcej. Nawet gdyby miał skręcić temu palantowi kark.

– I nie przekazał pan tych informacji Ogdenowi?

– Ogden i ja nie zgadzamy się w wielu sprawach.

– Na przykład?

– On chce zniszczyć RU 2.

– A pan nie?

– Po co zabijać kurę znoszącą złote jaja? Ludzie byliby skłonni zapłacić majątek, aby tylko móc skorzystać z tego leku. Choroba nie wybiera, dotyka bogatych i biednych. Na szczęście człowiek bogaty jest w stanie sfinansować taką kurację.

– Czego pan oczekuje ode mnie?

– Jest pan obecnie prawnym dysponentem RU 2. Co by pan powiedział na pomysł otwarcia dużej kliniki w Szwajcarii? W grę wchodziłyby wtedy miliony dolarów.

– Doprawdy?

– Przeanalizowałem dokładnie pańską przeszłość. Ta bezowocna walka o rejestrację RU 2 nie jest dla pana, musi panu działać na nerwy. Pan potrzebuje ruchu, rozmachu. Proszę tylko dostarczyć mi RU 2. Ja zajmę się całą resztą. Nie będzie pan nawet musiał pokazywać się w klinice.

– Mógłbym przecież zatrudnić do tego obrotnego menedżera. Dlaczego miałbym współpracować właśnie z panem?

– Obaj wiemy, że kiedy sukces RU 2 stanie się faktem, trudno będzie zapobiec kradzieżom próbek. Sprzedaż leku na czarnym rynku byłaby z pewnością bardziej lukratywna niż handel narkotykami. Potrzebna panu silna organizacja, która skutecznie odstraszałaby ewentualnych amatorów tego typu kradzieży.

– A pan dysponuje taką organizacją?

– Moim ojcem jest Marco Giandello.

Seth nie dał poznać po sobie, jak interesująca jest dla niego ta wiadomość.

– I on aprobuje ten plan?

– Przedyskutowałem z nim wszystkie szczegóły. Nie jest to dokładnie pole jego działalności, ale zgodził się udzielić mi wsparcia. Jesteśmy zgodną rodziną.

– Słyszałem o tym – mruknął sucho Seth.

– Proszę nie zrozumieć mnie źle. Mój ojciec trzymałby się daleko w tyle. To byłaby firma całkowicie legalna. – Umilkł na chwilę. – Jest pan zainteresowany?

– Trudno, żebym nie był. A co z Ogdenem?

– Rozstanę się z nim natychmiast, kiedy my obaj uznamy taki krok za korzystny. Na razie jestem przy nim. Nie zaszkodzi korzystać jeszcze jakiś czas z jego zaufania.

– Może go pan nakłonić do odwołania Ishmaru?

– Obawiam się, że Ishmaru wymknął się spod kontroli. Całkiem oszalał. Szkoda.

– Szkoda to za mało powiedziane. Moim zdaniem, stał się… niewygodny. Chcę, aby zniknął.

– Mogę to zaaranżować.

– Niech mi pan powie, gdzie on jest, a zaaranżuję to sam.

Blount pokręcił głową.

– Ishmaru jest nam na razie potrzebny. – Uśmiechnął się chytrze. – Ale udało mi się go zmylić. Zawarliśmy pewien układ.

– Czy częścią tej umowy ma być informacja o tym, gdzie jesteśmy?

– O tak, ale pana nie ruszy. On chce dostać tę Kate Denby. – Zmarszczył brwi. – A może jej syna. Nie jestem pewien.

Seth z trudem ukrył furię.

– To pocieszające – mruknął.

– Obiecał mi też, że w ciągu paru dni opuści Waszyngton.

– Dokąd zamierza się udać?

– Nie mogę wyjawić wszystkiego. Powiedzmy, że pozbycie się Ishmaru to z mojej strony gest dobrej woli. Czy rozważy pan moją propozycję?