Выбрать главу

– Chciał pan, aby on mnie pobił?

– Chciałem się upewnić, że naprawdę zerwie pan wszelkie kontakty z tym człowiekiem. Nieodwołalnie. A myślę, że teraz to jest rzeczywiście nieodwołalne, czyż nie?

– Ja natomiast myślę, że skręcę panu kark – wycedził Blount przez zaciśnięte zęby.

– To zrozumiałe. – Seth skierował wzrok za Blounta, ponad jego głową. – Ale zdaje się, że ten drobny incydent ściągnął tu wielu ciekawskich. Powinien pan poczekać trochę, aż nie będzie żadnych świadków.

Blount wyciągnął z kieszeni chustkę, przytknął ją do rozciętej wargi.

– Powiedziałem już, że nie obchodzi mnie, czy on widział nas razem. Zamierzałem i tak wyznać mu prawdę, ale w momencie, który ja uznam za właściwy.

– Przykro mi, jakoś nie bardzo w to wierzę. Psuje pan szyki Ogdenowi. Kto zaręczy, że za pewien czas nie zmieni pan znowu zdania i nie zacznie psuć szyków z kolei mnie? Dlatego musiałem się zabezpieczyć przed podjęciem ostatecznej decyzji. – Uśmiechnął się zadowolony z siebie. – Teraz zniknęły wreszcie wszystkie przeszkody.

– Zapamiętam to.

– Nie wątpię. Ale nasz układ jest dla pana zbyt nęcący, aby wycofać się z niego z powodu kilku zadrapań. – Otrzepał marynarkę Blounta z jakiegoś pyłku. – Potrzebny panu kąt do spania. Mogę udostępnić na parę dni apartament w moim hotelu, do czasu odlotu do Amsterdamu. Mogę też wpaść zaraz do Ogdena, pomóc panu spakować rzeczy.

– Nie potrzebuję… – zaczął Blount i nagle uśmiechnął się złośliwie. – Albo dobrze, niech pan przyjedzie tam po mnie. Ogden zapewne będzie u siebie i może uzna, że także panu przyda się parę siniaków.

– Tak mi pan niedobrze życzy? – Seth zarechotał. – A ja sądziłem, że dobrana z nas para.

– Zamknij się pan, do diabła! – warknął Blount. Ruszył przed siebie żwawym krokiem.

Seth szedł za nim zrelaksowany. Bąk nadal wirował w najlepsze. Jeszcze tylko kilka obrotów…

– Wyglądasz na zadowoloną – powiedziała Phyliss, wchodząc do apartamentu Kate. – Co cię tak uradowało?

– Nie jestem zadowolona, lecz podniecona. – Odłożyła słuchawkę. – Posłuchałam przeczucia i nie jestem pewna, czy to mi się opłaci.

– Powiesz mi, o co chodzi? Kate pokręciła głową.

– Jeszcze nie teraz. Nie chcę zapeszyć. Gdzie Joshua?

– Przebiera się. – Phyliss odwróciła się do wyjścia. – Muszę zrobić to samo. Gdzie zjemy lunch?

– Tutaj. – Kate ruszyła w stronę łazienki. – Wezmę kąpiel i przebiorę się. Poczekaj na Joshuę i zamówcie coś dla wszystkich. Dla mnie tylko kanapkę.

– Po takim treningu przydałoby ci się coś więcej niż jedna kanapka.

– Dobrze, więc zamów mi jeszcze sałatkę! – odkrzyknęła Kate przed zamknięciem drzwi.

Kiedy kelner zjawił się z zamówieniem, kończyła suszyć sobie włosy. Szybko włożyła spodnie, dopasowaną bluzkę i sandałki.

– Kate.

– Już idę. – Wpadła do salonu, musnęła wargami czoło syna i usiadła naprzeciw niego na krześle. – Co zamówiłeś?

– Chili doga. Otrząsnęła się.

– W menu jest tyle zdrowych potraw, a ty wybierasz chili doga? Uśmiechnął się.

– Powiedziałaś, że mogę zamówić, na co mam ochotę. Zresztą chili dogi są zdrowe. Mięso zawiera proteiny, a cebula to warzywo i…

– Dobrze już, dobrze.

– Zbyt łatwo się poddajesz. Dobrze się czujesz?

– Wspaniale. – Rzeczywiście czuła się świetnie. Od dnia, kiedy zginął Migellin, ujrzała po raz pierwszy promyk nadziei. A nadzieja była zdumiewająco silną podnietą. – Ale Phyliss może nie czuć się tak doskonale, jeśli zacznie cię potem boleć brzuch.

– Wszystko będzie dobrze – odezwała się Phyliss. – Ja też zamówiłam sobie chili doga.

Kate jęknęła z udaną rozpaczą.

– Znalazłam się wśród samych…

Zadzwonił telefon.

Seth?

– Odbiorę. – Zerwała się z krzesła, podniosła słuchawkę.

– Czy wiesz, gdzie jestem, Emily?

Serce jej zamarło, aby po chwili zacząć walić ze zdwojoną siłą.

– Nie odpowiadasz. Wiesz, kto mówi?

– Ishmaru.

– Wiedziałem, że mnie nie zapomnisz. Ja też nie potrafię zapomnieć ciebie. Zwłaszcza tu, gdzie teraz jestem. Tak tu pięknie. Same drzewa, krzaki i leśne ścieżki. Miałem wizje o tobie i lesie. Mam wiele wizji, wiesz? Każdy prawdziwy wojownik miewa wizje.

Zacisnęła dłoń na słuchawce.

– Czego chcesz?

– Chcę, abyś do mnie przyszła.

– Odwal się.

– Nie możesz odmawiać mi tak pochopnie. Spędziłem kilka interesujących dni w archiwum akt. Niektóre fakty były bardzo sprytnie utajnione, ale udało mi się je odkryć. Teraz wiem wszystko. Byłaś niegrzeczną dziewczynką, Kate.

– Nie wiem, o czym mówisz.

– To dlatego, że nawet nie zapytałaś, gdzie byłem. Ale i tak ci powiem. Byłem w Pinebridge.

Odłożył słuchawkę.

Zamknęła oczy, chcąc zwalczyć obezwładniający lęk.

– Mamo? – Joshua był już przy niej, w jego wzroku widniał strach.

Odruchowo otoczyła go ramieniem.

– Wszystko w porządku, kochanie. Wszystko w porządku.

– Nieprawda. Słyszałem, jak powiedziałaś: Ishmaru.

– Będzie dobrze. Możesz mi wierzyć. Będzie dobrze. – Zwróciła się do Phyliss: – Muszę iść. – Sięgnęła po torebkę. Czy jest w niej rewolwer? Tak, Seth dbał o to, aby nie ruszała się nigdzie bez broni.

– Dokąd idziesz? – zawołała za nią Phyliss.

Nie mogła jej powiedzieć. Obiecała, że nie powie. Nikt nie może się dowiedzieć. Ale Ishmaru już wie. Dobry Boże, on wie.

– Phyliss, uważaj na Joshuę.

Drzwi zamknęły się za nią.

Musiało się stać coś złego.

Seth dostrzegł to natychmiast po wejściu do pokoju.

Joshua siedział na kanapie, sztywny jakby kij połknął, Phyliss wyglądała jak kontuzjowana po olbrzymiej eksplozji. Kate!

– Gdzie Kate?

– Poszła – odparła Phyliss. – Dlaczego nie było cię przy niej? Gdzie się podziewałeś?

– Musiałem coś załatwić. Powiesz mi, gdzie ona jest, czy zamierzasz tylko na mnie krzyczeć?

– Ishmaru – wyszeptał Joshua.

Seth poczuł, jak serce gwałtownie skoczyło mu do gardła.

– Co się stało?

– Mama rozmawiała przez telefon, a potem wybiegła.

– Kiedy to było?

– Jakieś dwie godziny temu – wyjaśniła Phyliss.

– Na pewno rozmawiała z Ishmaru?

– Tak się do niego zwróciła, a potem widziałam jej minę. To był na pewno Ishmaru.

– Dokąd poszła?

– Nie powiedziała. Prosiła tylko, żebym zaopiekowała się Joshua.

– Co teraz zrobisz? – zapytał Joshua oskarżycielskim tonem. – Obiecałeś, że ją ochronisz.

– I dotrzymam słowa. – Przeszedł przez pokój, pochwycił chłopca za ramiona. – Posłuchaj mnie, Joshua. Nie pozwolę, aby stało jej się coś złego. Odnajdę ją i przyprowadzę z powrotem do ciebie.

– Nawet nie wiesz, gdzie ona teraz jest.

– Znajdę ją. Zaufaj mi. Wszystko będzie dobrze.

– Mam mówiła tak samo. Ale była przerażona. Widziałem to wyraźnie.

Ja też się boję, pomyślał Seth. Chryste, jeszcze nigdy nie bałem się tak panicznie jak teraz.

– Zaufaj mi – powtórzył. – Przyprowadzę ją z powrotem.

Joshua patrzył na niego bez słowa. Seth nie mógł nawet mieć mu tego za złe. Trudno pocieszyć kogoś skutecznie, jeśli czeka się samemu na słowa otuchy. Zdjął ręce z ramion chłopca i wyszedł z pokoju.

W korytarzu czekał na niego Rimilon.

– Gdzie byłeś, do diabła?

Widziałem, jak wyszedłeś z windy. Zjechałem na dół, żeby dowiedzieć się czegoś od portiera. Przebiegła tuż obok mnie. To nie moja wina. Starałem się ją zatrzymać. Mówiłeś, że moje zadanie to opieka nad chłopcem i starszą panią.